Wasze pretensje do lekarzy
Moderator: moderatorzy
Udalo mu sie to fakt ale ile trzeba było wyrzeczen, dojezdza do innego miasta do gabinetu potem do przychodni dziennie robi ok 100 km, a teraz jeszcze pracuje w szpitalu psychatrycznym. Ja go widze czesciej niz jego własna zona i dziecko. Nie zadroszcze mu a wrecz go podziwiam bo jest na kazde zawołanie pacjenta i wkłada w to całe serce:) Pozdrawiam wszystkich
Jestem na ostatnim roku studiów i choć jeszce nie podjąłem ostatecznej decyzji ,to myślę o specjalizacji z psychiatrii,.Nie dlatego bynajmniej że zawsze mnie to interesowało czy coś takiego.O psychiatrii miałem mgliste pojęcie i raczej dystans.Myślałem że leczenie osób chorych psychicznie sprowadza się do faszerowania ich lekami wbrew ich woli itd.Zajęcia z psychiatrii na mojej uczelni są na 6tym roku.To raptem 2 tygodnie ćwiczeń od 8 rano do 14tej + wykłady ,czyli niewiele.Jednak wystarczyło żeby przekonać się do tej specjalizacji.Na pierwszych zajęciach usłyszałem coś co moim zdaniem jest chociaż w pewnym stopniu kluczem do zrozumienia i co najważniejsze szacunku dla osób z zaburzeniami psychicznymi, nie tylko przez lekarzy ale też przez reszte społeczeństwa.Lekarz z którym mieliśmy te zajęcia (akurat o schizofrenii),powiedział na samym początku, że "choroby psychiczne w ogromnej większości nie są chorobami intelektu tylko chorobami uczuć".Może jest to banalne ,ale większość społeczeństwa nie ma o tym pojęcia i nie widzi różnicy, traktując w najlepszym wypadku osoby chore jako "nieszkodliwych wariatów", którym się "ubzdurało ,że są np Napoleonem czy coś takiego".Nie wiedzą jak wielki ładunek emocjonalny mają przeżycia chorych,że cierpią, że należy im się szacunek i współczucie (ale nie jakaś żle pojęta litość ,pobłażliwość czy protekcjonalne traktowanie).Zmienił się też mój punkt widzenia na temat leczenia,że nie chodzi tylko o leki ale też rodzinę , przyjaciół, ich akceptację i pomoc, o aktywność społeczną, psychoterapię, osobę samego lekarza itp.To banalne ale dużo osób o tym nie wie.Może to ideały, bardzo trudne do realizacji , ale jeśli ktoś chociaż zacznie je realizować to już jest dobrze.
Poza tym co do wypowiedzi o tym ,że psychiatrzy sami mają coś z głową, to jest w tym trochę prawdy (sami nam tak powiedzieli na zajęciach:) ).Chodzi o to ,że tylko ktoś kto ma świadomości słabości i pewnych odchyłów w swojej psychice (a ma je każdy, mniejsze lub większe, tylko nie każdy jest tego świadomy) może zrozumieć chorego, inaczej by mu powiedział "stary co ty gadasz , weź się lepiej do roboty i nie gadaj głupot".Nie znaczy to ,że psycholog czy psychiatra wybiera taki zawód żeby się samemu leczyc czy coś takiego ,tylko dlatego że jest w stanie zrozumieć chorego.Tak samo odchył ma chirurg , który lubi ciąć i dla niego zawsze najlepszym sposobem leczenia jest operacja.
A co do tego że na studiach nie uczą wspólczucia do chorych to też nie prawda, wszystko zależy od człowieka bo wspólczucia nie da się nauczyć tylko trzeba je zanależć w sobie.
to tyle,pozdrawiam
Poza tym co do wypowiedzi o tym ,że psychiatrzy sami mają coś z głową, to jest w tym trochę prawdy (sami nam tak powiedzieli na zajęciach:) ).Chodzi o to ,że tylko ktoś kto ma świadomości słabości i pewnych odchyłów w swojej psychice (a ma je każdy, mniejsze lub większe, tylko nie każdy jest tego świadomy) może zrozumieć chorego, inaczej by mu powiedział "stary co ty gadasz , weź się lepiej do roboty i nie gadaj głupot".Nie znaczy to ,że psycholog czy psychiatra wybiera taki zawód żeby się samemu leczyc czy coś takiego ,tylko dlatego że jest w stanie zrozumieć chorego.Tak samo odchył ma chirurg , który lubi ciąć i dla niego zawsze najlepszym sposobem leczenia jest operacja.
