Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Moderator: moderatorzy
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Właśnie zapuściłem sobie tą playliste i słyszę te gotyckie naleciałości, które przypominają mi, że coś tam dawno temu się wydarzyło. Od siebie proponuję jedną z najbardziej klimatycznych płyt do słuchania nocnego, mroczny majstersztyk. Polecam Tupciowi na wyciszenie jeżeli ma możliwość:
[youtube]uYapVjdaii0[/youtube]
Polecam całą płytę "Sleeps with the Fishes".
[youtube]uYapVjdaii0[/youtube]
Polecam całą płytę "Sleeps with the Fishes".
"Jak podajesz najlepszemu przyjacielowi nóż, to zawsze trzymając za ostrze, rękojeścią w jego stronę i drugą ręką blokując możliwość zadania przez niego ciosu prosto w serce."
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Zafascynowany gitarą akustyczną znalazłem takiego oto wirtuoza:
[youtube]A7E-PEv7cl8[/youtube]
Jeśli się spodobało warto poznać innych artystów "Candyrat Records"
Tutaj do posłuchania poszczególne albumy Dobson'a.
[youtube]A7E-PEv7cl8[/youtube]
Jeśli się spodobało warto poznać innych artystów "Candyrat Records"
Tutaj do posłuchania poszczególne albumy Dobson'a.
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Ewan ciągle na fali - https://open.spotify.com/track/3jfqjvzFTHvhMjzHTsVHRe
[youtube]ocxoQQUZPpM[/youtube]
[youtube]Knuh5O1s4Vg[/youtube]
[youtube]ocxoQQUZPpM[/youtube]
[youtube]Knuh5O1s4Vg[/youtube]
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8406
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Przy okazji Substraty polecampanic pisze: ↑czw lut 11, 2016 8:11 pm Fajne. Ja ze swojej strony proponuje jeden z najlepszych ambientowych albumów.
Biosphere - Substrata
Leżąc na łóżku i słuchając tej muzyki na słuchawkach wyobrażam sobie, że dryfuje na tratwie po spokojnym i zimnym morzu. Nie czuję jednak chłodu za to czuję jak z utworu na utwór rozluźniają się poszczególne grupy mięśni. Lubię ten stan i polecam. Poniżej cały album do przesłuchania:
[youtube]xL3MBMim36E[/youtube]



Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Nie mogę oderwać się od płyty duńskiej wokalistki Agnes Obel. Można pokusić się o stwierdzenie, że trzy lata to standardowy czas oczekiwania na nowe płyty Agnes Obel. Ponadto, każdy krążek ukazuje się wczesną jesienią, jakby Dunka chciała nam zawsze towarzyszyć podczas najbardziej melancholijnej spośród wszystkich pór roku.
Trudno znaleźć przykłady wykonawców, wśród twórczości których każdy kolejny krążek byłby lepszy od poprzedniego. Dzięki wydawnictwu „Philharmonics” Obel zyskała grono najwierniejszych fanów, z kolei „Aventine” pozwoliło wyrobić jej własną, oryginalną markę, wprowadzając tym samym na salony muzyki na wskroś ambitnej. Wystarczyłoby tylko powielić schemat, stworzyć kontynuację rozpoczętej przed kilkoma laty historii. Artystka kolejny raz udowadnia, że nie spoczęła na laurach.
„Citizen of Glass” to pojęcie zaczerpnięte z niemieckiej myśli socjologicznej. Gläserner Bürger – obywatel, którego życie jest coraz bardziej transparentne dla otoczenia. Obezwładniony przez media czy ograniczony nadzorem państwa bezpowrotnie traci prawo do prywatnego życia. Szkło jednak nie zawsze pozwala na całkowitą przejrzystość. Nierzadko przecież ocieka brudem, posiada ślady pęknięć czy deformacji, co w mniejszym lub większym stopniu może zniekształcić obraz. Szklana powierzchnia, w związku ze swoją kruchością, wiąże się też z niebezpieczeństwem doszczętnego jej zmiażdżenia.
Słuchając nowej płyty, wciąż mamy do czynienia z muzyką fortepianu, skrzypiec i wiolonczeli, jednak jest to w istocie jedno z niewielu podobieństw do poprzednich wydawnictw. Utwory zostały wzbogacone o brzmienie popularnego w siedemnastym wieku instrumentu strunowo-klawiszowego o egzotycznej nazwie szpinet czy stworzone na początku dwudziestego stulecia trautonium, wywodzące się z grupy elektrofonów elektronicznych, których na świecie pozostało dziś zaledwie kilka. Powściągliwość w natężeniu dźwięków stała się przyczyną powstania bardzo enigmatycznego albumu. Surowość i powtarzalność fraz wprowadzają atmosferę mistycyzmu, nadając całości charakter podniosłej modlitwy. Niepokój wypływający z prawie każdej piosenki nasuwa skojarzenia z soundtrackiem do horrorów okresu świetności Hitchcocka czy operowych arii z dawnych lat. Już pierwsze szarpnięcia strun w otwierającym „Stretch Your Eyes” pozwalają spodziewać się narastającej fali niedomówień i napięcia, które towarzyszą słuchaczowi do ostatniego utworu.
Wydawać by się mogło, że wokal Obel trwa cały czas gdzieś w mglistej oddali. Barwa artystki początkowo niesie ze sobą niepohamowaną obawę, by za moment wprowadzić odbiorcę w stan rozlewającego się po całym ciele odurzenia. Agnes często moduluje głos, przez co wydaje się być jeszcze bardziej odległa niż dotychczas.
Choć minimalistyczna i pełna metafor warstwa tekstowa po raz kolejny zachwyca, na krążku nie zabrakło również instrumentalnych perełek w postaci „Red Virgin Soil” oraz „Grasshopper”, które w mistrzowski sposób intensyfikują nastrój wszechobecnego lęku i bezradności.
„Citizen of Glass” to zdecydowanie najlepszy i najbardziej ambitny z dotychczasowych albumów duńskiej artystki. Stanowi swego rodzaju próbę przywrócenia podmiotowości współczesnemu człowiekowi w tak bardzo zmaterializowanym świecie. Co najważniejsze – jest dowodem na to, że nawet w dzisiejszych czasach można stworzyć prawdziwe, muzyczne dzieło sztuki.

