Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Moderator: moderatorzy
Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Witam.
Od początku twierdziłam że moja teściowa jest "dziwaczką" i taką trzeba ją zaakceptować.
Tak myślałam do niedawna. Pół roku temu przeprowadziliśmy się do teściów. To największy koszmar w moim życiu, pierwszy raz w życiu zdażyło mi się pomyśleć "nie chce mi się żyć". Ale do sedna - podejrzewam, że moja teściowa ma schizofrenię. Nie wierzę po prostu,że ktoś może tak traktować swoją rodzinę i robić to świadomie.
Raczej nie jestem w stanie jej pomóc, bo ona ze mną w ogóle ostatnio nie rozmawia, traktuje mnie jak powietrze, zresztą tak samo jak resztę domowników. Ale chciałabym chociaż zrozumieć jej zachowanie i przestać się zadręczać i zacząć normalnie sypiać.
Moja teściowa opowiada naszej rodzinie, rzeczy które w ogole nie miały miejsca. Wszystkie fakty przekręca.
Prawie nie je, unika nas, bierze środki nasenne i idzie spać w ciągu dnia. Widziałam kiedyś w łazience krople na depresję. Zachowuje się irracjonalnie, np. 3 razy dziennie umyje głowę,robi czynności po kilka razy. Często zdarza się jej cos przewidzieć. Położy gdzieś jakieś rzeczy, nie może znależć i płacze.
Często nas nie widzi jak jest zła, myślałam wcześniej, że tylko udaje, ale chyba naprawdę nas nie widzi. Zle nas traktuje, dokucza i jest bardzo złośliwa.Kiedy mamy dość i zwracamy jej uwagę,że nas boli, to jak nas traktuje. Ona wtedy mówi, że ją po prostu źle odbieramy.
Jest niezadowolona z życia, ciągle zmęczona, wszytsko widzi w czarnych barwach. Jej chód wygląda jakby zaraz miała upaść, a nic jej nie dolega fizycznie, poza tym ma dopiero 46 lat. Nie umie się zachować na uroczystościach rodzinnych, nie chce podejść do stołu, albo chodzi na wszytskich pogniewana,i nikt jej nie zwróci uwagi. Bolą ją sukcesy innych ludzi, jest wtedy jeszcze bardziej złosliwa. Żle mnie traktuje, gdy dobrze mówię o moich rodzicach. Ona ze swoimi dziećmi zawsze miała chłodne kontakty, wiec kiedy ja okazuję moim rodzicom czułość i szacunek to w jedną minutę zmienia do mnie nastawienie na "wrogie".
Wiecznie podłuchuje moje romowy. Ciagle snuje jakieś intrygi, próbuje wszystkich skłócać ze sobą. Wypowiada się dobrze o jakiejś osobie, a za 5 min bardzo źle. Kilka lat temu odeszła od kościoła rzymskokatolickiego i "przeszła" do Świadków Jehowy. Mówi, że tylko tam(na zebraniach) czuje się szczęśliwa i tylko oni (bracia i siostry) są dla niej dobrzy. Do nas (wszytstkich - swojego męża i drugiego syna też) nie odzywa się często po kilka dni, a zapytana dlaczego, odpowiada, że to my wszscy się do niej nie odzywamy. Krzyczy, płacze, mówi że do końca zycia będzie najgorsza - przy kłótniach o błache rzeczy.
A jeśli chodzi o mojego syna to już w ogóle masakra. Twierdzi, że go nie karmię, że tylko ona umie się nim zając. Kiedyś syn często chorował i miał dietę, a ona po kryjomu dawała mu "produkty zakazane". Traktuje mnie jak intruza przy moim dziecku. Boli ją że nazywam go "moim dzieckiem". Bardzo często mówi do niego "synku". Jednego dnia bawi się z moim synem 5 godzin bez przerwy, niedając mu nawet wyjść do toalety, kiedy tylko syn odchodzi od niej do mnie, woła go żeby wrócił bo ma nowy pomysł zabawy, nie da mu nawet podejść do mnie. A na przykłąd za tydzień traktuje go jak powietrze, nie odzywa się do niego, do niewinnego 7-latka. Często nie daje mi się w ogóle do niego dotknąc, a jak był malutki to dosłownie wyrywałą mi go z rąk.
