Intrygująca, bo zawiera bardzo ciekawą próbę spojrzenia na rzeczywistość Wszechświata od strony teizmu. Można sobie wyobrazić nawet samo powstawanie teizmu z uzasadnieniem.
Ale strusie i tak dostały od PANA Stwórcy mały rozumek.
(6): Pewnego dnia, gdy synowie Boży przyszli stawić się przed Panem, szatan też przyszedł z nimi. (7): I rzekł Bóg do szatana: Skąd przychodzisz? Szatan odrzekł Panu: Przemierzałem ziemię i wędrowałem po niej. (8): Mówi Pan do szatana: A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on. (9): Szatan na to do Pana: Czyż za darmo Hiob czci Boga? (10): Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. (11): Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył. (12): Rzekł Pan do szatana: Oto cały majątek jego w twej mocy. Tylko na niego samego nie wyciągaj ręki. I odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego. Hiob traci bogactwa [Biblia Tysiąclecia V, Hi 1]
Tu próba wyjaśnienia rzeczywistości za pomocą Osoby świadomej i inteligentnej, niezależnej od świata.
Ale jaka wtedy na niej spoczywa odpowiedzialność! Byle o co Bozia się założy, da się sprowokować innej osobie, pozwoli na cierpienia, błędy, straszne przeżycia wiedząc o nich wszystko, bo przecież przenika całą rzeczywistość jednocześnie i naraz w każdej chwili, a zatem powtarza owe przeżycia na każdym wielokrotnie od początku świata i się nie znudzi ani nie przestanie z wzruszenia itd.
Drugi problem, to wyobrażanie sobie takich scen, motywów postępowania i psychiki Bozi za pomocą tego, co autorzy takiego światopoglądu mieli do dyspozycji, a zatem w tym przypadku starożytnych umysłów ludzkich.
Może Żydzi lubili się zakładać, prawować i targować.
Był taki film: "Bóg przed sądem".
"W ramach żydowskiej tradycji kłócenia się z Bogiem, więźniowie w Auschwitz postanawiają postawić Boga przed sądem".
https://www.filmweb.pl/film/B%C3%B3g+pr ... 008-473380
Po sporach i mowach przypominających spory Hioba i jego przyjaciół wychodzi w końcu, że Bóg nie dotrzymał przymierza, które dał patriarchom Starego Testamentu. A ludzie są niewinni i pokrzywdzeni przez Niego.
Niestety, po lekturze dotychczasowych Ksiąg widzę, że Stwórca może odwrócić kota ogonem i stwierdzić, że to wszystko dlatego, że naród wybrany nie przestrzegał przykazań i prawa i stąd dopadły ich przekleństwa PANA. I przegrane wojny.
Do starożytnych wojen, do Babilonu, Egiptu, szarpaniny z nieobrzezanymi, deptania Jerozolimy przez pogan przez czasy było to akceptowalne i nawet opisywane rzeczowo przez proroków, ale po Holocauście nie wiem, czy znalazłby się jakiś prorok Jahwe, który by stwierdził, że to przez bałwochwalstwo albo coś takiego.
Może lepiej tu już z perspektywy światopoglądu ateistycznego badać sprawę. Siły przyrody, prawa stada ludzkiego, przypadek i podłość bezosobowej ewolucji.
Przynajmniej wtedy nie przypisuje się Bogu nieprawości, najwyżej tajemniczo współczuje niezaistniałemu, potencjalnemu, wspaniałemu.
(20): Hiob wstał, rozdarł szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon (21): i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (22): W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 1]
Targowanie się u Bozi trwa w najlepsze:
(1): Pewnego dnia, gdy synowie Boży poszli stawić się przed Panem, szatan też poszedł z nimi. (2): I rzekł Pan do szatana: Skąd przychodzisz? Szatan odpowiedział Panu: Przemierzałem ziemię i wędrowałem po niej. (3): Rzekł Pan szatanowi: Zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by był tak prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający zła jak on. Jeszcze trwa w swej prawości, choć mnie nakłoniłeś do zrujnowania go, na próżno. (4): Na to szatan odpowiedział Panu: Skóra za skórę. Wszystko, co człowiek posiada, odda za swoje życie. (5): Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego kości i ciała. Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył. (6): I rzekł Pan do szatana: Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj! (7): Odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego i obsypał Hioba trądem złośliwym, od palca stopy aż po czubek głowy. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 2]
Kobieta nie wytrzymała, ale Hiob uznał ją za idiotkę:
(9): Rzekła mu żona: Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj! (10): Hiob jej odpowiedział: Mówisz jak kobieta szalona.
Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 2]
I tak upada założenie, że Bóg ma obowiązek tylko nam robić dobrze, a jak nie, to go nie ma pewnie.
Teiści muszą bronić swojej wizji Wszechświata, bo Osoba to nie żarty. To nie bezmyślne procesy automatyczne materii, gdzie tylko hula wiatr kosmiczny i wszystko się samo dzieje przypadkowo, a gdzie nikt nie dał rady nigdy osobowo zaistnieć. Tu akurat ateizm, to pójście na łatwiznę w rozwiązywaniu tajemnicy. Później nasza osoba nie pasuje do tajemnicy, bo ni przypiął ni przyłatał, trochę zaistnieje w przyrodzie i wypada na zawsze z całości rzeczywistości, znika.
Hiob też wie, że tak byłoby łatwiej:
(1): Wreszcie Hiob otworzył usta i przeklinał swój dzień. (2): Hiob zabrał głos i tak mówił: (3): Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, gdy powiedziano: Poczęty został mężczyzna. (4): Niech dzień ten zamieni się w ciemność, niech nie dba o niego Bóg w górze. Niechaj nie świeci mu światło, (5): niechaj pochłoną go mrok i ciemności. Niechaj się chmurą zasępi, niech targnie się nań nawałnica. (6): Niech noc tę praciemność ogarnie, i niech do dni roku nie wejdzie ani do liczby miesięcy! [Biblia Tysiąclecia V, Hi 3]
Bo inaczej powstaje problem miejsca dla osób zmarłych, które zaistniały i nie istnieć w ogóle już nie mogą.
(11): Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona, nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać? (12): Po cóż mnie przyjęły kolana, a piersi podały mi pokarm? (13): Teraz bym spał, wypoczywał, odetchnąłbym w śnie pogrążony (14): z królami, ziemskimi władcami, co sobie stawiali grobowce, (15): wśród wodzów w złoto zasobnych, których domy pełne są srebra. (16): Nie żyłbym jak płód poroniony lub jak dziecię, co światła nie znało. (17): Tam niegodziwcy nie krzyczą, spokojni, zużyli już siły. (18): Tam wszyscy więźniowie bez lęku, nie słyszą już głosu strażnika; (19):
tam razem i mały, i wielki, tam sługa jest wolny od pana. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 3]
To podkreślone, to zgodna z moją intuicja, że po śmierci, to już na pewno nie są kontynuowane żadne doczesne struktury i wszyscy stają się znowu równi we wszystkim wobec wszystkiego tak doskonale, że jakby nieskończenie. (Na przykład 144 000 zmarłych niebian nie może się ukonstytuować w byt inny od naszego ani zabrać tej różnicy losu i istoty z życia doczesnego. W ogóle w tej przestrzeni, w której nie liczą się już nasze sprawy istnienia, takie ziemskie struktury byłyby bardzo naiwne).
Śmierć restartuje i wyrównuje wszystko w stopniu niewyobrażalnym. Nawet jeżeli tam wiecznie nic nie ma dla nikogo, albo jest coś, czego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
Dalej, Hiob nie widzi w sobie winy, a jego rozmówcy przedstawiają poglądy, że sprawiedliwy Bóg grzesznikom daje cierpienia i zły los tu na ziemi, a prawym szczęście.
(7): Przypomnij, czy zginął ktoś prawy? Gdzie sprawiedliwych zgładzono? (8): O ile widziałem, złoczyńcy, co sieją udrękę, plon z niej zbierają: (9): Od gniewu Boga zginęli, upadli od tchnienia Jego zapalczywości. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 4]
To niestety nie jest regułą. (Jeszcze Jezusa niewinnie skazanego nie było i proroctw o czymś takim? Ale niesprawiedliwość z pewnością istniała od początku świata).
Ciekawa scena wizji, którą miał Elifaz z Temanu:
(12): Doszło mnie tajemne słowo, jego szmer dosłyszało me ucho, (13): gdy rozważałem nocne widziadła; gdy sen człowiekiem owładnął. (14): Strach mnie ogarnął i drżenie, że wszystkie się kości zatrzęsły, (15): tchnienie mi twarz owionęło, włosy się na mnie zjeżyły. (16): Stał. Nie poznałem twarzy. Jakaś postać przed mymi oczami. Szelest. I głos dosłyszałem: (17): Czyż u Boga człowiek jest niewinny, czy u Stwórcy śmiertelnik jest czysty? (18): Wszak On sługom swoim nie ufa: i w aniołach braki dostrzega. (19): A cóż mieszkańcy glinianych lepianek, osadzonych na mule? Łatwiej ich zgnieść niż mola. (20): Od rana do zmroku wyginą, bez sławy przepadną na wieki. (21): Czyż nie zerwą się liny ich namiotów? Umrą, lecz nie w mądrości. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 4]
Zaczyna się teistyczne szukanie powodów kary doczesnej. Pewnie ktoś idealny porównuje nas z ideałem i wychodzi to co wychodzi. A zatem Ideał dał radę w ogóle zaistnieć i gdzieś tam jest.
