Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Moderator: moderatorzy

redaktor
bywalec
Posty: 1486
Rejestracja: pn lip 04, 2011 7:11 pm
płeć: mężczyzna

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: redaktor »

A ja byłem na dwóch stażach ( jednym płatnym ). I na masie wolontariatów.

Szukam teraz pracy biurowej, też pracy w gastronomii i handlu.
azja
bywalec
Posty: 94
Rejestracja: pn paź 26, 2020 5:58 pm
Status: rencista
płeć: mężczyzna

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: azja »

Mogę powiedzieć że lubię kurczę to co robię. Zawsze chciałem być projektantem w branży energetycznej. Skończyłem odpowiednie studia i podyplomówkę. Bardzo lubiłem rozgryzać i analizować tematy z tej branży.
W zeszłym roku to zleceń przyszło więcej. Teraz jest trochę mniej i pieniądze już nie te ale myślę że to się rozkręci. Pracuję przy komputerze w domu i to jest jedyna pracą jaką mogę wykonywać z moimi zaburzeniami. Daje mi to pełną satysfakcję i myślę że jeśli będzie taka możliwość to będę pracował tak jeszcze na emeryturze.
Nie mam kierownika na stałe który mnie stresuje mam nienormowane godziny pracy i rozmowy z klientami. Jest teraz ten klient jest wredny to jutro będzie inny nic się takiego nie dzieję.
Jest tak że w jednym tygodniu mam trzy zlecenia a następnym nie mam wcale, to mi trochę przeszkadza.
Mogę ogólnie powiedzieć że praca daję mi pełną satysfakcję.
Kamilos85
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: wt cze 24, 2025 8:24 pm
Status: Pracujacy
płeć: mężczyzna

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Kamilos85 »

Zachorowałem w okolicach mojej 30tki. Epizod psychotyczny po przyjęciu LSD, lot nieziemski, gorzej z lądowaniem xD.
Skończone studia mgr na kierunku elektrycznym, więc niby spoko, wiele drzwi otwartych.
Ale po psychozie itd. miałem trudność by się odnaleźć na rynku pracy, 3 miesiące po wyjściu ze szpitala zostałem przewodnikiem po jaskini. Wystarczyło nauczyć się trochę o geologii, trochę o neandertalczykach i innych hominidach by mieć czym zapełnić czas podczas oprowadzania. Kasa w okolicach najniższej, ale aktywizująca.
Potem w zawodzie, ale miałem trudności by się utrzymać dłużej niż rok, z różnych przyczyn. Jak było za cieżko stresująco to choroba nie dawała mi możliwości, byłem przeciążony i padałem na twarz. Potem kilka miesięcy bezrobocia i topniejących środków do życia... Potem nowa praca, i zwykle schemat się powtarzał. Nauczyłem się że:
- fizyczna mi bardziej służy
- unikać hujowych ludzi
- jak cię praca dojeżdża to lecisz do lekarza po zwolnienie
Teraz jestem elektrykiem na utrzymaniu ruchu elektrycznego, praca zmianowa, co troszkę mnie niepokoi ale za to mogę się tu powoli uczyć a zarazem jest trochę luzu i nikt kołków nie ciosa na głowie. Życzcie mi szczęścia :)
azja
bywalec
Posty: 94
Rejestracja: pn paź 26, 2020 5:58 pm
Status: rencista
płeć: mężczyzna

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: azja »

