*

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

*

*

Post autor: * »

moj lekarz nie powiedzial mi tego tak "wprost", zapisuje tylko kartoteke. nie jest w stanie zrozumiec.
*

Post autor: * »

przeczytalam Wasze posty, niektore po kilka razy. ja nie wierze ze to choroba. ludzie nie potrafia tegoi zrozumiec i nacechowali to okresleniami schizofrenia itp. tak an prawde to nikt nikogo nie jest w stanie zrozumiec. to nie jest choroba. nie wierze ze moje zycie to objawy choroby. jak mam uwierzyc w to, ze nie widze malego, ze z nim nie rozmawiam, kiedy ja go czuje. jak mam nie slyszec jak slysze. jak mam nie byc kierowana jak jestem kierowana. nei wiem co myslec. nie wiem. a jezeli to faktycznie choroba to powinnm sie leczyc. nie to nie ejst choroba. od dwoch tygodni nie byalo malego, bog przyszedl kilkanascie dni temu, czasami tylko cos mi dyktuja, ale to jest naprawde we mnie, to sie dzieje, i nie mozna mowic ze to choroba. bo kiedy czlowiek choruje to zdaje sobie z tego sprawe, wie ze choruje, czuje ze choruje. wszystko bylo w porzadku dopoki nie poszlam do lekarza, bo glowa nie dawala mi spokoju. i to teraz przez nich nie wiem co ze man jest, nie potrafia doslownie niczego zrozumiec, a ja juz sama nie wiem gdzie jestem, kim, czym i z kim.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

nie mów o chorobie

Post autor: zbyszek »

nie nazywaj tego co przeżywasz chorobą, jeśli cię to zastrasza, ale wiedz, że wielu innych na pamięć zna podobne "stany" i wiedz, że jak się weźmie pewne leki wtedy u niektórych czasami to przemija i człowiek się nie męczy.

a po co się męczyć ?

przez leki nie traci się osobowości. człowiek staje się
mniej nabuzowany różnymi wrażeniami, spokojniejszy,
a po pewnym czasie życie staje się bardziej optymistyczne,
odnajdują się starzy przyjeciele, osamotnie mija.
Ryszard

Post autor: Ryszard »

Zbyszek udzielił Ci bardzo dobrej rady - posłuchaj go !
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

To niemożliwe. Dlaczego mam takie zycie??
Wczoraj, mój lekarz, powiedział, że nie chce zabijać "żadnego ze swiatów", że niczego nie chce zniszczć, chce mi tylko pomóc zrównoważyć to, co się dzieje. Takiej pomocy chcę. Ale nie chcę brać tablatek. Przecież to chemia, to nie będę ja, przecież wystarczy, że tabletek nie wezne i cała 'ja' powróci. Nie chce wiecznie być tabletką.
p.s
Czym jest przymusowe leczenie?Tzn. wiem czym jest, ale nie wiem na jakiej zasadzie jest "przyznawane".
pozdrawiam
*
Ryszard

Post autor: Ryszard »

Tabletki to nic strasznego, od 12 lat biorę wieczorem Leponex w minimalnej dawce 25mg. Rano zupełnie tego nie czuję. Jak mam imprezę to nie biorę , bo przecież trzeba się napić. Czasami zapominam, nawet kilka dni i nic. To nie jest tak, że jak zapomnisz to TO natychmiast wróci. Na początku trzeba brać większe dawki lecznicze, wtedy to się trochę czuje. Będąc wreszcie na minimalnej dawce, czasami czułem że coś jest nie tak, łykałem wtedy dwie tabletki zamiast jednej i to pomagało - w pewnym sensie sam ustalałem sobie dawkę dla mnie najlepszą. Mój lekarz twierdzi, że z dużym prawdopodobieństwem mógłbym tabletek nie brać i nic by się nie stało - ja wolę łykać, aby TO na pewno nie wróciło. Łykanie tabletek zaczynałem w 1986 r. Dzisiaj są zupełnie inne czasy, postęp w kazdej dziedzinie życia jest niesamowity, tabletki są na pewno nieporównywalnie lepsze. Jest tego tak dużo, że być może lekarz nie od razu trafi w tabletke najlepszą dla Ciebie - mnie trafiło dopiero za piatym razem. Jestem pewien, że zdrowie zawdzieczam tabletce. Chyba nie chcesz całe życie chorować ....
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

