hvp2 pisze: ↑wt maja 21, 2019 9:07 pm
Catastrophique pisze: ↑wt maja 21, 2019 7:26 pm
Projekt Soteria to jakaś plotka o wątpliwej wiarygodności, nie mająca żadnego wpływu na rzeczywistość, bo leki i tak trzeba brać. NIe ma innej możliwości.
Projekt "Soteria" jest to FAKT Z HISTORII PSYCHIATRII!
O leczeniu schizofrenii bez leków traktuje też chyba książka czeskiej psychiatry Ewy Syristowej "Świat urojony" - jest w niej opisane jak u chorych opanowanych urojeniami starano się te urojenia zneutralizować na poziomie logicznym (intelektualnie!!!),
a nie wygaszać chemicznie jak robią to neuroleptyki. To tak dla przykładu!
Ponadto naprawdę również bez takiej terapii można żyć z aktywnymi urojeniami, oczywiście jakaś część rzeczywistości jest u takiej osoby chorobowo zniekształcona (nie odpowiada stanowi faktycznemu), ale jeśli ta osoba nie stanowi dla nikogo najmniejszego zagrożenia, a zarazem leki neuroleptyczne są dla niej szkodliwe, to bez sensu taką osobę truć nimi. Wystarcza tolerancja, cierpliwość i miłość.
Moze byc sobie fakt. Nic on nie zmienia. Ksiazke natomiast zal komentowac. Kazdy chory i lekarze wiedza w jakim stanie sie jest w czasie psychozy. Wtedy zadna logika do czlowieka nie dociera, pomagaja tylko leki. Wiadomo to od tylu lat, ze az szkoda gadac. Chory jest wtedy w innym swiecie. Moze podjęto probe aby wyjasniac komus w stanie psychozy, jak naprawde wyglada swiat, ale byla to proba zapewne nieudana. Co tylko potwierdza moje stanowisko.
Przyklad bzdurny i tendencyjny, kompletnie nie obiektywny, jak wszystkie ktore przytaczasz.
Natomiast kuracja lekami to fakt potwierdzony przez wszystkich chorych, oczywiscie nie liczac tych, ktorzy wine za swoj stan (zle samopoczucie, biernosc, lenistwo i inne) widza w innych. Najłatwiej oskarzyc o to psychiatrow. Tylko Ty zrobiles sobie z tego wojne, bedac kompletnie zaslepionym.
Zycie z aktywnymi urojeniami? Koncze dyskusje, bo widac, ze nie masz pojecia o czym piszesz, albo udajesz glupiego. W tym wypadku "glupi" to spory eufemizm. Nie leczona psychoza poglebia sie i pacjent moze zagrazac sobie i innym. Zupelnie odpływa. Tylko leki pomagaja.
Tolerancja i cierpliwosc? Oczywiscie.
Ale bez rozsadku nie pomoze.