Jak pomóc choremu bratu??
Moderator: moderatorzy
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: sob lis 05, 2011 12:07 pm
Jak pomóc choremu bratu??
Witam
Od małego mój brat był wyizolowany i miał mało życia i towarzystwa.Był cichy i spokojny w swoim świecie.Zresztą razem chowaliśmy się sami,rodzice ciągle w pracy,w biegu.Mało czasu na rozmowy ,a przytulania nie było żadnego.Czasem nawet dostaliśmy solidnie w tyłek.
Ale ja sobie z tym radziłam lepiej niż brat.
Brat miewał depresje,momenty wyizolowania,ciągle siedział i myślał,analizował.
Czasami było dobrze,dużo gadaliśmy, ale też często się kłóciliśmy i nigdy nie żyliśmy jak kochane rodzeństwo.
Potem szukał pracy i każdy go odsyłał,nikt nie dał mu takiej pracy ,jaka by chciał robić.Nie mielimy żadnych znajomości .Świat jest okrutny ,jest bezlitosnym wyzyskiwaczem.Po tych zdarzeniach bratu się pogorszyło.
Olewał wszystko,wyklinał wszystkich ,zaczynał się robić bardzo agresywny( czy każdy tak ma przy tej chorobie?)Przeklinał do ojca,to był szok dla nas.Krzyczał ,że nas pozabija.Ojciec bardzo to przeżywa,najbardziej z nas...
Dopiero wczoraj jak zabrało go pogotowie i Policja,jak już nas bił i groził całemu światu i krzyczał, że nas wykończy.Lekarz stwierdził ze to schizofrenia i czemu rodzice wcześniej tego nie leczyli !!!
Lekarz powiedział,że jak ma takie ataki,to wogle nie widzi na oczy, co to znaczy?
Co teraz?W szpitalu pobędzie,pobierze leki i wróci?A jak rzeczywiście zrobi krzywdę moim rodzicom?Co wtedy?Boje się go ,nie wiem co robić?
Wujek tez ma schizofrenie...jest w zakładzie.
Od małego mój brat był wyizolowany i miał mało życia i towarzystwa.Był cichy i spokojny w swoim świecie.Zresztą razem chowaliśmy się sami,rodzice ciągle w pracy,w biegu.Mało czasu na rozmowy ,a przytulania nie było żadnego.Czasem nawet dostaliśmy solidnie w tyłek.
Ale ja sobie z tym radziłam lepiej niż brat.
Brat miewał depresje,momenty wyizolowania,ciągle siedział i myślał,analizował.
Czasami było dobrze,dużo gadaliśmy, ale też często się kłóciliśmy i nigdy nie żyliśmy jak kochane rodzeństwo.
Potem szukał pracy i każdy go odsyłał,nikt nie dał mu takiej pracy ,jaka by chciał robić.Nie mielimy żadnych znajomości .Świat jest okrutny ,jest bezlitosnym wyzyskiwaczem.Po tych zdarzeniach bratu się pogorszyło.
Olewał wszystko,wyklinał wszystkich ,zaczynał się robić bardzo agresywny( czy każdy tak ma przy tej chorobie?)Przeklinał do ojca,to był szok dla nas.Krzyczał ,że nas pozabija.Ojciec bardzo to przeżywa,najbardziej z nas...
Dopiero wczoraj jak zabrało go pogotowie i Policja,jak już nas bił i groził całemu światu i krzyczał, że nas wykończy.Lekarz stwierdził ze to schizofrenia i czemu rodzice wcześniej tego nie leczyli !!!
Lekarz powiedział,że jak ma takie ataki,to wogle nie widzi na oczy, co to znaczy?
Co teraz?W szpitalu pobędzie,pobierze leki i wróci?A jak rzeczywiście zrobi krzywdę moim rodzicom?Co wtedy?Boje się go ,nie wiem co robić?
Wujek tez ma schizofrenie...jest w zakładzie.
