Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Moderator: moderatorzy

neo26
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: sob paź 04, 2008 6:00 pm

Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: neo26 »

Pozwoliłam sobie reaktywować ten wątek bo...potrzebuję po prostu kontaktu, rozmowy z osobami w podobnej sytuacji.
Opiekuję się chorym psychicznie ojcem (schizofrenia paranoidalna), kiedy oczywiście mi na to pozwala :( . A od ponad 2 lat raczej mi nie pozwala. Nie bierze leków, pije, zaczyna być coraz bardziej agresywny.Od roku z nim nie mieszkam bo...już się nie dało. Wierzcie mi - zrobiłam wszystko. WSZYSTKO i więcej już w sobie nie mam...Aby nie został sam na Wigilię pastowałam brudną podłogę i przyklejałam obrazki do ścian w środku nocy mając nad uszami ojca ryczącego i miotającego wyzwiskami pod moim adresem... Z każdym rokiem jest coraz gorzej...- od teraz licząc wstecz stan ostrej manii trwa 4 miesiące i poprzedzony był 3 miesięcznym stanem depresji, który z kolei poprzedzony był ostrą manią trwającą 7 miesięcy. Przerwałam studia, wywalili mnie z pracy, mam długi (np: urlopy bezpłatne po wykończeniu płatnych przy pensji 1000 zł, telefony do niego i w jego sprawach owocujące rachunkami po 300zł) bo mój czas wypełniony był poszukiwaniami ojca kiedy zaginął w Polsce, wizytami w szpitalach, odkręcaniem w urzędach i instytucjach tego co narobił w stanie choroby(kredyty na które go nie stać, zakupy, pożyczki). Jestem w trakcie gromadzenia dokumentów w sprawie o ubezwłasnowolnienie i tu jak w filmach Barei - brak mi tylko aktualnego zaświadczenia lekarskiego mającego być podstawą wniosku. Ten natomiast może wystawić tylko lekarz który tatę dobrze zna i zna stan aktualny. Lekarz który tatę dobrze zna widział go ostatni raz w 2005 a żaden inny nie chce tego wystawić. W szpitalu nawet ordynator twierdzi, że takie zaświadczenie nie jest potrzebne bo "przecież i tak powołuję sie biegłego" natomiast w sądzie...nie chcą przyjąć papierów bez tego.
Wczoraj po 2-tygodniowych poszukiwaniach znalazłam ojca w szpitalu psychiatrycznym ...w Bełchatowie. Poprzednio w Zakopanym w zwykłym szpitalu. Jeszcze poprzednio w lokalnym. Jesteśmy z Warszawy.
Jestem wrakiem człowieka. Mam wszystkiego dosyć. Przestaję sobie radzić z własnymi sprawami...z pracą, własną psychiką a ojcu i tak nie umiem pomóc. Policja przyjeżdża i odjeżdża bo pacjent nie zgadza się na leczenie - dla nich np: jazda w manii i po pijaku na motorze to najwyraźniej nie jest "zagrożenie dla siebie i otoczenia", które jakoby jest podstawą do hospitalizacji wbrew woli. W ramach niezwykle humanitarnego prawa pacjent ma prawo odmówić leczenia jak każdy.Niech sobie pochoruje - ma prawo. Wszyscy umywają ręce.
Mój ojciec zabija siebie i mnie....w ramach humanitaryzmu naszego wspaniałego prawa.
Będę rozmawiała tylko z ludźmi w podobnej sytuacji. Proszę oszczędzić mi rad - dostaję ich tyle że mogłabym otworzyć hurtownię gdyby były w cenie. Ale nie są. A na pewno nie dla mnie i dla ludzi, którzy je dostają będąc w podobnej sytuacji.
Potrzebuję tylko rozmowy, usłyszenia, że ktoś jeszcze też już ledwo żyje. Też nie radzi już sobie z huśtawką niewyobrażalnej miłości i nienawiści do bliskiej osoby...
neo26
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: sob paź 04, 2008 6:00 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: neo26 »

...?
neo26
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: sob paź 04, 2008 6:00 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: neo26 »

...że może rozwiniesz to co ująłeś w "dwóch słowach - NIC NOWEGO" :) - w końcu po to założyłam wątek