"chyba nie chcesz cale zycie chorowac" chorowac...........
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

skad wiesz kiedy Ty to Ty? chorowac? chryste ja zyje a nie choruje z y j e. myslalam ze beda tu osoby, ktore sa w stanie rozumiec. zycie i smierc.
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

chyba umieram, umarlam juz? ide.
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

chyba umieram, umarlam juz? ide.
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

*

Post autor: Ryszard »

Doskonale wiem, że wszystko co widzisz, słyszysz i czujesz to dla Ciebie 100% rzeczywistość - sam przez to przeszedłem. Twoja rzeczywistość pokrywa się z rzeczywistością innych ludzi w x% (np. x=90%). Te pozostałe 10% to wytwór naszego mózgu, to rzeczywistość dla innych niedostępna.

Przepraszam za słowo choroba, które narobiło tyle zamieszania. Sam nigdy (do pewnego etapu) się z tym nie zgadzałem. Między innymi nigdy nie pobierałem renty, choć mógłbym to robic nawet do końca życia.

Myslę, że trafiłaś na bardzo dobrego lekarza ... przyjmij jego rady, na pewno chce Ci pomóc.
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

witam,
od niedzieli jest dziwnie, tzn jest spokojnie, nic sie nie dzieje, nie ma ich, chyba ode mnie odeszli-czy to mozliwe? jeszcze w sobote wieczorem ze strachu plakalam, a od niedzieli ich nie ma. czuje sie troche porzucona, ale z drugiej strony czuje cholerna ulge. spalam z poniedzialku na wtorek jak dziecko. zasnelam wieczorem obudzilam sie nad ranem. czy to mozliwe ze juz odeszli? ze sa z kims innym? mozliwe? to juz koniec? ale ja, jaka ja jestem? byli ze mna ponad miesiac, teraz czuje sie jakby sama. nie wiem czy chce zeby wrocili, nie chce sie bac, ale, to chyba dziwne, ale czulam sie bezpiecznie kiedy byli.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

może rada nr 2

Post autor: zbyszek »

Witaj *,
chyba mój pierwszy post był dość powierzchowny. teraz myślę, że powinnaś wiedzieć, że świat nigdy nie przestaje być światem, ty nie przestajesz być sobą, odczucia zawsze są subiektywnymi, ale twoimi realnymi odczuciami. tylko te odczucia mogą się trochę bardziej rozbiegać i rozpędzać niż u innych. i to w zasadzie wszystko ! oczywiście jak ktoś przeżywa coś z powodu choroby intensywniej niż inni, to te jego odczucie nabiera cech ważności i realności większej niż odczucia zdrowych i trudno mu się w stosunku do tego zdystansować. Więc nich cię to nie przeraża, tylko zdobąć siłę, żeby się tym zająć. Pozbądź się stresów, życie się nie kończy, a kiedy ktoś podejmuje trud leczenia często dopiero się zaczyna. Najlepiej, gdyby ktoś ci pomógł, żebyś nie była sama w takich momentach. Może znajdzie się ktoś z forum ? Z jakiego miasta jesteś ?

