Czy można jeszcze coś zrobić?

Moderator: moderatorzy

siostraF20
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: pt lis 13, 2009 8:25 pm

Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: siostraF20 »

Hej! Piszę z bezsilności, bo już zupełnie nie wiemy, co robić. Siostra nie wychodzi z psychozy już chyba od 2 lat (straciliśmy rachubę), mimo częstych hospitalizacji. Nie wiem, czy leki na nią działają, bo zaraz po wyjściu ze szpitala je odstawia (na przepustkach też nie zawsze bierze). Leczyć się nie chce, nie ma takiej opcji, żeby zawieźć ją do lekarza dobrowolnie. Jedyny ratunek to wzywanie karetki, kiedy zaczyna zagrażać sobie lub innym. Teraz jest już w bardzo złym stanie. Niszczy sprzęty w domu, słucha radia na cały regulator, zamyka się sama w domu od środka i nie chce nikogo wpuścić, obsypuje się piachem na podwórku, notorycznie przekarmia psa (zwierzę autentycznie się męczy), maluje się szminką po ciele i w takim stanie wychodzi do miasta, nie wspominając o tym, co opowiada każdemu, kogo spotka... Jest ogromnie uciążliwa, wszystko przekręca o 180 stopni (np. wg niej to my zamykamy ją w domu), ale jedyną czynnością zagrażającą jej życiu jest palenie papierosów w łóżku. Boję się trochę, że już za daleko zaszła w tę chorobę i tak jest jej łatwiej, że ona po prostu nie chce wrócić "do żywych". Wiadomo, robi co chce, bo wie, że rodzice jej nie wyrzucą z domu, że zawsze kupią jej papierosy, bo jak nie, to zrobi taką awanturę, że cała wieś usłyszy. Ale i tak nagada wszystkim dookoła, że jest w domu bita, gwałcona, głodzona... Nie chciałabym, żeby moja siostra snuła się brudna po ulicach i w ten sposób zaczepiała ludzi... Sąd wydał wyrok o przymusowym leczeniu w DPSie, ale nie wiadomo, jak długo będzie trzeba czekać na wolne miejsce. Rodzice chcieli ją wysłać na turnus w Jedliczach, byli tam z nią na rozmowie kwalifikacyjnej, ale tam chory musi wyrazić zgodę na leczenie... a ona przecież jest zdrowa. Nikt jej nie mówi, że ma się wziąć w garść, wyleczyć, pójść do pracy, wyprowadzić i usamodzielnić, ale naprawdę brakuje już sił na sprzątanie po niej, naprawianie szkód, wymianę sprzętów i znoszenie hałasu, obelg i przekleństw. Tym bardziej, że kompletnie nie reaguje, kiedy coś się do niej mówi. Patrzy błędnym wzrokiem, nie reaguje (oczywiście, jak ona coś chce, to nie ma przebacz, musi być już teraz, natychmiast, bo jak nie, to wrzask). To trwa już tyle lat... Zastanawiam się, czy da się w jakikolwiek sposób wyegzekwować jakiekolwiek warunki od takiej osoby (np. szambo jest pełne, bierzemy jeden prysznic dziennie a nie 5 kąpieli w pełnej wannie; nie rzucamy telefonem, bo nie stać nas na nowy; ściszamy muzykę, kiedy ktoś rozmawia przez telefon, itp.)? Pomóżcie. W końcu wszyscy mamy prawo do spokojnego życia.
Awatar użytkownika
miś wesołek
zaufany użytkownik
Posty: 8306
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 11:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: miś wesołek »

Wyczuwam trochę złości w tym, co piszesz. Nie żebym się dziwił. Wiadomo jak jest.

Ale też chyba trochę za dużo na raz od niej wymagasz. Z tego, co piszesz, jest w stanie, w którym jej akceptacja faktu konieczności zażywania leków i uświadomienie sobie choroby, czy wgląd w chorobę, jakieś bardziej obiektywne spojrzenie na siebie i sytuację (że nie jesteście przeciwko niej) byłyby dużym krokiem. Pierwszym i w ogóle podstawowym, bo bez tego ani rusz. W obecnej sytuacji okazywanie złości, zniecierpliwienia czy, tym bardziej, urządzanie awantur czy uczestniczenie w nich może być, jak przysłowiowa "woda na młyn" jej "punktu widzenia". ;) Siostra choruje, w dodatku nie zgadza się z tą opinią, obwinia innych i nie chce brać leków, a Ty byś chciała żeby się "usamodzielniała" w takim stanie? Nie do końca rozumiem jak to widzisz...

