Otóż ja właśnie myślę, że nie wylecą i najwyżej skończy się na jakiejś naganie lub upomnieniu, w wypadku ekstremalnym - zawieszeniu.
Po pierwsze. Nie wylecą gdyż ani jednej, ani drugiej stronie się to nie opłaca (pamiętajmy, że chodzi o takie osoby jak Cymański, Ziobro, Kurski, Kempa...).
Po drugie. Mam taką swoją teorię. Cały "bunt" jest tak naprawdę medialnym widowiskiem urządzonym po szóstych przegranych wyborach na czele z Prezesem i jest próbą pokazania, że Prezes choć stanowczy, to jednak wyrozumiały i PIS wcale a wcale nie jest jakimś autorytarnie rządzonym monolitem i jest w nim miejsce na pluralizm światopoglądowy, a może nawet w przypadku niektórych osób jest to nawet coś a'la prawica w rodzaju PO. A więc poszerzamy wizerunek, "ofertę programową" i walczymy o ten sam elektorat.
Może jestem paranoikiem, ale cały plan uważam za całkiem niezłe polityczne posunięcie i próbę przyrządzenia dwóch pieczeni na jednym ogniu; partia jest bardziej nowoczesna niż by to się mogło wydawać (w dodatku Prezes nie młodnieje i ciekawe jaki lider przejmie po nim pałeczkę), a Prezes jak najbardziej zostaje na swoim miejscu. My z kolei dowiadujemy się, że wcale nie jest tak straszny, jak go malują. Surowy, męski, a zarazem rozsądny i skłonny do kompromisu.

Jak się zaraz pomylę i jednak wylecą z hukiem, to proszę, nie linczujcie mnie.
