patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturowy
Moderator: moderatorzy
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturowy
Do rozpoczęcia tego wątku skłoniła mnie sytuacja jaka powstała wokół mojej edycji hasła Mariusza Kamińskiego w polskiej wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Mariusz_Ka ... (ur._1965) . W zakładce po prawej u góry można znaleźć poprzednią moją wersję hasła. Zaznaczyłem w niej, zapewne mało udolnie, kilka faktów uściślających okoliczności pozbawienia Mariusza Kamińskiego urzędu w październiku 2009 roku. Oczywiście chodzi o pytanie, czy wyróżnianie tych faktów pochodzi z jakiejś patologicznej skrajności. Jedno pytanie dotyczy mnie osobiście, a drugie szerszego kontekstu społecznego. Jeśli chodzi o mnie - no cóż trzeba wziąć więcej leków i sprawdzić, czy taki punkt widzenia znika, czy nie. *
Tu interesuje mnie jednak także ten szerszy kontekst wojny polsko-polskiej. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że osoby takie jak Mariusz Kamiński, Antoni Macierewicz, czy Jarosław Kaczyński są szczere, rzetelne i oddane Polsce. Po ich stronie jest też moja sympatia, a to dlatego, że są one niewątpliwie traktowane z niesprawiedliwą niechęcią, wyzywane pogardliwie jako mohery, a wręcz spotykają się z aktami nieuzasadnianej nienawiści i agresji. Nie wyklucza to jednak możliwości, że postawa przykładowo Mariusza Kamińskiego, oraz szerzej całego środowiska PIS-u jest w jakimś sensie skrajna. Podam przykład takiej skrajności. Przyczyna katastrofy smoleńskiej polskiego samolotu jest w środowisku PIS często nazywana zamachem, jednak fakt istnienia zamachu nie został obiektywnie stwierdzony. To prawda, że gdyby nawet miał on miejsce jego obiektywne stwierdzenie mogłoby okazać się niemożliwe. Jednak hipoteza zamachu może po prostu okazać się błędna. W dokładniejszej rozmowie osoby ze środowiska PIS przyznają, jednak że zamach nie został udowodniony ! Dlaczego w takim razie nazywają oni katastrofę zamachem ? Moim zdaniem przyczyna tego zjawiska leżeć może w deficycie kulturowym polegającym na braku odpowiednich pojęć do wyrażania skomplikowanych treści. W rzeczywistości słowo "zamach" wyrażać może nie tyle w pełni celowe działanie destrukcyjne, które doprowadziło do upadku samolotu, lecz niechęć i zaniechania w organizacji lotu, które mogłyby katastrofę przybliżyć, swojego rodzaju złą wolę. Skłonność do opisu katastrofy jako zamachu mogłaby wyrażać także racjonalną przecież potrzebę wielkiej ostrożności w ocenach w stosunku do częstokroć przecież złowrogich sąsiadów.
Dlaczego w takim razie posługujemy się takimi skrótami myślowymi ? Wyjaśnieniem może być deficyt kulturowy polegający na braku słów i pojęć opisujących skomplikowaną rzeczywistość we właściwy sposób. Nie jest przecież niczym nowym, że w opisach treści społecznych posługujemy się kodami i przenośniami. Tak działo się od zarani ludzkiej kultury, bo zjawiska społeczne nie należą do pierwotnych treści psychiki hominidów. W tym też sensie pierwotne naciąganie językowe okazać się może o dziwo zgodne z autentycznie przeżywaną prawdomównością.
Istnieje jednak w naszym społeczeństwie niemała grupa osób, które tę niespójność językowo-pojęciową wyraźnie dostrzegają. Cóż kiedy starając się przed nią ostrzec same ulegają innemu z kolei deficytowi kulturowemu i ostrzeżenie to wyrażać się zaczyna niechęcią a później agresją.
Przytoczę tu drugi przykład: W swoim artykule z dostępnym pod adresem: 03.11.2010
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/ ... e-z-prawem Polskie Radio opisuje fakt uznania się niewłaściwym przez Najwyższy Sąd Administracyjny w sprawie rozstrzygnięcia, czy odwołanie Mariusza Kamińskiego z urzędu było zgodne z prawem. Tytuł artykułu brzmi jednak "NSA: Kamiński odwołany zgodnie z prawem". W ostentacyjny sposób tytuł nie jest zgodny z treścią. Czyżby był to dowód na twierdzenie, że "prasa kłamie" ? I tak i nie. Rzeczywistość może okazać się bardziej skomplikowana. Autor w uproszczony sposób wyrażać tu może swoje jak najbardziej szczere przekonanie, że instytucje państwowe nie dostrzegły w odwołaniu Mariusza Kamińskiego błędu. Nie wyklucza to przecież możliwości, że tego błędu z pewnych powodów dostrzec nie chciały, co samo w sobie wydaje się z innej strony niedopuszczalne. Działania takie nazywane są wielce skrótowo "komuną", choć przecież ich związek z poprzednim systemem politycznym jest wysoce nietrywialny. W konsekwencji mamy wojnę polsko-polską.