Re: Jak pomóc choremu bratu??
.
Ostatnio zmieniony sob lut 08, 2014 7:13 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Najgorszy jest pierwszy epizod, kiedy nikt wcześniej nie zdiagnozował choroby. Agresja jest charakterystyczną cechą ostrej fazy tej choroby. Ale nie martw się, to minie wcześniej niż myślisz. Po tygodniu, najdalej dwóch brat będzie z Wami rozmawiał. W ostrej fazie choroby agresja chorego człowieka jest skierowana do najbliższych min. ojca, mamy lub rodzeństwa . Ale nie możecie się na niego obrażać, gniewać. Brak akceptacji ze strony rodziny i otoczenia jest najgorszym co mogłoby go teraz spotkać. Wiem to z własnego doświadczenia. Nasz syn choruje od 11 lat. Ale zawsze ma w nas oparcie niezależnie od tego co robi czy mówi w zaostrzonej fazie choroby. Na dobra sprawę tylko jeden raz był w szpitalu, bardzo długo bo ok. 7 m-cy. Bardzo często rozmawiamy o jego zachowaniu w chorobie i wtedy wyjaśnia nam, dlaczego np. nie chce w danej chwili rozmawiać. Bo wtedy każde nasze słowo rani go fizycznym bólem, jakby ktoś walił młotem w głowę. Wtedy odpoczywa sam w swoim pokoju i po jakimś czasie ten stan ustępuje. Syn wie, że zrobimy dla niego wszystko, aby się dobrze czuł. Od bardzo długiego czasu jego stan jest naprawdę dobry nawet podjął i kontynuuje studia. Jeśli chcesz pomóc bratu poczytaj o tej chorobie, uświadom rodziców, tylko wtedy sytuacja brata będzie znośna. Życzę powodzenia w walce z chorobą.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: sob lis 05, 2011 12:07 pm
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Dziękuję za odpowiedzi.
Wujek jest w szpitalu,ponieważ tez ma stwierdzona schizofrenie,ale u niego zaczęło się to inaczej.Był zdrowym i dobrym chłopcem ,ale miał wypadek i jako nastolatek spadł ponoć z roweru i uderzył się w głowie.
Od tamtej pory zaczęły się problemy.Na pewno tez alkoholizm dziadka wpłynął na jego stan.
Nie był agresywny,nikomu krzywdy nie robił,ale dokuczał się.Ciągle twierdził,że jest Bogiem i rozmawia z Chrystusem.
Jest w zakładzie otwartym,może robić w nim co chce.Ale chce tam być i już nie ucieka,jak kiedyś.
Natomiast przeraz mnie właśnie okropna agresja brata...
Odkryliśmy tez ze brał stosy odzywek i suplementów dla kulturystów,podczas zerowego wysiłku!!!M.in.testosteron, sam ten hormon potrafi pobudzić do stopnia agresji.A On to wymieszał jeszcze z lekami na depresje itp.
Na razie to bardzo boli,ale trzeba żyć dalej.
Wujek jest w szpitalu,ponieważ tez ma stwierdzona schizofrenie,ale u niego zaczęło się to inaczej.Był zdrowym i dobrym chłopcem ,ale miał wypadek i jako nastolatek spadł ponoć z roweru i uderzył się w głowie.
Od tamtej pory zaczęły się problemy.Na pewno tez alkoholizm dziadka wpłynął na jego stan.
Nie był agresywny,nikomu krzywdy nie robił,ale dokuczał się.Ciągle twierdził,że jest Bogiem i rozmawia z Chrystusem.
Jest w zakładzie otwartym,może robić w nim co chce.Ale chce tam być i już nie ucieka,jak kiedyś.
Natomiast przeraz mnie właśnie okropna agresja brata...
Odkryliśmy tez ze brał stosy odzywek i suplementów dla kulturystów,podczas zerowego wysiłku!!!M.in.testosteron, sam ten hormon potrafi pobudzić do stopnia agresji.A On to wymieszał jeszcze z lekami na depresje itp.
