Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
KLARA1234567
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: śr cze 29, 2022 2:42 pm

Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: KLARA1234567 »

Witajcie. Chciałabym opowiedzieć moją historię..a właściwie mojego przyjaciela. Poznaliśmy się przypadkiem w kolejce do lekarza i od razu między nami "zaskoczyło". Na początku zwierzał mi się z prześladowań jakich doświadcza, nie mówiąc o chorobie.
Wierzyłam mu, starałam się pomóc, kazałam iść na policję. Mówił, że te prześladowania trwają latami, łącznie już 20 lat... potem dowiedziałam się o diagnozie, którą wspomniał mimochodem, bo przecież to tylko papier...a on jest zdrowy...
schizofrenia paranoidalna.. w tym minimum jeden pobyt na oddziale ROCZNIE..czyli jakieś minimum 20 razy trafiał tam..w tym roku już drugi jego pobyt na oddziale psychiatrycznym dziennym. Przyjaciel nie pracuje, pobiera rentę, przez tyle lat wierzy, że jest zdrowy, tylko nikt mu nie wierzy w prześladowanie, śledzenie, podsłuchiwanie... ja nie neguje tego kiedy mi o tym opowiada - boję się, że zostanę wtedy jego wrogiem tak jak cała rodzina, która od lat tłumaczy mu, że ma urojenia.. "Wierzę" mu więc i rozmawiam o tym tak samo jak na początku - czy robię źle? Czy mam to negować?
Czy to że on przez tyle lat nie uświadomił sobie, że jest chory to "normalne"? Potrafi powiedzieć nawet w żartach "skończmy temat bo jeszcze naprawdę uwierzysz, że jestem schizofrenikiem".. Czuję do niego dużo więcej niż powinnam czuć, jednak pozostaniemy przyjaciółmi. Jedyne czego pragnę to pomóc mu - teraz jest naprawdę źle,
on brał leki "na krzyż" czyli wiadomo raz brał ,raz nie brał, dlatego kończy się to stale szpitalem. Teraz jest straszony przez mamę DPS-em, a ona sprawuje nad nim władzę (jest ubezwłasnowolniony wyrokiem sądowym). Przyjaciel jest zapalonym sportowcem, który rozpacza, że po lekach i zastrzykach nie jest w stanie ćwiczyć tak jak normalnie. :(
Sport to całe jego życie i obecnie przeżywa głęboką depresję.. mama mówi mu, że w DPS nie będzie mógł w ogóle uprawiać sportu, a z drugiej strony jeśli nawet zacznie te zastrzyki, które chcą mu dawać zamiast tabletek, to będzie czuł się jak "warzywo". Już raz miał robiony zastrzyk i nie był w stanie funkcjonować normalnie..wyłącznie spał.
Z drugiej strony kiedy wychodzi ze szpitala to potrafi całe noce nie spać, ćwiczyć, bać się, że ktoś wejdzie do domu i go w końcu zabije.. ja tłumaczę mu to chociaż w ten sposób, że te osoby, które go prześladują to gdyby miały go zabić to już dawno przez te lata by go zabiły..
on natomiast ma swoje argumenty czyli że czekają na odpowiedni moment, więc on musi być czujny... to ciężka postać schizofrenii, prawda? podczas spotkań z nim jest normalnie, jeśli akurat jest u niego ok to spędzamy miło czas, mimo że jest bardzo chwiejny, ma swoje zaburzenia emocjonalne i potrafi w jednej chwili ze śmiechu przejść w płacz,ale poza tym w rozmowach i ogólnie jest świetnym, wartościowym człowiekiem, moim najlepszym przyjacielem i jedną z kilku tylko najważniejszych osób...
Boję się, że zrobi coś głupiego.. nie wiem jak mu pomóc.. X lat temu miał dwie próby samobójcze, boję się, że jak odbiorą mu jego sport to skończy się podobnie.. :( Zwracam się tutaj z prośbą o pomoc... jak mam pomóc przyjacielowi? Bardzo się martwię... bardzo cierpię razem z nim jak myślę, że tyle lat się to ciągnie i jest praktycznie coraz gorzej...tak bardzo nie chcę aby spędzał całe życie w szpitalu..ja mam swoje życie, ale jest równie szare kiedy on siedzi zamknięty.. jak wychodzę z domu to myślę tylko o tym jego małym, białym pokoju bez wyjścia... i modlę się bo przecież w życiu wszystko jest możliwe...
Awatar użytkownika
Bright Angel
zaufany użytkownik
Posty: 5440
Rejestracja: ndz gru 10, 2006 9:40 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Bright Angel »

