Czytałem gdzieś, że wszystko praktycznie składa się w 100% ze światła.
Wg powszechnych mniemań, w kosmosie jest próżnia. Światło jako fala jednak musi się w czymś rozchodzić, tak jak fala akustyczna w powietrzu np.
Tym czymś wg mnie jest eter. Takie cóś, co zostało wymazane z wszelkiej informacji naukowej. Inna nazwa to Akasha, energiomateria, będąca budulcem wszystkiego co istnieje. Pierwotny żywioł.
Mistycy wiedzieli praktycznie od zawsze to, do czego naukowcy zaczynają dopiero dochodzić. Na początku był tylko Bóg, czysta energia, Logos.
Potem zamienił część siebie na materię, energomaterię i tak powstał wszechświat

Jakieś Wasze przemyślenia na ten temat?