Na razie to bardzo boli,ale trzeba żyć dalej.
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Witaj czerwonaherbata potwierdzam to co napisała maja102, nie powinniscie sie od niego odwracac nawet ja szybko nie wruci do zdrowia i nie bedzie chciał pomocy i będzie was dalej obrażał, sam wiem to po sobie kiedys non stop biłem sie z ojcem, wyzywałem go tak jak i matke jak i brata i obwiniałem ich o to ze w zyciu mi sie nie powodzi az w koncy zgodziłem sie na to zeby pójsc do lekarza bo twierdziłem ze jestem zdrowy i to mi nie zaszkodzi i około roku mineło zanim zaczołem normalnie rozmawiac z rodzicam ale tylko ich wytrwałosc, opieka i wyrozumiałosc do tej choroby na to pozwoliło ze teraz jest prawie dobrze w mojej głowie i tak ja twój brat brałem testosteron co w znacznym stopnu tez powodowało moją agresje nie tylko do rodziców ale i otoczenia powinniscie porozmawiac z nim o tym bo to tylko jeszcze bardziej moze mu zaszkodzic na psychike i na zdrowie i wiem ze to teraz boli ale nie powinniscie w ogóle brac zadnych słów dosłownie i po prostu olac to co mówi, kiedys sam zrozumie ze chcecie mu pomuc i jeszcze wam za to podziękuje zobaczysz.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: sob lis 05, 2011 12:07 pm
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Nie odwracamy się od brata, jest wręcz odwrotnie,to On od nas ciągle uciekał i od całego świata.
Jak wybuchał to rodzice traktowali go jak jajko,nie można było mu zwrócić uwagi czy coś powiedzieć ,bo do nas skakał.Kiedyś rozlał rosół w nerwach bo mu śmierdziało i myślał ,że chcemy go otruć!
Rodzice wszystko dla niego zrobią,aż za dużo,myślę ze to mogło pogłębić chorobę,bo kompletnie nic nie robi a uważa ,że cały świat mu się należy...Na pewno się nie odwrócimy...
Dzięki wielkie,że odpisujecie.Wiem przynajmniej od samego źródła jak to wygląda.To pomocne.
Jak wybuchał to rodzice traktowali go jak jajko,nie można było mu zwrócić uwagi czy coś powiedzieć ,bo do nas skakał.Kiedyś rozlał rosół w nerwach bo mu śmierdziało i myślał ,że chcemy go otruć!
Rodzice wszystko dla niego zrobią,aż za dużo,myślę ze to mogło pogłębić chorobę,bo kompletnie nic nie robi a uważa ,że cały świat mu się należy...Na pewno się nie odwrócimy...
Dzięki wielkie,że odpisujecie.Wiem przynajmniej od samego źródła jak to wygląda.To pomocne.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: sob lis 05, 2011 12:07 pm
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Brat dalej w szpitalu,lekarz stwierdził ,że troche tam pobedzie, nie wiadomo ile.
Narazie dali mu tabletki i chyba tyle.
Jakoś idzie z nim rozmawiać,pewne rzeczy pamięta,pewnych wogle,nie pamieta np. co zrobił i czemu jest w szpitalu.
Trzeba dalej czekac,wierze,że tak jak piszcie leczenie szpitalne coś w nim zmieni i naprawi.
Narazie dali mu tabletki i chyba tyle.
Jakoś idzie z nim rozmawiać,pewne rzeczy pamięta,pewnych wogle,nie pamieta np. co zrobił i czemu jest w szpitalu.
Trzeba dalej czekac,wierze,że tak jak piszcie leczenie szpitalne coś w nim zmieni i naprawi.
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Właśnie chciałam dopytać- jak to jest z tą amnezją po psychozie?
Moj brat kompletnie nie pamietał co robił i gdzie był itd. i zaprzecza wszystkiemu...