KLARA1234567 pisze: śr cze 29, 2022 3:07 pm "Wierzę" mu więc i rozmawiam o tym tak samo jak na początku - czy robię źle? Czy mam to negować?
Jak będziesz potwierdzać jego urojenia, może się już w tym utwierdzić na długie lata, nawet do końca życia.
Ale jeżeli będziesz negować, będziesz zapewne jego wrogiem.

Jeżeli przez tyle lat nie jest w stanie uświadomić sobie, że jest chory, to coś jest nie tak. Prawdopodobnie jest źle leczony lub nie bierze leków.

W totalnej biologii przyczyną schizofrenii jest odkrycie czegoś przerażającego o rzeczywistości. Dlatego nie chce wrócić do normalnego świata, tylko żyje w swoim urojonym, bo normalny świat jest zbyt przerażający dla niego.
Spytaj się go, co on takiego strasznego odkrył przed zachorowaniem.

W nowej gałęzi psychologii terapii schematów głosy w głowie są przekształconymi głosami rodziców z wczesnego dzieciństwa.
Just remember that death is not the end. Heaven or hell? The choice is Yours.
KLARA1234567
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: śr cze 29, 2022 2:42 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: KLARA1234567 »

Bright Angel pisze: śr cze 29, 2022 3:20 pm
KLARA1234567 pisze: śr cze 29, 2022 3:07 pm "Wierzę" mu więc i rozmawiam o tym tak samo jak na początku - czy robię źle? Czy mam to negować?
Jak będziesz potwierdzać jego urojenia, może się już w tym utwierdzić na długie lata, nawet do końca życia.
Ale jeżeli będziesz negować, będziesz zapewne jego wrogiem.

Jeżeli przez tyle lat nie jest w stanie uświadomić sobie, że jest chory, to coś jest nie tak. Prawdopodobnie jest źle leczony lub nie bierze leków.

W totalnej biologii przyczyną schizofrenii jest odkrycie czegoś przerażającego o rzeczywistości. Dlatego nie chce wrócić do normalnego świata, tylko żyje w swoim urojonym, bo normalny świat jest zbyt przerażający dla niego.
Spytaj się go, co on takiego strasznego odkrył przed zachorowaniem.

W nowej gałęzi psychologii terapii schematów głosy w głowie są przekształconymi głosami rodziców z wczesnego dzieciństwa.
Wiem teraz, że robię źle, ale tak jak piszesz albo będę go dalej w tym utwierdzać albo zostanę wrogiem..nie ma rozwiązania...on nie ma zbyt wielu bliskich osób..nie chcę żeby i mnie wyeliminował ze swojego życia.. tu nie chodzi już nawet o mój egoizm tylko bardzo się martwię, że zostanie z tym wszystkim zupełnie sam..
a jeśli chodzi o czasy przed zachorowaniem to miał ciężkie przeżycia - m.in. bicie i molestowanie seksualne (jeśli to nie kolejne urojenie z przeszłości, ale mówił że działo się to jak był w wieku 6 lat, a diagnozę schizofrenii postawili mu dobre 8 lat po tych wydarzeniach)..
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: cezary123 »

KLARA1234567 pisze: śr cze 29, 2022 3:07 pm ja nie neguje tego kiedy mi o tym opowiada - boję się, że zostanę wtedy jego wrogiem tak jak cała rodzina, która od lat tłumaczy mu, że ma urojenia..
Informatory psychologiczne podają, że nie należy ani przesadnie i autorytarnie sprzeciwiać się choremu podczas jego urojeń ani nie potakiwać. To są tylko objawy.