Jak radzi sobie nasza ukształtowana na sawannie i przywykła do 30-to osobowej grupy psychika w wielomilionowym środowisku. Wydaje się, że sama sytuacja skazuje ona nas na domyślanie się motywów działania wielu ludzi, których przecież nie znamy dokładniej. Mniej lub bardziej uzasadnione lęki prowadzić mogą do specyficznych domysłów tych motywów z jednej strony, a wyzwalać z kolei rozdrażnienie u innych. W całkiem naturalny sposób u zdrowych ludzi pojawiają się obawy przed manipulowaniem rzeczywistością społeczną przez jakąś ukrytą grupę zbrodniarzy. Rzeczywiście rozpad polskiego społeczeństwa na grupy wyrażające częściej lęki i obawy oraz grupy ludzi o większej witalności praktykujące agresje jako metody "przywołania innych do porządku" może nastąpić całkiem spontanicznie.
Jak w takim razie postępować w przypadku wojny polsko-polskiej ? Postulaty są dobrze znane: 1. Należy powstrzymywać się przed przesadą i przerysowaniem nie rezygnując jednocześnie z wyrażania swoich treści.
2. Należy pozostawić oponentom wolną przestrzeń do wyrażania ich treści oraz pielęgnować metody właściwej komunikacji.
3. Najczęściej lepiej samemu przegrać niż zniżyć się do destrukcji wobec oponentów.
4. Należy doszukiwać się prawdziwych znaczeń skrótowych kodów kulturowych tzn. starać się zrozumieć o co na prawdę chodzi drugiemu.
5. Moim zdaniem wzajemny szacunek pojawi się wtedy samoczynnie.
Ten krótki tekst nie namawia do zaprzestania wojny, lecz stara się zaznaczyć jej możliwe socjologiczne przyczyny i sugeruje bardziej rozbudowane spojrzenie na społeczne skróty myślowe. Nie rozważam tu kwestii kto bardziej nadaje się do władzy, ani kto rzeczywiście kłamie, a zajmuję się dynamiką szczerych w swojej masie uczestników wojny polsko-polskiej.
* Autor jest fizykiem i informatykiem dotkniętym chorobą utrudniającą prawidłowe oceny emocjonalne.
Tu interesuje mnie jednak także ten szerszy kontekst wojny polsko-polskiej. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że osoby takie jak Mariusz Kamiński, Antoni Macierewicz, czy Jarosław Kaczyński są szczere, rzetelne i oddane Polsce. Po ich stronie jest też moja sympatia, a to dlatego, że są one niewątpliwie traktowane z niesprawiedliwą niechęcią, wyzywane pogardliwie jako mohery, a wręcz spotykają się z aktami nieuzasadnianej nienawiści i agresji. Nie wyklucza to jednak możliwości, że postawa przykładowo Mariusza Kamińskiego, oraz szerzej całego środowiska PIS-u jest w jakimś sensie skrajna. Podam przykład takiej skrajności. Przyczyna katastrofy smoleńskiej polskiego samolotu jest w środowisku PIS często nazywana zamachem, jednak fakt istnienia zamachu nie został obiektywnie stwierdzony. To prawda, że gdyby nawet miał on miejsce jego obiektywne stwierdzenie mogłoby okazać się niemożliwe. Jednak hipoteza zamachu może po prostu okazać się błędna. W dokładniejszej rozmowie osoby ze środowiska PIS przyznają, jednak że zamach nie został udowodniony ! Dlaczego w takim razie nazywają oni katastrofę zamachem ? Moim zdaniem przyczyna tego zjawiska leżeć może w deficycie kulturowym polegającym na braku odpowiednich pojęć do wyrażania skomplikowanych treści. W rzeczywistości słowo "zamach" wyrażać może nie tyle w pełni celowe działanie destrukcyjne, które doprowadziło do upadku samolotu, lecz niechęć i zaniechania w organizacji lotu, które mogłyby katastrofę przybliżyć, swojego rodzaju złą wolę. Skłonność do opisu katastrofy jako zamachu mogłaby wyrażać także racjonalną przecież potrzebę wielkiej ostrożności w ocenach w stosunku do częstokroć przecież złowrogich sąsiadów.