Również pozdrawiam
Majta
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: czw paź 02, 2008 1:45 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: Majta »

Moja sytuacja jest o tyle podobna,że dotyczy rodzica. Konkretnie Mamy, która wychowywała mnie sama i jestem jej jedyną córką. Ma choruje odkąd pamiętam.Nie pije. Chodzi do psychiatrów, bierze leki;czasem trzeba ją budzić,przypominać,ale przynajmniej się nie buntuje. Mimo to w ciągu ostatnich 3 lat 2xleżała w szpitalu i kilka razy korzystała z tak zwanego Pobytu Dziennego.
Niby lajcik, ale towarzyszy mi uczucie uzależnienia, od Mamy, jej nastrojów.Kiedy trafia do szpitala czuję się wolna.Tzn. przykro mi, że gorzej się czuje, odwiedzam ją co dziennie,zbieram pochwały od znajomych i pacjentów.Podskórnie jednak ta sytuacja jest dla mnie wytchnieniem,ulgą i nieprzyzwoitą dziecięcą frajdą.
Nie chce być altruistką.Nie chce poświęcać się dla mojej Matki.

Chce skończyć studia, pracować, wyprowadzić się.Pomagać jej, będąc nie zależnym człowiekiem.
Wiem, że to możliwe.Wiem,że Mama może to odchorować. Boję się tego momentu, że się przestraszę i wrócę.A potem będę sączyć w moją Matkę jad, że przez nią nie żyję tak jak bym naprawdę chciała.

Ciekawa jestem jak sobie radzą inne dorosłe dzieci schizofreników.Jak wyfrunąć z gniazda nie czyniąc w nim spustoszenia.
stefanka74
zarejestrowany użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: pn lis 17, 2008 3:15 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: stefanka74 »

Witam,
ja mam chorą siostrę, więc może sytuacja jest ciut inna. Ale chciałam powiedzieć, że tak naprawdę pomogłaby w tym przypadku terapia dla Was, dzieci. Ja po pierwszym epizodzie siostry poszłam sama do psychologa i dzięki temu teraz, po jej drugim ataku zupełnie inaczej podchodzę do sprawy. Dla Was, jako DZIECI osób chorych to mogłoby być tym ważniejsze, taka terapia...
Do Warszawy mogę podać namiar na dobrą psycholog.
Trzeba się ratować, żeby lepiej pomóc bliskim.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: zbyszek »

Witaj Neo26, dopiero teraz przeczytałem Twój post. Złożyłbym wniosek do sądu wraz z prośbą o zbadanie ojca przez rzeczoznawcę. Nie wiem co masz na myśli pisząc, że "oni nie chcą przyjąć wniosku" ! Wyślij go listem poleconym z potwierdzeniem odbioru jeśli sekretarka sądowa odmawia Ci przyjęcia listu. Jeśli natomiast odmowa jest pisemna i pochodzi od sędziego podaj tu jej treść - to byłoby dość interesujące. Nie oszczędzaj także adresu sądu i nazwiska sędziego !

Chyba sporo osób ma podobny kłopot jak Ty. Według mnie jakaś rada się jednak w końcu znajdzie, dlatego warto nad nimi dyskutować. Jeśli kompletnie nic nie poradzimy - wtedy pomyśl za co jesteś odpowiedzialna swoimi możliwościami, a za co uczuciem - oczywiście to powinno się jakoś wspólnie zgrać.

Pisz tu proszę, forum jest dla Ciebie. pozdrawiam, zbyszek
wloczykij
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: ndz gru 21, 2008 9:05 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: wloczykij »

hej!

ja jestem bratem schizofreniczki, z tym, ze moi rodzice niewiele obecnie pomagaja.