"Zachowanie w stosunku do chorego powinno być akceptujące, ale do rozsądnych granic. Istnieje na przykład błędne przekonanie, że psychicznie chorym nie wolno się sprzeciwiać. Nie należy więc potakiwać, gdy chory twierdzi, że jest Chrystusem. W dawnych „domach dla obłąkanych”, jeśli chory uważał się za króla, wkładano mu do ręki berło, a na głowę wsadzano koronę. Dzisiaj przeciwstawiamy się urojeniom chorego, ale w taki sposób, aby nie ucierpiała na tym jego godność. Nie należy go wyśmiewać, ale w rzeczowy sposób poinformować albo w inaczej dać do zrozumienia, że wypowiedzi chorego są traktowane jako objaw choroby. Przesadne polemizowanie z urojeniami mija się z celem, gdyż zgodnie z wiedzą psychiatryczną, sądy te nie podlegają sprostowaniu, mimo dostarczania dowodów ich błędności.

Podczas rozmowy z pacjentem psychiatrycznym, koniecznie trzeba się wystrzegać sądów oceniających i wartościujących. Autentycznie ciepły i serdeczny stosunek do chorego wzbudza u nich zaufanie i powoduje, że chorzy chętnie wracają po pomoc".

https://www.pcpr-wyszkow.pl/informator-psychologiczny
KLARA1234567
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: śr cze 29, 2022 2:42 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: KLARA1234567 »

Bardzo Wam dziękuję. Trochę mnie załamuje to wszystko bo wertuję sobie forum i wiele osób ma jednak świadomość swojej choroby, to jest niewyobrażalne przez tyle lat nie mieć nawet jednego olśnienia, że jednak coś jest nie tak.. Jeśli matka faktycznie wyśle go do tego DPS-u to jak taki człowiek, stosunkowo jeszcze młody ma tam żyć? Z drugiej strony jak będzie żył w tych wiecznych urojeniach w domu? Horror.. :( Momentami nie widzę tu wyjścia.. jedyne co to chyba można być przy nim, ale teraz kiedy jest kolejny raz na oddziale to też większość czasu śpi i unika kontaktu..
swtern
zaufany użytkownik
Posty: 829
Rejestracja: czw sty 31, 2019 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: swtern »

Najwzaniejsze to uzwiadomic sobie ze nie jest sie nikim waznym i nikomu nie zalezy na podgladaniu mojego załosnego żywota
Pamal
zaufany użytkownik
Posty: 10275
Rejestracja: sob gru 29, 2007 11:07 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Pamal »

Ja tkwiłam w psychozie kilkadziesiąt lat.
Chyba pomogła mi wreszcie terapia psychologiczna i odpowiednia dawka odpowiedniego leku. Wszystko sobie przypomniałam m. in. że pojechałam na drugi koniec miasta do sklepu z wykrywaczami kamer. Przecież zdrowy człowiek w mojej sytuacji nie zrobiłby tego - olśniło mnie!!!
Ostatnio zmieniony śr cze 29, 2022 9:10 pm przez Pamal, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Jaskolka
zaufany użytkownik
Posty: 922
Rejestracja: śr gru 15, 2021 7:06 am
Lokalizacja: lubelskie

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Jaskolka »

Hej @ KLARA1234567

Byłam niedawno w szpitalu na sali z taką dziewczyną o podobnym trwałym urojeniu.
Ciągle o tym opowiadała, zadawałam jej logiczne pytania tam gdzie jej opowieść nie trzymała się kupy.
Wiesz, raz aż mi się wymsknęło i powiedziałam, ,, a więc wszystko się kręci wokół ciebie'' Naprawdę niebywałe to było że była w centrum tego wszystkiego. Nasunęła mi się myśl o jej ego. :doh:
Szeptem pisane do mojego ucha : Słowo Boże
gratis
zaufany użytkownik
Posty: 2462
Rejestracja: sob kwie 23, 2022 7:41 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: gratis »