Kamilos85 pisze: czw cze 26, 2025 9:34 pm Zachorowałem w okolicach mojej 30tki. Epizod psychotyczny po przyjęciu LSD, lot nieziemski, gorzej z lądowaniem xD.
Skończone studia mgr na kierunku elektrycznym, więc niby spoko, wiele drzwi otwartych.
Ale po psychozie itd. miałem trudność by się odnaleźć na rynku pracy, 3 miesiące po wyjściu ze szpitala zostałem przewodnikiem po jaskini. Wystarczyło nauczyć się trochę o geologii, trochę o neandertalczykach i innych hominidach by mieć czym zapełnić czas podczas oprowadzania. Kasa w okolicach najniższej, ale aktywizująca.
Potem w zawodzie, ale miałem trudności by się utrzymać dłużej niż rok, z różnych przyczyn. Jak było za cieżko stresująco to choroba nie dawała mi możliwości, byłem przeciążony i padałem na twarz. Potem kilka miesięcy bezrobocia i topniejących środków do życia... Potem nowa praca, i zwykle schemat się powtarzał. Nauczyłem się że:
- fizyczna mi bardziej służy
- unikać hujowych ludzi
- jak cię praca dojeżdża to lecisz do lekarza po zwolnienie
Teraz jestem elektrykiem na utrzymaniu ruchu elektrycznego, praca zmianowa, co troszkę mnie niepokoi ale za to mogę się tu powoli uczyć a zarazem jest trochę luzu i nikt kołków nie ciosa na głowie. Życzcie mi szczęścia :)
Wybacz nie chcę ubliżać Twojej wiedzy bo nie wiem jaką ją masz. Ale z tego co Ty piszesz to nie chciałbym takiego elektryka utrzymania ruchu.
wypalona żarówa 15w
bywalec
Posty: 38
Rejestracja: pn sty 22, 2024 7:14 pm
płeć: mężczyzna

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: wypalona żarówa 15w »

A ja zachorowałem przed 18 od małego byłem dziwny i żyłem w swoim świecie. Skończyłem tylko technika elektronika zawsze coś do tego matura podstawowa tylko na mniej niż 50%. Nie chciałem i nie chcę studiować i uważam to za stratę czasu bo z taką maturą to tylko ekonomia administracja zarządzanie albo politologia w jakiejś wyższej szkole gotowania na gazie ziemnym co uważam za stratę czasu. I nie chcę pracować w biurze bo jest to sprzeczne z moim światopoglądem a zarobię tam tyle co tu zwłaszcza na początku a awansować by decydować o losie innych za wyższą kasę też nie chcę nawet napisałem w liście o tym by mi nawet nie proponowali. Dlatego siedzę na pół etatu jako kinooperator w mcku czasem jak jest koncert na sali kina to jako akustyk go nagłośnię i to za najniższą co mi w zupełności wystarcza wraz z rentą socjalną.
Awatar użytkownika
Alchemik Fioletu
bywalec
Posty: 818
Rejestracja: sob sty 18, 2025 5:41 am
płeć: mężczyzna

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Alchemik Fioletu »

Wysłałem parę cv ale zaświaty rządzą się swoimi prawami i pewnie nikt nie odpowie bo nikogo nie ma jak zwykle.
Awatar użytkownika
amigo
zaufany użytkownik
Posty: 7717
Rejestracja: śr lut 06, 2013 6:20 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Hiszpania

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: amigo »

Nie radze sobie w ogole. Nie pracuje. Nie mam zdrowia do podejcia zajecia zarobkowego.
wamak
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: pn lip 07, 2025 7:29 pm
płeć: mężczyzna

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: wamak »