Opiekowalem sie siostra przez ostatnie pol roku, bo rodzice byli w stanach, az nie wytrzymalem i kazalem jednemu z nich wrocic. Wrocil ojciec, ktory jest alkoholikiem i doslownie w dzien wigilii odstawil nam wigilijna opowiesc na caly tydzien i musialem sie opiekowac dwiema osobami. W styczniu sie wyprowadzilem z domu, nie bede tutaj tego opisywal bo zrobilem to w osobnym temacie, oto link -> http://schizofrenia.evot.org/viewtopic.php?f=9&t=4566 . Siostra totalnie uzaleznila sie od mojej osoby i ze tak sie wyraze tak siadla mi na plecach, ze juz nie dzwigam. Oczywiscie chce jej pomagac i ja wspierac i robie to na tyle na ile tylko czasu i sil mi starcza. Ale ja rowniez juz jestem na skraju, juz mi sie konczy cierpliwosc.
Ciezko zyc tzw. swoim zyciem w tej sytuacji. Staram sie podchodzic do tego racjonalnie i "zdrowo" i nie zatracic sie w tym pomaganiu. Ale mimo to moja siostra skupia na mnie caly ciezar zwiazany z jej stanami i choroba.
Rodzice nie pomagaja, ojciec tyle ze sie zajmuje domem troche, zrobi zakupy, cos ugotuje, ale tak to lezy w swoim pokoju, a wsparcie z jego strony wyglada tak ze wejdzie rano da jej tabletke i powie 4 razy zeby wstala. Siostra mowi ze brardzo teskni za mama i potrzebuje jej ale mama nie chce wrocic bo twierdzi, ze siostra jest chora i i tak juz tego nic nie zmieni, a ona musi tam zarabiac na zycie. I w tej sytuacji ja jestem obarczony calym ciezarem, ze tak powiem strony uczuciowo-emocjonalno-psychologicznej tego problemu. Ale psychologiem nie jestem i juz nie dzwigam powoli. Wlasnie podjalem decyzje ze sam ide do psychologa, bo jakos to trzeba zrzucic z siebie.
Staram sie jednak robic swoje, zeby nie stracic tego na co tak dlugo pracowalem (hobby, pasja, praca, studia).
Przez chorobe siostry (jestem pewien ze to duzy determinant tego aspektu mojego zycia) i to czego sie naogladalem mam tez problem z kobietami. Zostawilem kobiete, ktora bardzo kochalem, bo nie bylem w stanie zniesc jej depresyjnych stanow i przerazala mnie wizja zycia z czlowiekiem, ktorego zachowania choc troche przypominaja mi w niektorych momentach stany mojej siostry, choc bardzo sie dla tej kobiety poswiecalem i bardzo jej chcialem pomoc - odpuscilem. I w ogole nie lubie "smutnych" ludzi. Choc jestem tego swiadomy i walcze z tym.
No i rozne takie, ogolnie lipne pietno, fakt...
NIKT1
zaufany użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: wt cze 12, 2007 2:27 pm
Lokalizacja: małopolska

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: NIKT1 »

widzę że wielu jest w podobnej sytuacji co ja i też ciężko znosicie całą tą sytuacje z wiązaną z osobą najbliższą chorą ,ja najbardziej nie mogę znieść tej bezsilności że nie można osobie bliskiej pomóc ,leki nie działają a choroba mimo leczenia ciagle zmienia swoje oblicze oraz literki przy F i z diagnoz wynika że jest coraz gorzej nic nie da się przewidzieć ani zaplanować bo nie wiadomo co przyniesie jutro do tego sama nabawiłam się nerwicy miewam stany depresyjne a z drugiej strony to walka o syna daje mi siłę aby się podnieść zwłaszcza jak zaczyna się z nim dziać coś złego , najgorsze z tego co tu czytałam i w mojej sytuacji jest to że wszystko spada na jedną osobę inni w domu stoją z boku żadnej pomocy ani rady i jeszcze nieraz tylko zaostrzają stan swoimi uwagami ,słowami czy w inny sposób.jeśli jedna osoba "zajmuje się" osobą chorą to ona polega tylko na niej i tylko do niej ma zaufanie i zgadzam się z tym że uzależnia się od tej osoby , a osoba zajmująca cóż ciężko miec jakieś życie własne w moim przypadku to jedynie w chwili gdy jest lepiej to czas na zebranie sił , byłam u psychologa ale to mało co dało bo pani psycholog stwierdziła że trzeba się pogodzić z sytuacją i nie przejmować a na nerwice nie pomoże bo pomogło by tylko pozbycie przyczyny stresu , a jak go się pozbyć skoro syn to taki duży dzieciak dobrze chociaż że bardzo spokojny .
katarzyna54
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pt sie 14, 2009 8:45 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: katarzyna54 »

