dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Moderator: moderatorzy

pik-pok
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: wt paź 28, 2014 8:21 pm
Status: student

dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: pik-pok »

cześć,
często przeglądałam to forum, chociaż nigdy nie brałam udziału w dyskusjach - może nie miałam nic do powiedzenia, a może nie starczyło mi odwagi.
niestety ostatnio nie czuję się najlepiej, a to forum jest właściwie (w mojej obecnej sytuacji) jedyną formą dostępnej ,,terapii".
choruję od - właściwie odkąd pamiętam, od 5 lat jednak z doskonałym rezultatem zażywam leki.
nie chcę was zanudzać opisem historii mojej choroby - jak u każdego z was, jest ona dramatyczna. dzięki lekom, ogromnej determinacji, oraz olbrzymim wsparciu rodziny udało mi się jednak pozbierać i śmiało można powiedzieć - wykorzystałam swoją szansę. W ciągu 5 lat remisji udało mi się skończyć 2 fakultety i (ostatnio)dostać się na wymarzony doktorat. robię dokładnie to, co chciałam, dokładnie tu gdzie chciałam. niestety - nie radzę sobie ze zmianą środowiska. Musiałam wyjechać z Polski, do obcego kraju w którym nie znam nikogo. I niestety zaczynają pojawiać się objawy.
Właściwie, nawet nie zdążyłam się specjalnie ucieszyć. Już na początku wydawało mi się, że wszyscy mnie lekceważą, że żałują że mnie przyjęli i tylko kwestią czasu jest, kiedy zaczną to okazywać. Obecnie, myśli o tym, że wszyscy są wrogo nastawieni całkowicie mnie pochłaniają. Wiecie, jak komuś zdrowemu powiem: ,,myśli całkowicie mnie pochłaniają" - to powie: nie chrzań, ale wy na pewno rozumiecie jak to jest. Czuję jak mój mózg paruje przetwarzając terabajty informacji, analizując każdy gest, słowo, lub brak gestu skierowany w moim kierunku lub wcale nie (OCZYWIŚCIE mam wrażenie, że wszyscy za moimi plecami nie rozmawiają o niczym innym, jak tylko o tym, kiedy się mnie spektakularnie pozbyć). Nie jestem w stanie jeść, uczyć się, cały czas jestem zmęczona i sprawiam wrażenie rozkojarzonej, co irytuje. W rzeczywistości mój mózg pracuje jak mały silniczek, bez przerwy.
Moja sytuacja jest trudna: mam swoje leki, ale nie mogę pochopnie zwiększać ich dawki bo już i tak zażywam sporą, boję się nasilenia objawów ubocznych. mój lekarz został w Polsce. na miejscu nie znam żadnego, a sami najlepiej wiecie, jak trudno trafić na dobrego psychiatrę. poza tym, jestem w kraju w którym leczenie specjalistyczne jest najdroższe w Europie - moja pensja jest chyba zbyt skromniutka, aby sponsorować z niej psychiatrę.
Jak macie chwilę, proszę skrobnijcie co począć. Naprawdę, bardzo nie chcę tego schrzanić. Pracowałam na to wiele lat i perspektywa jakiegoś tam rozwoju naukowego była w gruncie rzeczy zawsze silną motywacją, żeby się starać. Wiem, że jeśli to zniszczę, to się nie podniosę. Dopiero po ustawieniu leków (czyli 5 lat temu) poczułam, że mogę być w życiu po prostu - szczęśliwa.
Tym, którzy dotarli do puenty - gratuluję wytrwałości i dziękuję.
Dobranoc.
Awatar użytkownika
Larisuna
zaufany użytkownik
Posty: 361
Rejestracja: wt lis 02, 2010 5:01 pm

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: Larisuna »

.
Ostatnio zmieniony pt lut 03, 2017 5:30 pm przez Larisuna, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: moi »

Witamy na forum! :)

Pozdrawiam.m.
pik-pok
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: wt paź 28, 2014 8:21 pm
Status: student

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: pik-pok »

dzięki za szybką odpowiedź.
Wyjazd niestety nie wchodzi w grę, rozmowę odbędę.
Ze swojego doświadczenia wiem jednak, że nie należy przeceniać wartości terapeutycznej rozmowy z psychiatrą (jakkolwiek przewrotnie by to nie brzmiało - może macie inne doświadczenia).
Cenniejsze byłyby dla mnie Wasze doświadczenia.
Z góry dzięki
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: mei »

Witaj na forum. To fakt, że rozmowa z lekarzem jest ważna. Może spróbuj kontaktu ze swoim lekarzem za pomocą maili.
A jak wygląda u Ciebie sprawa recept i leków? Masz jakiś zapas?
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Pamal
zaufany użytkownik
Posty: 10457
Rejestracja: sob gru 29, 2007 11:07 pm

