schizofrenia w rodzinie i ja
Moderator: moderatorzy
schizofrenia w rodzinie i ja
Witam! od 2 lat moja rodzina boryka się z problemem schizofrenii. choruje moja siostra, zawsze miałam z nią słaby kontakt- była raczej zamknięta w sobie choć miała znajomych czy chłopaków-powiedzmy że jej zachowanie mieściło się w granicach normy- myśleliśmy wiec najpierw że to trudny charakter lub młodzieńczy bunt.kiedy miała 23 lata choroba ujawniła się w pełni- siostra stała się bardzo nerwowa, mówiła do siebie, zaczęła mieć urojenia prześladowcze- wypatrywała kogoś za oknem, była pewna że ktoś ją śledzi, swojego chłopaka traktowała jak wroga-zerwała z nim kontakty.nie spała w nocy, strasznie schudła-była wrakiem człowieka.często wybuchała płaczem-mówiąc że nic się jej w życiu nie udaje.trwało to jakiś czas-w końcu po zaczerpnięciu porady specjalistów udało się położyć ją na oddziale(choć próbowała z niego uciec).teraz przyjmuje leki-jest dobrze- jest spokojna, dużo rozmawia, wróciła na studia-dobrze się uczy, planuje życie.nie chce rozmawiać o chorobie, unika tego tematu.wszyscy w domu są teraz spokojniejsi.wiem że ta choroba nawraca, przebiega w fazach-mam nadzieje że wszystkim starczy sił na dalsza walkę z chorobą siostry jeśli będzie taka potrzeba.od pewnego czasu zaczęłam się zastanawiać nad sobą-teraz mam 23 lata, mieszkam poza domem-czytałam trochę na temat schizofrenii-wiem że ryzyko że ja zachoruje jeśli chora jest siostra to ok11%, wiem że geny to nie wszystko-środowisko, warunki w jakich się dorastało, traumy z dzieciństwa. boję się ze i mnie może się to przytrafić- jestem bardzo wrażliwą osobą i razem z siostra nie miałyśmy łatwego dzieciństwa-rozbita rodzina, brak poczucia bezpieczeństwa.może to trochę egoistyczne że tak myślę o sobie ale chciałabym być dla siostry oparciem a teraz stałam się nerwowa, mam wahania nastroju,lęki. Czy można jakoś przewidzieć chorobę- pierwsze niewinne objawy? może powinnam pójść do psychologa- może jestem przewrażliwiona? proszę o rady...bo nie mogę się ostatnio odnaleźć i wciąż o tym myślę. Może ktoś z was jest w podobnej sytuacji lub jest chory i ma chore rodzeństwo? z góry dziękuję.
Re: schizofrenia w rodzinie i ja
Witaj. Mam 22 lata. Mialam chore rodzenstwo. Tak jak ty jestem bardzo wrazliwa, nerwowa i powiedzmy slaba psychicznie. Mysle, ze najwazniejsze jest abys nie wmawiala sobie choroby. Mi z chorym rodzenstwem bylo bardzo ciezko, zachowywalam sie egoistycznie, myslalam ze tylko ja cierpie z tego powodu. A tak naprawde najbardziej cierpi chora osoba, choc czasem tego nie rozumiemy. Tak jak ty nigdy nie mialam specjalnego kontaktu z rodzenstwem. Jednak teraz gdy go nie ma czuje sie jeszcze gorzej.
To prawda choroba przebiega fazowo. W przypadku mojego chorego rodzenstwa - zachorowal w wieku 19 lat po skonczeniu szkoly - w ciagu dwoch pierwszych lat byly dwa epizody, ktore konczyly sie pobytem w szpitalu. PRZez nastepne 7 lat bylo w miare ok, objawy choroby wystepowaly jednak jakos sobie radzilismy. Jednak choroba wrocila z kilkukrotnie wiekszym nasileniem niz wczesniej. Tej choroby nie da sie przewidziec...
Mysle, ze nie powinnas sobie wmawiac choroby. Oczywiscie jesli czujesz potrzebe mozesz isc do psychologa lub porozmawiac z kims bliskim na ten temat.
Ja osobiscie przez czas choroby rodzenstwa mialam trudny czas. Bylo mi ciezko. Pogodzilam sie z tym ze jest tak a nie inaczej. Ale z perspektywy czasu widze ze radzilam sobie dobrze. Zaluje tylko jednego -nie rozumialam choroby i nie wspieralam tak jak powinnam byla.
Powinnas korzystac z kontaktu z siostra, probowac nawiazywac rozmowy, probowac pomagac chocby slowem. Ja bym tak robila niestety juz nie moge...
To prawda choroba przebiega fazowo. W przypadku mojego chorego rodzenstwa - zachorowal w wieku 19 lat po skonczeniu szkoly - w ciagu dwoch pierwszych lat byly dwa epizody, ktore konczyly sie pobytem w szpitalu. PRZez nastepne 7 lat bylo w miare ok, objawy choroby wystepowaly jednak jakos sobie radzilismy. Jednak choroba wrocila z kilkukrotnie wiekszym nasileniem niz wczesniej. Tej choroby nie da sie przewidziec...
Mysle, ze nie powinnas sobie wmawiac choroby. Oczywiscie jesli czujesz potrzebe mozesz isc do psychologa lub porozmawiac z kims bliskim na ten temat.
Ja osobiscie przez czas choroby rodzenstwa mialam trudny czas. Bylo mi ciezko. Pogodzilam sie z tym ze jest tak a nie inaczej. Ale z perspektywy czasu widze ze radzilam sobie dobrze. Zaluje tylko jednego -nie rozumialam choroby i nie wspieralam tak jak powinnam byla.
Powinnas korzystac z kontaktu z siostra, probowac nawiazywac rozmowy, probowac pomagac chocby slowem. Ja bym tak robila niestety juz nie moge...
Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania
-
- bywalec
- Posty: 32
- Rejestracja: sob lis 22, 2008 12:43 pm
Re: schizofrenia w rodzinie i ja
Nie myśl negatywnie. Rozmawiałam z lekarzem mojego męża na temat predyspozycji rodzinnych do zachorowania. W końcu martwiłam się o dzieci.... Lekarz powiedział, że przyczyna choroby do końca jest nie poznana i nie ma powodu martwić się na zapas. Rodzice schizofrenicy mają świetne i zdolne dzieciaki a u mojego męża w rodzinie nie było żadnych zaburzeń. On zachorował ni z tego ni z owego. Żyj pełnią życia i nie myśl o tym. Ciesz się młodością i każdym dniem.
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: schizofrenia w rodzinie i ja
Nie do konca tak ni z tego ni z owego, skoro zazywal i zazywa nadal narkotyki 

Re: schizofrenia w rodzinie i ja
jak dobrze czytać takie słowa wsparcia...dziękuję. próbuje nie myśleć negatywnie, żyje dość aktywnie i natłok zajęć odciąga mnie od tych obaw. tylko kiedy puszczają emocje jest tak ciężko i to baczne śledzenie własnych reakcji-doszukiwanie się czegoś co jest nie tak. ciężko się uwolnić od tego...