Moj brat kompletnie nie pamietał co robił i gdzie był itd. i zaprzecza wszystkiemu...
Od piekła I nieba oddziela nad tylko życie-najkrótsza rzecz na świecie. .
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: pn gru 16, 2013 3:36 pm
- Status: Informatyk
- płeć: mężczyzna
Re: Jak pomóc choremu bratu??
U mnie w domu wyglada to tak jak u Ciebie tyle ze rodzice nie chca pomocy bo sadza ze sami to rozwiaza. Patowa sytuacja... opisalem ja w innnym temacie wiec mozesz przeczytac.czerwonaherbata pisze:Nie odwracamy się od brata, jest wręcz odwrotnie,to On od nas ciągle uciekał i od całego świata.
Jak wybuchał to rodzice traktowali go jak jajko,nie można było mu zwrócić uwagi czy coś powiedzieć ,bo do nas skakał.Kiedyś rozlał rosół w nerwach bo mu śmierdziało i myślał ,że chcemy go otruć!
Rodzice wszystko dla niego zrobią,aż za dużo,myślę ze to mogło pogłębić chorobę,bo kompletnie nic nie robi a uważa ,że cały świat mu się należy...Na pewno się nie odwrócimy...
Dzięki wielkie,że odpisujecie.Wiem przynajmniej od samego źródła jak to wygląda.To pomocne.
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Witam wszystkich. Z gory zycze wszystkim zdrowka i przepraszam za wszyskie bledy ktore popelnie ,bledy jezykowe. Brak pisania w j polskim wlasnie tak sie konczy pomimo ze kiedys bylo sie asem z gramatyki i j.polskiego. Wiec zaczynam swoja historie. Mam brata starszego o 8 lat ma on obecnie 43 lata. Od kiedy pamietam mial on problemy z alkoholem od najmlodszych lat jak i z narkotykami.kiedys nie bylo za komuny narkotykow jak dzis moze trawa to wiec ludzie bawili sie w proszek ixi,budapren itd.. Z tego co pamietam moj brat tez. W wieku 15 lat zatrul sie alkoholem prawie na smierc i gdyby nie mama ktora wrocila wczesniej do domu by zmarl pewnie. Tak wiec pociag do alkoholu byl od zawsze.moze i to rodzinne bo wujek alkoholik umarl,ojciec tez nie stronil od . W sumie mama wychowywala nas sama,ojciec byl na kontraktach i zarabial pieniadze. Brat robil co chcial i w sumie ja jak doroslam tez. Ale nie o tym. Brat sie szybko wyprowadzil,ozenil,mial fajna prace bo jest uzdolniony muzycznie,plastycznie itd. Pil dalej bo jak wiadomo dusza wrazliwa i artystyczna lubi popic. Chyba pomagalo mu to w pracy w zyciu..i wszystko sie toczylo.byl wesoly,dowcipny,moim najlepszym kumplem. Z 15 lat temu brat jak nas odwiedzal byl jakis taki nieobecny,zly,rozdrazniony,bratowa zaczela zglaszac ze staje sie agresywny,wmawia jej jakies dziwne zeczy,peta sie nocami poza domem z psem do rana i pije.i jest dzwny,utyl. Potem nastapila syt ktora do dzis pamietam. Zadzwonila bratowa do mamy ze brat ja dusil.mama pojechala do nich zastala brata strasznie pobdzonego,wkurwionego,opowiadajacego jak to go w pracy przesladuja,nastepnie uciekl zly z domu mama za nim biegla i pytala co mu jest. Bratowa postanowila wybaczyc tym bardziej ze bylo juz dziecko na swiecie,ja jeszcze mieszkalam w pl i odwiedzlam ich ale coraz mniej chetnie bo widzialam ze z bratem sie cos dzieje,ogladal tv i mowil ze to do niego informacje kieruja. Czsem zesmy cos przypalili albo wciagneli nadmienie ze on sam sporo palil trawy nawet hodowal .pamietam jak zesmy raz ostro zapalili to prawie zemdlal i powiedzial ze traci pamiec( prosze nie oceniac palenia itp bylismy dorosli wiec kazdy robi co