Dlaczego w takim razie posługujemy się takimi skrótami myślowymi ? Wyjaśnieniem może być deficyt kulturowy polegający na braku słów i pojęć opisujących skomplikowaną rzeczywistość we właściwy sposób. Nie jest przecież niczym nowym, że w opisach treści społecznych posługujemy się kodami i przenośniami. Tak działo się od zarani ludzkiej kultury, bo zjawiska społeczne nie należą do pierwotnych treści psychiki hominidów. W tym też sensie pierwotne naciąganie językowe okazać się może o dziwo zgodne z autentycznie przeżywaną prawdomównością.
Istnieje jednak w naszym społeczeństwie niemała grupa osób, które tę niespójność językowo-pojęciową wyraźnie dostrzegają. Cóż kiedy starając się przed nią ostrzec same ulegają innemu z kolei deficytowi kulturowemu i ostrzeżenie to wyrażać się zaczyna niechęcią a później agresją.
Przytoczę tu drugi przykład: W swoim artykule z dostępnym pod adresem: 03.11.2010
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/ ... e-z-prawem Polskie Radio opisuje fakt uznania się niewłaściwym przez Najwyższy Sąd Administracyjny w sprawie rozstrzygnięcia, czy odwołanie Mariusza Kamińskiego z urzędu było zgodne z prawem. Tytuł artykułu brzmi jednak "NSA: Kamiński odwołany zgodnie z prawem". W ostentacyjny sposób tytuł nie jest zgodny z treścią. Czyżby był to dowód na twierdzenie, że "prasa kłamie" ? I tak i nie. Rzeczywistość może okazać się bardziej skomplikowana. Autor w uproszczony sposób wyrażać tu może swoje jak najbardziej szczere przekonanie, że instytucje państwowe nie dostrzegły w odwołaniu Mariusza Kamińskiego błędu. Nie wyklucza to przecież możliwości, że tego błędu z pewnych powodów dostrzec nie chciały, co samo w sobie wydaje się z innej strony niedopuszczalne. Działania takie nazywane są wielce skrótowo "komuną", choć przecież ich związek z poprzednim systemem politycznym jest wysoce nietrywialny. W konsekwencji mamy wojnę polsko-polską.
Jak radzi sobie nasza ukształtowana na sawannie i przywykła do 30-to osobowej grupy psychika w wielomilionowym środowisku. Wydaje się, że sama sytuacja skazuje ona nas na domyślanie się motywów działania wielu ludzi, których przecież nie znamy dokładniej. Mniej lub bardziej uzasadnione lęki prowadzić mogą do specyficznych domysłów tych motywów z jednej strony, a wyzwalać z kolei rozdrażnienie u innych. W całkiem naturalny sposób u zdrowych ludzi pojawiają się obawy przed manipulowaniem rzeczywistością społeczną przez jakąś ukrytą grupę zbrodniarzy. Rzeczywiście rozpad polskiego społeczeństwa na grupy wyrażające częściej lęki i obawy oraz grupy ludzi o większej witalności praktykujące agresje jako metody "przywołania innych do porządku" może nastąpić całkiem spontanicznie.
Jak w takim razie postępować w przypadku wojny polsko-polskiej ? Postulaty są dobrze znane: 1. Należy powstrzymywać się przed przesadą i przerysowaniem nie rezygnując jednocześnie z wyrażania swoich treści.
2. Należy pozostawić oponentom wolną przestrzeń do wyrażania ich treści oraz pielęgnować metody właściwej komunikacji.
3. Najczęściej lepiej samemu przegrać niż zniżyć się do destrukcji wobec oponentów.
4. Należy doszukiwać się prawdziwych znaczeń skrótowych kodów kulturowych tzn. starać się zrozumieć o co na prawdę chodzi drugiemu.
5. Moim zdaniem wzajemny szacunek pojawi się wtedy samoczynnie.
Ten krótki tekst nie namawia do zaprzestania wojny, lecz stara się zaznaczyć jej możliwe socjologiczne przyczyny i sugeruje bardziej rozbudowane spojrzenie na społeczne skróty myślowe. Nie rozważam tu kwestii kto bardziej nadaje się do władzy, ani kto rzeczywiście kłamie, a zajmuję się dynamiką szczerych w swojej masie uczestników wojny polsko-polskiej.
