kachna pisze:
Mnie zastanawia pewna kwestia: czy według Was możemy mówić o zdrowiu, gdy nie ma objawów? Czy w Waszym odczuciu wystawiona kiedyś tam diagnoza wpływa na to w jaki sposób o sobie myślimy nawet, gdy nie doskwierają żadne dolegliwości? Jeszcze nigdy nie słyszałam od kogoś, że BYŁ/BYŁA chory (a) tylko za każdym razem używano czasu teraźniejszego pomimo braku objawów.
O zdrowiu nie można mówić, kiedy jest się cały czas na lekach,
choćby to była "tylko" dawka podtrzymująca. Poza tym na ogół utrzymują się jakieś minimalne objawy choroby typu męczliwość, apatia, lęki czy drażliwość lub podejrzliwość...
Co do diagnozy to "milsza" (i bliższa faktom!) jest diagnoza zespołu objawowego np. zespół paranoidalny, niż to fatalne określenie "schizofrenia". Wynika ono przede wszytskim z bezwładu myślowego i wygodnictwa panującego w branży psychiatrycznej.
Ja lepiej o sobie myślałem mając diagnozę tylko "zespół depresyjno-paranoidalny" niż kiedy w kolejnej placówce medycznej doczepiono mi symbol F20 (to kod schizofrenii w klasyfikacji chorób ICD-10). Pojawił się wtedy np. problem, co mówić na rozmowach wstępnych przy ubieganiu się o pracę, aby nie kłamać. To diagnoza schizofrenii wygenerowała ten problem!!! (obecnie nie pracuję!)