[youtube]32kYH6XZrIo[/youtube]
Trudno znaleźć przykłady wykonawców, wśród twórczości których każdy kolejny krążek byłby lepszy od poprzedniego. Dzięki wydawnictwu „Philharmonics” Obel zyskała grono najwierniejszych fanów, z kolei „Aventine” pozwoliło wyrobić jej własną, oryginalną markę, wprowadzając tym samym na salony muzyki na wskroś ambitnej. Wystarczyłoby tylko powielić schemat, stworzyć kontynuację rozpoczętej przed kilkoma laty historii. Artystka kolejny raz udowadnia, że nie spoczęła na laurach.
„Citizen of Glass” to pojęcie zaczerpnięte z niemieckiej myśli socjologicznej. Gläserner Bürger – obywatel, którego życie jest coraz bardziej transparentne dla otoczenia. Obezwładniony przez media czy ograniczony nadzorem państwa bezpowrotnie traci prawo do prywatnego życia. Szkło jednak nie zawsze pozwala na całkowitą przejrzystość. Nierzadko przecież ocieka brudem, posiada ślady pęknięć czy deformacji, co w mniejszym lub większym stopniu może zniekształcić obraz. Szklana powierzchnia, w związku ze swoją kruchością, wiąże się też z niebezpieczeństwem doszczętnego jej zmiażdżenia.
Słuchając nowej płyty, wciąż mamy do czynienia z muzyką fortepianu, skrzypiec i wiolonczeli, jednak jest to w istocie jedno z niewielu podobieństw do poprzednich wydawnictw. Utwory zostały wzbogacone o brzmienie popularnego w siedemnastym wieku instrumentu strunowo-klawiszowego o egzotycznej nazwie szpinet czy stworzone na początku dwudziestego stulecia trautonium, wywodzące się z grupy elektrofonów elektronicznych, których na świecie pozostało dziś zaledwie kilka. Powściągliwość w natężeniu dźwięków stała się przyczyną powstania bardzo enigmatycznego albumu. Surowość i powtarzalność fraz wprowadzają atmosferę mistycyzmu, nadając całości charakter podniosłej modlitwy. Niepokój wypływający z prawie każdej piosenki nasuwa skojarzenia z soundtrackiem do horrorów okresu świetności Hitchcocka czy operowych arii z dawnych lat. Już pierwsze szarpnięcia strun w otwierającym „Stretch Your Eyes” pozwalają spodziewać się narastającej fali niedomówień i napięcia, które towarzyszą słuchaczowi do ostatniego utworu.
Wydawać by się mogło, że wokal Obel trwa cały czas gdzieś w mglistej oddali. Barwa artystki początkowo niesie ze sobą niepohamowaną obawę, by za moment wprowadzić odbiorcę w stan rozlewającego się po całym ciele odurzenia. Agnes często moduluje głos, przez co wydaje się być jeszcze bardziej odległa niż dotychczas.
Choć minimalistyczna i pełna metafor warstwa tekstowa po raz kolejny zachwyca, na krążku nie zabrakło również instrumentalnych perełek w postaci „Red Virgin Soil” oraz „Grasshopper”, które w mistrzowski sposób intensyfikują nastrój wszechobecnego lęku i bezradności.
„Citizen of Glass” to zdecydowanie najlepszy i najbardziej ambitny z dotychczasowych albumów duńskiej artystki. Stanowi swego rodzaju próbę przywrócenia podmiotowości współczesnemu człowiekowi w tak bardzo zmaterializowanym świecie. Co najważniejsze – jest dowodem na to, że nawet w dzisiejszych czasach można stworzyć prawdziwe, muzyczne dzieło sztuki.