chce). Wracajac do tematu. Kiedys zadzwonila bratowa znowu i powiedziala ze mamy go zabrac bo ona ma dosc i sie boi. Pojechalismy,rozmawialismy z nim co sie dzieje, gadal bzdury ale nikt nie wiedzial ze to chyba poczatek choroby.myslelismy ze to moze od alkoholu.jego zona gdyby bardziej sie nim zajela a nie tylko studiami tez powinna wylapac ze cos sie dzieje i ze trzeba pomoc ale tego nie zrobila. Tak wiec brat przyszedl do nas mieszkac , straszny okres.ojciec myslalam ze go zabije on tak nas irytowal zachowaniem,gadkami Boze uchowaj. Raz doszlo do rekoczynow byla jaks awantura,zlapal mame ,zadzwonilismy po karetke i go zabrali. Byl chyba miesiac w szpitalu,chodzilam tam ,byl zamulony,uspokojony i spiacy,rozmawialam z lekarzami, mowili schizofrenia,obsesja paranoidalna, wyszedl ze szpitala pierwsze co zrobil to zaszyl sie.nie pil i sie jeszcze pogorszylo. Nie pracowal, siedzial nocami w kuchni,pil 15 kaw dziennie,gadal bzdury i najgorsze jest to ze nie zdawal i nie zdaje on sobie sprawy ze jest chory. Jakos tak bylo ze znalazlo sie mieszkanie i poszedl on tam mieszkac,znalazl prace wtedy byl szczesliwy ale krotko. Rente dostal,do lekarki niby chodzi ,ni pije , chyba zrobil to dla swoich dzieci.widuje je,przekazuje im wartosci,spedzaja milo czas i wszystko bylo by ok gdyby nie to ze jest coraz wiekszym wariatem. Oskarza nas i mnie nawet o kolaboracje z jego wrogami,wszyscy dookola go przesladuja,od malego go przesladowali,coraz to nowe sytuacje przypomina sobie,wymysla, oskarza nie winnych ludzi na ulicy chyba nie bezposrednio mam nadzieje ze jak kaszla np to na niego ten kaszel by go zgnebic.on jest takimirytujacy,denerwujacy ale i czasem w miare mormalny tylko przy dzieciach ale nawet im czasem jakies bzdury gada. Ja jak jestem w pl to sie z nim widuje on chce tych kontaktow ale ja nie moge go czasem zniesc. Nie wiemy jak z nim rozmawiac ,jak zaczynamy gadac ze musi brac leki bo mu sie pogorszy to on twierdzi ze spoleczenstwo takich jak on gnoilo a jak odkryli prawde to wtedy najlepiej wariata z takiego zrobic. Ostatnio przez telefon mowil ze jakas prokuratura i sad nawet jest wmiesznaa w spiesek,jak dopytuje adresow,imion kto go przesladuje to zmienia temat albo zaczyna strasznie filozofowac. Lekow nie bierze bo twierdzi ze mu szkodza. Ostatnio go namowilam by zmienil to zmienil ale tez nie bierze bo mowi ze boi sie skutkow ubocznych.wszyscy w bloku go przesladuja ,ktos puknie za sciana to juz do niego,leca smieci ssypem to tez potrafi powiedziec"slyszalas? Slyszalas"?? Na nic tlumaczenia ze to normalne odglosy,ze ludzie normalne ze kichaja itd ze to on odbiera tak. On zdaje sie nie slyszec zadnych argumentow,czyta ksiazki filozoficzne i psychologiczne i chyba brnie w coraz gorsza matnie. Ja bedac w pl zadko widze regres?? Chyba jest z nim gorzej. Co mozemy zrobic ? Jak go zmusic do leczenia,jak przekonac ze jest chory ze te wszystkie bzdury to wytwory jego chorej wyobrazni? Czynon to polubil ten stan? Czy mozna go zaszantazowac ze jak nie zacznie leczyc to dzieci zerwa z nim kontakt? Boje sie ze nieleczona schizofrenia doprowdzi go do czegos gorszego? Straci prace?? Zwariuje? Czy juz mu sie nie pogorsz? Czy skoro pracuje ,sam placi za wszystko to dac mu spokoj?? Poradzcie cos. dziekuje,
Re: Jak pomóc choremu bratu??
