Choroba a rozwód

Moderator: moderatorzy

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

SięSzłoSkrajemDrogi pisze:Też tak sądzę.Uważam,że matka jak była ze mną w ciąży przekazała mi mnóstwo lęku.Nie dziwne,że nie chciałem wyjść na ten świat i rodziła mnie bardzo długo.
Nie wiem jak długo ja się rodziłam ale lęku od matki też otrzymałam nie mało. Ale myślę sobie, że świadomość tego jest już pierwszym krokiem do wyzbycia się tego lęku, on nie musi wiecznie nam towarzyszyć.
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

ika pisze:Czy Agnieszka juz nie kocha swego meza?Przeciez ona go ie zna takiego,jaki wrocil ze szpitala,to zupelnie inny czlowiek.Wiem co pisze,w tym okresie moj maz wstawal tylko na sikanie.Nawet sie nie myl.
No właśnie...Wprawdzie wstaje z łóżka częściej ale z myciem też nie przesadza, bynajmniej... Mam w domu obcego faceta z kamienną twarzą, śmierdzącego starym potem i papierosami. Jako, że mamy już tylko kilkaset zł, a niezapłacone rachunki na tysiące zł, sama usiłuję coś zarobić i próbuję zorganizować sprzedaż tego, co umie robić mój mąż. Ale jemu nie chce się nic robić, dziś wykrzyczał, że nadzieja na sprzedanie jest moją "mrzonką". Tak więc nadzieja na normalnie z nim życie jest także mrzonką, bo on w nic nie wierzy i nic nie musi. Demotywuje mnie do życia jak można najlepiej.
Cóż, nie jestem tak dzielna jak Ika, Nina, ani pełna nadziei jak Kaka...Czuję, że życie mi po prostu ucieka w toksycznym związku.
Ten rok będzie więc rokiem dużych zmian, zasilę szeregi złych żon wyrzucających z domu chorych mężów.
Mariii
zaufany użytkownik
Posty: 16395
Rejestracja: czw sie 19, 2010 7:24 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Mariii »

Agnieszka06 pisze: Ten rok będzie więc rokiem dużych zmian, zasilę szeregi złych żon wyrzucających z domu chorych mężów.
I słusznie. Trzeba żyć tak, by samemu czuć się dobrze, a potem dopiero myśleć o innych.
Myśl o sobie i nie patrz na inne.
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 4:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: emka73 »

Agnieszka06 pisze:Czuję, że życie mi po prostu ucieka w toksycznym związku.
No właśnie, czuję dokładnie to samo. Agnieszko, kiedy czytam Twoje wpisy mam wrażenie jakbym sama je pisała. Mam depresję, mąż stracił pracę,bo po lekach był tak otumaniony,że strasznie wolno pracował. Zmnienił leki, ale rewelacyjnie nie jest. Najgorsze,że kiedy byłam już zdecydowana na separację mąż zaczą się starać.Nieudolnie,ale zaczą...Mam wrażenie ,że mnie już nie ma.Ja nie żyję,lecz wegetuję. Nie mam pieniędzy na własne leczenie . Wizyta u psychologa na NFZ to była porażka. A wiem,że jeżeli dzieci będą miały nieszczęśliwą matkę to też będą nieszczęśliwe. Czytam to forum,bo myśl,że inni mają podobne problemy trochę pomaga,ale nie miałam siły pisać.
Gosa
zaufany użytkownik
Posty: 637
Rejestracja: sob kwie 16, 2011 6:03 pm
płeć: mężczyzna

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Gosa »

Chory balastem? Jakaś paranoja. Chyba jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami, tworzymy więzi i mamy jakąś wrażliwość. Trzeba się wspierać i szanować nawzajem - "...Miłość, to gdy jedno spada w dół - drugie ciągnie je ku górze..." - tak gra jakaś polska rockowa kapela. Środkowy palec dla tych, którzy nie stosują się do tego tekstu we własnym życiu i pozbywają się "balastu".
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

emka73 pisze: Mam wrażenie ,że mnie już nie ma.
Owszem jesteś! Jesteś Ty, jestem ja! Tyle, że naszym obowiązkiem jest zadbać o siebie i dzieci.
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

salydus pisze: Nie mnie wyrokować w tej czy innej historii, czy ktoś robi dobrze czy źle.
No właśnie...
Mama coś niesmacznego na kolację zrobiła i bzdurzysz nieco.
Gdybyś miał na utrzymaniu dzieci i żonę codziennie demotywującą Cię do życia i zadbania o te dzieci i wyjadającą dzieciom płatki ( bo słodkie lubi) z przekonaniem, że pracy dla niej nie ma, to byłbyś asertywny, oj byłbyś...
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

goslavg pisze: Środkowy palec dla tych, którzy nie stosują się do tego tekstu we własnym życiu i pozbywają się "balastu".
Środkowy palec dla tych, którym się pracować nie chce i latami żerują na innych.
Schizofrenia przypomina nieco alkoholizm - aby się wyleczyć, trzeba przede wszystkim chcieć! I wówczas można pracować nie będąc balastem dla innych.
Gosa
zaufany użytkownik
Posty: 637
Rejestracja: sob kwie 16, 2011 6:03 pm
płeć: mężczyzna