A co do tego że na studiach nie uczą wspólczucia do chorych to też nie prawda, wszystko zależy od człowieka bo wspólczucia nie da się nauczyć tylko trzeba je zanależć w sobie.
to tyle,pozdrawiam
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: ndz wrz 10, 2006 8:16 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
wasze pretensje do lekarzy
znam dobrego lekarza, ktory ma przede wszystkim czas na rozmowę i prowadzi poza farmakoterapią - psychoterapię - bardzo pomógł mojej mamie
ale niestety podczas jej leczenia- spotkałam się z trudnymi sytuacjami- np. lekarze mimo moich próśb skierowali mamę do tzw.dziekanki( nie zatrzymali jej w szpitalu klinicznym)- mimo, że także jej stan somatyczny( nie tylko - psychiczny) był bardzo ciężki,
w samym szpitalu -"dziekance"- przepraszam za to sformułowanie- ale tak chcę go odrożnić od kliniki, lekarz właściwie nie miał kontaktu z pacjentami- dosłownie zamykał się przed nimi, pacjenci leżeli na oddziałach zależnie od dzielnicy w jakiej mieszkali a nie - w zależności od swojego schorzenia; wreszcie:- lekarz prowadzący nie pozwalał na wypisanie mamy- mimo, że miała już zapewniony przewóz do kliniki- wszystko to miało miejsce na poczatku lat 90-tych, wierzę że od tej pory sporo się zmieniło
ale niestety podczas jej leczenia- spotkałam się z trudnymi sytuacjami- np. lekarze mimo moich próśb skierowali mamę do tzw.dziekanki( nie zatrzymali jej w szpitalu klinicznym)- mimo, że także jej stan somatyczny( nie tylko - psychiczny) był bardzo ciężki,
w samym szpitalu -"dziekance"- przepraszam za to sformułowanie- ale tak chcę go odrożnić od kliniki, lekarz właściwie nie miał kontaktu z pacjentami- dosłownie zamykał się przed nimi, pacjenci leżeli na oddziałach zależnie od dzielnicy w jakiej mieszkali a nie - w zależności od swojego schorzenia; wreszcie:- lekarz prowadzący nie pozwalał na wypisanie mamy- mimo, że miała już zapewniony przewóz do kliniki- wszystko to miało miejsce na poczatku lat 90-tych, wierzę że od tej pory sporo się zmieniło
Dorota
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: ndz wrz 10, 2006 8:16 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
wasze pretensje do lekarzy
w klinice jest większy wybor leków;
a moja mama poza zaburzeniami psychicznymi ( wtedy diagnozowano je albo jako schizofrenię albo jako zaburzenia afektywne dwubiegunowe...)
miała anemię- liczyłam na to, że w dużym mieście łatwiej będzie można jej pomóc -niż w małym ( w którym był "dziekanka");
ale wiem, że czasami zwłaszcza zajęcia z psychoterapii ( z terapii zajęciowej) są ciekawiej prowadzone właśnie w dziekankach a nie w klinice o której myślę....
na pewno - zmienia się opieka jaką mają osoby chore
pozdrawiam serdecznie
Dorota
a moja mama poza zaburzeniami psychicznymi ( wtedy diagnozowano je albo jako schizofrenię albo jako zaburzenia afektywne dwubiegunowe...)
miała anemię- liczyłam na to, że w dużym mieście łatwiej będzie można jej pomóc -niż w małym ( w którym był "dziekanka");
ale wiem, że czasami zwłaszcza zajęcia z psychoterapii ( z terapii zajęciowej) są ciekawiej prowadzone właśnie w dziekankach a nie w klinice o której myślę....