* Autor jest fizykiem i informatykiem dotkniętym chorobą utrudniającą prawidłowe oceny emocjonalne.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: patologia wojny polsko-polskiej, czy deficyt kulturowy
No tak, znowu polały mi się jakieś mądrości socjologiczne. I co teraz mam z tym zrobić ? Czy wysłać do jakieś gazety ? Czy to w ogóle jest zrozumiałe, co tu napisałem ?
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8341
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Wszystko po to, bo istnieje coś takiego jak elektorat. Ludzie PISu nie mówią tak, bo tak uważają (dotyczy to również wszelkich innych opcji). Mówią tak, bo wiedzą, że to się sprzeda. Nawet głupi, budzący emocje pomysł jest lepszy niż brak pomysłu. Nie jest nowym odkryciem, że polityka bazuje na figurze wroga, zwłaszcza taka, która proponuje radykalne (co nie znaczy właściwe) zmiany lub próbuje się przebić ze swoimi hasłami. Kończyłem takie studia i nauczyły mnie one jednej uniwersalnej prawdy: "nie wierzyć, tylko dociekać dlaczego ktoś to powiedział i dlaczego akurat teraz". Wtedy, gdy poznawałem te uniwersalne prawdy byłem jeszcze zdrowy. Wcale nie potrzebuję większej dawki leku.zbyszek pisze:Dlaczego w takim razie posługujemy się takimi skrótami myślowymi ?

gówno w proszku na kijoszku
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
No tak, to poważne zastrzeżenie co do sensu tego co napisałem. Dziękuję za Twój post.przeglosowany pisze:... Mówią tak, bo wiedzą, że to się sprzeda.
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Niestety, prawda jest taka, że do polityki ciagną menty. Mój znajomy przerzucił się całkowicie na działalność społeczną, co też jest związane z polityką bo właściwie politycy działają na szkodę spoleczeństwa więc działaność społeczna w obecnych czasach po części sprowadza się do walki z układami politycznymi. Kaczyński jako człowiek może budzić mniejszą antypatię niż takie zero jak Tusk ale gdyby doszedł do władzy to nic by się nie zmieniło, bo na pierwszym miejscu teraz liczy się gospodarka, zbliża się katastrofa ekonomiczna i trzeba raczej radykalnych rozwiązań a na gospodarkę to niestety Kaczyński i PiS nie ma rozsądnych pomysłów.
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8341
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Wydaje mi się, że to wcale nie jest jakieś poważne zastrzeżenie do tego, co napisałeś. Mój komentarz jest tak naprawdę sporym uproszczeniem, choć tkwi w nim ziarno prawdy. To nie jest tak, że wszystkie wypowiedzi polityków są uzależnione od tego, co chce usłyszeć elektorat. Tak naprawdę politycy cieszą się sporą władzą w określaniu treści dyskusji, temperatury dyskursu, wyciągania jednych tematów na światło dzienne i skrywania innych, odwracania uwagi itp. Zawsze jednak, i to się w demokracji nigdy nie zmienia, dążą do wzbudzenia w widzach spektaklu politycznego określonych emocji.zbyszek pisze:No tak, to poważne zastrzeżenie co do sensu tego co napisałem. Dziękuję za Twój post.przeglosowany pisze:... Mówią tak, bo wiedzą, że to się sprzeda.
zbyszek pisze:Moim zdaniem przyczyna tego zjawiska leżeć może w deficycie kulturowym polegającym na braku odpowiednich pojęć do wyrażania skomplikowanych treści. W rzeczywistości słowo "zamach" wyrażać może nie tyle w pełni celowe działanie destrukcyjne, które doprowadziło do upadku samolotu, lecz niechęć i zaniechania w organizacji lotu, które mogłyby katastrofę przybliżyć, swojego rodzaju złą wolę. Skłonność do opisu katastrofy jako zamachu mogłaby wyrażać także racjonalną przecież potrzebę wielkiej ostrożności w ocenach w stosunku do częstokroć przecież złowrogich sąsiadów.
Dlaczego w takim razie posługujemy się takimi skrótami myślowymi ? Wyjaśnieniem może być deficyt kulturowy polegający na braku słów i pojęć opisujących skomplikowaną rzeczywistość we właściwy sposób. Nie jest przecież niczym nowym, że w opisach treści społecznych posługujemy się kodami i przenośniami. Tak działo się od zarani ludzkiej kultury, bo zjawiska społeczne nie należą do pierwotnych treści psychiki hominidów. W tym też sensie pierwotne naciąganie językowe okazać się może o dziwo zgodne z autentycznie przeżywaną prawdomównością.
