prosba o porade
Moderator: moderatorzy
prosba o porade
hej!
Mam siostre chora na schizofrenie. Pisze tu bo borykam sie aktualnie z mega wielkimi wyrzutami sumienia zwiazanymi z planowana przeze mnie wyprowadzka z domu. Siostra jest wlasnie na etapie mocnej depresji poschozofrenicznej. Podczas ataku i przez pierwszy okres choroby, zarowno podczas pobytu w szpitalu jak i po wyjsciu z niego bylem z siostra sam (rodzice pracuja za granica) i opiekowalem sie nia. Jakis czas temu wrocil ojciec. Siostra wrecz uzaleznila sie od mojej osoby, twierdzi, ze tylko ze mna moze porozmawiac i ze ze mna czuje sie lepiej, dzwoni co godzine, etc. Ja juz dawno planowalem wyprowadzke z domu, niezaleznie od choroby siostry. Po prostu jestem juz w taki wieku, ze chcialbym sprobowac samodzielnego zycia. Teraz zaoszczedzilem odpowiednia sume, zaplanowalem wszystko od nowego roku, znalazlem mieszkanie z kumplem. Wyprowadzka za tydzien. Od 3 dni w glowie same wyrzuty sumienia pt.: 1.zostawiam ja sama, 2.jakbym byl w domu to byloby jej razniej, 3.zostawiam ojcu klopot na karku, a przeciez wiem jak ciezko jest samemu z chora osoba. Moja wyprowadzka nie jest jakas ucieczka od siostry. Nauczylem sie juz zyc z chora osoba (pees - mieszkamy w jednym pokoju). Gdyby nie byla chora tez bym chcial sprobowac. Chodzi o nowe doswiadczenie zyciowe. (o, wlasnie weszla do pokoju siora, bo siedzi w drugim, pyta co ogladam i czy moze ogladac tu bo w drugim pokoju lezy sama i jej smutno... takie sytuacje dobijaja klina). Oczywiscie jak sie wyprowadze dalej bede pomagal siostrze. W miare mozliwosci wyciagal na miasto, przychodzil do domu zeby pomoc ojcu. Ale juz nie bedzie mnie tak czesto, wiadomo.
No i jak tu sobie rozstrzygnac? Dzis caly dzien bylem w domu, mielismy isc na miasto, cale rano ja wyciagalem to tylko szla w inne miejsce lezec albo spala w toalecie zeby sie nie myc, standardzik. No i wobec takich sytuacji zastanawiam sie, na ile moja obecnosc w domu poprawi jej stan. Czy wystarczy, ze bede przychodzil albo ja gdzies wyciagal (jak sie uda). Taki stan moze u niej potrwac jeszcze bardzo dlugo, ile bede odkladal swoj plan... Z drugiej strony nasuwa sie pytanie - bez wyprowadzki przezyje a jej bedzie lzej. No i takie to wlasnie rozmyslanie. Doradzcie cos forumowicze.
Pozdrawiam, zdrufka zycze i wesolych swiat!