na pewno - zmienia się opieka jaką mają osoby chore
pozdrawiam serdecznie
Dorota
Dorota
Mój przez 2 mieśiące nie powiedział z czego mnie leczy. Dopiero jak się zapytałem na co jestem chory to powiedział. Czasem mam wrażenie, że lekcewarzy niektóre mojeobjawy, szczególnie te cielesne. Często nie pamięta co do niego kiedyś mówiłem. A ostatnio zarządał 300 złotych za wypełnienie wniosku o przyznanie renty socjalnej.
Zły lekarz
NIE WIERZĘ, ŻE CHCESZ BYĆ LEKARZEM.anna680 pisze:A Ty myslisz ze lekarz tak bardzo sie przejmuje tym, ze nie bierzesz lekow itp. ??? Gdyby tak było to wiekszosc lekarzy konczyłaby w psychiatryku. Wiekszosc powiedziałaby, ze jego nie interesuje czy ty bedziesz szczesliwa czy nie.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: ndz wrz 10, 2006 8:16 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
wasze pretensje do lekarzy
mam nadzieję, że taki wniosek na rentę wypisać może nie tylko lekarz psychiatra ale także lekarz rodzinny- widząc dokumentację leczenia specjalistycznego- 300 zł to bardzo dużo pieniędzy ( sama słyszałam podobne żądania lekarzy za wypisanie wniosków dla pacjentów - ale dotyczyły najwyżej 50 zł)
spróbuj u innego lekarza
spróbuj u innego lekarza
Dorota
brak konsyliow
mysle ze powaznym problemem nie tylko w psychiatrii jest to ze sluzba zdrowia ulegla rozbiciu.
niejednokrotnie spotkalem sie z sytuacja ze postronne osoby wykazywaly sie wieksza
przytomnoscia niz podazajacy za 'schematem dzialan' i biurokracja lekarze i personel.
racja jest ze finansowa motywacja jest duzym naciskiem... i to jest ogolna choroba naszego spoleczenstwa,
choroba spoleczna. kazdy jest 'w pracy' i kazdy nie pracuje - bo placa mu za malo.
wyglda to jak jakis przewlekly strajk, i jak rozdwojenie jazni - takie doslowne, zwane czesto
multiple personality disorder , czyli nie, nie schizofrenia.
tak, lekarze i personel maja niesamowicie wysokie mniemanie o sobie, ale nie umieja sie doskonalic.
nawet papier toaletowy wie, ze zeby zyc, nalezy sie rozwijac. tymczasem wielu lekarzy 'nie ma na to czasu'
owszem, to tylko ludzie, to zrozumiale, 'tylko tam pracuja' ...
i obecne jest to nie tylko w opiece psychiatrycznej.
latwo tez szukac winnych a trudno jest cos zmienic.
np. wiele jest zaburzen psychicznych o podlozu somatycznym.
podczas pobytu w szpitalu widzialem kilkanascie takich przypadkow - ludzie przywozeni
czesto w ostrym stanie byli faszerowani lekami doslownie jak kroliki doswiadczalne. zamiast kroplowki
i tlenu dostawali 'na uspokojenie' . tak sie nie robi. wielu z nich skonczylo z nieodwracalnym zmianami
w mozgu - bo nie udzielono im pomocy na czas. duza czesc z nich zostala oczywiscie
prawidlowo zdiagnozowana - czesto robili to na wlasna reke , odwiedzajac prywatne gabinety...
i wychodzil, rak jelita, zapalenie pluc, infekcja watroby , gnijaca nerka...
niestety gdyby psychiatra ZANIM uzyje swojej 'genialnej' wiedzy zwolal konsylium
zlozone ze specjalistow - wielu ludzi mialo by o wiele wiecej szarych komorek
a niektorzy w ogole by przezyli.
czesto widzialem zrozpaczonych pacjentow - bo lekarz stwierdzil ... ze nie wie , albo
po prostu klamal w zywe oczy. powiem krotko - *słowo niedozwolone*, mac!