Podczas romowy nie da się z nią wymieniać argumentów, mówi nie na temat, skacze po tematach, często ma minę jakby sama nie wiedziałą o czym mówi, zamiast podawać argumenty - tylko atakuje, wiecznie twierdzi że nie pamięta jakiejś sytuacji, ale zdania podłuchane z moich rozmów z przyjaciółkami przepowiada co do słowa. Oczywiście twierdzi, ze to z nami(całą rodziną) nie da sie romawiać. Gdy wraca z pracy zawsze się skrada żeby najpierw podsłuchać czy nic na nią nie mówimy (codziennie).
Być może ktoś może pomyśleć że to klasyczna sytuacja konfliktów synowa-teściowa, ale jej rodzone dzieci mają nie wiele lżej niż ja. Mój mąż mówi że załuje, że tu się przeprowadziliśmy, że wolałby biedę klepać w poprzednim mieszkaniu. Widzę jak cierpi, w końcu to jego matka. Najgorsze jest to że każdy chodzi obojętnie, nie chce nic zmieniać, czeka tylko az samo jej przejdzie. Ona nie ponosi żadnych konsekwencji sowich czynów, jest bezkarna. Myślę o przeprowadzce... cóż więcej mogę zrobić. Nie myślę tylko o sobie, żal mi mężą i uważam że taki dom nie jest najlepszym środowiskiem dla rozwoju 7-latka. Mnie już tak mocno nie boli, jak teściowa mnie źle traktuje,tłumaczę sobie, że robi to nieświadomie. Bardziej boli mnie to co na nas wszytskich gada za naszymi placami, nieprawdziwe i podłe rzeczy. Być może to też nieświadomie, ale boli.
Nasza ciotka opowiadała mi że kiedyś teściowa darła się na środku ulicy, twierdziła że samochód w nią wjechał. Mowiła że kiedyś brała leki psychotropowe i chodziła do lekarza. Mówiła też że tesciowa często wyrzucała gości z domu lub w ogóle nie wpuszczała. Czasem potrafiła zauważyć kogoś nowego w domu po 15 minutach, pytając skad się tu wział itp itd.
Staram się poukładać to wszytsko w całość i jakoś usprawiedliwić jej zachowanie i jedyne co mi przyszło do głowy to choroba psychiczna, gdy przeczytałam w intenecie objawy schizofrenii, doszłam do wniosku że ma większość, ale być może się mylę. zachowuje się zbyt dziwnie jak na "dziwaczkę" jeżeli mozna tak w ogole powiedziec.
Od początku twierdziłam że moja teściowa jest "dziwaczką" i taką trzeba ją zaakceptować.
Tak myślałam do niedawna. Pół roku temu przeprowadziliśmy się do teściów. To największy koszmar w moim życiu, pierwszy raz w życiu zdażyło mi się pomyśleć "nie chce mi się żyć". Ale do sedna - podejrzewam, że moja teściowa ma schizofrenię. Nie wierzę po prostu,że ktoś może tak traktować swoją rodzinę i robić to świadomie.
Raczej nie jestem w stanie jej pomóc, bo ona ze mną w ogóle ostatnio nie rozmawia, traktuje mnie jak powietrze, zresztą tak samo jak resztę domowników. Ale chciałabym chociaż zrozumieć jej zachowanie i przestać się zadręczać i zacząć normalnie sypiać.
Moja teściowa opowiada naszej rodzinie, rzeczy które w ogole nie miały miejsca. Wszystkie fakty przekręca.
Prawie nie je, unika nas, bierze środki nasenne i idzie spać w ciągu dnia. Widziałam kiedyś w łazience krople na depresję. Zachowuje się irracjonalnie, np. 3 razy dziennie umyje głowę,robi czynności po kilka razy. Często zdarza się jej cos przewidzieć. Położy gdzieś jakieś rzeczy, nie może znależć i płacze.
Często nas nie widzi jak jest zła, myślałam wcześniej, że tylko udaje, ale chyba naprawdę nas nie widzi. Zle nas traktuje, dokucza i jest bardzo złośliwa.Kiedy mamy dość i zwracamy jej uwagę,że nas boli, to jak nas traktuje. Ona wtedy mówi, że ją po prostu źle odbieramy.