Aby pomóc chorej osobie trzeba byc w dobrej kondycji psychicznej inaczej samemu czlowiek sie pogrązy i nie pomoze nikomu.Na poczatku chorby córki załamalam sie i dzialałam chotycznie w rozpaczy. Teraz zakceptowałam chorobe córki i pomagam jej nie rozpaczajac choc czasami jestem zrozpaczona tym ze choroba nie ustepuje,Ale ale nie wyobrazam sobie aby ja zostawic bez opieki, Maz widzac ze go wyręczyłam oddal sie innym sprawa /ogladadanie sportu w telewizji ,chodzi na mecze /Tak ze sa osoby ktore nie wiedza jak pomagać i rozmawiać z chorymi,Ta choroba to jest zmiana dla całej rodziny juz niec nie jest takie jak przed choroba,
111111
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: pt sty 29, 2010 8:13 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: 111111 »

Po 18 latach z ojcem chorym. Po 12 latach przerwy od ciągłych awantur, niezrozumiałych dla mnie jako dziecka sytuacji, od bicia i picia, kiedy jeszcze nie zdążyłam się z tego otrząsąć znów "powtórka z rozrywki"?! Mój brat.... Nie chce narzekać, biadolić, opowiadać co on wyczynia.... Chce żeby nie bolały mnie mięśnie od ciągłego napinania, zęby od zagryzania, oczy od płakania!!! Co dalej?
Ludzie nic nie rozumieją... Jestem zostawiona sama sobie, czekam aż zaczną działać leki to już tydzień. Lekarz nic nie tłumaczy. Tak wiem poczytam o tym, ale kiedy? Za 2 tygodnie, jak dożyje...
Mam dość............................
Jerry
zarejestrowany użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: sob gru 05, 2009 12:41 am

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: Jerry »

Może komuś się przyda... Pod tym adresem:

http://www.rodziny.info/baza/

jest 'Ogólnopolska Baza Stowarzyszeń Rodzin i Organizacji Pozarządowych Działających na rzecz Osób Chorujących Psychicznie'. Praktycznie w każdym województwie jest kilka organizacji. Na pewno nie są to wszystkie możliwe ale jest się gdzie 'zaczepić'. Są tam ludzie gotowi do pomocy. No i co najważniejsze posiadający odpowiednią wiedzę.
Kasia30
zarejestrowany użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: śr paź 27, 2010 8:26 am

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: Kasia30 »

Nie wiem czy ktoś jeszcze śledzi ten wątek, ale na pewno ktoś za jakiś czas jeszcze na niego zajrzy. Cieszę się, że są takie fora, bo chyba podobnie jak Wy - przynosi to jednak ulgę, gdy się słyszy i czyta, że nie tylko ja sama mam taki problem ze swoją Mamą... że jest wiele osób, które borykają się z tym mniej lub bardziej. Od ponad roku mieszkam z moją Mamą sama, wcześniej na odległość ta choroba była bez większych problemów do zniesienia... posłuchałam Jej przez telefon... gdy kończył się Jej monolog - odkładałam słuchawkę i wracałam do swojego życia...
Ale odkąd z Nią mieszkam.... już jestem na wykończeniu psychicznym, nie radzę sobie z Jej ciągłymi wyzwiskami, krzykami, oskarżeniami, słuchaniu że jestem wyrodną córką i mam się wynosić(oczywiście nie tak delikatnie powiedziane) z domu... Często się Jej boję, bo nie wiem co tym razem wymyśli, czasami boję się, że zrobi mi krzywdę... już nie raz chciała targnąć na swoje lub mojego Ojca życie...

Wiem że biorę to wszystko za bardzo do siebie, zbyt emocjonalnie... ale ja nie potrafię jednym uchem wpuścić a drugim wypuścić. Najgorsze są jeszcze Jej koleżanki - które słuchając tylko opowieści od mojej Mamy - jaką jestem straszną córką itd. nakręcają Ją jeszcze bardziej przeciw mnie... ciągle słyszę od innych osób - jakie rzeczy Mama na mnie wygaduje... aż przykro słuchać :( A ja przez to wszystko już prawie popadłam w depresję...