Pierwszą psychozę miałem dopiero w 33 roku życia. Do tego czasu udało mi się skończyć studia (geodezja) i pracowałem w zawodzie w paru firmach.
W trakcie pierwszego epizodu psychotycznego ubzdurałem sobie np. że szef to kosmita, nie mogłem się skupić na pracy i sam się zwolniłem. Siostra wtedy nalegała, żebym zgłosił się do specjalisty, ale nie chciałem. Co ciekawe psychoza sama mi przeszła po ok. dwóch miesiącach siedzenia w domu. Później się zatrudniłem jako magazynier w hurtowni motoryzacyjnej i po 1,5 roku dostałem drugą psychozę. Jako że się dziwnie zachowywałem, to zostałem zwolniony, a pracę lubiłem. Tym razem zgłosiłem się do psychologa i psychiatry. Psychiatra skierował mnie na oddział dzienny. Na oddziale dziennym zdiagnozowano mnie błędnie, bo pod kątem zaburzeń lękowo-depresyjnych i zażywałem tylko Anafranil.
Po trzech miesiącach oddziału dziennego zatrudniłem się w innej firmie geodezyjnej, ale poza miejscem zamieszkania (musiałem wynająć mieszkanie i mieszkać sam: nie mam żony) i taki niedoleczony, nieświadomy schizofrenii po roku pracy znowu miałem psychozę.Skierowałem się do innego psychiatry i ten przynajmniej zapisał mi Ranofren, po czym psychoza szybko ustąpiła. Jednak ten lekarz nie postawił mi diagnozy, a jedynie tłumaczył, że mam brać ten Ranofren, aby mózg prawidłowo pracował. Póżniej zmieniłem psychiatrę, aby było bliżej i tam przez kilka miesięcy brałem jakiś antydepresant i Pregabalinę, a Ranofren został odjęty i dostałem kolejną psychozę. Tym razem siostra wymusiła na mnie, aby być przy wizycie lekarskiej i została postawiona diagnoza: schizofrenia paranoidalna.
Dla mnie to był koniec świata (ta diagnoza) i nie chciałem do końca się z nią zgodzić. W każdym razie byłem na półrocznym zwolnieniu lekarskim, brałem lekarstwa, ale trochę jeszcze pracowałem w tej frmie geodezyjnej, jednak już ciężko mi się pracowało.
Potem skorzystałem z rocznego świadczenia rehabilitacyjnego, a następnie szukałem pracy na miejscu, aby mieszkać nie sam, tylko z matką. Dostałem pracę jako kontroler jakości. Praca była zmianowa i stresująca (czasem nie było nic do roboty, a czasem trzeba było się rozdwoić), a jako że tą schizofrenię z siebie wypierałem, brałem tylko Ketrel na noc aby spać i dostałem kolejną i ostatnią już psychozę. Kolejny raz siostra zmusiła mnie do wizyty u psychiatry (powiedziała, że albo psychiatra, albo szpital psychiatryczny). Psychiatra potwierdził schizofrenię paranoidalną i zaproponował mi staranie się o orzeczenie o niepełnosprawności. Brałem znowu Olanzapinę, psychoza minęła (tym razem ostatnia, bo naprawdę zgodziłem się z tym, że jestem chory, a dokładnie, że to co myślę o sobie, innych i świecie jest urojone, nieprawdziwe) po dwóch tygodniach. Po miesiącu na L4 wróciłem do pracy jako kontroler jakośći, ale niestety nie byłem w stanie już efektywnie pracować. Praca mnie przerosła i znowu poszedłem na L4, tyle że nie z powodu urojeń, a niemocy.
Po L4 postarałem się o świadczenie rehabilitacyjne (jeszcze nie byłem w stanie pracować: niemoc), a w międzyczasie umowa o pracę się skończyła i nie została przedłużona. Po świadczeniu rehabilitacyjnym postarałem się o rentę, dostałem tylko na rok (mój lekarz napisał, że mam Zespół Aspergera z procesem schizofrenicznym).

Renta jest głodowa i w dodatku się kończy. Muszę iść do pracy, czy tego chcę, czy nie, a chcę pracować. Najgorzej, że mam lukę w pracy wynoszącą 2 lata. Złożyłem CV w zakładzie pracy chronionej. Miałem najpierw popracować dwie godziny na próbę i tak też zrobiłem. Praca polegała na układaniu świec na taśmie przy maszynie poligraficznej, aby powstały wydruki na tych świeczkach. Mimo że to był zakład pracy chronionej, trzeba było zasuwać jak robot i momentami nie wyrabiałem z prędkością. Nie zostałem przyjęty, ale nie dostałem żadnej informacji zwrotnej, tylko "oddzwonimy).
Później się starałem o pracę w normalnych firmach jako magazynier (niestety nie mam uprawnień na wózki widłowe) i w CV napisałem o orzeczeniu i możliwości dofinansowania przez PFRON i nie wiem, czy to nie był błąd. Z jednaj strony solidne dofinansowanie dla firmy, z drugiej strony łatka "wariata", choć wariatem nie jestem. Teraz biorę Aryzalerę na dzień, Ketrel na noc i od 2,5 roku nie mam psychozy i już nie będę miał. Martwię się jednak przyszłością, że będą mnie odrzucać jak się będę starać o pracę. W zawodzie wyuczonym w mojej małej mieścinie nie ma pracy.
Monika19a
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: sob lip 05, 2025 7:13 am
Status: Rencistka