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: Pamal »

Czy to nie izolacja społeczna powoduje te objawy? Mnie się poprawia po rozmowie z kimś życzliwym.
Arom
zaufany użytkownik
Posty: 2413
Rejestracja: wt sie 30, 2011 9:30 pm
płeć: mężczyzna

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: Arom »

To zapewne urojenia prześladowcze. Może to stress spowodowany tym, że musisz się sprawdzić na obczyźnie, że jesteś przez nich obserwowana. Najlepiej czasowo zwiększyć dawkę leków, boisz się skutków ubocznych leków, ale musisz to zdusić w zarodku. Gdybyś czuła się otumaniona (ja tak się czuję po lekach), mów, że masz grypę, boli Cię głowa, itp, to na pewno lepsze niż ciąg dalszy.
Ostatnio zmieniony śr paź 29, 2014 5:27 am przez Arom, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: moi »

Pik-pook! Najpierw muszę Cię przeprosić, że nie wczytałam się w Twój post i jedynie przywitałam Cię an forum.
Dobrze ustawione leki to podstawa. Wyjazd na pewno mógł spowodować stres i zwiększenie objawów psychotycznych. Sama musisz ocenić, czy dasz sobie z tym rade sama, czy może warto jednak skorzystać z opieki lekarskiej an miejscu.
Jeśli jest ona droga, to na pewno istnieje jakiś darmowy wariant: przy stowarzyszeniach, fundacjach. Ostatecznym rozwiązaniem jest zgłoszenie się na pogotowie - wtedy nie mogą Ci odmówić pomocy (zakładam, ze masz podstawowe ubezpieczenie).

Trzymaj się!

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: moi »

I jeszcze jedno: gdy zaczynamy bać się ludzi, czuć się z nimi źle, gdy wydaje nam się, że jesteśmy gorsi i wszyscy nas obgadują, bardzo pomaga ćwiczenie, które nazywa się: "Kochające oczy". Przed snem i zaraz po przebudzeniu wyobrażaj sobie (z zamkniętymi oczami), że otaczają Cię oczy, które patrzą an Ciebie z miłością.
To proste ćwiczenie, ale dodaje wiele energii i zaufania do siebie.
Oby pomogło!

Pozdrawiam.m.
pik-pok
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: wt paź 28, 2014 8:21 pm
Status: student

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: pik-pok »

kurczę, dzięki za wasze posty. nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ważne jest móc sobie z kimś swobodnie pogadać o sami-wiecie-czym.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: mei »

Wiemy. :)
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
pik-pok
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: wt paź 28, 2014 8:21 pm
Status: student

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: pik-pok »

cześć,
zaczęłam robić pomiary. niestety, kompletnie nie mogę się skupić na niczym. dwa dni uczyłam się obsługi sprzętu. nie pracowałam dotąd na czymś tak skomplikowanym, ale nie byłam w stanie zapamiętać najprostszej sekwencji. pomimo notatek nie potrafiłam przypomnieć sobie, co robiłam 15 min temu... pewnie wiecie jak to jest - po prostu mózg się wyłącza, blokuje i masz absolutną pustkę w głowie. staram się moją nieudolność jakoś maskować wesołkowatą auto-ironią, ale chyba wychodzę tylko na idiotę (choć sympatycznego :] )
ogólnie, mają mnie tu już chyba za totalnego głupka... a ja po prostu nie mogę ,,przetworzyć" tylu informacji na raz: obsługa sprzętu, natrętne myśli - po dwóch godzinach na uczelni padam z nóg.
do lekarza na razie nie mogę się dodzwonić (zresztą, chyba guzik pomoże). zwiększenie dawki leków nie wchodzi w grę (od razu bardzo nasiliły się objawy uboczne).
truję Wam, bo myślę że przynajmniej Wy mnie zrozumiecie... najbardziej rozwala mnie, jak rodzice mówią: ,,skup się" - jak im wytłumaczyć, że problem nie leży w ,,woli", tylko po prostu mózg zżera wszystko, każdą informację, bez żadnej dyskryminacji i miesza, mieli...
dotąd jakoś radziłam sobie z chorobą, ale byłam w domu, w Polsce...teraz jest naprawdę trudno.
no nic
pozdrawiam.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: moi »

Wiesz, nie chcę Cię straszyć, ale na forum było już parę przypadków, gdy po wyjeździe za granicę następił nawrót choroby. Obce otoczenie, odcięcie od przyjaznego środowiska, szok kulturowy - to trudne nawet dla zdrowego człowieka, a co dopiero dla kogoś nadwrażliwego, kto ma problemy z psychiką.
Moim zdaniem, jakimś rozwiązaniem jest udanie się na pogotowie i przyznanie się do nawrotu psychozy, albo przynajmniej do silnego stresu, który upośledził funkcje poznawcze.
I jeszcze jedno: czy, gdzy dzwonisz do Polski wpisujesz + przed numerem? Bez tego się nie dodzwonisz.