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Gosa »

Agnieszka06 pisze:Schizofrenia przypomina nieco alkoholizm - aby się wyleczyć, trzeba przede wszystkim chcieć! I wówczas można pracować nie będąc balastem dla innych.
Z tego co tu napisałaś uważam, że bardzo mało wiesz o schizofrenii, sorry.
Jak się domyślam sama jesteś zdrowa...
Zagubiona we mgle
zaufany użytkownik
Posty: 8049
Rejestracja: pn lis 08, 2010 6:15 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Zagubiona we mgle »

.
Ostatnio zmieniony sob sty 05, 2013 11:56 pm przez Zagubiona we mgle, łącznie zmieniany 1 raz.
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

goslavg pisze: Z tego co tu napisałaś uważam, że bardzo mało wiesz o schizofrenii, sorry.
Jak się domyślam sama jesteś zdrowa...
Mało wiem , przyznaję się. Ale dużo wiem o odpowiedzialności - od 20lat jestem matką i ojcem dla dzieci oraz matką dla męża. Dużo też wiem o lęku, tym racjonalnym, że odetną mi energię, gaz, zabiorą dzieci. O depresji, kiedy mimo tego, że jestem zdrowa, budziłam się co noc zlana potem z zaciśniętymi pięściami...Wyszłam z tego przy pomocy determinacji i siły woli bo nie miałam kasy na antydepresanty. I dużo wiem o zmęczeniu, które teraz odczuwam.
Każdy z nas wie dużo lub mało o czym innym.
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

wyobcowana pisze:Ludzie chorzy nie są leniami, którzy nie chcą pracować! Oni zazwyczaj chcą, tylko nie mogą. Jak małżonek jest zdrowy to wszystko cacy, a jak zachoruje to wyp..... za drzwi! Oby role kiedyś się odwróciły! :evil:
Mój małżonek najprawdopodobniej nigdy nie był zdrowy. Nigdy nie miał motywacji do pracy, nigdy nie znalazł pracy sam. Powiedz dzieciom, że kolacji nie będzie, bo chory tata ostatnią kasę wydał na papierosy, na pewno zrozumieją.
emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 4:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: emka73 »

Agnieszka06 pisze:
salydus pisze: Nie mnie wyrokować w tej czy innej historii, czy ktoś robi dobrze czy źle.
No właśnie...
Mama coś niesmacznego na kolację zrobiła i bzdurzysz nieco.
Gdybyś miał na utrzymaniu dzieci i żonę codziennie demotywującą Cię do życia i zadbania o te dzieci i wyjadającą dzieciom płatki ( bo słodkie lubi) z przekonaniem, że pracy dla niej nie ma, to byłbyś asertywny, oj byłbyś...
No właśnie. Ciekawa jestem co byś wybrał. Dzieci czy żonę? Poza tym zauważ, że żadna z kobiet tu piszących na razie się nie rozwiodła. Tylko to rozważają, próbują jednak trwać w tym związku i zastanwiają się jak długo wtrzymają. Możesz potępiać osoby, które podjęły taką decyzję z dnia na dzień, ale tu takich nie ma. Kiedy planowałam separację nie wiedziałam,ze mąż jest chory. Myślałam,że Piotrusiowi Panu znudziło się bycie mężem i ojcem. Jeżeli jeszcze z nim jestem to tylko dlatego,że jest chory i elementarne poczucie przyzwoitości nie pozwala mi go zostwić właśnie dlatego,że jest chory. Ale nie mogę obiecać,że będę z nim do końca życia, bo tego nie wiem.
emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 4:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: emka73 »

goslavg pisze:Chory balastem? Jakaś paranoja. Chyba jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami, tworzymy więzi i mamy jakąś wrażliwość. Trzeba się wspierać i szanować nawzajem - "...Miłość, to gdy jedno spada w dół - drugie ciągnie je ku górze..." - tak gra jakaś polska rockowa kapela. Środkowy palec dla tych, którzy nie stosują się do tego tekstu we własnym życiu i pozbywają się "balastu".
Trzeba się wspierać i szanować na wzajem. A gdy tylko jedna strona daje a druga bierze? Też jestem chora. Mam depresję, potrzebuję wsparcia tak jak on, ale go nie mam.
emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 4:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: emka73 »

wyobcowana pisze:Ludzie chorzy nie są leniami, którzy nie chcą pracować! Oni zazwyczaj chcą, tylko nie mogą. Jak małżonek jest zdrowy to wszystko cacy, a jak zachoruje to wyp..... za drzwi! Oby role kiedyś się odwróciły! :evil:
Nie wiesz co piszesz. Co dzień rano walczę by wstać z łóżka, ale wiem, że muszę, bo jeżeli nie pójdę do pracy to mnie wyrzucą i umrzemy z głodu, też jestem chora, ale wiem,że muszę pracować. Nie mam tylko sił utrzymwać mego męża, który nabrał kredytów, bo wtedy nie myślał logicznie i wydawało mu się,że je spłaci.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

