Dotyczy on " Świątyni Opatrzności bożej" w której chowani będą tylko prawdziwi Polacy zaakceptowani przez kler. W swoim założeniu świątynia miała być ponadwyznaniowa ale na wszystkim łapę położyli sukenkowi.
Nie uszanowali ostatniej woli Jana Twardowskiego, który chciał leżeć na Powązkach obok swoich rodziców.
A o to co piasł w tamtym czasie jeden z urzędników Glempa
Prymas jako ordynariusz polskiego kościoła ma prawo decydować o księżach, bo jemu ślubowali posłuszeństwo. Zdecydował więc, że jako zasłużony dla kościoła człowiek ksiądz Twardowski pierwszy spocznie w panteonie dla wielkich Polaków w dolnym kościele w warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej- mówi ks. Grzegorz Kalbarczyk, kanclerz Kurii Metropolitarnej.- Ksiądz Twardowski życzył sobie co prawda pochowania na Powązkach, ale jako człowiek niezwykle skromny nie mógł przewidzieć takiego wyróżnienia, jakie uczynił prymas.
- cynizm tego ostatniego zdania godny partii rządzącej, zwłaszcza ministra Rostowskiego.
Skromność o której mówił urzędnik prymasa można zestawić ze słowami Twardowskiego " Zgubił się Jezus na dobre w kościele bogatym”