Pozdrawiam.m.
12345pięć
zarejestrowany użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: ndz lis 02, 2014 8:43 pm

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: 12345pięć »

Witaj, może przeczytasz rano, mobilizuj się przez to co już masz jak piszesz, to jednak choroba którą znasz , moim zdaniem Ci się uda przejść przez ten początek , trzymam kciuki a właściwie czekam jak napiszesz ,że już przeszło , masz leki i to wystarczy reszta w twojej głowie ,
pik-pok
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: wt paź 28, 2014 8:21 pm
Status: student

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: pik-pok »

cześć,
chciałam tylko powiedzieć, że poradziłam sobie.
przy tej okazji jeszcze raz dzięki za wasze posty - dużo mi dały.
poza tym - tak ku pokrzepieniu serc - uważam, że jesteśmy naprawdę mistrzami świata! choroba - moim zdaniem - sama w sobie nic nie daje, całkowicie wyłącza z życia. ale, żeby się pozbierać po tym, jak zadziałają leki, żeby się tak zbierać każdego dnia, kiedy jest trudno, albo bardzo trudno - trzeba mieć kurczę naprawdę jaja.
czego sobie i Wam serdecznie gratuluję :)
pozdrawiam
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: mei »

pik-pok pisze:cześć,
chciałam tylko powiedzieć, że poradziłam sobie.
Fajnie, gratulacje. :)
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
pik-pok
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: wt paź 28, 2014 8:21 pm
Status: student

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: pik-pok »

cześć,
dzisiaj dowiedziałam się, że nie spełniłam oczekiwań i po nieco ponad dwóch miesiącach rozwiązują ze mną umowę.
jest to podobno najbardziej ekspresowe wywalenie doktoranta w historii wydziału.
powodów wymienili kilka, ale raczej takie pieprzenie...ogólnie - ich zdaniem mam szansę sobie nie poradzić, więc wolą nie ryzykować.
dowiedziałam się z dnia na dzień. wczoraj wieczorem dostałam maila o spotkaniu dziś na spotkaniu mnie wywalili.
nie było w między czasie żadnej rozmowy ostrzegawczej. zresztą byłaby mało konkretna. wszystko co miałam robić - robiłam. smaczku dodaje fakt, że mój projekt właściwie się jeszcze nie zaczął, więc na dobrą sprawę nie miałam w ogóle okazji się wykazać...zadecydowały moim zdaniem czynniki takie jak: problemy z pamięcią i w efekcie problemy z obsługą sprzętu, fakt że nie jestem zbyt towarzyska, lapsusy językowe...dodali tylko, że jestem osobą która potrafi myśleć - widać nie wystarczyło... mój superwizor - czyli w praktyce osoba decyzyjna - podobno kombinował coś już 3 tygodnie temu. 3 tygodnie temu pracowałam od nieco ponad miesiąca, w międzyczasie szukając intensywnie mieszkania i w praktyce - nie robiąc w projekcie nic bo nie było próbek...przez ten czas kiedy nic się nie działo: czytałam literaturę i się uczyłam (miałam dwa kursy. nawet nie dali mi przystąpić do egzaminów)...
sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć...aha, na tej uczelni jest taki przepis że masz rok na zdanie egzaminów wstępnych. jak ich nie zdasz możesz przystąpić po raz drugi za zgodą promotora...ja dostałam jeden egzamin - nawet nie poczekali aż do niego przystąpię...
jak sądzicie - w dwa miesiące można kogoś ocenić obiektywnie i zadecydować o wywaleniu, jeśli nie miał szansy się sprawdzić w tym, co miał robić? ja miałam nawet własne pomysły - podobno dobre (tak mówili)...
zadecydowała moim zdaniem - obsługa sprzętu. przy tym dawałam ciała. ale wiecie dlaczego.
najbardziej mnie dziwi, że tak kompletnie im na mnie nie zależało...gdyby była jakaś 15 minutowa rozmowa ostrzegawcza, cokolwiek...miałabym szansę coś powiedzieć, coś poprawić, może coś wytłumaczyć...a oni mnie poinformowali i się zapytali czy mam coś do powiedzenia. to im powiedziałam, że decyzję mogę tylko przyjąć bo nie wydaje mi się aby to był punkt do dyskusji...
i jeszcze ten sposób w jaki mnie poinformowali... a wiedzieli, że mam problemy psychiczne bo im powiedziałam jak mnie przyjmowali, mimo to - nie dali mi szansy...a może dali tylko jej nie wykorzystałam? ale już 3 tygodnie temu sprawa była właściwie przesądzona, więc chyba jednak nie dali...
koleżanka z labu mówi, że ona przez pierwsze 1,5 miesiąca nic nie miała do roboty kompletnie...wychodzila do domu o 3. przez pierwsze pół roku właściwie się orientowała w sytuacji. na drugim roku - zaczęła intensywnie pracować.
ja jak przyjechałam musiałam szybko znaleźć mieszkanie - tutaj jest to prawie niemożliwe. mój superwizor (ten co mnie wywalił) powiedział wtedy, że możemy w każdej chwili przerwać eksperymenty bo mieszkanie to podstawa. nie przerwałam - szukałam po pracy. od razu mój główny projekt miał miesięczny poślizg - nic się nie działo, więc robiłam drugi projekt równolegle - uczyłam się nowych rzeczy cały czas (wiedzieli co potrafię). w między czasie chodziłam na dwa trudne kursy z chemii fizycznej - jako wolny słuchacz, ale się uczyłam. od początku, od pierwszych dni miałam wrażenieże coś jest nie tak. jak pamiętacie - ciężko to odchorowałam, ale przeczucie było jak widać słuszne. pytałam o wszystko - czasem mądrze czasem głupio, ale po prostu wszystko było nowe i mnie ciekawiło - wywoływało to od samego początku irytację mojego superwizora. na zajęciach na które chodziłam - raczej dawałam radę. zgłaszałam się, odpowiadałam na pytania, chodziłam na wykłady...
ale obiektywnie - interpersonalnie leżałam, obsługa sprzętu - do kitu...
jak sobie z tym teraz poradzić? :auto-ambulance: ?
co sądzicie?
wszelkie wasze uwagi będą dla mnie cenne.
z góry dzięki.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: mei »