Przyznam, że trochę nie rozumiem, jak zestawiam te dwie części Twojej wypowiedzi. Z jednej strony, piszesz że takie przekłamywanie, naciąganie faktów może wynikać z natury języka i zgadza się z autentycznie przeżywaną prawdomównością mówiącego. Jest to niewykluczonezbyszek pisze:Jak w takim razie postępować w przypadku wojny polsko-polskiej ? Postulaty są dobrze znane:
1. Należy powstrzymywać się przed przesadą i przerysowaniem nie rezygnując jednocześnie z wyrażania swoich treści.
2. Należy pozostawić oponentom wolną przestrzeń do wyrażania ich treści oraz pielęgnować metody właściwej komunikacji.
3. Najczęściej lepiej samemu przegrać niż zniżyć się do destrukcji wobec oponentów.
4. Należy doszukiwać się prawdziwych znaczeń skrótowych kodów kulturowych tzn. starać się zrozumieć o co na prawdę chodzi drugiemu.
5. Moim zdaniem wzajemny szacunek pojawi się wtedy samoczynnie.

Dlaczego w takim razie posługujemy się takimi skrótami myślowymi ? - pytasz
Czytałem kiedyś taką książkę Chantal Mouffe pt: "Paradoks demokracji". Bynajmniej nie była moją ulubioną pisarką polityczną, ale w ocenie sytuacji współczesnych tendencji politycznych w Europie była bezbłędna. Zajmowała się wzrastającą popularnością partii skrajnie prawicowo-populistycznych i radykalnych (tj. np. Blok Flamandzki w Belgii, p. Jorga Heidera w Austrii, p. Pima Fortuyna w Holandii, p. Le Pena we Francji) w Europie oraz, jako marksistka, stanem i możliwością odnowy europejskiej lewicy. Za Carlem Schmidtem przyjęła ona sobie założenie, że tym, co konstytuuje i wyznacza istotę sfery politycznej jest różnica . Oznacza to mniej więcej tyle, że na scenie politycznej funkcjonują sobie partie, a tym co odróżnia jedną od drugiej są różnice właśnie. Z tego punktu widzenia bardzo krytycznie oceniła stan współczesnej lewicy, ponieważ uznała, że pod intelektualnym wpływem m.in. programu Trzeciej Drogi Giddensa i polityki prowadzonej przez Tony'ego Blaira lewica zupełnie zatraciła wszystko to, co odróżniało ją od wszystkich innych partii. Centroprawica i socjaldemokracja utworzyły gdzieś w okolicach środka sceny politycznej coś, co nazwala "szerokim konsensusem"; konsensusem co do praktycznie wszystkich spraw podstawowych, wagi problemów, sposobów ich rozwiązania, tematów tabu, istotności tematów i poziomu dyskursu. Polityka tym samym stała się cholernie nudna, bo co to za przyjemność dla wyborcy, wybierać między dwiema z grubsza rzecz biorąc takimi samymi alternatywami. Skoro wszyscy się ze sobą zgadzają, obniża się poziom emocjonalny debaty, a to prowadzi wprost do znudzenia i w dalszej perspektywie całkowitego odwrócenia się ludzi od polityki. Polityka bez emocji oznacza śmierć polityki (bo kto chce słuchać o zawiłościach budżetu albo kto przeczyta Traktat Konstytucyjny UE zanim na niego zagłosuje, ziew!). Wtedy na scenach politycznych państw europejskich rozpoczął się pochód partii skrajnie prawicowych, prezentujących jakkolwiek nieraz głupią, ale faktyczną alternatywę (różnicę). Partie te były bardzo niepoprawne politycznie i w swoich hasłach odrzucały ten cały racjonalny, oparty o wiedzę, poparty teorią społeczną "szeroki konsensus", często szukały swoich "kozłów ofiarnych" odwołując się do prostych, propagandowych tłumaczeń w rodzaju: "za Twoje bezrobocie odpowiada Arab lub Turek". O ile w wielu państwach zachodnich problem imigracji istnieje, tak w Polsce jeszcze nie. Ale i u nas w pewnym czasie pojawiła się partia, która starała się podważyć wszystko mówiąc niewygodne prawdy. Stwierdziła, że tak naprawdę wcale nie widzimy prawdziwych mechanizmów władzy, demokracja to fikcja, Polską rządzi UKŁAD, Tam, gdzie oni, tam stało ZOMO, wszystko czego doświadczamy jest efektem spisku ciągnącego się od roku 89, zaproponowała nową jakość, odbudowę, oczyszczenie życia publicznego z wszystkich brudów i choć nawet nie zmieniła w żaden sposób Konstytucji, ogłosiła powstanie IV RP!. Prawda, jaka ładna różnica? I jakie emocje! I jakie nadzieje! Ale emocje opadły i guzik z tego wyszedł, nowa jakość zyskała twarz Samoobrony i LPR. W tym samym czasie PO widząc, że ta nowa jakość Polaków zawiodła, zaproponowała swoją różnicę - będziemy fajni i mili i bardzo profesjonalni, będziemy się ładnie wypowiadać i uśmiechać.

