Co myślicie na temat zespołu urojeniowego? Czymś się to różni od schizofrenii?
Znalazłem takie opisy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_urojeniowe
a także to:
Zespół urojeniowy (w ujęciu analitycznym) może być powodowany sytuacją trudną, z nieradzeniem sobie ze stresami czy niemożnością nieumiejętnością radzenie sobie, niezrozumieniem sytuacji. Zespół taki może być generowany przez długotrwały stres a sprzyjać mu może słabe ego, które nie wykształciło się należycie. U podłoża są zawsze jakieś emocje i napięcia lęk, długotrwały stres, zawiść wściekłość i inne uczucia. Przykładowy mechanizm może wyglądać następująco zawiść, wściekłość powoduje że osoby z otoczenia odwracają się od takiej osoby, często osoby na której danej osobie zależy. Otoczenie odwracając się od tej osoby daje potwierdzający sygnał że jej nie toleruje nie lubi co napędza spiralę, tym samym może generować urojenia prześladowcze oni faktycznie są wrogami, itp. (w skrajnych przypadkach akty agresji zbrodnie czym zajmuje się psychiatria sądowa) i utrwalić stałe postawy czyli długoterminowe urojenia. W takiej sytuacji psychoterapeuta niechętnie spotyka się z taką osobą, przyjaciele odwracają a lekarz bez przygotowania psychologicznego ogranicza się do wypisania recepty bez prób rozumienia sytuacji. Zespół taki może trwać od godzin, dni , czy tygodni. Są one częstsze u regresywnych osób w sytuacjach gdy mają jakieś trudności, gdy emocje i afekty stają się dominujące oczekuje taka osoba empatii, wsparcia, czy innych form pomocy, w zależności od preferencji jednostki. Zdarza się że osoby w takim stanie mówią że kogoś kochają co jest rozumiane jako urojenia miłości (u mężczyzn przypadki skrajne są związane z obsesją czym zajmuję się prokurator/psychiatra sądowy). Gdy zaś mają wokół siebie osobę którą chcą mieć przy a osoba ta nie rozumie psychiki np. partnera to osoby mogą być bardzo zazdrosne (w sytuacjach skrajnych zespół ottela prokurator, psychiatra sądowy. W innych zaś przypadkach gdy stan się poprawi np. dzięki wsparciu, empatii taka osoba odbudowuje się , a dalsze wspieranie (ta sama intensywność) odbierane jest negatywnie bo już takiego nie potrzebuje co może wyzwolić reakcje paranoidalne. Gdy te stany są uświadamiane może z czasem dochodzić do psychopatyzacji osobowości.
I wydaje mi się, że do mnie pasuje zespół paranoidalno-depresyjny (o ile mam w ogóle jakąkolwiek możliwość uczestniczenia w podejmowaniu decyzji na temat tego, co mi jest). Co znaczy w ogóle psychoza schizoafektywna - "afektywna" oznacza w tym wypadku to, że powstaje w reakcji na określoną sytuację? Moje "urojenia" są nieodłącznie związane z pewna grupą ludzi i sytuacji i ograniczają się do rzeczy potencjalnie możliwych. Również to się zgadza:
Zaburzenia urojeniowe (dawniej paranoja prawdziwa, obłęd, z grec. παρά - "obok, poza" i νους - "rozum, sens") - usystematyzowane urojenia, najczęściej prześladowcze i oddziaływania, rzadziej wielkościowe lub inne. Omamy występują sporadycznie, struktura osobowości jest zachowana.
Z psychopatologicznego punktu widzenia istotne jest, że urojenia paranoiczne są osądami, które są możliwe do zaistnienia, w przeciwieństwie do urojeń paranoidalnych. Urojenia paranoiczne są usystematyzowane, a w wyrażanych urojeniowo treściach występuje spójność.
Różnicowanie paranoi z psychozami schizofrenicznymi:
* w paranoi nigdy nie występują omamy (w psychozie schizofrenicznej stanowią część obrazu klinicznego)
* w paranoi nie dochodzi do formalnych zaburzeń toku myślenia (m.in. takich jak splątanie czy tzw. "sałata słowna", charakterystyczna dla schizofrenii)
Leczy się tak samo, neuroleptykami, również klinicznie. Macie jakieś informacje na temat tego rodzaju zaburzeń?
Zaburzenia urojeniowe, zespół paranoidalny - depresyjny
Moderator: moderatorzy
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8397
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Zaburzenia urojeniowe, zespół paranoidalny - depresyjny
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
Re: Zaburzenia urojeniowe, zespół paranoidalny - depresyjny
Nie czuję sie na siłach, aby "walczyć" z tak długim postem!przeglosowany pisze: I wydaje mi się, że do mnie pasuje zespół paranoidalno-depresyjny (o ile mam w ogóle jakąkolwiek możliwość uczestniczenia w podejmowaniu decyzji na temat tego, co mi jest). [...]
Co znaczy w ogóle psychoza schizoafektywna - "afektywna" oznacza w tym wypadku to, że powstaje w reakcji na określoną sytuację?

Mam jednak dwie takie uwagi:
1. "afektywna" oznacza, że są obecnie wahania nastroju.
W reakcji na określoną sytuacją powstają zaburzenia określane jako "reaktywne".
2. sam przez lata miałem diagnozę "zespół paranoidalno-depresyjny" zanim kolejna lekarz psychiatra z nieznanych dla mnie przyczyn nie wpisała mi w papiery "schizofrenia". Piszę "z nieznanych dla mnie przyczyn" ponieważ po pierwsze nie widziała mnie w ostrej psychozie, a po drugie z całą pewnością nie zapoznała się z moją wieloletnią historią choroby.
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8397
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: Zaburzenia urojeniowe, zespół paranoidalny - depresyjny
Nie miej mi tego za złe. Pomyślałem po prostu, że zakładając temat, warto by było przytoczyć to, co się pisze w internecie na ten temat, a pisze się niewiele.hvp2 pisze:Nie czuję sie na siłach, aby "walczyć" z tak długim postem!![]()
Wahania nastroju to jest to, co mam z całą pewnością. Nie powiem, że to co piszesz, napawa mnie optymizmem. Granica widać jest bardzo cienka i zależy od ... opinii psychiatry. To jest straszne. Może po prostu rzuciła okiem na historię choroby i już. Ech, ta ekonomia myślenia...Mam jednak dwie takie uwagi:
1. "afektywna" oznacza, że są obecnie wahania nastroju.
W reakcji na określoną sytuacją powstają zaburzenia określane jako "reaktywne".
2. sam przez lata miałem diagnozę "zespół paranoidalno-depresyjny" zanim kolejna lekarz psychiatra z nieznanych dla mnie przyczyn nie wpisała mi w papiery "schizofrenia". Piszę "z nieznanych dla mnie przyczyn" ponieważ po pierwsze nie widziała mnie w ostrej psychozie, a po drugie z całą pewnością nie zapoznała się z moją wieloletnią historią choroby.
Czuję, że gdyby udało mi się parę spraw w swoim życiu zmienić, to i mój nastrój (czy też jego wahania) mógłby się poprawić, ale póki co jestem tu, gdzie jestem, a od tzw. normalnego życia dzieli mnie przepaść. Nie wiem czy dam radę ją przeskoczyć.

Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.