Może on po prostu czuje się osłabiony po lekach i nie chce ich brać skoro sport to jego konik. A były sytuację, że brał leki, więc dlaczego brał?
KLARA1234567
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: śr cze 29, 2022 2:42 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: KLARA1234567 »

graffico pisze: śr cze 29, 2022 8:02 pm Może on po prostu czuje się osłabiony po lekach i nie chce ich brać skoro sport to jego konik. A były sytuację, że brał leki, więc dlaczego brał?
Brał je wyłącznie pod groźbami matki, że odda go do DPS. To dorosły facet ale niestety sądownie jest ubezwłasnowolniony.. w innym wypadku w ogóle by ich nie przyjmował twierdząc że jest zdrowy i przydałby mu się po prostu lek na depresję na którą choruje.. On wierzy tylko w to, że ma ciężka depresję..
Jaskolka pisze: śr cze 29, 2022 7:33 pm Hej @ KLARA1234567

Byłam niedawno w szpitalu na sali z taką dziewczyną o podobnym trwałym urojeniu.
Ciągle o tym opowiadała, zadawałam jej logiczne pytania tam gdzie jej opowieść nie trzymała się kupy.
Wiesz, raz aż mi się wymsknęło i powiedziałam, ,, a więc wszystko się kręci wokół ciebie'' Naprawdę niebywałe to było że była w centrum tego wszystkiego. Nasunęła mi się myśl o jej ego. :doh:
- Hej! Mi czasem też nasuwają się takie myśli i generalnie te jego opowieści wywołują też momentami irytacje.. że faktycznie wszystko kręci się wokół niego, wieczny spisek, a w mojej głowie huczy aż: "po co niby mają Cię wszyscy śledzić od 20 lat???" Jestem tylko człowiekiem..Ale to mój najlepszy przyjaciel i staram się po prostu słuchać i być wtedy przy nim..czasem tylko dodaje właśnie że gdyby ktoś chciałby mu zrobić krzywdę to już miałby setki okazji przez te lata..no ale to średni dla niego argument.. te urojone opowieści praktycznie opowiada dzień w dzień, na szczęście mamy też swoje inne tematy i wtedy myślę, że jest naprawdę sobą...to ciężkie też dla mnie bo nie mam przyjaciół i w zasadzie on jest jedną z najbliższych mi osób, niestety jak już poznałam taka swoją bratnią duszę to mam ją w dwóch odsłonach bo i z tą straszną chorobą...i w momentach kiedy choroba mi go zabiera to znowu czuję się strasznie samotna. Ale to tylko takie luźne myśli bo nie chodzi tu o mnie- ja tylko boję się ile taki człowiek może znieść wiecznych pobytów w szpitalu, wiecznego lęku o własne życie, poczucia totalnego braku prywatności - bo typowe jego urojenia też dotyczą podsłuchu, kamer w pokoju. Do mnie bardzo długi czas zyskiwał zaufanie..kiedy już myślałam że nasza przyjaźń jest zapieczętowana na wieki,on nagle nocą dzwonił i krzyczał,że zostałam przysłana przez wrogów żeby on stracił czujność..wiecie jakie to przykre..postarałam się jednak mu to wytłumaczyć na spokojnie i od tego czasu nie było podobnych wybuchów.. chciałam tylko napisać i wyrzucić to wszystko tutaj, dowiedzieć się jak to wygląda z tą świadomością własnej choroby.. napawa mnie nadzieją, że większa część osób jednak po czasie uświadamia ją sobie.. i mam nadzieję że on nie jest na tyle ciężkim przypadkiem, że nigdy nie pozna prawdy.. nie wyobrażam sobie życia, lat,-kazdego dnia - wierząc w spisek mający doprowadzić do mojej śmierci... Bardzo mu współczuję i tak bardzo chciałabym pomóc...
Rafuś
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: czw cze 30, 2022 9:40 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Rafuś »

Tak sobie myślę, że być może nie jest z Nim tak źle skoro się z Tobą zapoznał i zaufał choć trochę.
Wiele osób, nie koniecznie schizofreników tego nie potrafi.
Kępiński kiedyś pisał, że dla schizofrenika ważne jest żeby kogoś pokochał, nawet jeśli to jest tylko piesek, a co dopiero taka fajna dziewczyna jak Ty.
A swoją drogą to miał dużo szczęścia, że na Ciebie trafił.
Pikolo
zaufany użytkownik
Posty: 234
Rejestracja: sob maja 14, 2011 9:34 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Pikolo »