a może nadal bierze narkotyki, pije? Lekarze, którzy się nim zajmowali wiedzieli o branych używkach?
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Nie pije juz z 5 lat , narkotykow rowniez nie.tego jestem pewna. Czy lekarze wiedzieli?? Nie wiem,poza tym to tylko zielsko bylo. Budapren to ze 30 lat temu.jescze cos dopisze apropo jego dziwactw, np jak u niego jestem to opowiada ze mu pranie kradna z balkonu,majtki itp a mieszka na 2 pietrze w 10 pierowym bloku, ze mu wchodza do domu jak go nie ma bo sa poprestawiane zeczy ze ciagle ktos mu przebija kola w rowwerze. Jezdzi na rowerze bo niecierpi komunikacji bo tam mu kaszla i chrzakaja itp. Nie da sie mu wytlumaczyc ze gacie odfrunely bo nie przypial a rower robi 50 km dziennie to sie zuzywa.. Na balkon jedzenia nie wystawi bo mu zatruja. Najgorszym wrogiem w rodzinie jest ciotka, siostra mamy i jej corka.kobieta w jego widku,ubzdural se ze ona jest najbardziej zamieszana a widuje ja dwa razy do roku,ona spokojna kobita nauczycielka. On wogole uwaza ze swiatem i spoleczenstwem rzadzi klika ludzi ktorzy wykanczaja innych dla rozrywki i wogole,jakas banda..probowalam pytac kto taki to mowi ze lechia..i ze nie moze mi powiedziec kto to taki i zmienia temat. Jest wyobcowany, w swoich starych kumplach widzial spiskowcow wiec juz z nimi nie trzyma, chodzi a wlasciwie jezdzi na rowerze do pracy, gra w zespole i widuje dzieci. Zycia prywatnego i jako tako znajomych nie ma. Czasem sie spotka z kuzynem i nie wiem co on mu tam gada..mam wrazenie jak np on mowi ze ktos mu wchodzi do domu ze moze ma racje?? Bo chyba wie ze cos jest przestawione ale po chwili namyslu uswiadamiam sobie ze przeciez zamki cale,balkon zamkniety wiec jak?? Przebywajac z osoba z zaburzeniami psychicznymi mozna samemu zwariowac. Nie wiem czy ja bym nie zwariowala albo poszla na tamten swiat by nie sluchac tych jego bredni i wmawiania mi zeczy o ktorych niby wiem a nie wiem.. Na szczescie nie musze tego znoscic na codzien.brzmi okrutnie. Sama mam lekka fobie jakas nerwica mnie przesladuje z zaburzeniami kompulsywnymi ale potrafie nad tym panowac i sie oduczam mysle ze to nic powaznego i mam nadzieje ze nie przerodzi sie w schizo..pozdrawiam wszystkich.
Re: Jak pomóc choremu bratu??
jak nie bierze leków to urojenia prześladowcze będą dominowały, niestety. Może sobie kiedyś uzmysłowi, ze ich potrzebuje, bo jak dotąd to się męczy. Przyzwyczaił się do tego i z tym żyje i jest mu jak widać dobrze z tym cierpieniem.
Re: Jak pomóc choremu bratu??
Jakis pomysl / podpowiedz by go przekonac o tym ze jest chory i ze potrzebuje lekow?