Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
Moderator: moderatorzy
Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
"Używanie kija może odbywać się w służbie miłości. Pasterz potrzebuje kija przeciwko dzikiej zwierzynie, przeciwko rabusiom, szukającym łupu. Również kościół musi używać kija, bo dopiero wtedy ludzie pójdą za swoim Panem..." (Benedykt XVI)
Powyższe słowa nie są ani antyklerykalnym dowcipem, ani średniowieczną przeszłością. Wypowiedział je w czerwcu 2010 roku na placu św. Piotra przed 15 tysiącami wsłuchujących się księży nie kto inny, jak obecny papież kościoła katolickiego, Benedykt XVI...
Porównanie historyczne dwóch narzędzi systemowych: psychiatrii i inkwizycji miało Czytelnikowi w pierwszej części niniejszej publikacji zobrazować, jak identyczną funkcję spełniają obydwie te instytucje pod względem uzurpowania sobie "prawa do nieomylności" i jak podobna jest ich konstrukcja. Na przestrzeni lat formy ich działania ulegały i ulegają oczywiście ciągłym "modyfikacjom", bo im więcej społeczeństwo wie(działo), tym trudniej wmawiać mu jakieś zabobony i nimi straszyć (np. "ciemnymi mocami").
Metody działania dopasowywano więc tak, aby odzyskiwać i umacniać co jakiś czas tracone poparcie społeczne; dzisiaj też nikt by nie uwierzył księżom, wygłaszającym z ambony w ogłoszeniach parafialnych, że Kowalska czy Kowalski są odpowiedzialni za powodzie w Polsce, czy huragany w Stanach i za to zostaną jutro spaleni na stosie... I raczej byśmy księdza przegonili z tej ambony, że od rzeczy mówi, niż poszli na drugi dzień kibicować przy podpalaniu stosu, nieprawdaż?!
Ale jak już Pan Doktor mówi, że ktoś jest "niebezpieczny dla otoczenia", to jego słowa są dla większości... "święte", bo przecież z dziada pradziada wiadomo, że człowiek medycyny to coś wyjątkowo dobrego i funkcja ta budzi niemal bezgraniczne zaufanie społeczne.
W przypadku psychiatrów nikt nie zastanawia się więc, czy rzeczywiście stoi za tym wiedza medyczna, czy raczej jakieś "jasnowidztwo"? Bo np. kierowców samochodów itp. nikt nie zamyka w psychiatrii pomimo tego, że na całym świecie zabijają w wypadkach komunikacyjnych masę ludzi, przez co teoretycznie rzeczywiście można uznać ich za niebezpiecznych dla otoczenia!
Czytaj dalej na:
http://interia360.pl/technika-i-nauka/a ... trii,42201
Powyższe słowa nie są ani antyklerykalnym dowcipem, ani średniowieczną przeszłością. Wypowiedział je w czerwcu 2010 roku na placu św. Piotra przed 15 tysiącami wsłuchujących się księży nie kto inny, jak obecny papież kościoła katolickiego, Benedykt XVI...
Porównanie historyczne dwóch narzędzi systemowych: psychiatrii i inkwizycji miało Czytelnikowi w pierwszej części niniejszej publikacji zobrazować, jak identyczną funkcję spełniają obydwie te instytucje pod względem uzurpowania sobie "prawa do nieomylności" i jak podobna jest ich konstrukcja. Na przestrzeni lat formy ich działania ulegały i ulegają oczywiście ciągłym "modyfikacjom", bo im więcej społeczeństwo wie(działo), tym trudniej wmawiać mu jakieś zabobony i nimi straszyć (np. "ciemnymi mocami").
Metody działania dopasowywano więc tak, aby odzyskiwać i umacniać co jakiś czas tracone poparcie społeczne; dzisiaj też nikt by nie uwierzył księżom, wygłaszającym z ambony w ogłoszeniach parafialnych, że Kowalska czy Kowalski są odpowiedzialni za powodzie w Polsce, czy huragany w Stanach i za to zostaną jutro spaleni na stosie... I raczej byśmy księdza przegonili z tej ambony, że od rzeczy mówi, niż poszli na drugi dzień kibicować przy podpalaniu stosu, nieprawdaż?!