Mialem identyczne objawy nawet wykompalem się w zece żeby zmyc podsluch XD.
Czytałem kiedyś, że to może być objawy niekoniecznie schizofrenii ale paranoji prawdziwej.
On musi sobie uświadomić, że nic i nikt mu niezagraża to cholernie długi proces. Trzeba duzo ogocznego myślenia i zaufania.
Pierwsza moją myślą przy wyjściu z paranoji było, że rodzina matka bracia i ojciec nie chcą dlamnie źle i umarli by naprawdę z żalu jak by mi się cos stało.
Możesz go kontrować jego urokeniami, jak takie odprań mózgu sam sobie robiłem ale dlamnie było skuteczne.

Ja najpierw zdałem sobie sprawę, że nikt nie potrzebuje mej śmierci, bo nic na tym nie zyska. Natomiast rodzina miala by dowid na to, że jednak nie kłamałem. Zrobienie z człowieka wariata już wystarczy aby go unieszkodliwić. Prawda jest taka, że jego urojenia wrogowie koedys tez i moji doprowadzili go do wariactwa. Jak zostałem uznany za schizofrenia to już wiedziałem, że jak ktoś mnie powiesi czy potnie albo porwie i wywali z wierzowca to i tak to zostanie zwalone na chorobę :). Nasuna sie wniosek, skoro żyje to znaczy, że jednak nikt nie chce mnie zabić. Wiec czego chcą urojenia ?


1 Po pierwsze jeżeli ktoś chce dla niego źle i go prześladuje po co miałby go zabijać? Co na tym zyska ? Kim on ważnym jest, że jest wart czyjeś uwagi ?
2 Po drugie jezeli ktoś chciał dla niego źle to właśnie z nim wygrywa. Nie musiał go zabijać. Doprowadził do ubezwłasnowolnienia. Przyprawił go o paranoje. Pozbawił normalnego życia. Każde jego potwierdzenie nawet jak na jakieś0,001% ktoś mu naprawdę źle życzy to utwierdzajac sie w tym ta osoba albo grono osób wygrywa " odwrócenie paranoi ".
3 Życie w ciągłym strachu nie ma sensu skoro boi się prześladowców. Jak by chcieli go zabić to mogła na niego nawet cegła przypadkiem z góry zleciec. Służby specjalne, ninja w starożytności już dawno umieli zabijać i zostać niewykryci. Ktoś mógł by mu na mase różnych sposobów niby przypadkiem podać truciznę.
4 Google asystent nas posłuchajna to są dowody 100%, może inne służby tez, może i jacyś chakerzy tez. Ogólnie co z tego że nas słuchają nawet jeśli to co. Żal mi osoby ktora musi przychodzić do pracy i słuchać moich rozmow z matką przez tel, albo mojej muzyki w domu badz mojego pierdzielenia z zona i kolegami. Sadze za taka osoba albo osoby jezeli nawet istnieją serio nie mają co robić. Prawdopodobnie zwariować by szybciej odemnie. Ponieważ ogólnie jestem nudny jak flaki w oleju zwykly przeciętny człowiek.
Czy ja bym chciał całymi dniami i nocami śledzić chodzic za przeciętnym gościem. Nawet za miliarderem by mi się nie chciało lazic. No to czemu ktoś ma to robić, więc jak to robi to współczuję:/
5 Po piąte on to musi wszystko przemyśleć ułożyć sobie w głowie zacząć tym żyć.



Schizofremik paranoidalny sam sobie pierze mózgu i sam musi sobie go odprac.
Awatar użytkownika
FreshEscape
bywalec
Posty: 1530
Rejestracja: pn mar 23, 2020 11:07 am
płeć: mężczyzna

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: FreshEscape »

Pikolo pisze: pt wrz 09, 2022 7:17 pm Mialem identyczne objawy nawet wykompalem się w zece żeby zmyc podsluch XD.
Czytałem kiedyś, że to może być objawy niekoniecznie schizofrenii ale paranoji prawdziwej.
On musi sobie uświadomić, że nic i nikt mu niezagraża to cholernie długi proces. Trzeba duzo ogocznego myślenia i zaufania.
Pierwsza moją myślą przy wyjściu z paranoji było, że rodzina matka bracia i ojciec nie chcą dlamnie źle i umarli by naprawdę z żalu jak by mi się cos stało.
Możesz go kontrować jego urokeniami, jak takie odprań mózgu sam sobie robiłem ale dlamnie było skuteczne.

