
Ciekawy jestem ile macie znajomych zdrowych?jaka jest zażyłość między wami?
Moderator: moderatorzy
Nie wątpię w to jak u ludzi zdrowych całkiem przeciętni.hvp2 pisze:Wśród osób chorych trafiają się też ludzie wybitni przecież![]()
![]()
Nie rozumiem tego zdania.Tup pisze:Nie wątpię w to jak u ludzi zdrowych całkiem przeciętni.
100% racjiTup pisze:ZDopiero różne sytuacje sprawdzają relacje na ile ona jest trwała.
Nie zgadzam siępewne rzeczy nie mają prawa bytu,tak jak przyjazn między kobietą i mężczyzną,
to jest pewna rezygnacja z wejścia w nowy związek
.i otwarcia się na inne kobiety,po wielu latach można zostać z przysłowiowym niczym,bo przyjazn,to żadne zobowiązanie,koledzy nie są wieczni jak i przyjaciele będzie taka chwila,że chcesz się obudzić przy kimś i tego nie da przyjazn lub koleżeństwo
Zawsze jest ryzyko jak się wchodzi w związek. Pewne rzeczy nie wychodzą od razu, a poza tym ludzie się zmieniają - oni sami i ich potrzeby. Lepiej się rozstać niż męczyć w niesatysfakcjonującym związku.Po 30stce też już na wiele eksperymentów nie może sobie pozwolić człowiek i tu zły wybór może być już kluczowy na całe życie.
Osoby tzw. chore są naprawdę bardzo różnepiotr 84 pisze:też mi się wydaje że sami znajomi chorzy to " pułapka środowiska " musi być równowaga
i po 30 możliwości się zmniejszają ten wiek to taki ostatni dzwonek by sensownie ułożyć sobie życie bądź się pogodzić z tym które się ma
Nie odebrałem tego jak atak, ale napisałem co myślę (wynik obserwacji).Tup pisze:Nie odbieraj tego jako atak hvp. Jestem daleki od nietolerancji.
Co do osób w kryzysie to masz dużo racji, rzeczywiście kontakt z osobą w psychozie (lub np. osobą skrajnie zalekowaną) potrafi być nieźle męczący i dosłownie wykończyć człowieka. Też mam takie doświadczenia.Osoby chore mają specyfikę nakręcania się i to jest niebezpieczne.Przebywanie non stop z takim człowiekiem,to w końcu jego matrix wejdzie do twojej głowy.Wierz mi ja przeżyłem na własnej skórze psychozę kumpla.Nie życzę tego nikomu.
Przykre doświadczenie. Jednak również doświadczenie znamienne.Byłem dosyć stabilny,a i tak musiałem trafić na dzienny,a on trafił na zamknięty.
To samo mogą dać ludzie z przeszłością psychiatryczną, kiedy po prostu się z nimi nie rozmawia akurat o psychiatrii, tylko o czymś zupełnie innym.Tup pisze:Mówię o takim katharsis co mogą dać ludzie zdrowi,taką higienę psychiczną,świeżość,odwrócenie uwagi od psychiatrycznych spraw.
Może po prostu "niektórzy" gorzej się czująGehenna pisze:Chyba macie za dużo czasu w święta, że zaczynacie tak ciężkie tematy...
Raczej Ty nie dostrzegasz w sobie tego, co masz do zaoferowania ludziom (lub to bagatelizujesz).Dla mnie sprawa jest dość prosta. Gdybym miała co zaoferować innym [jako człowiek] to miałabym jakiś znajomych. A że jest wprost przeciwnie, to raczej nie zasługuję na posiadanie relacji.
Jakoś bardzo selektywnie czytasz ten wątek, bo ja post wcześniej pisałem dokładnie coś innegoGehenna pisze:Z tego wątku dowiaduję się, że jako osoba chora jestem automatycznie gorszej jakości, więc jestem mniej atrakcyjna dla innych osób jako znajoma czy przyjaciel.
Ja czuję się świetnie.hvp2 pisze: Może po prostu "niektórzy" gorzej się czują![]()
![]()