Ale jak już Pan Doktor mówi, że ktoś jest "niebezpieczny dla otoczenia", to jego słowa są dla większości... "święte", bo przecież z dziada pradziada wiadomo, że człowiek medycyny to coś wyjątkowo dobrego i funkcja ta budzi niemal bezgraniczne zaufanie społeczne.
W przypadku psychiatrów nikt nie zastanawia się więc, czy rzeczywiście stoi za tym wiedza medyczna, czy raczej jakieś "jasnowidztwo"? Bo np. kierowców samochodów itp. nikt nie zamyka w psychiatrii pomimo tego, że na całym świecie zabijają w wypadkach komunikacyjnych masę ludzi, przez co teoretycznie rzeczywiście można uznać ich za niebezpiecznych dla otoczenia!
Czytaj dalej na:
http://interia360.pl/technika-i-nauka/a ... trii,42201
Re: Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
W psychiatryku może i nie, ale większość ma wyroki karne za takie wykroczenia i odsiadują paroletnie wyroki za spowodowanie kolizji lub jak to prawo nazywa nieumyślne spowodowanie śmierci. A w skali globalnej na pewno i znajdzie się i taki, co trafi do psychiatryka bo np. będzie twierdził że miał taką misjębonus2000 pisze:W przypadku psychiatrów nikt nie zastanawia się więc, czy rzeczywiście stoi za tym wiedza medyczna, czy raczej jakieś "jasnowidztwo"? Bo np. kierowców samochodów itp. nikt nie zamyka w psychiatrii pomimo tego, że na całym świecie zabijają w wypadkach komunikacyjnych masę ludzi, przez co teoretycznie rzeczywiście można uznać ich za niebezpiecznych dla otoczenia!
A z tą całą antypsychiatrią to jest tak ,że znajdzie się paru gości myślących inaczej, co faktycznie trafili do psychiatryka zupełnie przypadkowo będąc zdrowymi i potem twierdzą że wszyscy co tam trafią są tak samo jak oni zdrowi, i że to jest wielką pomyłką. Ale wystarczy naprawdę mieć niezły odlot a potem wrócić na ziemie, to wtedy się wie, że leki naprawdę pomagają
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
Dobrze powiedziane, podpisuje sie pod tym.
Re: Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
Są jeszcze przypadki osób, które z powodu zaburzeń osobowości w pewnym (kryzysowym) momencie swojego życia doznają psychozy, trafiają do psychiatryka, dzięki lekom faktycznie wychodzą ze stanu psychozy. Natomiast później, leczone są pod kontem zespołu paranoidalnego, czyli w Polsce najczęściej tylko wysokimi dawkami neuroleptyków. Takie leczenie im nie pomaga, ponieważ nie rozwiązuje ich problemu a dokłada kolejny - uciążliwe skutki uboczne leków. Psychoza nie jest czymś zarezerwowanym dla schizofrenii, mogą być różne przyczyny jej wystąpienia (np. zaburzenie osobowości typu "borderline", zatrucie, urazy głowy itd.). Myślę, że to stąd gorycz i jawny protest.Ertis pisze:A z tą całą antypsychiatrią to jest tak ,że znajdzie się paru gości myślących inaczej, co faktycznie trafili do psychiatryka zupełnie przypadkowo będąc zdrowymi i potem twierdzą że wszyscy co tam trafią są tak samo jak oni zdrowi, i że to jest wielką pomyłką. Ale wystarczy naprawdę mieć niezły odlot a potem wrócić na ziemie, to wtedy się wie, że leki naprawdę pomagają
Sam spotkałem w życiu kilka takich osób a także sam miałem podobne przejścia. Dlatego potrafię zrozumieć tę ich frustrację. Przy tym, taka grupa, jak scjentolodzy w naturalny sposób odpowiada ich nastrojom zaskarbiając też sympatię. Daje im jakąś alternatywę i liczebność - poczucie bezpieczeństwa oraz wspólne przekonania.
