Dla zwolenników niebrania lekow, chce powiedziec, ze warto miec leki doraznie pod ręką. Ja mam obecnie Pinaxet wziąłem przez pół roku okolo 4 tabletki jak mialem gorsze dni, natomiast 13 lat temu troche silniejsze realnium. Zarzylem 4 razy jak mialem silny stres i niepokuj na studiach.
Mialem dwa epizody schizofremi nigdy, nikomu nie zagrazalem. Mialem zwidy i przesłuchy, bardzo realne. Pierwszy epizod 13 lat temu, po pol roku odstawilem leki, ponieważ powodowały umnie ogromna depresje. Mialem mase lekow, ciągle zmieniane pamietam: olanzepine, haloperidol i abilify inne mige dopisać, karty nie znam na pamiec.
Ostatnio sam skierowałem się do szpitala, ponieważ po 13 latach znowu naszła mnie mania prześladowcza i przesłuchy. Poprosiłem o abilify ale wiedzialem, ze jak tylko moj stan sie poprawi to je odstawie. Najpierw dostalem w szpitalu haroperidol, choc mowilem, ze jestem uczulony i ze juz kiedys dostalem od niego wstrząsu. Oczywiście po 4 dniach wykręciło mnie jak paragraf.
Mania odeszłam mi po czasi, doszedłem do wniosku, że nikt mnie nie sciga a zwidy i przesłuchy ustały. Balem sie radia i internetu, jednak pomimo odczywanego leku ciagle słuchałem i oglądałem youtube i radia online, dlatego, że chcialem przyzwyczaić na siłę organizm. Zadziałało po czasie, komunikaty radiowe ktore wydawaly mi się spersonalizowane do mej osoby, byly całkowicie przeze mnie ignorowane. Wrażenie bycia obserwowanym też minęło, tłumaczyłem sobie, ze to nie mój problem, ze ktos mnie obserwuje tylko osoby obserwującej, ponieważ nie ma lepszego zajęcia a ja przecież celebryta nie jestem.
Oprócz zony, która rozumiała, ze na lekach nie dam rady normalnie funkcjonować, cala rodzina i lekarz naciskali na mnie abym pobral leki dłuższy czas. Ja natomiast brałem je 3 tygodnie wraz z szpitalem. Po wyjściu odrazu zaczole zmniejszac dawki leku aby powoli sie z niego wyprowadzić. Gwałtowne odstawienie nie jest wskazane.
Prawda jest taka, że każdy ma prawo decydować o własnym zyciu i dopuki nikomu i sobie nie stwaza zagrożenia moze normalnie żyć. Moja matka 13 lat temu jak znalazła leki schowane w szafce to przywiozła mi je az do Zakopanego z podlasia
. Jest przeczulona pielęgniarką, powiedziałem jej wtedy wyraźnie, że sam bede decydował o mojej potrzebie leczenia i ze nie ma prawa jego na mnie wymuszać a jak zacznie to robić wyprowadzę sie z domu błyskawicznie. Wiedziala tez ze leki mozna podawać ukradkiem w jedzenij, wiec dodałem, ze jak tylko zobacze ze mi coś dorzucę do jedzenia to przestanę jesc. A zupe wyleje do wspólnego garnka. Tak zeby sobie wszyscy spróbowali jak te leki cudownie poprawiaj komfort zycia. Dodałem żebym uważał bo sobie biedy narobię jednak po czasie odpuściła.
Bez leków skończyłem studia matematyczna, ożeniłem się mam dziecko i normalna prace, kochajaca żonę. Nawet teraz po 13 latach, choć w lutym mialem kolejny epizod nie żałuję tych 13 lat bez lekow. Dlatego kolejny raz je dostawilem tylkk tym razem szybciej. Znowu rodzice troche gadali, ale już rozumieją, że to nie ich życie a moje. Zresztą maja porównanie 13 lat temu brałem leki i mialem ogromna depresje z łóżka nie wychodulem prawie przez 3 miesiące.
Umnie abilify powoduje nienaturalny sposób poruszania się, zaburzenia snu, oraz depresje.
Dodam jescze od siebie aby nie dyskutować z lekarzem na temat potrzeby leczenia. Mi pani psychiatra, rozumiem za karę i dyskusje o leczeniu, wpisała cechy autystyczne w karte, choc widziala mnie pierwszy raz na oczy i rozmawiala zemna przez okolo 5-10min. Czyli juz nie trzeba przebadać specjalnie czlowieka pod kontem autyzmu 5 min z specjalista wystarczy na bezbłędna diagnozę do konca życia albo wystarczy powiedzieć lekarzowi, ze ma się własne zdanie i można sobie zarobic na sranie w papiery XD