Jest niezadowolona z życia, ciągle zmęczona, wszytsko widzi w czarnych barwach. Jej chód wygląda jakby zaraz miała upaść, a nic jej nie dolega fizycznie, poza tym ma dopiero 46 lat. Nie umie się zachować na uroczystościach rodzinnych, nie chce podejść do stołu, albo chodzi na wszytskich pogniewana,i nikt jej nie zwróci uwagi. Bolą ją sukcesy innych ludzi, jest wtedy jeszcze bardziej złosliwa. Żle mnie traktuje, gdy dobrze mówię o moich rodzicach. Ona ze swoimi dziećmi zawsze miała chłodne kontakty, wiec kiedy ja okazuję moim rodzicom czułość i szacunek to w jedną minutę zmienia do mnie nastawienie na "wrogie".
Wiecznie podłuchuje moje romowy. Ciagle snuje jakieś intrygi, próbuje wszystkich skłócać ze sobą. Wypowiada się dobrze o jakiejś osobie, a za 5 min bardzo źle. Kilka lat temu odeszła od kościoła rzymskokatolickiego i "przeszła" do Świadków Jehowy. Mówi, że tylko tam(na zebraniach) czuje się szczęśliwa i tylko oni (bracia i siostry) są dla niej dobrzy. Do nas (wszytstkich - swojego męża i drugiego syna też) nie odzywa się często po kilka dni, a zapytana dlaczego, odpowiada, że to my wszscy się do niej nie odzywamy. Krzyczy, płacze, mówi że do końca zycia będzie najgorsza - przy kłótniach o błache rzeczy.
A jeśli chodzi o mojego syna to już w ogóle masakra. Twierdzi, że go nie karmię, że tylko ona umie się nim zając. Kiedyś syn często chorował i miał dietę, a ona po kryjomu dawała mu "produkty zakazane". Traktuje mnie jak intruza przy moim dziecku. Boli ją że nazywam go "moim dzieckiem". Bardzo często mówi do niego "synku". Jednego dnia bawi się z moim synem 5 godzin bez przerwy, niedając mu nawet wyjść do toalety, kiedy tylko syn odchodzi od niej do mnie, woła go żeby wrócił bo ma nowy pomysł zabawy, nie da mu nawet podejść do mnie. A na przykłąd za tydzień traktuje go jak powietrze, nie odzywa się do niego, do niewinnego 7-latka. Często nie daje mi się w ogóle do niego dotknąc, a jak był malutki to dosłownie wyrywałą mi go z rąk.
Podczas romowy nie da się z nią wymieniać argumentów, mówi nie na temat, skacze po tematach, często ma minę jakby sama nie wiedziałą o czym mówi, zamiast podawać argumenty - tylko atakuje, wiecznie twierdzi że nie pamięta jakiejś sytuacji, ale zdania podłuchane z moich rozmów z przyjaciółkami przepowiada co do słowa. Oczywiście twierdzi, ze to z nami(całą rodziną) nie da sie romawiać. Gdy wraca z pracy zawsze się skrada żeby najpierw podsłuchać czy nic na nią nie mówimy (codziennie).
Być może ktoś może pomyśleć że to klasyczna sytuacja konfliktów synowa-teściowa, ale jej rodzone dzieci mają nie wiele lżej niż ja. Mój mąż mówi że załuje, że tu się przeprowadziliśmy, że wolałby biedę klepać w poprzednim mieszkaniu. Widzę jak cierpi, w końcu to jego matka. Najgorsze jest to że każdy chodzi obojętnie, nie chce nic zmieniać, czeka tylko az samo jej przejdzie. Ona nie ponosi żadnych konsekwencji sowich czynów, jest bezkarna. Myślę o przeprowadzce... cóż więcej mogę zrobić. Nie myślę tylko o sobie, żal mi mężą i uważam że taki dom nie jest najlepszym środowiskiem dla rozwoju 7-latka. Mnie już tak mocno nie boli, jak teściowa mnie źle traktuje,tłumaczę sobie, że robi to nieświadomie. Bardziej boli mnie to co na nas wszytskich gada za naszymi placami, nieprawdziwe i podłe rzeczy. Być może to też nieświadomie, ale boli.