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Monika19a »

Pracuję na pół etatu jako sprzątaczka w Biedronce. Nie jest to szczyt marzeń ale lubią mnie w pracy i czuję się dobrze pracując.
Awatar użytkownika
amigo
zaufany użytkownik
Posty: 7717
Rejestracja: śr lut 06, 2013 6:20 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Hiszpania

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: amigo »

Monika19a pisze: pn lip 07, 2025 9:52 pm Pracuję na pół etatu jako sprzątaczka w Biedronce. Nie jest to szczyt marzeń ale lubią mnie w pracy i czuję się dobrze pracując.
Dorabiasz do renty? Bo ja mieszkam w hiszpanii i nie moge do mojej renty pracowac a nawet jakbym chcial to bym nie wyrobil fizycznie i psychicznie.
Monika19a
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: sob lip 05, 2025 7:13 am
Status: Rencistka

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Monika19a »

amigo pisze: wt lip 08, 2025 11:06 am
Monika19a pisze: pn lip 07, 2025 9:52 pm Pracuję na pół etatu jako sprzątaczka w Biedronce. Nie jest to szczyt marzeń ale lubią mnie w pracy i czuję się dobrze pracując.
Dorabiasz do renty? Bo ja mieszkam w hiszpanii i nie moge do mojej renty pracowac a nawet jakbym chcial to bym nie wyrobil fizycznie i psychicznie.
Tak dorabiam do renty.
Awatar użytkownika
Spokojny80
zaufany użytkownik
Posty: 1319
Rejestracja: śr cze 27, 2012 8:30 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 38754286
Lokalizacja: Polska

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Spokojny80 »

Ja sobie radze w schizofreni zawodowo.W pracy mnie lubią,jest dobra atmosfera.Pracę mam spokojną,siedzącą w zakładzie pracy chronionej jako portier w Akademii Sztuk Pięknych w centrum Katowic,a i pochodzić się da jak ktoś chce i dobry dojazd mam.
:eusa-violin:
Michal
Awatar użytkownika
Spokojny80
zaufany użytkownik
Posty: 1319
Rejestracja: śr cze 27, 2012 8:30 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 38754286
Lokalizacja: Polska

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Spokojny80 »