gówno w proszku na kijoszku
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Hasło mohery stało się popularne, dopiero gdy użył je w kampanii wyborczej Donald Tusk nazywając tak swoich oponentów.przeglosowany pisze:... nigdy nie mieliśmy do czynienia z czymś takim, że szef gabinetu miłych i ładnych powiedział o kimś ZOMO, prawda? a "mohery" to też hasło wyniesione na fali społecznej, a nie oficjalne stanowisko rządu czy partii, mylę się?
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8341
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Nie do końca było tak, jak piszesz (za wikipedią):
W dyskursie politycznym termin moherowa koalicja, został użyty przez Donalda Tuska podczas debaty sejmowej nad exposé premiera Marcinkiewicza 10 listopada 2005 (Polska naprawdę nie jest skazana na, tak jak ją Polska od wczoraj nazywa, moherową koalicję)[2]. Lider PO określił w ten sposób nieformalną koalicję sejmową PiS-u, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony sugerując jej istnienie, czemu w tym czasie PiS zaprzeczał. Za tę wypowiedź Donald Tusk oficjalnie przeprosił 30 listopada 2005 Julitę Kon z Olsztyna, gdy w towarzystwie ekipy telewizyjnej szedł na spotkanie z domagającymi się od prawie dwóch tygodni zwołania walnego zgromadzenia spółdzielców z olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej "Domator".
Nieładnie powiedział, ale z drugiej strony bardzo często padały dużo ostrzejsze słowa...
W dyskursie politycznym termin moherowa koalicja, został użyty przez Donalda Tuska podczas debaty sejmowej nad exposé premiera Marcinkiewicza 10 listopada 2005 (Polska naprawdę nie jest skazana na, tak jak ją Polska od wczoraj nazywa, moherową koalicję)[2]. Lider PO określił w ten sposób nieformalną koalicję sejmową PiS-u, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony sugerując jej istnienie, czemu w tym czasie PiS zaprzeczał. Za tę wypowiedź Donald Tusk oficjalnie przeprosił 30 listopada 2005 Julitę Kon z Olsztyna, gdy w towarzystwie ekipy telewizyjnej szedł na spotkanie z domagającymi się od prawie dwóch tygodni zwołania walnego zgromadzenia spółdzielców z olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej "Domator".
Nieładnie powiedział, ale z drugiej strony bardzo często padały dużo ostrzejsze słowa...
gówno w proszku na kijoszku
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8341
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
A zresztą nie chodzi o to, kto komu bardziej naubliżał. Chodziło mi głównie o zwrócenie uwagi na to, że w polityce liczą się emocje, a nie racjonalne przesłanki i stąd to całe przekłamywanie języka. W jednym momencie partia X zauważa pewne tendencje społeczne i rozpoczyna strategię mówienia pt. odrzucamy całe polityczne status quo. Później jej nie wychodzi, bo jak by miało wyjść skoro nie było żadnego Układu (co innego układy, układy są wszędzie, nawet do pracy w Urzędzie Miejskim nie dostaniesz się bez poparcia). Ludzie stają się wobec takiego języka niechętni, zmęczeni nim, co odkłada się w słupkach badań społecznych. Wtedy druga partia, proponuje całkiem inny język, bo wie, że taki będzie się cieszył poparciem; nie będzie może wzbudzał aż tak silnych emocji, ale da ludziom upragnioną różnicę w postaci emocji bardziej spokojnych i wyważonych. PIS-owi obecnie w ogóle brakuje pomysłu jaką drogą pójść, wciąż uparcie sięga po wzbudzające żywe emocje przekłamania (jak ten cały "zamach") i tym utrzymuje przy sobie najwierniejszy elektorat. Ale z drugiej strony, sam ten elektorat nie daje szans na samodzielne rządzenie, a PIS już jakiś czas temu utracił wszelką zdolność koalicyjną. Należałoby więc zawalczyć o elektorat mniej skrajny, bardziej po środku sceny (właśnie o głos tych niezdecydowanych toczy się walka wszystkich partii obecnie PISu, PO i SLD). Ale jak o niego zawalczyć? Bo jeśli zrezygnujemy z twardego języka, nasz twardy elektorat stwierdzi, że zmiękliśmy. I co się ciekawego dzieje? Bunt, bunt w PISie
- powstaje PJN, dla którego Polska jest najważniejsza. Wynik jeszcze nieznany, ale jak dobrze pójdzie, PIS będzie miał koalicjanta. Nie wierzę, że tam doszło do jakiegokolwiek rozłamu, tak tylko usłyszeliśmy.