Mam siostre chora na schizofrenie. Pisze tu bo borykam sie aktualnie z mega wielkimi wyrzutami sumienia zwiazanymi z planowana przeze mnie wyprowadzka z domu. Siostra jest wlasnie na etapie mocnej depresji poschozofrenicznej. Podczas ataku i przez pierwszy okres choroby, zarowno podczas pobytu w szpitalu jak i po wyjsciu z niego bylem z siostra sam (rodzice pracuja za granica) i opiekowalem sie nia. Jakis czas temu wrocil ojciec. Siostra wrecz uzaleznila sie od mojej osoby, twierdzi, ze tylko ze mna moze porozmawiac i ze ze mna czuje sie lepiej, dzwoni co godzine, etc. Ja juz dawno planowalem wyprowadzke z domu, niezaleznie od choroby siostry. Po prostu jestem juz w taki wieku, ze chcialbym sprobowac samodzielnego zycia. Teraz zaoszczedzilem odpowiednia sume, zaplanowalem wszystko od nowego roku, znalazlem mieszkanie z kumplem. Wyprowadzka za tydzien. Od 3 dni w glowie same wyrzuty sumienia pt.: 1.zostawiam ja sama, 2.jakbym byl w domu to byloby jej razniej, 3.zostawiam ojcu klopot na karku, a przeciez wiem jak ciezko jest samemu z chora osoba. Moja wyprowadzka nie jest jakas ucieczka od siostry. Nauczylem sie juz zyc z chora osoba (pees - mieszkamy w jednym pokoju). Gdyby nie byla chora tez bym chcial sprobowac. Chodzi o nowe doswiadczenie zyciowe. (o, wlasnie weszla do pokoju siora, bo siedzi w drugim, pyta co ogladam i czy moze ogladac tu bo w drugim pokoju lezy sama i jej smutno... takie sytuacje dobijaja klina). Oczywiscie jak sie wyprowadze dalej bede pomagal siostrze. W miare mozliwosci wyciagal na miasto, przychodzil do domu zeby pomoc ojcu. Ale juz nie bedzie mnie tak czesto, wiadomo.
No i jak tu sobie rozstrzygnac? Dzis caly dzien bylem w domu, mielismy isc na miasto, cale rano ja wyciagalem to tylko szla w inne miejsce lezec albo spala w toalecie zeby sie nie myc, standardzik. No i wobec takich sytuacji zastanawiam sie, na ile moja obecnosc w domu poprawi jej stan. Czy wystarczy, ze bede przychodzil albo ja gdzies wyciagal (jak sie uda). Taki stan moze u niej potrwac jeszcze bardzo dlugo, ile bede odkladal swoj plan... Z drugiej strony nasuwa sie pytanie - bez wyprowadzki przezyje a jej bedzie lzej. No i takie to wlasnie rozmyslanie. Doradzcie cos forumowicze.
Pozdrawiam, zdrufka zycze i wesolych swiat!
-
- bywalec
- Posty: 32
- Rejestracja: sob lis 22, 2008 12:43 pm
Re: prosba o porade
jesteś młodym człowiekiem i masz prawo do szczęścia.
Choroba Twojej siostry nie jest niczyją winą i niepotrzebnie masz wyrzuty sumienia. Jezeli zostaniesz w domu jako Matka Teresa z Kalkuty to jej nie wyleczy a Ty za kilka lat możesz mieć do niej żal (albo do siebie).
Poza tym Wasi rodzice żyją i to oni powinni się opiekować chorym dzieckiem, tym bardziej, że są sprawni.....
Choroba Twojej siostry nie jest niczyją winą i niepotrzebnie masz wyrzuty sumienia. Jezeli zostaniesz w domu jako Matka Teresa z Kalkuty to jej nie wyleczy a Ty za kilka lat możesz mieć do niej żal (albo do siebie).
Poza tym Wasi rodzice żyją i to oni powinni się opiekować chorym dzieckiem, tym bardziej, że są sprawni.....
Re: prosba o porade
Każdy młody człowiek ma prawo do własnego życia.wloczykij pisze:ile bede odkladal swoj plan...
Wystarczy. Siostra również musi zaczać być samodzielna.wloczykij pisze:Czy wystarczy, ze bede przychodzil albo ja gdzies wyciagal (jak sie uda).
Re: prosba o porade
Ma opiekę ojca więc spox - bez stresa. Jeśli możesz to załatw jej terapię, jakiś oddział dzienny żeby się dziewucha zaktywizowała. Możesz ją odwiedzać i dalej spędzać z nią czas- chyba, ze wyprowadzasz się na księżyc. Chorzy łatwo przyzwyczajają się do wygody - to czasem jest zgubne dla rodziny. Szkoda żeby Tobie życie uciekło między palcami...