cześć,
temat akurat dla mnie!
tak się składa, że mogę odnieść się do świeżutkich doświadczeń.
myślę, iż odpowiedź na pytanie: ,,dlaczego mierzymy tak nisko" jest dość prosta - bo boimy się porażki. a nasze doświadczenia wielu porażek uczą nas, że porażka zwłaszcza w walce o coś na czym nam zależy powoduje nawrót choroby. a zatem - mierzymy nisko, bo boimy się choroby. choroby będziemy się bać całe życie, bo nie możemy jej wyleczyć, możemy ją tylko uśpić.
tylko moim zdaniem, jedynym co ma prawdziwą wartość terapeutyczną jest doświadczenie. a żyjąc w ciągłym terrorze choroby, żyjąc ,,na niby" i ,,jak gdyby" można się w końcu zorientować, że jedynym co w życiu przeżyliśmy tak naprawdę, co nas zdefiniowało i było naprawdę,,nasze" - była właśnie schizofrenia...
prawda jest taka, że mamy tylko jedno życie - zgadzam się jest ono trochę wybrakowanym towarem i ogólnie bywa do dupy - ale innego nie będziemy mieć i już.
mnie po 2,5 miesiąca wywalili z wymarzonego dr na który pracowałam ostatnie 3 lata. wywalili mnie, bo zapominałam jak się obsługuje sprzęt i byłam ogólnie cholernie zdenerwowana niemal cały czas. i tyle. nie byłam za głupia ani nic z tych rzeczy! było to marzenie, które pozwoliło mi wyjść z najgorszego stanu i w ciągu jednego dnia poszło się chrzanić...ale wiecie co? za nic w świecie bym tego doświadczenia nie oddała nikomu!
bo jestem bogatsza o to doświadczenie! bo przesunęłam swoją granicę poznania samej siebie o parę cm dalej w stronę normalności. moim zdaniem tylko na doświadczeniu - nawet porażki - można coś naprawdę zbudować.
tylko trzeba się pogodzić z tym,że - zawsze będzie nam trudniej. zawsze musimy brać chorobę pod uwagę w naszej kalkulacji i liczyć się z możliwością porażki. ale jeśli potraktuje się porażkę z dystansem - po prostu jako doświadczenie - można zrobić krok do przodu.
w każdym razie ja już mam pomysł na kolejną porażkę

pozdr