... do symptomów choroby należy jej zaprzeczanie ...
to symptomem choroby być nie może! - zastanów się przez chwilę - bo to jest niesprawdzalne ze swojej natury.
Jeśli jakaś ideologia posługuję się takimi założeniami logicznie z gruntu musi być fałszywa! oznacza bowiem względność i relatywizm. Zresztą sam wiesz, że od XIX wieku do dziś nie znaleźiono żadnych obiektywnych (empirycznych) dowodów (jednoznacznych testów) na istnienie czegoś takiego jak 'choroba psychiczna'.
Tzw. 'choroba psychiczna' jest czysto psychologicznym stanem człowieka - nie ma żadnych dowodów na to, że przyczyna takiego stanu jest wewnętrzna. 'Idiotyczne' dla otoczenia postrzeganie rzeczywistości przez tzw. 'chorego' jakościowo nie odbiega od rozbierzności jakie posiada tzw. 'normalny'. Różnica jest tylko jedna tzw. 'chory' nie jest w stanie dostosować się do tego społeczeństwa - no chyba, że jako chory.
Tzw. 'choroby psychiczne' mają swoje źródła w przyjmowanych przez człowieka 'prawdach o świecie' - czysto 'informatyczne' i tylko tak mogłoby być rzeczywiście leczone. Tak jednak stać się nie może gdyż wówczas psychiatria musiała by podważyć pdstawy polityczne 'życia społecznego'. Te podstawy natomiast to utrzymywanie 'społeczeństwa' w nieświadomości - ściślej wtajemniczanie 'jednostek' w podstawy jego funkcjonowania wówczas gdy własny 'konformizm' tej 'jednostki' nie pozwoli zdradzić jej tych podstaw, co więcej będzie źródłem jej poczucia 'wartości'. Nie jest to jednak jakaś 'spiskowa teoriia' - ten mechanizm pozostaje poza świadomością członków systemu - jest tylko głupotą.
Podstawą tzw. 'choroby psychicznej' są wpojone wcześniej 'wyższe wartości' wobec istnienia, których 'człowiek' sam przed sobą nie potrafi się przyznać do własnych 'błędów' - często czysto abstrakcyjnych wynikających z nieświadomości tego, że tzw. 'normalni' różnią się tylko tym, że zostali 'wtajemniczeni'.
Leczenie tzw. 'choroby' jest teoretycznie bardzo proste - wystarczy pozbyć się w/w 'wartości' a świadomość chorego zostanie 'odblokowana'. I tu jest cały problem (dwa problemy):
1. tzw. 'społeczeństwo' nie zna 'obiektywnych' źródeł 'norm moralnych' poza praniem mózgu od dziecka, lub zna ale ono musiało by być opartę o założenie równości (wartości) każdego członka tego społeczeństwa - z założenia jednak każde społeczeństwo opiera się jednak na innej wartości tzw. 'dobu wspólnym' - a to założenie jest niezbędne dla utrzymania szeroko pojętej 'władzy'.
2. 'psychiatrii' jest zjawiskiem społecznym - wytworem tego społeczeństwa - niejako z definicji nie może więc podważać 'norm' życia tego społeczeństwa.
Powszechnie wpajanie 'społeczeństwu' przekonanie, że człowiek pozbawiony tzw. 'wyższych wartości' zacznie kraść, gwałcić, mordować ... - jest z gruntu fałszywe - jest niezgodne z samoświadomością jednostki - jest dokładnie odwrotnie źródłem przemocy są paradoksalnie właśnie 'wyższe wartości'. To one umożliwiają wykorzystywanie jednych przez drugich - temu tylko służą.
'Wyższe wartości' danej grupy funkcjonują tylko w takim stopniu w jakim mogą być wykorzystane w walce z przeciwnikiem zewnętrznym lub z tej samej grupy tj. zastępują pojęcie 'Prawdy' (obiektywnej) i wyznaczają dozwolone środki tej walki.