Nasza ciotka opowiadała mi że kiedyś teściowa darła się na środku ulicy, twierdziła że samochód w nią wjechał. Mowiła że kiedyś brała leki psychotropowe i chodziła do lekarza. Mówiła też że tesciowa często wyrzucała gości z domu lub w ogóle nie wpuszczała. Czasem potrafiła zauważyć kogoś nowego w domu po 15 minutach, pytając skad się tu wział itp itd.
Staram się poukładać to wszytsko w całość i jakoś usprawiedliwić jej zachowanie i jedyne co mi przyszło do głowy to choroba psychiczna, gdy przeczytałam w intenecie objawy schizofrenii, doszłam do wniosku że ma większość, ale być może się mylę. zachowuje się zbyt dziwnie jak na "dziwaczkę" jeżeli mozna tak w ogole powiedziec.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Tylko lekarz może postawić diagnozę - przez internet, sugerując się opisem sytuacyjnym, nikt tego nie powinien robić, bo to mija się z celem.
Bez względu na to, co dolega Twojej teściowej, to dość toksyczna osoba. Powinnaś poważnie pomyśleć o przeprowadzce. Odetchniesz i poczujesz się lepiej.
Pozdrawiam.m.
Bez względu na to, co dolega Twojej teściowej, to dość toksyczna osoba. Powinnaś poważnie pomyśleć o przeprowadzce. Odetchniesz i poczujesz się lepiej.
Pozdrawiam.m.
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
.
Ostatnio zmieniony ndz sie 17, 2014 11:49 pm przez ads, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 5448
- Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
- Status: Schizo
- Lokalizacja: Void
- Kontakt:
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Jedyne wyjście to się od niej wyprowadzić...
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Zgadzam się z przedmówcami, ciężko powiedzieć co dolega Twojej teściowej. W pierwszej kolejności zadbaj o swoje dobro i dobro Twojej rodziny. Dobrym pomysłem jest wyprowadzka.
Co do objawów, o których piszesz to może być to zarówno schizofrenia jak i zaburzenie osobowości. Jak ktoś wyżej napisał nie da się postawić diagnozy przez internet. Teściowa powinna się zgłosić do specjalisty, albo Wy to zróbcie jeśli zagraża otoczeniu bądź sobie samej. Zadbajcie o siebie. Pozdrawiam:)
Co do objawów, o których piszesz to może być to zarówno schizofrenia jak i zaburzenie osobowości. Jak ktoś wyżej napisał nie da się postawić diagnozy przez internet. Teściowa powinna się zgłosić do specjalisty, albo Wy to zróbcie jeśli zagraża otoczeniu bądź sobie samej. Zadbajcie o siebie. Pozdrawiam:)
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Dziękuję za odpowiedzi.
Także zdaję sobie sprawę, że przeprowadzka to konieczność.
Jednak jest ona uzależniona od wielu czynników, więc wielki dół mnie ogarnia, gdy pomyślę, że może nie wypalić w najbliższym czasie.
Dziś romawiałam z przyjaciółką, oczywiście jak teściowej nie było w domu, pojechała "głosić" w służbie Jehowy.
Przyznałam się przyjaciólce, że sprawdzałam dziś w googlach polskich psychologów w niemczech w okolicy mojego miejsca zamieszkania. Powiedziałam jej, że jak w dwa tygodnie nie uda mi się chociaż zacząć oglądać mieszkań to idę do lekarza. Powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że to ja (też?) potrzebuję pomocy.
Być może moja teściowa nie ma schizofreni, ale nie trzeba być specjalistą, żeby się domyślić, że w pełni zdrowa to ona na pewno nie jest.
Zaczęłam wypytywać mężą, czy teściowa chodzi do lekarza- psychologa czy psychiatry, czy bierze jakieś leki itp. Bardzo się zdenerwował na mnie. Jednocześnie miał minę, jakby coś wiedział w tym temacie.