choroba psychiczna nie jest zabawna. traktowanie gleboko zaburzonej psychicznie osoby
jako zdolnej do np. znalezienia sobie prywatnej kliniki w odleglym miescie, i prawidlowego wybrania
specjalisty... to jest moim zdaniem kpina. pacjenta bada sie tak dlugo az nie znajzie sie przyczyny jego schorzenia,
i czesto dopiero kiedy wykluczy sie wszystkie inne ewentualnosci ,
okazuje sie ze ma on zespol urojeniowy o nieznanym pochodzeniu,
badz organiczne zmiany w mozgu powoduja nieodpowiednie odczuwanie badz zachowanie.
tymczasem lekarze lubia isc na latwizne ... zdiagnozowac chorobe psychiczna i nafaszerowac psychotropami,
zamiast wypisac skierowanie czy zwolac konsylium.
zaslaniaja sie 'procedurami' badz 'trudna sytuacja sluzby zdrowia' ,
czesto nawet nie segregujac pacjentow tak by mogli sami sobie pomagac czy nie poszukujac opcji wolontariatu,
badz instruowania jak korzystac z literatury.
osobiscie gdybym sam nie zajal sie studiowaniem medycyny wachalbym kwiatki od spodu - i to nie jeden raz.
czesto zdarzylo mi sie ze nie wierzylem wlasnym uszom gdy slyszalem co mowi lekarz.
przez pewien okres nawet mialem regularna psychoze - bo myslalem ze celowo chca mnie zabic,
ukrywalem sie itd.. okazalo sie cale szczescie ze ich dzialania nie sa skoordynowane - ot po prostu zaden z nich
nie potrafil postawic trafnej diagnozy i w pewnym sensie moja pararnoja uratowala mi zycie - gdybym zastosowal
sie do ich wskazowek zamiast pisac teraz tego posta snulbym sie po korytarzu , po kilku zawalach mozgu.
oczywiscie lekarze to tez ludzie - czesto osobie z psychoza (tak jak mi) nie przychodzi do glowy ze lekarze
nie dzialaja -celowo- na szkode. ot , mieli ambitnych rodzicow, kupe szmalu, to 'zainwestowali' i teraz probuja
wyciagnac spowrotem kase ze swojej inwestycji - czesto 'obudzili sie' ze zostali wierutnie oszukani,
wiedza ktora im zaoferowano byla bledna, a praca - nie umozliwiajaca postepowania zgodnego z etyka lekarska.
dlatego czesto zdarza sie ze pacjent jest nieufny... i czesto _ma racje_. lekarze czesto maja duzo wieksza
wiedze medyczna i zakladaja ze pacjent sam powinien 'troche wiedziec', bedzie wiedzial jakie leki mu sa potrzebne,
bedzie zasiegal wieu porad i nie bedzie pokladal zaufania w lipnej diagnozie ktora on wymysla na poczekaniu.
'siedza' w tym duzo dluzej i czerpia korzysci z tych pacjentow ktorzy 'umieja' sie leczyc i potrzebuja lekow,
uslug, urzadzen technicznych... jest to dla nich swoisty 'biznes' , i jest nan tak duzo chetnych jak na narkotyki
i oczekiwanie od nich jakichkolwiek uczcziwych i szczerych porad to jak oczekiwanie ze uliczny dealer heroiny
nauczy cie jak prawidlowo dawac sobie w zyle i w sytuacji braku towaru odesle do innego zrodla...
niestety pacjenci ze schizofrenia czesto nie dostrzegaja brutalnosci naszej rzeczywistosci, sa latwymi ofiarami .
ja np. dlugo nie wiedzialem ze za niektore uslugi trzeba dac lapowke... ktora byla byc moze smiesznie niska,
jednak _nikt mi o niej nie powiedzial_! nie ma 'cennika lapowek' , jesli nie zaplacisz -nie zostaniesz obsluzony.
ale jak schizofrenik ma wyczyc czy wypytac innych pacjentow 'ile trzeba dac w kieszen' ? i komu.