[youtube]32kYH6XZrIo[/youtube]
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Moi ulubieńcy wydali nowy album - "Snow"

[youtube]LFwcHebGZU0[/youtube]
[youtube]fFHR164mnjg[/youtube]

[youtube]LFwcHebGZU0[/youtube]
[youtube]fFHR164mnjg[/youtube]
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.

Polecam wszystkie albumy mojego ukochanego zespołu Cocteau Twins, w tym poniższe w szczególności.
Cocteau Twins - "Treasure"
Cocteau Twins - "Heaven or Las Vegas"
Warto poznać też 4-ro płytową składankę "Lullabies to violaine" tego zespołu.
Na zachętę piosenka p.t. Lorelei z albumu "Treasure":
[youtube]3diz8I0AVVk[/youtube]
Moja muzyka
Lubisz spędzać czas przy radioodbiorniku ? Zapraszam na http://nafalach.pl
Kilka przemyśleń na temat życia - http://obserwator.me
Motto: Wszystko jest manifestacją kosmicznego ładu.
Lubisz spędzać czas przy radioodbiorniku ? Zapraszam na http://nafalach.pl
Kilka przemyśleń na temat życia - http://obserwator.me
Motto: Wszystko jest manifestacją kosmicznego ładu.
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Wydawać, by się mogło, że jazz jest już tak wyczerpany, że niewiele w tym klimacie można by zaproponować, a jednak ni z tego, ni z owego na scenę wyskakuje belgijka Melanie De Biasio i mrozi krew w żyłach posępnymi pieśniami upakowanymi na krążku "No Deal".
Ponad pół godziny obcowania z muzyką wokalistki to jak słuchanie jej spowiedzi miłosnej. Melanie de Biasio siedzi w kącie ciemnego pokoju, pełna bólu i obojętności, i wyrzuca z siebie złe uczucia. Jej towarzysze tworzą minimalistyczne tło złożone głównie z brzmień pianina, perkusji i basu, raz rozedrganych (wyśmienite "I`m Gonna Leave You"), gdzie indziej bardzo spokojnych (kawałek tytułowy). Najwięcej tej muzyce daje jednak dark-ambientowa elektronika przewijająca się tu i ówdzie w tle. To ona czyni z "No Deal" płytę wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju.
Tak się składa, że od niedzieli zaczyna "panować" kalendarzowa jesień, której to klimat i aura idealnie sprzyja rozsmakować się w "No Deal".
[youtube]4hSEU2Cxa7M[/youtube]
[youtube]8KgS8muaqEI[/youtube]
Ponad pół godziny obcowania z muzyką wokalistki to jak słuchanie jej spowiedzi miłosnej. Melanie de Biasio siedzi w kącie ciemnego pokoju, pełna bólu i obojętności, i wyrzuca z siebie złe uczucia. Jej towarzysze tworzą minimalistyczne tło złożone głównie z brzmień pianina, perkusji i basu, raz rozedrganych (wyśmienite "I`m Gonna Leave You"), gdzie indziej bardzo spokojnych (kawałek tytułowy). Najwięcej tej muzyce daje jednak dark-ambientowa elektronika przewijająca się tu i ówdzie w tle. To ona czyni z "No Deal" płytę wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju.
Tak się składa, że od niedzieli zaczyna "panować" kalendarzowa jesień, której to klimat i aura idealnie sprzyja rozsmakować się w "No Deal".
[youtube]4hSEU2Cxa7M[/youtube]
[youtube]8KgS8muaqEI[/youtube]
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Wczoraj miała miejsce premiera najnowszego albumu polskiego zespołu Lebowski, którego styl słuchacze określają mianem "muzyki do nieistniejącego filmu", stanowiący mieszankę art rocka, rocka progresywnego oraz muzyki filmowej. Najnowszy album "Galactica" podobnie jak poprzedni, kultowy już "Cinematic" zabiera słuchacza w niesamowitą podróż z której nie chce się wracać..