A co do tabletek. Coś mi się wydaje, że gdybym dał moją Zyprexę zdrowemu niewiele by poczuł i prawdopodobnie w ogóle nie zauważył.
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

Witaj Zbyszku:)
Przeczytałam Twojego posta i w zasadzie myślę sobie, że, tzn. nie chcę już do tego wracać. Nie chcę chodzić do psychiatry, nie chcę o tym, co się dzieje od kilku lat mówić . Teraz, kiedy jestem (to coś jakbym "wróciła") chce sie cieszyć póki mogę. Chcę choć na moment o nich zapomnieć!!!!Wiem, że wrócą, że nie zapomną o mnie nigdy, ale póki ich nie - ma nie chce do tego temtu wracać nawet w myślach.
sstar
zarejestrowany użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: czw paź 02, 2003 1:26 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: sstar »

Witam, ciekawa jestem czy ktoś to przeczyta, bo to przeciez stary post, ale nowego nie chcę zaczynać, bo to co napiszę dotyczy tego postu.
Wszystko wraca do normy.
Starałam się jak tylko mogłam nie myśleć o tym co było, mimo wszystko wrócili.
Dostałam lek. Nie je go. Czuje się winna, czuje, ze jestem nie w porzadku, że łykając leki postępuję jak tchórz, że uciekam przed zadaniem.
Poza tym znalazlam notatke na temat tego leku w internecie : "chamuje rozwoj..." - czyli zabija.
Nie umiem się znaleźć, nie wiem co jest właściwsze, kto jest właściwszy.
A starch mnie paralizuje.
Nie wiem po co tu pisze.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

* pisze:... czy ktoś to przeczyta ...
oczywiście
"chamuje rozwoj..." - czyli zabija.
to pewno odnosi się do chamów (ch), więc się nie przejmuj, w najgorszm przypadku hamuje rozwój choroby, żebyś się bardziej nie rozchorowała
A starch mnie paralizuje.
Nie wiem po co tu pisze.
może znajdzie się na forum ktoś z tego samego miasta (podaj jakie) i pomoże ci w przezwyciężeniu strachu bardziej osobiście, choć nas na razi e mało i bardziej prawdopodobne, że po przełamaniu obaw to ty się kiedyś będziesz musiała kimś zająć,
pozdr,z
Gość

Post autor: Gość »

ja świat odczuwam podobnie jak * - to jest nas już dwoje(przynajmniej) - to jeszcze subiektywizm ?
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

czy tylko dwoje

Post autor: zbyszek »

jest wiele, wiele więcej niż dwoje. statystyki mówią o 1% społeczeństwa niezależnie od kontynentu, statusu materialnego, wykształcenia. prawie wszyscy nie mogą pogodzić się z tym, że to choroba, dopóki nie spróbują z niej wyjść. pierwszą informację o chorobie przeżywa się jak koszmar. okazuje się, że całe życie, wszystkie odczucia są czymś fałszywym, "nieprawdą", jakimś nieporozumieniem z którego nie ma szans na wyjście i potrzeba wyjątkowego hartu ducha, żeby spoglądać ze spokojem prawdzie w oczy.

Jednak nie takie koszmary ludzie przeżywają i niektórzy stają się odwagą i spokojem piękniejsi.

Gwiazdko i gościu, z pewnością nie jesteście sami. Po to jest to forum.
Gość

Post autor: Gość »

nie raz patrzyłem prawdzie w oczy i wiem - psychiatrzy szkodzą "chorym" - są częścią systemu kłamstw(głupoty, którą nikt nie steruje no poza ich własnym lękiem i niewiedzą).
poza tym jestem zadowolony ze swojego życia !

ciesze się, że jest nas więcej !
zapomnialam hasla

Post autor: zapomnialam hasla »

no tak, jest nas wiecej:)
psychiatrzy szkodza chorym - ostatnio sie nad tym zastanawialam. Moze faktycznei tak jest. Bo to przeciez lekarze tak nas zawali. A gdyby tak przyjac z pokorom to co nas spotyka....gdyby tak nauczyc sie z tym zyc.....przyjac to co nas spotyka jako cos oczywistego...? Jak myslicie?
p.s
cos sie pozmienialo to forum,na lepsze, chco trudniejsze w obsludze:)jak dla mnie:)
pozdarwaim Wszystkich ktorzy tworza "wiecej"
*
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”