Jeżyk pisze: ↑pn wrz 09, 2024 9:53 am
Dlaczego przed szpitalem czułam się najszczęśliwsza na świecie a teraz czuję się tak beznadziejnie??? To one - neuroleptyki są temu winne !!!
To jest bardzo dobre pytanie. trudne pytanie choc z pozoru odpowiedz jest prosta. tyle ze taka odpowiedz jest wylacznie powierzchowna. sedno sprawy lezy calkiem gdzie indziej.
moze zaczne od tego jak postrzegasz szczescie? czy w sensie jako chwilowe przemijajace uczucie dajace poczucie radosci euforii? bo w takim przypadku to ludzie sprawiaja, ze czujesz sie szczesliwa. swoim zachowaniem, usmiechem, wygladem, soba. otaczajacy swiat wplywa na nas, ze czujemy radosc i szczescie.
tyle ze to wlasnie jest chwilowe.
bo to szczescie jest w nich, nie w nas.
prawdziwe szczescie nie jest chwilowe ani ulotne jak ulotka.
to cos w rodzaju trwalego spelnienia, i jest w nas samych. nie mozna tego odebrac, chyba ze zabijajac. to uczucie ma wyrazne fundamenty, cos stalego, trwalego, czym nie jest latwo zachwiac. to cos mozemy latwo nazwac i wtedy jest to prawdziwe szczescie
cos co czujemy bez lekow nie jest szczesciem. jest chwilowym uczuciem euforii. w dodatku podyktowane wyraznie przez otaczajacy nas swiat w jakims celu. nie bede tutaj dochodzil zamiarow ani intencji. chce tylko powiedziec, ze niekoniecznie bylo to szczescie. skoro nic dobrego z tego nie wyszlo.
odpowiedz na proste pytanie, moglo z tego wyjsc cos dobrego? czy od poczatku bylo skazane na niepowodzenie?
bardzo zle gdy opieramy swoje szczescie na wielu otaczajacych nas ludziach. skupiamy sie na nich zamiast na sobie.
wydaje mi sie ze bez lekow bardzo ciezko jest w tym sie ogarnac i dostrzec co jest czym. co jest prawdziwe, a co zludne. co szczere, a co prawdziwe i od serca. a gdy sie gubimy, a inni usmiechaja sie radosnie nam w tym przyklaskujac, to ja nie wiem czy mozna to nazwac szczesciem czy predzej cyrkiem czy jakas szopka w ktorej bierzemy udzial jako glowni aktorzy
szczescie to chyba zasluga wielu wyrzeczen i lat pracy. to jest cos co sie buduje. to nie powstaje w jednej chwili. nie jest jak domek z kart.
a neuroleptyki, to tylko taki rodzaj wsparcia. nie mozna na nich opierac szczescia lub jego braku