gówno w proszku na kijoszku
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Czyli nadmierne emocje zaślepiają, jak to ma miejsce także w innych dziedzinach poza polityką, człowiek traci możliwości poznawcze, obszary ocen zawężają się do dualizmu my-albo-oni. Zwróciwszy komuś uwagę nawet na drobny szczegół, w którym się pomylił człowiek naraża się na pytanie: "To po czyjej stronie Pan właściwie stoi ?".przeglosowany pisze:... w polityce liczą się emocje, a nie racjonalne przesłanki i stąd to całe przekłamywanie języka...
A propos Układu: wracając do mojego ulubionego spostrzeżenia, zgodnie z którym ludzka psychika ukształtowała się na sawannie w 30-to osobowej grupie ciekawe jest zastanowić się, co musi odczuwać człowiek żyjący w ponad 30-to milionowej społeczności. Moim zdaniem ludzie o społecznych ambicjach są automatycznie skazani na domyślanie się uczuć i motywów wielu innych, których ani nie znają osobiście, ani częstokroć nawet nie widzieli w TV, jak sędziowie, wojskowi. Cóż wynika z takiego domyślania się, jeśli podszyte jest ono zdrowymi, jak się skąd innąd wydaje obawami. Moim zdaniem wynika z tego Układ ! Proszę zauważyć jednak, że nie przesądzam tą analizą, czy jakaś przestępcza grupa nie dominuje po cichu polskiej polityki wewnętrznej. Osobiście wydaje mi się że takie nieformalne przestępcze lobby istnieją.
Trzeba umieć oddzielić plewie od ziarna.
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8341
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Nie można dać się sprowokować, tylko walczyć o prawdę, nazywanie rzeczy zgodnie z prawdą i o prawo do zdrowych wątpliwości (zbytnia pewność jest często niezdrowa). W pierwszym poście napisałeś, że słowo "zamach" może wyrażać różne rzeczy m.in. skupiać w sobie wiązkę skojarzeń związanych z naszym historycznym doświadczeniem w stosunkach z naszym wschodnim sąsiadem. Z punktu widzenia socjotechniki, skuteczny język polityki, to język wywołujący obrazy i skojarzenia, a już najlepiej, gdy odwołuje się do tego, co ludzie sami sobie myślą. Wierzę, że w Polsce jest wielu ludzi, którzy pamiętają Rosji sprawy z przeszłości. Jednocześnie wierzę jednak, że ludzie dysponują różnymi skalami ważności różnych tematów politycznych. Dlatego m.in., nie wszyscy dają się ponieść szybkim emocjom i reagują na słowo "zamach" ze zdrowym dystansem.zbyszek pisze:Czyli nadmierne emocje zaślepiają, jak to ma miejsce także w innych dziedzinach poza polityką, człowiek traci możliwości poznawcze, obszary ocen zawężają się do dualizmu my-albo-oni. Zwróciwszy komuś uwagę nawet na drobny szczegół, w którym się pomylił człowiek naraża się na pytanie: "To po czyjej stronie Pan właściwie stoi ?".
Co masz na myśli pisząc "ludzie o społecznych ambicjach"?zbyszek pisze:Moim zdaniem ludzie o społecznych ambicjach są automatycznie skazani na domyślanie się uczuć i motywów wielu innych, których ani nie znają osobiście, ani częstokroć nawet nie widzieli w TV, jak sędziowie, wojskowi. Cóż wynika z takiego domyślania się, jeśli podszyte jest ono zdrowymi, jak się skąd innąd wydaje obawami. Moim zdaniem wynika z tego Układ ! Proszę zauważyć jednak, że nie przesądzam tą analizą, czy jakaś przestępcza grupa nie dominuje po cichu polskiej polityki wewnętrznej. Osobiście wydaje mi się że takie nieformalne przestępcze lobby istnieją.