A ja uważam Salydus,że mieszasz tu dwa tematy i traktujesz Agnieszkę i inne żony schizofreników jakby to były te same feministki o których piszesz w innych postach.Niepotrzebnie Ci się to zlewa.To jest właśnie projekcja.Do Agnieszki a Emki - a Wasi mężowie nie mają rent?A Marii,która ostatnio pisała,że mogłaby być katem nie słuchajcie :D
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

Salydus siedzi i zgorzkniale filozofuje a ja mam pieniądze już tylko na kilka dni, jak nie widzę męża to jeszcze wierzę, że stanie się cud i w coś wygram. Bo nie mam już od kogo pożyczyć. Ale jak go widzę, to w nic już nie wierzę. Bynajmniej nie czuję przewagi z tego powodu, że jestem zdrowa. Nie wiem nawet, czy jestem. Żadne z nas nie może nawet iść do lekarza, bo nie jesteśmy ubezpieczeni, byliśmy dopóki jak pracowałam. Dziecku psuje się ząb...szkoda gadać. Nie, mój mąż nie ma renty bo nie pracował, gdybym wystąpiła o separację to dostałby socjalną, ale nie chciałam tego robić, miałam nadzieję, że wróci ze szpitala w lepszym stanie i wszystko jakoś się poukłada, a to by go tylko osłabiło. A teraz złożyłabym wniosek, ale nie mam nawet tej stówy, którą trzeba wpłacić. A ze szpitala wrócił zupełnie inny człowiek, nieagresywny wprawdzie ale obojętny na wszystko. I wcale nie mam siły się go pozbyć, choć wiem, że bez jego lęku spowijającego cały dom, poradziłabym sobie ze wszystkim. Kurczę, pierwszy raz w życiu żałuję, że teściowie już nie żyją - musieliby się zgodzić go utrzymywać a on mógłby sobie np. z Salydusem deliberować, jakie to kobiety straszne.
emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 4:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: emka73 »

salydus pisze:To forum - przynajmniej w tym wątku (ale chyba nie tylko) zaczyna być, o ile już nie jest, zdominowane przez osoby nie chorujące na schizofrenię (forum poświęcone chorym, było nie było, oraz ich rodzinom i bliskim),
Więc chyba jako żona schizofrenika mam prawo z niego korzystać.
które jak w życiu prawdziwym, korzystając ze swojej przewagi wynikającej ze zdrowia psychicznego, przejmują ster i gromią chorujących,
Ale ja i Agnieszka ( a podejrzewam,że jescze kilka innych kobiet) nie jesteśmy zdrowe psychicznie, bo depresja to także choroba psychiczna tak więc nie czuję abym miala jaką kolwiek przewagę nad mężem. Nie licytujmy się która choroba jest gorsza bo to nie ma sensu. Ale nie może być tak,że skoro mąż ma schizofrenie to może całymi dniami gapić się w ścianę i nic nie robić, a ja, mimo iż nie chce mi się żyć powinnam zacisnąć zęby i uśmiechać się od rana do wieczora, bo mam "tylko" depresję. Mnie też nic się nie chce.
którzy po raz wtóry dowiadują się, że po prostu są leniami, czymś (bo już chyba nie kimś), co trzeba wyrzucić w domu, kiedy to coś nie przynosi zysków, a może generuje straty;
A ten znowu swoje. Człowieku zacznij czytać ze zrozumieniem. Nikt tu nikogo nie wyrzuca. Będę z moim mężem (przynajmniej się postaram) jeżeli będzie się leczył.
że małżeństwo z czymś takim jest znośnie akceptowalne pod warunkiem, że na przeszkodzie nie wyrasta coś ważniejszego - tym może być własny komfort
Nawet jeżeli roztanę się z mężem to jestem w stanie się z nim przyjaźnić, nie potrafię przekreślić kogoś kto był przy mnie gdy rodził się nasz martwy syn, co nie oznacza,że muszę być jego żoną do końca życia.
lub tak lubiany argument, jakim są dzieci.
Ty chyba nie masz dzieci skoro tego nie rozumiesz. Znam przypadek kiedy to mąż rozwiódł się z żoną z powodu jej choroby psychicznej i sam wychowuje 2 synów.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

Jak nie jesteście ubezpieczeni?Przecież wystarczy iść do urzędu pracy...Mąż co prawda nie pójdzie pewnie do pracy jak dostanie ofertę ale do czasu oferty ubezpieczony będzie.Ty tak samo.Nie ogarniam Twojej sytuacji kompletnie jeśli chodzi o to ubezpieczenie.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

salydus pisze:
mężczyzna jest od zarabiania pieniędzy
kobieta ma prawo do pracy, ale nie jego obowiązek
Odnośnie tylko tego stwierdzenia to mężczyźni są za to odpowiedzialni więc dziwnie brzmią Twoje słowa.Pierwotnym źródłem tego wszystkiego jest dyskryminacja kobiet.Powoli się to wyrównuje i to oczywiste,że na początku będzie popadać w ekstrema.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „mój partner jest chory”