Ile siostra ma lat?
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 9:12 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: mei »

Przegłosowany, gdyby taka sytuacja trwała latami, każdy miałby dość. Złośliwości nie można usprawiedliwiać chorobą. Z tego, co pamiętam to siostra jest po 40?
Szczerze mówiąc nie wiem, co Państwu doradzić. Może jakaś opieka pielęgniarska, być może siostra posłuchałaby osoby jakoś powiązanej ze służbą zdrowia, może leki w zastrzykach.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
lawenda
zaufany użytkownik
Posty: 1757
Rejestracja: pn paź 07, 2013 5:03 pm
Lokalizacja: lubelskie

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: lawenda »

siostraF20 pisze:Nikt jej nie mówi, że ma się wziąć w garść, wyleczyć, pójść do pracy, wyprowadzić i usamodzielnić,

Ty jej to mów, na każdym kroku. Podsuwaj ogłoszenia o pracy, o wynajęcie pokoju. Zachwalaj jak zobaczysz jakieś lokum i zawieź ją tam, moze obejrzyjcie to mieszkanko. Zachęcaj do usamodzielnienia.
siostraF20
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: pt lis 13, 2009 8:25 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: siostraF20 »

Rzeczywiście, czasem ma się wrażenie, że sama prowokuje awantury, że po prostu jest złośliwa, że specjalnie coś niszczy. Co więcej, wydaje mi się, że ma szczególnie pretensje do takich kobiet, jaką ona chciałaby być. Mam wrażenie, że ma do mnie żal o to, że jestem w szczęśliwym związku, planuję ślub, kończę studia, życie zaczyna mi się układać. I mam z tym problem.

Ona 37 lat. Nikt nigdy od niej nie wymagał pełnego zdrowienia, absolutnie nie ma mowy o wysyłaniu jej do pracy, itp. Już dawno pogodziliśmy się z faktem, że pewnie nigdy nie będzie samodzielna. Chodzi tylko o to, żeby jakoś razem funkcjonować. Nie marzę już nawet o włączeniu jej w obowiązki domowe, mogłaby przynajmniej powstrzymać się od niszczenia, nie bluźnić, nie wyzywać, rozmawiać...

Choroba zabrała jej wszystko. Miała kiedyś chłopaka, od którego beznadziejnie się uzależniła, ale on wyjechał do Anglii. Ona jeździła tam do niego, nawet przez jakiś czas pracowała, ale zawsze kiedy miała nawrót, on wsadzał ją w samolot i wysyłał do domu. Raz przyleciał z nią personel angielskiego szpitala, żeby ją odstawić do szpitala w Polsce. Teraz już zupełnie zniknął, ale ona ciągle wierzy, że do niej wróci i wtedy rozwiążą się wszystkie jej problemy. I takie zawieszone to życie, czekanie na coś, co się nigdy nie wydarzy... Zastrzyki przerabialiśmy - też odmawia. Nie wiem, czy pielęgniarka mogłaby cokolwiek zdziałać w jej stanie. Teraz przede wszystkim potrzeba jej dłuższego brania leków, bo komunikacja jest już niemożliwa.
Awatar użytkownika
miś wesołek
zaufany użytkownik
Posty: 8306
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 11:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: miś wesołek »

Trochę doczytałem w innym temacie o "akrobacjach w dziedzinie uświadamiania". Rzeczywiście ciężka sytuacja i współczuję. To już dorosła osoba i sprawa niestety stanęła w najgorszym możliwym punkcie, tzn. że siostra nie godzi się z faktem choroby, obwinia bliskich. Ile w tym złośliwości, a ile choroby, mogę tylko spekulować. W poprzedniej wypowiedzi chodziło mi głównie o to, że w takiej sytuacji przymus może tylko pogłębić przeświadczenie siostry o krzywdzie doznawanej z Waszej strony.