Przykre to. Możesz się gdzieś odwołać od tej decyzji?
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
Catastrophique
bywalec
Posty: 17079
Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Wawa <3

Re: dramatycznie trudny początek czegoś fajnego

Post autor: Catastrophique »

pik-pok pisze:zadecydowały moim zdaniem czynniki takie jak: problemy z pamięcią i w efekcie problemy z obsługą sprzętu, fakt że nie jestem zbyt towarzyska, lapsusy językowe
To są czynniki, które utrudniają, lub uniemożliwiają pracę niemal wszędzie.
Kiedyś byłem na stażu w pewnej szkole, ze względu na to, że przez poddenerwowanie nie potrafiłem wykonać nawet bardzo prostych czynności oraz unikałem ludzi, nie zatrudnili mnie.
Po tym wszystkim, w połączeniu z innymi problemami, załamałem się i w końcu nastąpił atak psychozy.
Moim błędem było to, że myślałem iż tamta szkoła to jedyne miejsce gdzie mogłem zostać zatrudniony, oraz to, że nigdzie więcej nie będą mnie chcieli, że straciłem życiową szansę.
To nie była prawda, ale przez dochodzenie do siebie po psychozie, straciłem 5 lat z życia. Po tym czasie pozbierałem się i znalazłem inną pracę, na pewno też nie ostatnią.
Do tego, w pracy tej, na początku, pracodawcom wystarczyło, że robię cokolwiek, że mi zależy.
Wybaczali mi to, że jestem spięty i bardzo nieśmiały. Dzięki temu po jakimś czasie, przyzwyczaiłem się do ludzi i robiłem z dnia na dzień coraz więcej, z mniejszymi obawami i nerwami.
Ty też jeszcze trafisz do takiego miejsca, lub wcześniej poradzisz sobie z w/w czynnikami w inny sposób. O tym poniżej.

Chodzi mi o to, żebyś się nie załamała tak jak ja wtedy. Pisałaś, że trzeba miec jaja, żeby pomimo naszej choroby, radzić sobie w życiu. Zrobiłaś już bardzo wiele, nie przekreślaj tego.
Miej się za bohaterkę, bo rzadko kto w naszej chorobie osiąga tyle co Ty.

Twoim i moim problemem jest niemożność skupienia się na pracy i problemy z kontaktami z innymi ludźmi. Wszystko to można wyćwiczyć, choć to trudna i cieżka praca. Bardzo.
Mi pozytywnego kopa daje rozmowa z kimś obcym. Robię, to czego się boję. W ten sposób zmieniam zachowanie i nawyki. Mam ogromne problemy ze skupieniem, ale ze względu na to, że uczę się tego co mnie interesuje, jakoś sobie radzę.
Grunt to się nie poddawać, walczyć dalej.
Tik tak tik tak ;) | "To boldly go where no one has gone before"
ODPOWIEDZ

Wróć do „praca”