Do teścia zaczęła się ostatnio odzywać, dziwnym trafem akurat w dzień wszystkich opłat i różnych wydatków. Jest szczęśliwy że chociaż go zaczęła traktować jak człowieka, obchodzi się z nią jak z jajkiem. Im bardziej się temu wszytskimu przygladam, to mam wrażenie, że teściowa na prawdę jest na coś chora, a oni wszytscy o tym wiedzą, tylko ja żyję w niewiedzy. Gdy ostatnio rozmawialismy o piekle, ktore panuje w domu, szwagier i mąż powiedzieli, że pogarsza się jej jak spędza więcej czasu ze Świadkami Jechowy (np. nocuje u nich). Tylko moje pytanie brzmi "co " jej się pogarsza?
Także zdaję sobie sprawę, że przeprowadzka to konieczność.
Jednak jest ona uzależniona od wielu czynników, więc wielki dół mnie ogarnia, gdy pomyślę, że może nie wypalić w najbliższym czasie.
Dziś romawiałam z przyjaciółką, oczywiście jak teściowej nie było w domu, pojechała "głosić" w służbie Jehowy.
Przyznałam się przyjaciólce, że sprawdzałam dziś w googlach polskich psychologów w niemczech w okolicy mojego miejsca zamieszkania. Powiedziałam jej, że jak w dwa tygodnie nie uda mi się chociaż zacząć oglądać mieszkań to idę do lekarza. Powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że to ja (też?) potrzebuję pomocy.
Być może moja teściowa nie ma schizofreni, ale nie trzeba być specjalistą, żeby się domyślić, że w pełni zdrowa to ona na pewno nie jest.
Zaczęłam wypytywać mężą, czy teściowa chodzi do lekarza- psychologa czy psychiatry, czy bierze jakieś leki itp. Bardzo się zdenerwował na mnie. Jednocześnie miał minę, jakby coś wiedział w tym temacie.
Do teścia zaczęła się ostatnio odzywać, dziwnym trafem akurat w dzień wszystkich opłat i różnych wydatków. Jest szczęśliwy że chociaż go zaczęła traktować jak człowieka, obchodzi się z nią jak z jajkiem. Im bardziej się temu wszytskimu przygladam, to mam wrażenie, że teściowa na prawdę jest na coś chora, a oni wszytscy o tym wiedzą, tylko ja żyję w niewiedzy. Gdy ostatnio rozmawialismy o piekle, ktore panuje w domu, szwagier i mąż powiedzieli, że pogarsza się jej jak spędza więcej czasu ze Świadkami Jechowy (np. nocuje u nich). Tylko moje pytanie brzmi "co " jej się pogarsza?
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Co Ci da odpowiedź na pytanie, co dolega Twoje teściowej? Nic. Jeśli nie bierze leków, nie chodzi na żadną terapię, to nie ma co liczyć na zmiany w jej zachowaniu. Twoja sytuacja nie ulegnie więc zmianie, zaspokoisz tylko ciekawość. A to akurat najmniej ważne.
Lepiej żyć biednie, ale spokojnie, niż liczyć na pomoc teściów i mieć w domu piekło. Jeśli chcesz, by dziecko rozwijało się harmonijnie i było zrównoważonym człowiekiem, pomyśl poważnie o przeprowadzce.
Pozdrawiam.m.
Lepiej żyć biednie, ale spokojnie, niż liczyć na pomoc teściów i mieć w domu piekło. Jeśli chcesz, by dziecko rozwijało się harmonijnie i było zrównoważonym człowiekiem, pomyśl poważnie o przeprowadzce.
Pozdrawiam.m.
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Masz rację "moi". Zajęło mi dwa dni żeby do tego dojść . Jak się dowiem co dolega mojej teściowej, to nie poprawi znacznie mojego sytuacji. Jedyne co, to będę się pocieszała tekstami typu: "ona tego nie zrobiła specjalnie, ona jest chora i nie wie co mówi". Piekło będzie dalej. Głowa do góry i szukać mieszkania. Nie dopuszczać do głowy myśli, że się nie uda.
Pozdrawiam i dziękuję
Pozdrawiam i dziękuję
Re: Cienka linia między "schizofrenikiem" a "dziwakiem"??
Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że jest tu bardzo ciekawy dział, dotyczący religii, a najbardziej chodzi mi o temat o zależności schizofrenii od prznależności do Swiadków Jechowy, czy coś w tym stylu. Bardzo ciekawa, wciągająca lektura. Aż włos się na głowie jeży.