"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
[youtube]AFzAd4PNCaY[/youtube]
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
- zaisty
- zaufany użytkownik
- Posty: 53
- Rejestracja: pn cze 16, 2008 4:05 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Zabrze
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Dzięki Tal za podzielenie się dobrą muzyką.
Ja obecnie słucham Amarok'a. I nie przestaję wychodzić z podziwu jak bardzo ta muzyka trafia w moje emocje.
Planuję zakup albumów jak tylko trochę grosza uzbieram.
Tutaj jeden z utworów z albumu "Hunt" z 2017 roku.
[youtube]YXMuEO7_4HQ[/youtube]
Ja obecnie słucham Amarok'a. I nie przestaję wychodzić z podziwu jak bardzo ta muzyka trafia w moje emocje.
Planuję zakup albumów jak tylko trochę grosza uzbieram.
Tutaj jeden z utworów z albumu "Hunt" z 2017 roku.
[youtube]YXMuEO7_4HQ[/youtube]
Bądź zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.

Wybitny polski pianista i kompozytor Sławek Jaskułke precyzyjnie buduje swoja muzykę , zachwyt dla pianistycznej wirtuozerii oraz poklask dla kunsztu kompozytorskiego. Albumem „The Son” przekonuje, że subtelności brzmienia i nastroju ważniejsze są o energetycznej improwizacji, w której struktura buduje się nieokiełzaną emocją. Pianista proponuje liryczną, melancholijną podróż opartą na budowaniu nastroju i nieskazitelnego brzmienie, gdzie dźwięki muzyki same układają się w subtelności fortepianowej elokwencji pianisty. Sławek Jaskułke od kilku lat maluje swój jazzowy patos takimi dźwiękami. Budując strukturę utworów kieruje się barwą, ale też oszczędnością środków wyrazu. Z jednej strony to kompozycje będące dźwiękowym pejzażem o bogatym zabarwieniu harmonicznym, z drugiej zaś kompozycje o budowie piosenkowej z wyraźnie dominującą melodią. Pianista tworzy muzykę, która koi. I brzmienie, którego strukturę tworzą trzy, ważne elementy: kompozycja, fortepian oraz jego nietypowy strój.
„The Son” została nagrana na unikalnym w skali światowej instrumencie – fortepianie Malmsjo Grand Piano z 1935 roku nazywanym także – z uwagi na swoją budowę – Banana Grand. Fortepian został wyprodukowany przez firmę Malmsjo zaledwie w ilości 25 sztuk i dziś jest jednym z dwóch działających instrumentów tego modelu na świecie. Jest to fortepian prostostrunny a jego wyjątkowość polega na budowie bryły, której dno po stronie strun basowych jest większe. Fortepian posiada więcej otworów rezonansowych w ramie instrumentu, co kształtuje jego ciepłe, a przy tym potężne brzmienie. Szczególna, matowa barwa to zasługa opracowanego specjalnie dla Sławka Jaskułke systemu moderatorów, (stworzonego przez Tadeusza Gilerta i firmę Piano Rent). Także dla pomysłu pianisty nagrań dokonano w nietypowym dla jazzu stroju 432Hz, w którym Sławek Jaskułke pracuje od kilku lat. I jak sam artysta przyznaje „ wybór obniżonego strojenia instrumentu w moim przypadku jest jednym z elementów budowania własnego, niepowtarzalnego brzmienia, do którego dążę od wielu lat. Rzecz w tym, że obniżony strój jest przyjemniejszy w percepcji, powoduje cieplejsze i ciemniejsze brzmienie. A barwa w mojej muzyce wybrzmiewa przed nutami.“
Dzisiaj Sławek Jaskułke jest nie tylko wybitnym oraz uznanym pianistą i kompozytorem z imponującym dorobkiem, ale także artystą, który wzbudza najprzedniejsze emocje. Znawca jazzowej pianistyki Tomasz Szachowski, twierdzi wręcz, że Sławek Jaskułke jest „ jednym z najlepszych polskich pianistów średniego pokolenia”. Rzeczywiście, najczęściej określa się Sławka Jaskułke jako wybornego przedstawiciela polskiej pianistyki jazzowej, improwizowanej i modern classic. Artystę poruszającego się zarówno w obszarach muzyki ilustracyjnej , jak i kontemplacyjnej. Jego twórczość inspirowana przyrodą ( np. doskonały album „Sea”) i naturą człowieka („Senne”) wyraźnie podąża w kierunku kolorystyki i barwy dźwięku. Swój styl określa jako muzykę improwizowaną o określonej tonalności a jego znakiem rozpoznawczym są charakterystyczne brzmienia uzyskiwane przez grę na instrumencie z moderatorem.
Sławek Jskułke to dystyngowany artysta i kreatywny wirtuoz, doktor sztuk muzycznych, wykładowca Katedry Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Gdańsku. Ma za sobą występy na największych scenach muzycznych i festiwalach jazzowych ( od Piano Era Tokyo Japan i Symphony Hall Chicago po nowojorski Carnegie Hall oraz International Performing Arts Center w Moskwie), grał na festiwalu Music Beyond Borders w Hongkongu, w słynnych Ogrodach Luksemburskich w Paryżu. Twórca projektu „Chopin na pięć fortepianów” prezentowanego premierowo w Shanghaju oraz Singapurze i Forbidden City Concert Hall w Pekinie. Płyty artysty wydawane są na rynek japoński, otrzymując lawinę pozytywnych recenzji i entuzjastyczny odbiór publiczności.
źródło - https://jazz.pl/slawek-jaskulke-the-son-sea-label/
[youtube]ocR4Li0utBk[/youtube]
[youtube]A-Jzx7TYgAQ[/youtube]
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
Re: Kącik melomana - najlepsze albumy muzyczne.
Płyty którą chciałbym się podzielić i polecić po prostu nie może zabraknąć w tym wątku. Jest dla mnie o tyle wyjątkowa i wartościowa o ile lirycznie jak i artystycznie potrafi spokojnie przeniknąć i dotknąć duszy człowieka (przynajmniej mojej). Niestety, choć Leonard Cohen już nie żyje, bo o nim mowa to dzięki jego muzycznej schedzie i wrażliwości wciąż można poczuć jego "obecność".