osiowym objawem schizofrenii jest autyzm - czyli wlasnie nieumiejetnosc radzenia sobie z sytuacjami spolecznymi,
wyczuwania nastawienia...
gdyby diagnozy byly weryfikowane , tzn. pojedynczy lekarz niebylby 'uprawniony' do ustalenia diagnozy,
(oczywiscie poza nie wymagajacymi zwloki przypadkami), i czesto stosowano 'wyrywkowe' diagnozy , gdzie
pacjentow diagnozuje sie 'na wszelki wypadek czy nie zaszla pomylka' - zapewne duzo przykrych sytuacji
dalo by sie uniknac.
niejednokrotnie spotkalem sie z sytuacja ze postronne osoby wykazywaly sie wieksza
przytomnoscia niz podazajacy za 'schematem dzialan' i biurokracja lekarze i personel.
racja jest ze finansowa motywacja jest duzym naciskiem... i to jest ogolna choroba naszego spoleczenstwa,
choroba spoleczna. kazdy jest 'w pracy' i kazdy nie pracuje - bo placa mu za malo.
wyglda to jak jakis przewlekly strajk, i jak rozdwojenie jazni - takie doslowne, zwane czesto
multiple personality disorder , czyli nie, nie schizofrenia.
tak, lekarze i personel maja niesamowicie wysokie mniemanie o sobie, ale nie umieja sie doskonalic.
nawet papier toaletowy wie, ze zeby zyc, nalezy sie rozwijac. tymczasem wielu lekarzy 'nie ma na to czasu'
owszem, to tylko ludzie, to zrozumiale, 'tylko tam pracuja' ...
i obecne jest to nie tylko w opiece psychiatrycznej.
latwo tez szukac winnych a trudno jest cos zmienic.
np. wiele jest zaburzen psychicznych o podlozu somatycznym.
podczas pobytu w szpitalu widzialem kilkanascie takich przypadkow - ludzie przywozeni
czesto w ostrym stanie byli faszerowani lekami doslownie jak kroliki doswiadczalne. zamiast kroplowki
i tlenu dostawali 'na uspokojenie' . tak sie nie robi. wielu z nich skonczylo z nieodwracalnym zmianami
w mozgu - bo nie udzielono im pomocy na czas. duza czesc z nich zostala oczywiscie
prawidlowo zdiagnozowana - czesto robili to na wlasna reke , odwiedzajac prywatne gabinety...
i wychodzil, rak jelita, zapalenie pluc, infekcja watroby , gnijaca nerka...
niestety gdyby psychiatra ZANIM uzyje swojej 'genialnej' wiedzy zwolal konsylium
zlozone ze specjalistow - wielu ludzi mialo by o wiele wiecej szarych komorek
a niektorzy w ogole by przezyli.
czesto widzialem zrozpaczonych pacjentow - bo lekarz stwierdzil ... ze nie wie , albo
po prostu klamal w zywe oczy. powiem krotko - *słowo niedozwolone*, mac!
choroba psychiczna nie jest zabawna. traktowanie gleboko zaburzonej psychicznie osoby
jako zdolnej do np. znalezienia sobie prywatnej kliniki w odleglym miescie, i prawidlowego wybrania
specjalisty... to jest moim zdaniem kpina. pacjenta bada sie tak dlugo az nie znajzie sie przyczyny jego schorzenia,
i czesto dopiero kiedy wykluczy sie wszystkie inne ewentualnosci ,
okazuje sie ze ma on zespol urojeniowy o nieznanym pochodzeniu,
badz organiczne zmiany w mozgu powoduja nieodpowiednie odczuwanie badz zachowanie.
tymczasem lekarze lubia isc na latwizne ... zdiagnozowac chorobe psychiczna i nafaszerowac psychotropami,
zamiast wypisac skierowanie czy zwolac konsylium.
zaslaniaja sie 'procedurami' badz 'trudna sytuacja sluzby zdrowia' ,
czesto nawet nie segregujac pacjentow tak by mogli sami sobie pomagac czy nie poszukujac opcji wolontariatu,
badz instruowania jak korzystac z literatury.