Hiob na to, że ten Ideał go atakuje bardzo agresywnie:
(1): Wówczas zabrał głos Hiob i rzekł: (2): Gdyby zważono dokładnie mój ból, a moje biedy razem byłyby na szali! (3): Cięższe są one teraz niż piasek morski, stąd nierozważne me słowa. (4): Bo tkwią we mnie strzały Wszechmogącego, których jady wchłania moja dusza, strach przed Bogiem na mnie naciera. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 6]
(11): Ja ust ujarzmić nie mogę, w udręce ducha chcę mówić, lamentować w goryczy mej duszy. (12): Czy jestem morzem lub smokiem głębiny, że straże nade mną postawiłeś? (13): Gdy myślę: Pocieszy mnie moje łoże, posłanie uciszy mą skargę, (14): to Ty mnie snami przestraszasz, przerażasz mnie widziadłami.
(...)
(20): Zgrzeszyłem. Cóż mógłbym uczynić Tobie, Stróżu człowieka? Dlaczego na cel mnie wziąłeś? Mam być dla Ciebie ciężarem? [Biblia Tysiąclecia V, Hi 7]
Zamiast przynajmniej rozwiązać problem, kiedy można, zamiast jątrzyć. Usunąć dyskretnie przyczyny:
(21): Czemu mojego grzechu nie zgładzisz, nie zmażesz mej nieprawości? Bo teraz położę się w prochu, nie będzie mnie, choćbyś mnie szukał. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 7]
Bildad z Szuach twierdzi, że Bóg by coś zrobił, gdyby człowiek był prawy a cierpienie jego dziwnym trafem nie było karą za grzechy.
(5): Jeśli do Boga się zwrócisz, i błagać będziesz Wszechmocnego, (6): jeśli jesteś czysty, niewinny, to On zaraz czuwać będzie nad tobą, uczciwy twój dom odbuduje. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 8]
(20): Oto Bóg nie odrzuci prawego, ani nie wzmocni ręki złoczyńcy. (21): Jeszcze napełni śmiechem twe usta, a twoje wargi okrzykiem wesela. (22): Wrogowie okryją się wstydem, przepadną namioty występnych. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 8]
Na to Hiob chciałby Boga pozwać do sądu i dojść swoich praw. (Gdyby dało się z nim jak z człowiekiem).
(32): Bo On nie człowiek, by Mu odpowiedzieć: Razem się udajmy do sądu! (33): Czy jest między nami rozjemca, co rękę położy na obu? (34): Niech zdejmie ze mnie swą rózgę i strachem mnie nie napełnia, (35): bym mówić zdołał bez lęku. Skoro tak nie jest, zostaję sam z sobą. [Biblia Tysiąclecia V, Hi 9]
Ale, że to niemożliwe, to zostaje sam ze sobą.
I znowu to ciekawe mierzenie się świadomej jednostki z całym światem obiektywnym, czymkolwiek by ona nie była. Teiści robią to tak:
(1): Moja dusza wstręt czuje do życia: lamentowi nad sobą dam upust, odezwę się w goryczy mej duszy. (2): Nie potępiaj mnie, powiem do Boga. Ujawnij mi, o co spór ze mną wiedziesz. (3): Przyjemnie Ci mnie uciskać, odrzucać dzieło swoich rąk i sprzyjać radzie występnych? (4): Czy oczy Twoje cielesne lub patrzysz na sposób ludzki? (5): Czy dni Twoje są jak dni człowieka, jak wiek mężczyzny Twe lata, (6): że szukasz u mnie przestępstwa i grzechu mego dochodzisz? (7): Choć wiesz, że winowajcą nie jestem, nikt mnie z Twej ręki nie wyrwie. (8):
Twe ręce mnie ukształtowały i uczyniły razem dokoła, a chcesz mnie zniszczyć? [Biblia Tysiąclecia V, Hi 10]