źródło - https://jazzsoul.pl/2019/09/21/thanks-f ... da-cohena/Siedem miesięcy po tym jak odszedł jego ojciec, Adama Cohen uciekł do garażu na podwórzu na tej samej ulicy, gdzie stoi dom Leonarda. Chce towarzyszyć mu w pracy jeszcze raz. Ze szkiców z ich poprzedniej kooperacji „You Want It Darker” pozostały szkice, a czasem niewiele więcej niż nagrane wokale. Leonard poprosił syna, by ten dokończył ich wspólne dzieło.
Niesamowity nowy album był nagrywany w wielu miejscach. Javier Mas, wielki hiszpański lutnista, który akompaniował Leonardowi na scenie przez ostatnie 8 lat podczas wspólnych tras, poleciał z Barcelony do Los Angeles, by uchwycić duszę gitary swojego przyjaciela. Adam Cohen zaprosił swoich przyjaciół i współpracowników na People Festival, by użyczyli mu swoich uszu i talentu. Damien Rice i Leslie Feist zaśpiewali, Richard Reed Parry z Arcade Fire zagrał na basie, Dessner z The National dodał gitarę, kompozytor Dustin O’Halloran użył fortepianu. Niesamowity berliński chór Cantus Domus również wystąpił w akompaniamencie orkiestry. W Montrealu Daniel Lanois zajął się złożeniem w całość wszystkich tych elementów. Znany z poprzedniej płyty chór Shaar Hashomayim pojawił się także na tym nagraniu. Patrick Watson został współproducentem płyty, Jennifer Warnes wykonała wokale wspierające, Beck chwycił za gitarę i drumlę. Miksem, tak samo jak przy „You Want It Darker” zajął się Michael Chaves.
Tak właśnie powstało „Thanks for the Dance”, nowy album Leonarda Cohena, który skupił się na przywołaniu esencji artysty.
„Przy kompozycji i aranżacji muzyki do jego słów, zdecydowaliśmy się wybrać najbardziej charakterystyczne dla ojca barwy. W ten sposób chcieliśmy, żeby został z nami choć chwilę dłużej. To co najbardziej wzrusza w tym albumie, to reakcje które słyszeliśmy. Leonard żyje! Takie słowa padały wtedy najczęściej.” – mówi Adam Cohen.
„Thanks for the Dance” to niespodziewane błogosławieństwo, dar piękny i mocny. Głos Leonarda nie został uciszony, a taniec trwa dalej.

"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)