osobiscie gdybym sam nie zajal sie studiowaniem medycyny wachalbym kwiatki od spodu - i to nie jeden raz.
czesto zdarzylo mi sie ze nie wierzylem wlasnym uszom gdy slyszalem co mowi lekarz.
przez pewien okres nawet mialem regularna psychoze - bo myslalem ze celowo chca mnie zabic,
ukrywalem sie itd.. okazalo sie cale szczescie ze ich dzialania nie sa skoordynowane - ot po prostu zaden z nich
nie potrafil postawic trafnej diagnozy i w pewnym sensie moja pararnoja uratowala mi zycie - gdybym zastosowal
sie do ich wskazowek zamiast pisac teraz tego posta snulbym sie po korytarzu , po kilku zawalach mozgu.
oczywiscie lekarze to tez ludzie - czesto osobie z psychoza (tak jak mi) nie przychodzi do glowy ze lekarze
nie dzialaja -celowo- na szkode. ot , mieli ambitnych rodzicow, kupe szmalu, to 'zainwestowali' i teraz probuja
wyciagnac spowrotem kase ze swojej inwestycji - czesto 'obudzili sie' ze zostali wierutnie oszukani,
wiedza ktora im zaoferowano byla bledna, a praca - nie umozliwiajaca postepowania zgodnego z etyka lekarska.
dlatego czesto zdarza sie ze pacjent jest nieufny... i czesto _ma racje_. lekarze czesto maja duzo wieksza
wiedze medyczna i zakladaja ze pacjent sam powinien 'troche wiedziec', bedzie wiedzial jakie leki mu sa potrzebne,
bedzie zasiegal wieu porad i nie bedzie pokladal zaufania w lipnej diagnozie ktora on wymysla na poczekaniu.
'siedza' w tym duzo dluzej i czerpia korzysci z tych pacjentow ktorzy 'umieja' sie leczyc i potrzebuja lekow,
uslug, urzadzen technicznych... jest to dla nich swoisty 'biznes' , i jest nan tak duzo chetnych jak na narkotyki

i oczekiwanie od nich jakichkolwiek uczcziwych i szczerych porad to jak oczekiwanie ze uliczny dealer heroiny
nauczy cie jak prawidlowo dawac sobie w zyle i w sytuacji braku towaru odesle do innego zrodla...
niestety pacjenci ze schizofrenia czesto nie dostrzegaja brutalnosci naszej rzeczywistosci, sa latwymi ofiarami .
ja np. dlugo nie wiedzialem ze za niektore uslugi trzeba dac lapowke... ktora byla byc moze smiesznie niska,
jednak _nikt mi o niej nie powiedzial_! nie ma 'cennika lapowek' , jesli nie zaplacisz -nie zostaniesz obsluzony.
ale jak schizofrenik ma wyczyc czy wypytac innych pacjentow 'ile trzeba dac w kieszen' ? i komu.
osiowym objawem schizofrenii jest autyzm - czyli wlasnie nieumiejetnosc radzenia sobie z sytuacjami spolecznymi,
wyczuwania nastawienia...
gdyby diagnozy byly weryfikowane , tzn. pojedynczy lekarz niebylby 'uprawniony' do ustalenia diagnozy,
(oczywiscie poza nie wymagajacymi zwloki przypadkami), i czesto stosowano 'wyrywkowe' diagnozy , gdzie
pacjentow diagnozuje sie 'na wszelki wypadek czy nie zaszla pomylka' - zapewne duzo przykrych sytuacji
dalo by sie uniknac.
