Głosy mojej mamy
Moderator: moderatorzy
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: pn lip 18, 2016 5:11 pm
Głosy mojej mamy
Witam, czytam Wasze posty o głosach i marzę o tym aby moja mama była świadoma tak jak Wy. Świadoma tego, że to jej umysł "wytwarza" te głosy, że to nie jest rzeczywistość...
Moja mama zachorowała ok. 9 lat temu. Wyjechała do pracy, na 2,3 miesiące. Była tam sama, w obcym kraju. Wróciła, opowiadając dziwne historie. Zorientowaliśmy się, że potrzebna jest pomoc specjalisty. Przez te wszystkie lata bezskutecznie szukam kogoś kto dotrze do mamy, żeby choć przyznała, że to choroba, żeby chciała czymś się zająć... Zmienialiśmy lekarzy, lekarstwa, uciekała z oddziału dziennego pobytu, twierdząc, że tam "pieprzą głupoty". Ona przecież jest zdrowa... Powtarza, że ma w głowie chip, że policja ją zamknie bo pracowała nielegalnie, że muszę zadzwonić do Urzędu Celnego, że tam mi wszystko powiedzą, że ktoś tam gdzie pracowała nie chce podpisać papierów i tylko dlatego ona wciąż jest wolna, wciąż żyje... Czasem odmawia przyjmowania leków, odmawia jedzenia bo ONI jej nie pozwalają, mówi, że niedługo zginie, że jak zje kanapkę to wybuchnie jej bomba, którą ma w głowie... Gdyby była świadoma tego, że to choroba, może udałoby mi się "namówić" ją na pobyt w szpitalu. Czytam, że niektórzy z Was, na własne życzenie idą do szpitala. Jak tego dokonać? Obdzwoniłam dziś kilku psychoterapeutów, jeden, po opisaniu historii mojej mamy powiedział, że się nie podejmie. Podłamało mnie to, został mi polecony przez ludzi z branży psycho.. Może ktoś z Was ma dla mnie jakieś rady? Kontakt do kogoś kto mógłby pomóc mojej mamie i całej mojej rodzinie? Mieszkam na dolnym śląsku, okolice Legnicy. Dziękuję.
Moja mama zachorowała ok. 9 lat temu. Wyjechała do pracy, na 2,3 miesiące. Była tam sama, w obcym kraju. Wróciła, opowiadając dziwne historie. Zorientowaliśmy się, że potrzebna jest pomoc specjalisty. Przez te wszystkie lata bezskutecznie szukam kogoś kto dotrze do mamy, żeby choć przyznała, że to choroba, żeby chciała czymś się zająć... Zmienialiśmy lekarzy, lekarstwa, uciekała z oddziału dziennego pobytu, twierdząc, że tam "pieprzą głupoty". Ona przecież jest zdrowa... Powtarza, że ma w głowie chip, że policja ją zamknie bo pracowała nielegalnie, że muszę zadzwonić do Urzędu Celnego, że tam mi wszystko powiedzą, że ktoś tam gdzie pracowała nie chce podpisać papierów i tylko dlatego ona wciąż jest wolna, wciąż żyje... Czasem odmawia przyjmowania leków, odmawia jedzenia bo ONI jej nie pozwalają, mówi, że niedługo zginie, że jak zje kanapkę to wybuchnie jej bomba, którą ma w głowie... Gdyby była świadoma tego, że to choroba, może udałoby mi się "namówić" ją na pobyt w szpitalu. Czytam, że niektórzy z Was, na własne życzenie idą do szpitala. Jak tego dokonać? Obdzwoniłam dziś kilku psychoterapeutów, jeden, po opisaniu historii mojej mamy powiedział, że się nie podejmie. Podłamało mnie to, został mi polecony przez ludzi z branży psycho.. Może ktoś z Was ma dla mnie jakieś rady? Kontakt do kogoś kto mógłby pomóc mojej mamie i całej mojej rodzinie? Mieszkam na dolnym śląsku, okolice Legnicy. Dziękuję.
Re: Głosy mojej mamy
Czasami bywa tak, że nie da się namówić danej chorej osoby na dobrowolne leczenie w szpitalu i niestety trzeba w tedy użyć zdecydowanych środków (najczęściej jest to telefon po karetkę).
W całym chaosie jest kosmos
w całym nie porządku sekretny porządek.
w całym nie porządku sekretny porządek.
- Marlon
- zaufany użytkownik
- Posty: 176
- Rejestracja: czw paź 29, 2015 11:05 pm
- Status: Rencista
- płeć: mężczyzna
Re: Głosy mojej mamy
Odmawia posiłków więc zagraża własnemu życiu.A to podstawa aby umieścić ją bez jej zgody w psychiatryku.Przybyłym lekarzom pokaż wypisy z poprzednich pobytów w szpitalu o ile takowe były.To wiele ułatwi.W przypadku,gdy nie będzie chciała jechać dobrowolnie potrzebna będzie policja.Niestety,ale tak to wygląda.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Lopez30
- bywalec
- Posty: 36
- Rejestracja: sob lip 02, 2016 9:39 pm
- Status: Sprzyjajacy
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Rózna
Re: Głosy mojej mamy
Witaj
Pomoc takiej osobie to ciężka sprawa. Ona nie ma świadomości choroby. A urojenia które ma dodatkowo będą odstraszać od leczenia. Nie musi od razu trafiać do szpitala. Może jakos, przy pomocy rodziny. Osób którym najbardziej ufa postarajcie się zaciągnąć, namówic ja do lekarza, psychiatry i co najważniejsze-do tego aby zaczęła zazywać leki przeciwpsychotyczne. Które lekarz, raczej napewno jej przepisze. Sytuacja z czasem powinna się poprawic a jej stan sie polepszy. Szpital to ostateczność, moim zdanie. Jesli będzie zagrażać sobie lub innym w sposoób bezpośredni. Ale z zycia tez wiem ze szpital byłby najlepszy. Dał by jej do myslenia. Ponieważ leki z czasem może przestać brać, urojenia wrócą a ona stwierdzi ze jest zdrowa.
Trzymam kciuki za rozwiazanie pozytywne sytuacji. Pozdrawiam
Pomoc takiej osobie to ciężka sprawa. Ona nie ma świadomości choroby. A urojenia które ma dodatkowo będą odstraszać od leczenia. Nie musi od razu trafiać do szpitala. Może jakos, przy pomocy rodziny. Osób którym najbardziej ufa postarajcie się zaciągnąć, namówic ja do lekarza, psychiatry i co najważniejsze-do tego aby zaczęła zazywać leki przeciwpsychotyczne. Które lekarz, raczej napewno jej przepisze. Sytuacja z czasem powinna się poprawic a jej stan sie polepszy. Szpital to ostateczność, moim zdanie. Jesli będzie zagrażać sobie lub innym w sposoób bezpośredni. Ale z zycia tez wiem ze szpital byłby najlepszy. Dał by jej do myslenia. Ponieważ leki z czasem może przestać brać, urojenia wrócą a ona stwierdzi ze jest zdrowa.
Trzymam kciuki za rozwiazanie pozytywne sytuacji. Pozdrawiam