Trzeba też zdać sobie sprawę, że mimo wszystko opiece psychiatrycznej (jak i nie tylko jej) daleko do doskonałości. Powodów kilka, ale wszyscy znamy ten podstawowy: niedostatek środków finansowych. Poza tym psychiatria, to w stosunku do pozostałych dość świeży dział medycyny. Wcale nie tak dawno temu standardem były elektrowstrząsy, lobotomia i przemoc fizyczna personelu w stosunku do pacjentów.
Rzeczywistość nie jest czarno-biała.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
Nie jest tez taka czarna jak to przedstawiasz, jednak faktem jest, ze nawet tu przewaza glupota ludzka i z tego wlasnie powodu jest potem placz i zgrzytanie zebami.
Re: Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
W 100% się zgadzam!!!!dan pisze: Są jeszcze przypadki osób, które z powodu zaburzeń osobowości w pewnym (kryzysowym) momencie swojego życia doznają psychozy, trafiają do psychiatryka, dzięki lekom faktycznie wychodzą ze stanu psychozy. Natomiast później, leczone są pod kontem zespołu paranoidalnego, czyli w Polsce najczęściej tylko wysokimi dawkami neuroleptyków. Takie leczenie im nie pomaga, ponieważ nie rozwiązuje ich problemu a dokłada kolejny - uciążliwe skutki uboczne leków.
Ponadto podejście psychologów różni się w zależności od tzw. diagnozy.
Pacjent nie-psychotyczny mówi: "Mam silne lęki"
Na to psycholog mówi: "To normalne, że ludzie się boją"
Pacjent już psychotyczny mówi: "Mam silne lęki".
Na to psychiatra mówi: "No to trochę zwiększymy dawkę leku".
Re: Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
W bardzo dużym uproszczeniu, ale coś w tym rodzajuhvp2 pisze:Pacjent nie-psychotyczny mówi: "Mam silne lęki"
Na to psycholog mówi: "To normalne, że ludzie się boją"

Na pewno warto znaleźć przyczynę lęku, ale nawet jeśli się to nie uda, to są metody na jego wygaszenie (proces uczenia się).
Przypominam, że lęk, to jedna z emocji podstawowych (czyli wrodzonych). Nawet u pacjenta psychotycznego lęk ma swoje racjonalne źródło, choć nieracjonalny może być sposób oceny tego źródła.
Jeszcze ważna uwaga, będąc już przy temacie lęku, można się nauczyć reagować na bodźce lub sytuacje lękiem bez udziału świadomości. Wtedy lęk odczytujemy, jako irracjonalny, ponieważ nie pamiętamy sytuacji, w której nauczyliśmy się reagować nim na pewne bodźce. Z tej przyczyny nie umiemy skojarzyć żadnego obiektywnego bodźca z aktualnie odczuwaną emocją i uznajemy go za stan irracjonalny.
Komunikacja pomiędzy ciałem migdałowatym i korą przedczołową w mózgu odpowiada za zdolność wygaszania lęku. Jeśli funkcjonowanie tej struktury w jakiś sposób ulegnie zaburzeniu (np. przez częstą ekspozycję na bodźce silnie stresujące), to pojawią się trudności w wygaszaniu lęku.
Psychiatria, jako dziedzina, zajmuje się leczeniem chorób. Dlatego w takich sytuacjach lekarz przepisuje jakiś lek, który zadziała na mózg i chemicznie wygasi odczuwanie lęku.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
Ja ją właśnie przedstawiłem wielobarwnie.AntonPawlowicz pisze:Nie jest tez taka czarna jak to przedstawiasz
Czytaj, proszę, ze zrozumieniem, może unikniemy wtedy nieporozumień.
Zapraszam do rozmowy na czacie.