Pozwolę sobie zacytować rozmowę z blue, świetny blog na którym opisuje swoją chorobę, swoją walkę o przetrwanie:
https://chorobymentalneblog.wordpress.com/
"Przyzwyczaiłem się do zmian które mi towarzyszą, ale mam dni/momenty takie że stan nagle robi się dużo gorszy, napad lęku, strachu, stres, gorszy wzrok, w takim stanie normalne funkcjonowanie jest ciężkie, najbardziej boje się aby nie złapał mnie taki stan przed pracą, albo w trakcie oraz obawa że ktoś kto zna się co nie co zauważy ten mój stan. Wcześniej przytyłem od leków, teraz przez 3 msc dzięki ciężkiej pracy schudłem ponad 12kg i jest to ogromny sukces, boje się z powrotem wrócić do leków, aczkolwiek będę prawdopodobnie musiał skonsultować to, nie wiem czy jest szansa na jakiś doraźny lek w chwili złego samopoczucia, ew. przez okres zimowy podejmę leczenie od nowa. Mam wrażenie że mało snu + alkohol wywołuje gorszy stan u mnie, najgorsze jest to że nie da się tego kontrolować, tak się dzieje w mózgu nagle i nie mam na to wpływu, chociaż zapewne Ty zdajesz sobie z tego sprawę. Mam tak że jak jest taki stan to nie ma szans na poprawę, może leżeć obok mnie cudowna kobieta, milion złotych, nic mnie nie cieszy. Dobre 5 lat od kiedy zacząłem chorować, najbardziej męczą mnie różnice świadomości przed jak byłem zdrowy i różnice to, początki były bardzo ciężkie, teraz to już przywyknięcie i przyzwyczajenie pod warunkiem że czuje się w miarę pozytywnie i optymistycznie. W moim przypadku najbardziej boli mnie fakt że musiałem się usunąć z imprez rodzinnych, kontakt z rodziną został ograniczony do zera, przy nich stres jest większy jak przy obcych (tak się teraz wyuczyłem), boje się że złapie mnie taki atak że nie będę mógł złapać tchu, wysłowić się, to jest straszne, bardzo źle czuje się z tym faktem że nie poznałem dzieci jako wujek, w takim stanie robię dziwne miny, chce mi się płakać, myślę że to duża sprawka nadużycia alkoholu w rodzinie i rożnych negatywnych sytuacji z dzieciństwa". Tak wiem, to nie rozmowa jak z psychiatrą.