wamak pisze: pn lip 07, 2025 8:56 pm Pierwszą psychozę miałem dopiero w 33 roku życia. Do tego czasu udało mi się skończyć studia (geodezja) i pracowałem w zawodzie w paru firmach.
W trakcie pierwszego epizodu psychotycznego ubzdurałem sobie np. że szef to kosmita, nie mogłem się skupić na pracy i sam się zwolniłem. Siostra wtedy nalegała, żebym zgłosił się do specjalisty, ale nie chciałem. Co ciekawe psychoza sama mi przeszła po ok. dwóch miesiącach siedzenia w domu. Później się zatrudniłem jako magazynier w hurtowni motoryzacyjnej i po 1,5 roku dostałem drugą psychozę. Jako że się dziwnie zachowywałem, to zostałem zwolniony, a pracę lubiłem. Tym razem zgłosiłem się do psychologa i psychiatry. Psychiatra skierował mnie na oddział dzienny. Na oddziale dziennym zdiagnozowano mnie błędnie, bo pod kątem zaburzeń lękowo-depresyjnych i zażywałem tylko Anafranil.
Po trzech miesiącach oddziału dziennego zatrudniłem się w innej firmie geodezyjnej, ale poza miejscem zamieszkania (musiałem wynająć mieszkanie i mieszkać sam: nie mam żony) i taki niedoleczony, nieświadomy schizofrenii po roku pracy znowu miałem psychozę.Skierowałem się do innego psychiatry i ten przynajmniej zapisał mi Ranofren, po czym psychoza szybko ustąpiła. Jednak ten lekarz nie postawił mi diagnozy, a jedynie tłumaczył, że mam brać ten Ranofren, aby mózg prawidłowo pracował. Póżniej zmieniłem psychiatrę, aby było bliżej i tam przez kilka miesięcy brałem jakiś antydepresant i Pregabalinę, a Ranofren został odjęty i dostałem kolejną psychozę. Tym razem siostra wymusiła na mnie, aby być przy wizycie lekarskiej i została postawiona diagnoza: schizofrenia paranoidalna.
Dla mnie to był koniec świata (ta diagnoza) i nie chciałem do końca się z nią zgodzić. W każdym razie byłem na półrocznym zwolnieniu lekarskim, brałem lekarstwa, ale trochę jeszcze pracowałem w tej frmie geodezyjnej, jednak już ciężko mi się pracowało.
Potem skorzystałem z rocznego świadczenia rehabilitacyjnego, a następnie szukałem pracy na miejscu, aby mieszkać nie sam, tylko z matką. Dostałem pracę jako kontroler jakości. Praca była zmianowa i stresująca (czasem nie było nic do roboty, a czasem trzeba było się rozdwoić), a jako że tą schizofrenię z siebie wypierałem, brałem tylko Ketrel na noc aby spać i dostałem kolejną i ostatnią już psychozę. Kolejny raz siostra zmusiła mnie do wizyty u psychiatry (powiedziała, że albo psychiatra, albo szpital psychiatryczny). Psychiatra potwierdził schizofrenię paranoidalną i zaproponował mi staranie się o orzeczenie o niepełnosprawności. Brałem znowu Olanzapinę, psychoza minęła (tym razem ostatnia, bo naprawdę zgodziłem się z tym, że jestem chory, a dokładnie, że to co myślę o sobie, innych i świecie jest urojone, nieprawdziwe) po dwóch tygodniach. Po miesiącu na L4 wróciłem do pracy jako kontroler jakośći, ale niestety nie byłem w stanie już efektywnie pracować. Praca mnie przerosła i znowu poszedłem na L4, tyle że nie z powodu urojeń, a niemocy.
Po L4 postarałem się o świadczenie rehabilitacyjne (jeszcze nie byłem w stanie pracować: niemoc), a w międzyczasie umowa o pracę się skończyła i nie została przedłużona. Po świadczeniu rehabilitacyjnym postarałem się o rentę, dostałem tylko na rok (mój lekarz napisał, że mam Zespół Aspergera z procesem schizofrenicznym).Trzymaj się,trzymam za Ciebie kciuki:-)) :eusa-violin:

Renta jest głodowa i w dodatku się kończy. Muszę iść do pracy, czy tego chcę, czy nie, a chcę pracować. Najgorzej, że mam lukę w pracy wynoszącą 2 lata. Złożyłem CV w zakładzie pracy chronionej. Miałem najpierw popracować dwie godziny na próbę i tak też zrobiłem. Praca polegała na układaniu świec na taśmie przy maszynie poligraficznej, aby powstały wydruki na tych świeczkach. Mimo że to był zakład pracy chronionej, trzeba było zasuwać jak robot i momentami nie wyrabiałem z prędkością. Nie zostałem przyjęty, ale nie dostałem żadnej informacji zwrotnej, tylko "oddzwonimy).
Później się starałem o pracę w normalnych firmach jako magazynier (niestety nie mam uprawnień na wózki widłowe) i w CV napisałem o orzeczeniu i możliwości dofinansowania przez PFRON i nie wiem, czy to nie był błąd. Z jednaj strony solidne dofinansowanie dla firmy, z drugiej strony łatka "wariata", choć wariatem nie jestem. Teraz biorę Aryzalerę na dzień, Ketrel na noc i od 2,5 roku nie mam psychozy i już nie będę miał. Martwię się jednak przyszłością, że będą mnie odrzucać jak się będę starać o pracę. W zawodzie wyuczonym w mojej małej mieścinie nie ma pracy.
Michal
Awatar użytkownika
Spokojny80
zaufany użytkownik
Posty: 1319
Rejestracja: śr cze 27, 2012 8:30 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 38754286
Lokalizacja: Polska