Jeśli Pani się układa, to najlepiej Pani zrobi, jeśli się po prostu wyniesie z domu i zdystansuje od całej sprawy. Nie wiem, co Panią "trzyma" w tej sytuacji, troska o siostrę, o rodziców, poczucie odpowiedzialności, bezradności, złość czy może postanowiła Pani zostać w domu i tam ułożyć sobie życie... ?
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
lawenda
zaufany użytkownik
Posty: 1757
Rejestracja: pn paź 07, 2013 5:03 pm
Lokalizacja: lubelskie

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: lawenda »

Oczywiście że do pracy się nie nadaje, nie znam jej i jej możliwości. Na ile jest zdolna samodzielnie myśleć, tzn ponosić konsekwencje samodzielnego myślenia.
Przyszła mi na myśl, nasza Agatka z Ośrodka (35lat). Jak na początku przyszła, to terapeutki uczyły ją odkurzać, zamiatać, zmywać talerze, bo są u nas dyżury. Bała sie odkurzacza, nie umiała nawet zalać wodą cherbaty. Wszystko w domu robili za nią rodzice. Jak poznała smak kawy, to trzy razy dziennie ją piła.
Po jakimś czasie zabrali ją rodzice, szczególnie ojciec zbulwersował się, ze ona nie jest zdolna do takich prac i my ją zmyszamy.
Nie znam Twojej siostry, ale jak miała chłopaka i była u niego, to też chyba umiała coś robić? A teraz wygląda na to że wymusza na Was krzykiem.
Awatar użytkownika
Słonecznik1
bywalec
Posty: 7105
Rejestracja: czw sie 16, 2012 10:13 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: Słonecznik1 »

Może znalazło by się jakieś zajęcie które ona lubi robić/ polubiła by . Można by wtedy spróbować z nią współpracować na zasadzie wymiany. Pewnie na początku by się wściekała ale jeśli by zobaczyła że to nic jej nie daje wtedy może skłoniło by to ją do pewnych ustępstw i pewnej uległości. Uleganie jej i dawanie jej w tym momencie wszystkiego jest moim zdaniem złym wyjściem.
A jeśli by zaczęła wariować kompletne to już może lepiej jakby ją zabrali na leczenie jako osobę niebezpieczną . Na wsi otoczenie chyba widzi/ wie że jest to osoba chora i jej wypowiedzi nie obciążają was specjalnie więc o to że was obsmaruje nie powinniście się obawiać specjalnie.
A jak już polubi coś robić i będzie tego chciała i zobaczy że bez pewnego posłuszeństwa tego nie będzie to będzie można zacząć leczenie.
Raczej powolnego przywracania jej świadomości.
Jeśli jej świadomość trochę się odbuduję będzie można rysować przed nią coraz milsze nadzieję jakie mogą się zdarzyć jeśli będzie zdrowieć i o siebie dbać.
Możecie też nagrać ją na kamerę i w odpowiednim momencie kiedy już będzie z nią lepiej spytać ją czy chce zobaczyć jak potrafiła się zachowywać .Nie powinno to być dyrastyczne by nie poczuła się głupio lub ośmieszona . Ale by zdała sobie sprawę z powagi choroby następnych problemów zdrowotnych nie zamiatała pod dywan.
siostraF20
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: pt lis 13, 2009 8:25 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: siostraF20 »

Jeśli chodzi o obowiązki, to jak najbardziej potrafi je wykonywać. Kiedyś świetnie gotowała. Teraz jedyne, co robi, to pranie. Nie jest wyręczana, Mama próbuje egzekwować na niej utrzymywanie jakiegoś tam porządku, sęk w tym, że ona albo nie reaguje, albo mówi "zaraz" i nic nie robi, albo zaczyna awanturę, jak to jej jest źle w domu, że jest bita i molestowana i to Mama ma się leczyć (po czym występują nieraz tak obrzydliwe słowa, że nie będę ich powtarzać). Nie potrafi tylko odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nadal mieszka z rodzicami, skoro tak jej z nimi bardzo źle.

Widzę po rodzicach, że też już nie mają siły i nie wierzą w służbę zdrowia. Najgorzej ma Mama, bo pracuje w domu i siedzi z siostrą cały czas. Ojca przeważnie nie ma, więc Mama zostaje z tym sama. Wcale jej się nie dziwię, że czasem woli zmilczeć i umyć wymazane szminką lustro, itp. Muszę jej zwrócić uwagę na to, żeby nie dała się terroryzować i żeby zaczęła być konsekwentna, bo potrafi powiedzieć siostrze, że nie kupi jej papierosów, kiedy coś niszczy, ale gdy przychodzi co do czego, to i tak zawsze ustępuje.

