teoretycznie można wyjść kiedy się chce(jeśli się nie jest ubezwłasnowolnionym lub sprawa nie jest w sądzie), jeśli lekarz powie np. że leczenie nie jest zakończone, to można na własne żądanie
ale
decyduje lekarz, a może on np. po prostu nie przyjść z gabinetu na życzenie pacjenta i tłumaczyć że nie miał czasu, jeśli przyjdzie, może odmówić bo coś tam mu się nie podoba (różne zagrożenia, np silne leki) i często jest tak, że nikt nie wie że taka sytuacja miała miejsce, bo nikogo to po prostu nie interesuje, albo nie leży to w niczyim interesie, czasem samego pacjenta
poza tym, jak się wypisać, kiedy się po lekach ledwo chodzi lub mówi ?
ja to nazywam pacyfikacją
Nikt nie chce, żeby robić zdjęcia innym pacjentom.
a mi się jakoś wydaje, że nikt nie chce żeby nagrywać jak postępują sanitariusze i pielęgniarki
by w szpitalach psychiatrycznych zatrudniano byle kogo i pozwalano na duże nadużycia
tu można postawić pytanie: dla kogo ktoś jest "byle kim" ? i co to są "duże nadużycia" ? tłumaczenie się obmyśli później, jakby co