Ja najpierw zdałem sobie sprawę, że nikt nie potrzebuje mej śmierci, bo nic na tym nie zyska. Natomiast rodzina miala by dowid na to, że jednak nie kłamałem. Zrobienie z człowieka wariata już wystarczy aby go unieszkodliwić. Prawda jest taka, że jego urojenia wrogowie koedys tez i moji doprowadzili go do wariactwa. Jak zostałem uznany za schizofrenia to już wiedziałem, że jak ktoś mnie powiesi czy potnie albo porwie i wywali z wierzowca to i tak to zostanie zwalone na chorobę :). Nasuna sie wniosek, skoro żyje to znaczy, że jednak nikt nie chce mnie zabić. Wiec czego chcą urojenia ?


1 Po pierwsze jeżeli ktoś chce dla niego źle i go prześladuje po co miałby go zabijać? Co na tym zyska ? Kim on ważnym jest, że jest wart czyjeś uwagi ?
2 Po drugie jezeli ktoś chciał dla niego źle to właśnie z nim wygrywa. Nie musiał go zabijać. Doprowadził do ubezwłasnowolnienia. Przyprawił go o paranoje. Pozbawił normalnego życia. Każde jego potwierdzenie nawet jak na jakieś0,001% ktoś mu naprawdę źle życzy to utwierdzajac sie w tym ta osoba albo grono osób wygrywa " odwrócenie paranoi ".
3 Życie w ciągłym strachu nie ma sensu skoro boi się prześladowców. Jak by chcieli go zabić to mogła na niego nawet cegła przypadkiem z góry zleciec. Służby specjalne, ninja w starożytności już dawno umieli zabijać i zostać niewykryci. Ktoś mógł by mu na mase różnych sposobów niby przypadkiem podać truciznę.
4 Google asystent nas posłuchajna to są dowody 100%, może inne służby tez, może i jacyś chakerzy tez. Ogólnie co z tego że nas słuchają nawet jeśli to co. Żal mi osoby ktora musi przychodzić do pracy i słuchać moich rozmow z matką przez tel, albo mojej muzyki w domu badz mojego pierdzielenia z zona i kolegami. Sadze za taka osoba albo osoby jezeli nawet istnieją serio nie mają co robić. Prawdopodobnie zwariować by szybciej odemnie. Ponieważ ogólnie jestem nudny jak flaki w oleju zwykly przeciętny człowiek.
Czy ja bym chciał całymi dniami i nocami śledzić chodzic za przeciętnym gościem. Nawet za miliarderem by mi się nie chciało lazic. No to czemu ktoś ma to robić, więc jak to robi to współczuję:/
5 Po piąte on to musi wszystko przemyśleć ułożyć sobie w głowie zacząć tym żyć.



Schizofremik paranoidalny sam sobie pierze mózgu i sam musi sobie go odprac.
Wez chłopie jakies leki bo zal to czytac... Najlepszy dowód na to ze bez farmakoterapii nikt z psychozy nie wyjdzie. Zaden schizofrenik nie pierze sobie mózgu, mózg pierze mu choroba. Choroba która lekami da sie wyleczyć
Pikolo
zaufany użytkownik
Posty: 234
Rejestracja: sob maja 14, 2011 9:34 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Pikolo »

:lol:
FreshEscape pisze: pt wrz 09, 2022 7:38 pm
Pikolo pisze: pt wrz 09, 2022 7:17 pm Mialem identyczne objawy nawet wykompalem się w zece żeby zmyc podsluch XD.
Czytałem kiedyś, że to może być objawy niekoniecznie schizofrenii ale paranoji prawdziwej.
On musi sobie uświadomić, że nic i nikt mu niezagraża to cholernie długi proces. Trzeba duzo ogocznego myślenia i zaufania.
Pierwsza moją myślą przy wyjściu z paranoji było, że rodzina matka bracia i ojciec nie chcą dlamnie źle i umarli by naprawdę z żalu jak by mi się cos stało.
Możesz go kontrować jego urokeniami, jak takie odprań mózgu sam sobie robiłem ale dlamnie było skuteczne.