Doktor Walczewski krzysztof do którego chodziłem, to skończony palant i konował.Zapisywał mi trzy razy słabszą dawkę lekarstw niż wynosi dawka lecząca tłumacząc to tym że w Polsce akurat tak się używa ten specyfik.Zmieniłem go i zaczołem dostawać dawkę leczącą i wtedy dopiero tak naprawdę zaczołem się leczyć.Ale cuż można oczekiwać od idioty który szkolił się w akademi wojskowej.Teraz jest ordynatorem w Kobierzynie i udaje że leczy swoich pacjętów.Debil.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
To racja, że służba zdrowia, podobnie jak wymiar tzw. sprawiedliwości, policja, jak i wiele innych wymagają głębokich reform. To co widzimy woła o pomstę do nieba, a jest niczym innym jak przyzwyczajeniem do komunistycznego niechlujstwa popartego brakiem środków. Próba refom podjęta za rządu Buzka została rozbita przez Łapińskiego z następnego rządu SLD i do dziś ponosimy konsekwencje tego tragicznego faktu. Organizacja slużby zdrowia to ciężki bezwładny mechanizm. Nie da się w nim zmienić wiele bez krótkofalowych olbrzymich obciążeń i pewno dlatego nikt nie chce podejmować na nowo reform, które zostały raz rozbite. Bez reform jednak nawet nowi lekarze grzęzną w starych przezwyczajeniach i sami mini przesiąkają.
Lepszy standard, np. więcej lekarzy na zatłoczonych oddziałach wymaga środków, a to kolei wymagałoby zwiększenia stawki zdrowotnej do kilkunastu procent. Myślę, że jest to potrzebne, jednak trzeba liczyć się z tym, że te pieniądze odbierzemy ludziom, a niektórzy mają mało.
Trzeba odwagi i wizji.
Co do postu Fotexa: oczywiście możemy publikować na forum pochwały i nagany dla konkretnych lekarzy. Liczę, że konkretne zastrzeżenie będą wiele częstsze niż obelgi. Fair byłoby także poinformować lekarza, dając mu możliwość obrony. Kto obawia się powiedzieć komuś swoje uwagi w twarz, a czyni to za jego plecami publicznie - z tym nie wszyscy będą chcieli polemizować. Dlatego uprzejmie proszę o dopisywanie informacji, czy lekarz został o wystawionej mu na tym forum opinii poinformowany.
W sumie liczę, że fakt i argument obroni się, lub upadnie sam. To jest wolne forum, a wagę postów oceniają sami użytkownicy. Obelgi do lekarzy będą traktowane tak samo jak obelgi do użytkowników. Fotex, liczę na twoją współpracę i przynajmniej na info, czy powiedziałeś lekarzowi, że twoja opinia o nim stoi tu na forum.
Co do postu gościa powyżej: chorych jest tak wiele, a pracy na oddziałach tak dużo, że nie miałoby sensu robić ich celowo więcej.
Lepszy standard, np. więcej lekarzy na zatłoczonych oddziałach wymaga środków, a to kolei wymagałoby zwiększenia stawki zdrowotnej do kilkunastu procent. Myślę, że jest to potrzebne, jednak trzeba liczyć się z tym, że te pieniądze odbierzemy ludziom, a niektórzy mają mało.
Trzeba odwagi i wizji.
Co do postu Fotexa: oczywiście możemy publikować na forum pochwały i nagany dla konkretnych lekarzy. Liczę, że konkretne zastrzeżenie będą wiele częstsze niż obelgi. Fair byłoby także poinformować lekarza, dając mu możliwość obrony. Kto obawia się powiedzieć komuś swoje uwagi w twarz, a czyni to za jego plecami publicznie - z tym nie wszyscy będą chcieli polemizować. Dlatego uprzejmie proszę o dopisywanie informacji, czy lekarz został o wystawionej mu na tym forum opinii poinformowany.
W sumie liczę, że fakt i argument obroni się, lub upadnie sam. To jest wolne forum, a wagę postów oceniają sami użytkownicy. Obelgi do lekarzy będą traktowane tak samo jak obelgi do użytkowników. Fotex, liczę na twoją współpracę i przynajmniej na info, czy powiedziałeś lekarzowi, że twoja opinia o nim stoi tu na forum.
Co do postu gościa powyżej: chorych jest tak wiele, a pracy na oddziałach tak dużo, że nie miałoby sensu robić ich celowo więcej.
