Może jestem ateistą w tej definicji..cezary123 pisze:Są ateiści wierzący w dalszy ciąg istnienia, tylko bez żadnych bóstw.
"Tylko pustka i nic świętego."
Moderator: moderatorzy
Może jestem ateistą w tej definicji..cezary123 pisze:Są ateiści wierzący w dalszy ciąg istnienia, tylko bez żadnych bóstw.
Stąd w pustce nie ma żadnej formy,
żadnych odczuć, postrzegania, rozróżniania, świadomości.
Żadnego oka, ucha, nosa, języka, ciała, umysłu.
Żadnego koloru, dźwięku, zapachu, smaku, dotyku ani żadnych zjawisk.
Nie ma sfery widzenia, ani żadnych innych sfer i także sfery świadomości.
Nie ma niewiedzy ani jej kresu,
nie ma starości i śmierci,
ani nie ma ich kresu.
Dla mnie pustka to pełnia istnienia. Buddyzm niestety błędnie odrzucił wymiar wieczności, tak jakby umysł to był kres wszystkiego - ale to umysł popełnia karmę i coś więzi czyli naszą świadomość - wieczną jaźń w tym świecie i nie pozwala jej na wolność. Naczelnik więzienia nie może być istotą wolności - to poza "murami" umysłu jest wolność. Z cytatem jednak w miarę się zgadzam - za wyjątkiem świadomości jako esencji istnienia.karuna pisze:W pustce się wszystko zaczyna i kończy.
Stąd w pustce nie ma żadnej formy,
żadnych odczuć, postrzegania, rozróżniania, świadomości.
Żadnego oka, ucha, nosa, języka, ciała, umysłu.
Żadnego koloru, dźwięku, zapachu, smaku, dotyku ani żadnych zjawisk.
Nie ma sfery widzenia, ani żadnych innych sfer i także sfery świadomości.
Nie ma niewiedzy ani jej kresu,
nie ma starości i śmierci,
ani nie ma ich kresu.
Catastrophique pisze:Człowiek sam kieruje swoim życiem. W tym celu otrzymaliśmy od Boga wolną wolę.
Jeśli człowiek jest słaby, w różnych znaczeniach tego słowa, tak rzeczywiście może być.JagodowyWilkołak pisze:Wolna wola może być złamana przez siły piekielne.
Niekoniecznie - człowiek jest tak na prawdę samotny od urodzenia aż do śmierci - jeśli nie pokocha własnej samotności - nie pokocha i nie zaakceptuje siebie i będzie uciekał od siebie w towarzystwo ludzi ale tam też nie spotka zrozumienia. Nie da się zaleczyć ran wewnętrznych przebywaniem z ludźmi.JagodowyWilkołak pisze:Pustkę mogą zapełnić inni ludzie.
http://foof.most.org.pl/g_teksty/zyjesz_w.htmTylko w samotności możesz znaleźć prawdę – bo to ty jesteś tą prawdą.
Człowiek nie nauczył się jeszcze, jak poznać piękno samotności. Zawsze tęskni za kimś, zawsze pragnie być z kimś – z przyjacielem, z żoną, z mężem, z dzieckiem... z kimś. Stworzył więc społeczności, kluby, partie, ideologie, kościoły. U podstaw tego tkwi potrzeba, by jakoś zapomnieć o własnej samotności. Będąc powiązanym z tak wieloma tłumami próbujesz zapomnieć o czymś, co pojawia się natychmiast po zapadnięciu ciemności – o tym, że urodziłeś się samotny, że umrzesz samotny, że cokolwiek robisz – jesteś samotny.
Samotność jest czymś esencjonalnie związanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by tego uniknąć. Ludzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film, obejrzą mecz piłki nożnej... czy widzieliście coś bardziej idiotycznego? Kilku idiotów przerzuca piłkę na drugą stronę boiska, kilku kolejnych idiotów odrzuca ją z powrotem... a miliony innych idiotów gapi się na to, jakby działo się coś niezmiernie ważnego. W tłumie czują się lepiej i zdrowiej, gdyż wokół jest tylu podobnych ludzi. Każdy wspiera każdego by nie czuć się szalonym.
Wystarczą trzy tygodnie całkowitej izolacji: żadnych gazet, telewizji, radia, żony, męża, dzieci. Trzy tygodnie bez religii, społeczeństwa, klubów, uniwersytetów... pojawi się lęk, dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności. Zrozumiesz, że to co robiłeś przez całe swoje życie, było niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i ran własnego istnienia, zakrywaniem ich pięknymi kwiatami. Ale kwiaty nie uleczą ran. Być może odkryte rany mogą się zabliźnić. Zakryte, wypełniają się coraz większą ropą. Samotność to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to tęsknota za innymi, dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty masz władzę nad kimś innym. Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą.
Jesteśmy sobie obcy. Być może spotkaliśmy się i żyjemy razem, ale nasza samotność jest zawsze z nami. Przestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne problemy, a nie ma ich zbyt wiele wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w którym wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.
Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym. I chwila gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu.
Człowiek może sam kierować swoim życiem bo ma wolną wolę ale może też oddać Bogu kierownictwo swoim życiem albo prosić Boga o pomoc jeśli wierzy że Bóg chce dla niego dobra.Catastrophique pisze:Człowiek sam kieruje swoim życiem. W tym celu otrzymaliśmy od Boga wolną wolę.
A jak się nie zgodzi to co ? Nie wierzę w to co piszesz i nie wiem skąd to wytrzasnąłeś.JagodowyWilkołak pisze:Przed narodzinami Bóg daje duszy wybór miejsca narodzin, dusza taka widzi całe swoje życie i się na nie zgadza lub nie. To jest element tworzący wolną wolę.
Czyli brak wolnej woli bo warunki determinują. Uwarunkowana wola. Jeśli człowiekiem rządzi przeszłość i podświadomość to decyzje nie mogą być wolne, bo to świadczy o naszym zniewoleniu. Ile osób mówi, że nie może się uwolnić od przeszłości - gdzie więc wolna wola? Warto uczciwie spojrzeć na te sprawy.pawel534 pisze: wolną wolę w kierowaniu swoim życiem w określonych warunkach. podejmowanie wolnych decyzji w takich właśnie warunkach a nie innych.