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Spokojny80 »

Spokojny80 pisze: wt lip 08, 2025 5:42 pm
wamak pisze: pn lip 07, 2025 8:56 pm Pierwszą psychozę miałem dopiero w 33 roku życia. Do tego czasu udało mi się skończyć studia (geodezja) i pracowałem w zawodzie w paru firmach.
W trakcie pierwszego epizodu psychotycznego ubzdurałem sobie np. że szef to kosmita, nie mogłem się skupić na pracy i sam się zwolniłem. Siostra wtedy nalegała, żebym zgłosił się do specjalisty, ale nie chciałem. Co ciekawe psychoza sama mi przeszła po ok. dwóch miesiącach siedzenia w domu. Później się zatrudniłem jako magazynier w hurtowni motoryzacyjnej i po 1,5 roku dostałem drugą psychozę. Jako że się dziwnie zachowywałem, to zostałem zwolniony, a pracę lubiłem. Tym razem zgłosiłem się do psychologa i psychiatry. Psychiatra skierował mnie na oddział dzienny. Na oddziale dziennym zdiagnozowano mnie błędnie, bo pod kątem zaburzeń lękowo-depresyjnych i zażywałem tylko Anafranil.
Po trzech miesiącach oddziału dziennego zatrudniłem się w innej firmie geodezyjnej, ale poza miejscem zamieszkania (musiałem wynająć mieszkanie i mieszkać sam: nie mam żony) i taki niedoleczony, nieświadomy schizofrenii po roku pracy znowu miałem psychozę.Skierowałem się do innego psychiatry i ten przynajmniej zapisał mi Ranofren, po czym psychoza szybko ustąpiła. Jednak ten lekarz nie postawił mi diagnozy, a jedynie tłumaczył, że mam brać ten Ranofren, aby mózg prawidłowo pracował. Póżniej zmieniłem psychiatrę, aby było bliżej i tam przez kilka miesięcy brałem jakiś antydepresant i Pregabalinę, a Ranofren został odjęty i dostałem kolejną psychozę. Tym razem siostra wymusiła na mnie, aby być przy wizycie lekarskiej i została postawiona diagnoza: schizofrenia paranoidalna.
Dla mnie to był koniec świata (ta diagnoza) i nie chciałem do końca się z nią zgodzić. W każdym razie byłem na półrocznym zwolnieniu lekarskim, brałem lekarstwa, ale trochę jeszcze pracowałem w tej frmie geodezyjnej, jednak już ciężko mi się pracowało.
Potem skorzystałem z rocznego świadczenia rehabilitacyjnego, a następnie szukałem pracy na miejscu, aby mieszkać nie sam, tylko z matką. Dostałem pracę jako kontroler jakości. Praca była zmianowa i stresująca (czasem nie było nic do roboty, a czasem trzeba było się rozdwoić), a jako że tą schizofrenię z siebie wypierałem, brałem tylko Ketrel na noc aby spać i dostałem kolejną i ostatnią już psychozę. Kolejny raz siostra zmusiła mnie do wizyty u psychiatry (powiedziała, że albo psychiatra, albo szpital psychiatryczny). Psychiatra potwierdził schizofrenię paranoidalną i zaproponował mi staranie się o orzeczenie o niepełnosprawności. Brałem znowu Olanzapinę, psychoza minęła (tym razem ostatnia, bo naprawdę zgodziłem się z tym, że jestem chory, a dokładnie, że to co myślę o sobie, innych i świecie jest urojone, nieprawdziwe) po dwóch tygodniach. Po miesiącu na L4 wróciłem do pracy jako kontroler jakośći, ale niestety nie byłem w stanie już efektywnie pracować. Praca mnie przerosła i znowu poszedłem na L4, tyle że nie z powodu urojeń, a niemocy.
Po L4 postarałem się o świadczenie rehabilitacyjne (jeszcze nie byłem w stanie pracować: niemoc), a w międzyczasie umowa o pracę się skończyła i nie została przedłużona. Po świadczeniu rehabilitacyjnym postarałem się o rentę, dostałem tylko na rok (mój lekarz napisał, że mam Zespół Aspergera z procesem schizofrenicznym).Trzymaj się,trzymam za Ciebie kciuki:-)) :eusa-violin:

Renta jest głodowa i w dodatku się kończy. Muszę iść do pracy, czy tego chcę, czy nie, a chcę pracować. Najgorzej, że mam lukę w pracy wynoszącą 2 lata. Złożyłem CV w zakładzie pracy chronionej. Miałem najpierw popracować dwie godziny na próbę i tak też zrobiłem. Praca polegała na układaniu świec na taśmie przy maszynie poligraficznej, aby powstały wydruki na tych świeczkach. Mimo że to był zakład pracy chronionej, trzeba było zasuwać jak robot i momentami nie wyrabiałem z prędkością. Nie zostałem przyjęty, ale nie dostałem żadnej informacji zwrotnej, tylko "oddzwonimy).
Później się starałem o pracę w normalnych firmach jako magazynier (niestety nie mam uprawnień na wózki widłowe) i w CV napisałem o orzeczeniu i możliwości dofinansowania przez PFRON i nie wiem, czy to nie był błąd. Z jednaj strony solidne dofinansowanie dla firmy, z drugiej strony łatka "wariata", choć wariatem nie jestem. Teraz biorę Aryzalerę na dzień, Ketrel na noc i od 2,5 roku nie mam psychozy i już nie będę miał. Martwię się jednak przyszłością, że będą mnie odrzucać jak się będę starać o pracę. W zawodzie wyuczonym w mojej małej mieścinie nie ma pracy.
Trzymaj się,trzymam za Ciebie kciuki.Powodzenia:-))
Michal
Awatar użytkownika
Spokojny80
zaufany użytkownik
Posty: 1319
Rejestracja: śr cze 27, 2012 8:30 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 38754286
Lokalizacja: Polska

Re: Jak sobie radzicie zawodowo w schizofrenii?

Post autor: Spokojny80 »

Kamilos85 pisze: czw cze 26, 2025 9:34 pm Zachorowałem w okolicach mojej 30tki. Epizod psychotyczny po przyjęciu LSD, lot nieziemski, gorzej z lądowaniem xD.
Skończone studia mgr na kierunku elektrycznym, więc niby spoko, wiele drzwi otwartych.
Ale po psychozie itd. miałem trudność by się odnaleźć na rynku pracy, 3 miesiące po wyjściu ze szpitala zostałem przewodnikiem po jaskini. Wystarczyło nauczyć się trochę o geologii, trochę o neandertalczykach i innych hominidach by mieć czym zapełnić czas podczas oprowadzania. Kasa w okolicach najniższej, ale aktywizująca.
Potem w zawodzie, ale miałem trudności by się utrzymać dłużej niż rok, z różnych przyczyn. Jak było za cieżko stresująco to choroba nie dawała mi możliwości, byłem przeciążony i padałem na twarz. Potem kilka miesięcy bezrobocia i topniejących środków do życia... Potem nowa praca, i zwykle schemat się powtarzał. Nauczyłem się że:
- fizyczna mi bardziej służy
- unikać hujowych ludzi
- jak cię praca dojeżdża to lecisz do lekarza po zwolnienie
Teraz jestem elektrykiem na utrzymaniu ruchu elektrycznego, praca zmianowa, co troszkę mnie niepokoi ale za to mogę się tu powoli uczyć a zarazem jest trochę luzu i nikt kołków nie ciosa na głowie. Życzcie mi szczęścia :)
Trzymam za Ciebie kciuki.Powodzenia:-)) :eusa-violin:
Michal
ODPOWIEDZ

Wróć do „praca”