I jeszcze mam wrażenie, że ona nie chce wrócić do normalności, bo jak tylko odzyskuje trochę świadomości, to orientuje się w swojej sytuacji. A w psychozie ma przecież chłopaka, który pracuje, żeby zbudować jej dom, jest najmądrzejsza, najpotężniejsza...
Awatar użytkownika
Słonecznik1
bywalec
Posty: 7105
Rejestracja: czw sie 16, 2012 10:13 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: Słonecznik1 »

Pokażcie jej że jeszcze nie wszystko stracone . Że też ma prawo do szczęścia ale sporo też zależy od niej. Że ja wspieracie a nie skupiacie się na samym porządku i spokoju choć są one ważne. Że chwilowy kryzys nie zabił waszych uczuć do niej i że jeszcze może znaleźć prawdziwą miłość ale musi trochę popracować nad sobą. Zadbać o swoje myśli i wygląd.
Awatar użytkownika
lawenda
zaufany użytkownik
Posty: 1757
Rejestracja: pn paź 07, 2013 5:03 pm
Lokalizacja: lubelskie

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: lawenda »

Te jej krzyki to obrona przed świadomością jaka jest napradę. A nie jest przyjemna, ona się broni przed tym jakie jest jej życie. Szkoda, że nie akceptuje choroby, bo by nie przegrała wtedy a tak zapewne myśli, tylko to byłby jej krok do zdrowienia. Do ustabilizowania emocji.
Rozumiem, że czasem zrobi się coś za nią ze zmęczenia, dla świętego spokoju. Każdy kto ma dzieci, wie, że jakby nie wychowywać w odpowiedzialności, to czasem sił brak i potrzeba odpoczynku.
I jeszcze mam wrażenie, że ona nie chce wrócić do normalności, bo jak tylko odzyskuje trochę świadomości, to orientuje się w swojej sytuacji. A w psychozie ma przecież chłopaka, który pracuje, żeby zbudować jej dom, jest najmądrzejsza, najpotężniejsza...
To prawda. Jest wtedy ''normalna'' A teraz jest strasznie nieszczęśliwa i się przed tym broni.

SiostraF20 jeśli jesteś wierząca, to pomyśl, czy ona ma grzech za to swoje postępowanie? Czy chodzi do Kościoła? Ma jakieś normy moralne?
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 9:12 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: mei »

A czy rozmawiał z nią jakiś psychoterapeuta? W psychozie to może być utrudnione, ale może pomogłyby jakieś profesjonalne rozmowy? Co na te temat mówili lekarze?
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
siostraF20
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: pt lis 13, 2009 8:25 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: siostraF20 »

Lekarze mówią, że jest bardzo ciężko chora i właściwie odbierają nadzieję na wyzdrowienie. Leki brała różne i żaden nie działał w 100% dobrze. Psychoterapii też zawsze odmawiała, bo psychologowie są głupi. Była na przeróżnych oddziałach i zawsze ciężko jej przychodziło uczestniczenie w zajęciach, nie chciała tam chodzić. Jeśli chodzi o religię, to zanim zachorowała, nie chodziła do kościoła, miała do niego obojętny stosunek. Potem w pewnym momencie choroby deklarowała swoją wielką wiarę, modliła się na cały głos, ale do kościoła chodzić nie chciała. Teraz o religii nie wspomina.

Ale chciałam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami, bo od wczoraj jestem w rodzinnym domu i sytuacja się ciekawie rozwinęła. Zauważyłam, że rodzice już na tyle nie mają do niej siły, że sobie odpuścili i na wszystko jej pozwalają. Nie zatrzymują jej w żaden sposób, np. jak zaczyna gadać głupoty i nikt jej nie przerwie, to tym bardziej sama się nakręca i gada coraz gorsze rzeczy, aż w pewnym momencie są to już takie obrzydliwości, że nigdy w życiu bym nie podejrzewała, że coś takiego przejdzie jej przez gardło. Ponieważ nikt nie reagował, reagowałam ja. Nie obyło się bez awantur, ale dzisiaj od pewnego momentu zaczęła się dużo bardziej kontrolować. A zaczęło się od tego, że założyła buty. ;) Odwiedziła mnie przed nasza wspólna koleżanka i siostra siedziała z nami przy stole, uspokoiła się, nawet udało się zamienić parę zdań, obyło się bez bluźnierstw i krzyków. Jestem w szoku, bo jeszcze przed południem było bardzo ciężko. To utwierdza mnie w przekonaniu, że nie należy na wszystko pozwalać i na wszystko się godzić, że trzeba stawiać warunki, bo to ją zmusza do "ogarnięcia się".
siostraF20
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: pt lis 13, 2009 8:25 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: siostraF20 »