I tak Jej nie pomagam, bo nie jestem w stanie - nie potrafię jeszcze zrozumieć tej choroby, sama się wykańczam. Z jednej strony tak bardzo chciałabym się od Niej wyprowadzić, żeby się uwolnić, odetchnąć (też czuję ulgę gdy Jej nie ma w domu choćby na kilka godzin... a jak wyjeżdża na tydzień - to dosłownie odżywam!!!) a z drugiej strony, tylko słyszę ciągłe oskarżenia: "Ale jak Ty to sobie wyobrażasz, zostawisz Mamę w takiej chorobie?", "Przecież Ona potrzebuje opieki", "Gdy się wyprowadzisz będzie z Nią jeszcze gorzej" itd. itp. :(

Przez to że z tym wszystkim sobie nie radzę, udałam się do Psychologa, która się zgodziła na przeprowadzenie ze mną terapii... bardzo się cieszę, bo chcę w końcu nabrać do tej choroby dystansu, nauczyć się nie brać tego wszystko tak do siebie i emocjonalnie nie przeżywać... Jestem od mojej Mamy uzależniona, Jej choroba przejęła kontrolę nade mną. Od pani Psycholog i moich najbliższych przyjaciół - słyszę ciągle - że muszę w końcu zadbać o siebie, bo jak tego nie zrobię - to zaraz ja sama będę wymagać opieki....

Proszę także o Wasze wsparcie, bo wiem że czujecie się podobnie, macie podobne problemy.
lektor
bywalec
Posty: 78
Rejestracja: sob cze 05, 2010 11:43 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: lektor »

Kobiety sa ponoc silniejsze psychicznie.Ja nie wytrzymalem.Mam matke w ciaglej depresji(zdiagnozowana,nieleczona) i z urojeniami przesladowczymi oczywiscie obwiniajaca mnie za wszystko co sie jej przydarzylo.Po 20 latach wpadlem w dziwne stany psychiczne zdiagnozowane jako schizofrenia i oprocz leczenia farmakologicznego bylem zmuszony uciekac za granice.Nadal pomagam matce przysylajac pieniadze i organizujac opieke ale z daleka.Moja rada to uciekac z domu za wszelka cene bo nabawisz sie podobnych objawow.
Melaine
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: czw lis 04, 2010 11:40 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: Melaine »

Biedne, biedne dzieci. Czytam Was jakbym czytała siebie. Każda ta historia, tak różna i tak identyczna zarazem.
Słowo klucz: dystans. Wiem: niełatwo.
Dla Waszych czasem jeszcze nienarodzonych dzieci, dla mężów/żon być może przyszłych lub teraźniejszych, którzy nie zasługują na takie kłębki nerwów i nieszczęścia jakie z siebie robicie, warto na chwilę odrzucić emocje i popatrzeć.
Każdy ma swój czas. Od urodzenia, aż do śmierci. Za to jak go przeżyje, sam jest odpowiedzialny.
Pomyślcie sobie o ulubionym pisarzu lub (co tam lubicie) sportowcu czy kimś takim. Teraz wyobraźcie sobie, że nie dokonał tego za co Go cenicie, nie napisał tej książki, nie zdobył rekordu, bo jego rodzic zachorował, a On podporządkował się całkowicie tej chorobie. Poddał jej. Co o Nim myślicie?
Każdy ma jedno życie i jeśli chce, to może je poświęcić na coś co z góry skazane jest na niepowodzenie, ale lepiej żeby sobie zdawał sprawę z tego co robi.
Czy będziecie mieć satysfakcję, gdy pod koniec życia stwierdziliście, że poświęciliście je na walkę z wiatrakami? Czy może będziecie czekać na śmierć swoich chorych rodziców jak na wybawienie? Może rola ofiary Wam po prostu odpowiada?
Macie prawo do swoich granic. Macie prawo wykorzystać swoje życie po swojemu. Jesteście ludźmi , suwerennymi jednostkami. Czy chcielibyście (mogąc to oceniać teraz z perspektywy ludzi zdrowych) by Wasze dzieci poświęciły swoje życie z powodu Waszej choroby? Czy będąc zdrowymi Wasi rodzice tego by chcieli? Uważam, że nie mam prawa odbierać – podporządkowywać życia swojego dziecka. Popatrzcie na siebie jak na swoich przyjaciół. Jaką dalibyście radę swojemu przyjacielowi, gdyby znalazł się w takiej jak Wy sytuacji?
Neo26 – Ubezwłasnowolnienie to też przejęcie odpowiedzialności. Jesteś pewna?
Majta, trzymam za Ciebie kciuki. Nie zmieniaj decyzji, bądź silna.
Stefanka 74 – bardzo trafna uwaga: żeby pomóc, trzeba się ratować.
Włóczykij, bardzo dobra decyzja by iść do psychologa.
Kasia 30- co Ty tam jeszcze robisz? Uciekaj dziewczyno! Uciekaj!
Wszystkich pozdrawiam.
Mel.
Mel