Panowi Walczewszkiemu oczywiście wysłąłem emaila z moimi pretensjami wyrażonymi w kulturalny sposób.Oczywiście nic mi nie odpisał.Pewnie uważa że moje argumenty są wymysłem paranoika.Ale to ja mam rację nie on.A stwierdzenie że w Polsce innaczej dawkuje się sulpiryd niż w innych krajach trąci krwawym surrealizmem.Równie dobrze mógłby stwierdzić że antybiotyki w Polsce daje się w mniejszych dawkach niż w innych krajach.
Będe go zniważał z nazwiska aby wszystcy wiedzieli co to za ptaszek.Jeśli facet nawet nie wie ile wynosi dawka lecząca leaku to trudno mi się dziwić.Gdybym dalej mu ufał to w dalszym ciągu byłbym warzywem takim jak byłem.Brak zaufania do dr.Walczewskiego skierował mnie do innego lekarza który opisał mi w jakiej dawce mam zarzywać leki.Tak więc z zaufaniam do psychiatrów nie należy przesadzać.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Fotex, nie podejrzewaj, że dr. Walczewski wie na temat tego leku mniej niż Ty sam wyczytałeś z ulotki, bo możesz się z tym pomylić, a na dodatek możliwe, że na własną niekorzyść. Jest możliwe, że większa dawka u Ciebie lepiej działa, lecz dr.Walczewski z pewnością miał także swój motyw. Nie wyciągaj zbyt pochopnych wniosków - to nakazuje rozsądek.
Jednej pacjętce która dobrze się już czuła całkowicie odstwaił leki i wylądowała w szpitalu.Z tego co słyszałem to odstawianie lakarstw nie do końca doleczonym pacjętom praktykuje nadal.Mi swojego czasu im tak niską dawkę bo 200 zmniejszył na 100 i po tym zmniejszeniu odrazu zaczeło mi się wydawać że ktoś mnie śledzi.Daj spokój z takim lekarzem.
Ja mam nieco żal, że nikt nie porozmawiał z moją rodziną o tym, że od Rispoleptu, który dostałam w szpiatalu, się tyje. Już od pierwszego zażycia strasznie mi się chciało jeść. Przytyłam 30kg:( czasami nie mając świadomości, że staję się coraz grubsza. Pewnie ten lek dobrze działa po pierwszym rzucie no i był wtedy refundowany. Szkoda, że nie dostałam od razu np Ketrelu, nie musiałabym być teraz piętnowana za wygląd, zmieniać całej garderoby, mieć zwisającego brzucha i zapobiegłabym przyszłym problemom ze stawami.
Kolejny żal do lekarza dr Majewskiej z Poznania - za mało mnie pytała o objawy i jakby się nie interesowała ani zrobieniem mi jakichś badań kiedy tyłam(wiadomo chory jest zamknięty w sobie i trzeba wydobywać z niego informacje). Ta doktor powiedziała mi na wstępie, żebym sobie zmieniła lekarza, jak użyłam słow, że mam objawy negatywne. Zaśmiała się, czego to mnie nie nauczyli na terapii w Warszawie. Bardzo jej nie lubiłam, chodziłam akurat do niej tylko dlatego, że miałam blisko a wtedy bardzo ciezko mi było gdziekolwiek sie ruszyc. Na szczęscie zmieniłam lekarza na bardzo dobrego.
Kolejny żal do lekarza dr Majewskiej z Poznania - za mało mnie pytała o objawy i jakby się nie interesowała ani zrobieniem mi jakichś badań kiedy tyłam(wiadomo chory jest zamknięty w sobie i trzeba wydobywać z niego informacje). Ta doktor powiedziała mi na wstępie, żebym sobie zmieniła lekarza, jak użyłam słow, że mam objawy negatywne. Zaśmiała się, czego to mnie nie nauczyli na terapii w Warszawie. Bardzo jej nie lubiłam, chodziłam akurat do niej tylko dlatego, że miałam blisko a wtedy bardzo ciezko mi było gdziekolwiek sie ruszyc. Na szczęscie zmieniłam lekarza na bardzo dobrego.