Słonecznik1 pisze:Pokażcie jej że jeszcze nie wszystko stracone . Że też ma prawo do szczęścia ale sporo też zależy od niej. Że ja wspieracie a nie skupiacie się na samym porządku i spokoju choć są one ważne. Że chwilowy kryzys nie zabił waszych uczuć do niej i że jeszcze może znaleźć prawdziwą miłość ale musi trochę popracować nad sobą. Zadbać o swoje myśli i wygląd.
Próbowałam tym sposobem, jak miała kiedyś przebłysk w szpitalu. Ona mi wtedy obiecała, że będzie brała leki, że już zrozumiała... Ja jej wtedy mówiłam, jak bardzo pragniemy jej pomóc, że jeszcze mamy czas, że wyprostujemy wszystko... Zadzwoniłam wtedy do rodziców, żeby im o tym powiedzieć, a dowiedziałam się, że lekarz tego samego dnia powiedział, że nie daje jej zbyt wielu szans na zdrowie. Nigdy więcej już nie udało mi się tak do niej dotrzeć a leków jak nie brała tak nie bierze. :/
Awatar użytkownika
Bright Angel
zaufany użytkownik
Posty: 5435
Rejestracja: ndz gru 10, 2006 11:40 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: Bright Angel »

Jeżeli nie bierze leków, to powinna dostać zastrzyk o przedłużonym działaniu i po sprawie. Taki zastrzyk działa przez miesiąc. Lepiej zmieńcie szpital, bo jeżeli lekarze tego sami nie zrobili, to oznacza, że są tylko znachorami.
Just remember that death is not the end. Heaven or hell? The choice is Yours.
Mariii
zaufany użytkownik
Posty: 16395
Rejestracja: czw sie 19, 2010 8:24 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: Mariii »

44 pisze:powinna dostać zastrzyk o przedłużonym działaniu i po sprawie. Taki zastrzyk działa przez miesiąc
Zastrzyk jest na max 3 tygodnie.
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
siostraF20
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: pt lis 13, 2009 8:25 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: siostraF20 »

Zastrzyki przerabialiśmy. Trzeba by było robić je na siłę. Ona się nie zgadza na żadną formę leczenia.
Awatar użytkownika
Bright Angel
zaufany użytkownik
Posty: 5435
Rejestracja: ndz gru 10, 2006 11:40 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: Bright Angel »

Mariii pisze:Zastrzyk jest na max 3 tygodnie.
Nieprawda.
Just remember that death is not the end. Heaven or hell? The choice is Yours.
Awatar użytkownika
Słonecznik1
bywalec
Posty: 7105
Rejestracja: czw sie 16, 2012 10:13 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: Słonecznik1 »

Chodziło mi o powolne wyciąganie jej świadomości za pomocą przyjemności. Ale jeśli zobaczy że ma coś za darmo to może to paść . A może to nie ma w ogóle sensu . Ale jeśli na świecie są metody leczenia to może taka metoda marchewki by się sprawdziła .
siostraF20
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: pt lis 13, 2009 8:25 pm

Re: Czy można jeszcze coś zrobić?

Post autor: siostraF20 »

Też jestem zwolenniczką metody kija i marchewki, ale obawiam się, że najpierw potrzeba wyciszyć choć trochę urojenia i omamy. Domyślam się, że ciężko jej ze mną rozmawiać, kiedy ma halucynacje, że robię do niej okropne miny. W niedzielę próbowałam z nią rozmawiać, wyraziłam troskę o jej obecny stan i o przyszłość, i starałam się jej pokazać, że upór w odmawianiu leczenia nie prowadzi do niczego dobrego, wręcz przeciwnie, i trzeba to jak najszybciej zatrzymać. Nie wytrzymała i uderzyła mnie, wezwałam karetkę. Pojechała do szpitala na spokojnie, sama poszła do karetki i nie protestowała. Myślę, że sama już czuła, że nie ma innego wyjścia. Zanim choroba na dobre się rozwinęła bardzo dbała o swój wygląd, miała świetny gust. Teraz chodziła boso (również po świeżo skopanej i podlanej ziemi w ogródku), malowała się po całym ciele, przestała się myć i w takim stanie wyszła do miasta. Strasznie ją ta choroba zmieniła.

Wróć do „mój brat/siostra jest chory/a”