Ja najpierw zdałem sobie sprawę, że nikt nie potrzebuje mej śmierci, bo nic na tym nie zyska. Natomiast rodzina miala by dowid na to, że jednak nie kłamałem. Zrobienie z człowieka wariata już wystarczy aby go unieszkodliwić. Prawda jest taka, że jego urojenia wrogowie koedys tez i moji doprowadzili go do wariactwa. Jak zostałem uznany za schizofrenia to już wiedziałem, że jak ktoś mnie powiesi czy potnie albo porwie i wywali z wierzowca to i tak to zostanie zwalone na chorobę :). Nasuna sie wniosek, skoro żyje to znaczy, że jednak nikt nie chce mnie zabić. Wiec czego chcą urojenia ?


1 Po pierwsze jeżeli ktoś chce dla niego źle i go prześladuje po co miałby go zabijać? Co na tym zyska ? Kim on ważnym jest, że jest wart czyjeś uwagi ?
2 Po drugie jezeli ktoś chciał dla niego źle to właśnie z nim wygrywa. Nie musiał go zabijać. Doprowadził do ubezwłasnowolnienia. Przyprawił go o paranoje. Pozbawił normalnego życia. Każde jego potwierdzenie nawet jak na jakieś0,001% ktoś mu naprawdę źle życzy to utwierdzajac sie w tym ta osoba albo grono osób wygrywa " odwrócenie paranoi ".
3 Życie w ciągłym strachu nie ma sensu skoro boi się prześladowców. Jak by chcieli go zabić to mogła na niego nawet cegła przypadkiem z góry zleciec. Służby specjalne, ninja w starożytności już dawno umieli zabijać i zostać niewykryci. Ktoś mógł by mu na mase różnych sposobów niby przypadkiem podać truciznę.
4 Google asystent nas posłuchajna to są dowody 100%, może inne służby tez, może i jacyś chakerzy tez. Ogólnie co z tego że nas słuchają nawet jeśli to co. Żal mi osoby ktora musi przychodzić do pracy i słuchać moich rozmow z matką przez tel, albo mojej muzyki w domu badz mojego pierdzielenia z zona i kolegami. Sadze za taka osoba albo osoby jezeli nawet istnieją serio nie mają co robić. Prawdopodobnie zwariować by szybciej odemnie. Ponieważ ogólnie jestem nudny jak flaki w oleju zwykly przeciętny człowiek.
Czy ja bym chciał całymi dniami i nocami śledzić chodzic za przeciętnym gościem. Nawet za miliarderem by mi się nie chciało lazic. No to czemu ktoś ma to robić, więc jak to robi to współczuję:/
5 Po piąte on to musi wszystko przemyśleć ułożyć sobie w głowie zacząć tym żyć.



Schizofremik paranoidalny sam sobie pierze mózgu i sam musi sobie go odprac.
Wez chłopie jakies leki bo zal to czytac... Najlepszy dowód na to ze bez farmakoterapii nikt z psychozy nie wyjdzie. Zaden schizofrenik nie pierze sobie mózgu, mózg pierze mu choroba. Choroba która lekami da sie wyleczyć
:lol: :clap: :D To dlatego DPSy i szpitale są pełne schizofremikow ? Ponieważ tam pilnują ludzi żeby brali leki ? Skoro tak pomagają to dlaczego leczenie trwa miesiącami albo latami? Nawet u ludzi którzy biorą leki ? Dlaczego leczeni ludzie dalej opowiadają urojenia i głoszą paranoje ? Zrobienie z człowieka muła odbiera poprostu wole walki o urojony świat i paranoje, nie leczy jej, moze czasami przerywa ostre psychozy, nie znaczy to natomiast, że leczy procesy myślowe XD. Gdyby tak było to leki czyniły by z nas geniuszy logiki i działania a nie śpiące po 14 h niemogące się skupić I zakompleksione zombi.
Szpitale potrzebują przedewszystkim terapeutów którzy po zatrzymaniu paranoji pomogli by pacjetowi wyjsc z błędnych procesów myślowych ustawić pacjeta na logiczny tor. Zamiast tego mamy składać origami i malować krętkami jak przedszkolaki jak to do k... nędzy ma pomóc packetowi który mail zwidy, albo słyszy głosy i nie wie czy to jest autentyczne jak? Tabletka powie mu słuchaj stary miałeś urojenia, ludzi których słyszałeś nie ma ? Ktoś musi nakierować pacjeta, a malowanka tego nie zrobi. Zamiast tego jakiś baran na forum mówi wes pigulke ona tobie wszystko wyjaśni. Zacznij może ludziom pomagać a nie mówić im pierdoły