Oczywiście, układy istnieją. To, co widzimy w TV czy to o czym czytamy w prasie jest tylko częścią sprawowania polityki. Częścią oficjalną i sformułowaną w oczekiwaniu na odpowiednie społeczne reakcje. Co nie znaczy, że częścią zupełnie nieistotną, bo przecież nawet w warunkach takiej demokracji i połowicznej informacji przyczynia się to do zmiany ekip rządzących, często ekip o skrajnie różnych poglądach, odmiennej genezie, składach osobowych i zwalczających się nawzajem. Dlatego też, nie sądzę żeby istniało coś takiego jak Układ, funkcjonujący w taki sposób, jak to starało się w pewnym momencie pokazywać środowisko PISu - przedstawiający Polskę jako przypadek "matrixa", którego początki sięgają roku 89. Oczywiście, wierzę że ludzie na stanowiskach zawiązują różne porozumienia po to, aby wzmocnić swoją władzę, poszerzyć strefy wpływów, prowadzić swoje interesy i osiągać korzyści materialne, być może nawet istnieją osoby i środowiska tak potężne, że ich interesy nie ulegają wpływowi kadencyjności życia politycznego, może nawet jest odwrotnie i to życie polityczne im podlega w jakimś stopniu. Nie sądzę jednak, że są tak silne, abyśmy mogli mówić o Polsce, jak o kraju wirtualnym, jest to (jeśli jest) rodzaj symbiozy pomiędzy polityką i określonymi środowiskami. To jest część życia politycznego, której nigdy nie zobaczymy (a że nie zobaczymy nie znaczy, że istnieje). Jestem o tym przekonany, tym bardziej, że niedawno jedna partia obiecywała nam ten ukryty Mechanizm (nie mechanizmy) ujawnić... i co z tego wyszło?
gówno w proszku na kijoszku
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
To ludzie zajmujący się polityką.przeglosowany pisze:Co masz na myśli pisząc "ludzie o społecznych ambicjach"?
Zarzuty przedstawione przez Kamińskiego brzmią bardzo poważnie. CBA pod jego kierunkiem prowadziło sprawy które wskazywały na finansowanie PO z pieniędzy mafii. Robili też nagrania sędziom podczas gdy wręczali im łapówki, a oni z tych pieniędzy do dziś korzystają, bo dochodzenia nie są kontynuowane !przeglosowany pisze: ... niedawno jedna partia obiecywała nam ten ukryty Mechanizm (nie mechanizmy) ujawnić... i co z tego wyszło?
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8341
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: patologie w wojnie polsko-polskiej, czy deficyt kulturow
Ok, zarzuty brzmią być może poważnie, ale czy coś zostało udowodnione? A poza tym, wskazujesz na konkretną patologiczną sytuację dotyczącą finansowania jednej z partii spośród wielu na polskiej scenie, a nie na coś, co podważałoby w jakiś sposób cały system polityczny i rządy prawa; nie oznacza jeszcze Układu, tak jak go w pewnym momencie przedstawiano: że wszystko ciągnie się od Okrągłego Stołu, który to był zdradą, że za wszystkim stoją komuniści, których trzeba rozliczyć (z tym się akurat zgadzam - należy rozliczyć osoby, które wyrządzały w starym systemie innym prawdziwe ZŁO), że Polską rządzi mechanizm, o którym wiadomo, że jest, ale go jeszcze nie udowodniono, a przede wszystkim nie oznacza, że praworządność, prawodawstwo, demokracja i w ogóle wszystko, czego doświadczamy, to fasada, że żyjemy nie w rzeczywistości, ale w matrixie. To już było przegięcie z gatunku political fiction, typowo propagandowa zagrywka i kreowanie zbiorowej paranoi. Jak się okazało, taka wizja była na tyle atrakcyjna, że wyniosła grupę ludzi do władzy na krótki czas.zbyszek pisze:Zarzuty przedstawione przez Kamińskiego brzmią bardzo poważnie. CBA pod jego kierunkiem prowadziło sprawy które wskazywały na finansowanie PO z pieniędzy mafii. Robili też nagrania sędziom podczas gdy wręczali im łapówki, a oni z tych pieniędzy do dziś korzystają, bo dochodzenia nie są kontynuowane !
gówno w proszku na kijoszku
- Katastrofa
- bywalec
- Posty: 2216
- Rejestracja: pn maja 08, 2023 4:43 pm