Mialem nie wyciągać tych argumentów ale mam już dość gadania przez ciebie i mase ludzi bzdur, na które dowody same się nasowaja.
Awatar użytkownika
FreshEscape
bywalec
Posty: 1530
Rejestracja: pn mar 23, 2020 11:07 am
płeć: mężczyzna

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: FreshEscape »

Ale kto ci powiedział ze kolorawnie obrazków na oddziale czy jakiekoliwiek origami z czegokolwiek ma cie wyleczyc ? To jest tylko test czy potrafisz sie na czyms skupic a nie bez przerwy myslec o urojeniach.... Co ci da terapeuta który ci powiem ze to co ci sie zdarzyło to tylko urojeniaa. Jak trafisz do rzeczywistego swiata, swiata ludzi co bedea se z ciebie robic jaja i wkrecac cie w różne rzeczy przed którymi bez leków sie nie obronisz ? Idz chłope na budowe i zobaczysz jak ludzie po zawodówce beda miec z ciebie beke bo nie masz wlasnego myslenia i wlasnego charakteru... Podwórka farmazonów ni znosza...
Pikolo
zaufany użytkownik
Posty: 234
Rejestracja: sob maja 14, 2011 9:34 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Pikolo »

FreshEscape pisze: pt wrz 09, 2022 8:28 pm Ale kto ci powiedział ze kolorawnie obrazków na oddziale czy jakiekoliwiek origami z czegokolwiek ma cie wyleczyc ? To jest tylko test czy potrafisz sie na czyms skupic a nie bez przerwy myslec o urojeniach.... Co ci da terapeuta który ci powiem ze to co ci sie zdarzyło to tylko urojeniaa. Jak trafisz do rzeczywistego swiata, swiata ludzi co bedea se z ciebie robic jaja i wkrecac cie w różne rzeczy przed którymi bez leków sie nie obronisz ? Idz chłope na budowe i zobaczysz jak ludzie po zawodówce beda miec z ciebie beke bo nie masz wlasnego myslenia i wlasnego charakteru... Podwórka farmazonów ni znosza...
Nie ma obowiązku pracy na budowie. Właśnie to da terapeuta, że wyjaśnię i może trochę przed ty światem ochroni. Niektórym debilizm podpowiada że fajnie jest wkręcać schizofrenika. Sadzisz ze jak weźmie tabletki to przestaną sobie z gościa robić jaja ?
Trzeba trochę dystansu do siebie i krytycznego spojrzenia aby to wytrzymać. Warto też umieć się odgryźć to może dać terapeuta.
Ja swoją kompiel w rzece w ubraniach aby zgubić podsłuchy uważam teraz sam za zabawna. Jak pol roku temu gadałala do mnie pani z tv teraz sie z tego śmieje ale to zasługa dystansu do siebie. Po za tym to miło, że mnie ostrzegła i powiedziała z imienia nazwiska że muszę na siebie uważać XD Moze wpadłem jej w oko ;) wtedy się wystraszyłem ale pryzmat czasu i logika pozwala mi się z tego śmiać:)
Tego moze uczyć terapeuta
Awatar użytkownika
Amannn
zaufany użytkownik
Posty: 4627
Rejestracja: pn sie 17, 2020 3:54 pm

Re: Historia moja i mojego przyjaciela..prośba o radę..

Post autor: Amannn »

Terapeuta jest potrzebny tylko podczas psychozy. Potem jak człowiek jest otępiały i wyczerpany od leków już nic nie pomoże
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”