Odważny, to nie ten kto się nie boi, ale ten który wie,
że istnieją rzeczy ważniejsze niż strach.
niewazne
zaufany użytkownik
Posty: 1417
Rejestracja: pn sie 16, 2010 3:15 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: niewazne »

Melaine w ogole sie z toba nie zgadzam. Dystans owszem ale nie w taki sposob jak ucieczka. ludzie chorzy tez zasluguja na dobro i okazywane cieplo. Chyba nie rozumiesz tej choroby.

Ciekawa jestem czy ty bys chciala np zeby rodzina wyslala cie do osrodka pomocy spolecznej, w ktorym panuja warunki jak w piwnicach, bo "przeciez oni maja wlasne zycie".
Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania
Melaine
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: czw lis 04, 2010 11:40 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: Melaine »

"Melaine w ogole sie z toba nie zgadzam. "
Twoje prawo :) Swoją drogą dziwne nieco, że w "ogóle ze mną", bo przecież znasz tylko wycinek moich poglądów na jakiś temat,
a zakładasz, że w każdym temacie na świecie? ;)

"Dystans owszem ale nie w taki sposob jak ucieczka."
A jak zyskać dystans w TYCH KONKRETNYCH sytuacjach? Może znasz jakiś rewolucyjny sposób? Podziel się! Jest szansa na Nobla.

"ludzie chorzy tez zasluguja na dobro i okazywane cieplo.:
Owszem. W sytuacjach które opisują przedmówcy to co mówisz, to nadstawianie drugiego policzka, a nie okazywanie ciepła. To chyba widoczne gołym okiem? Jak okazywać komuś ciepło i dawać dobbro jeśli Cię poniża i doprowadza do szału lub stanu depresji etc? Też może taki sposób znasz?

"Chyba nie rozumiesz tej choroby."
Daleka jestem od stwierdzenia, że rozumiem. Jednakże gratuluję Tobie, jeśli masz się za eksperta by takie wyroki ogłaszać. Własnie po to tutaj jestem rozumieć więcej.

"Ciekawa jestem czy ty bys chciala np zeby rodzina wyslala cie do osrodka pomocy spolecznej, w ktorym panuja warunki jak w piwnicach, bo "przeciez oni maja wlasne zycie".
A to już jest jakiś Twój własny problem, bo nie rozumiem czemu ja miałabym się odnosić do czegoś podobnego?
Powiem Ci tak: nie chciałabym być dla nikogo ciężarem, nie chciałabym aby moja choroba komuś zniszczyła życie. Zwłaszcza osobom które kocham. Chciałabym by walczyli o mnie do momentu, kiedy zdrowy rozsądek czy instynkt samozachowawczy każe się wycofać. Tak jak w ratowaniu tonącego - trzeba wiedziec kiedy odpuścić, bo inaczej pójdzie się z nim na dno.
Mel

Odważny, to nie ten kto się nie boi, ale ten który wie,
że istnieją rzeczy ważniejsze niż strach.
niewazne
zaufany użytkownik
Posty: 1417
Rejestracja: pn sie 16, 2010 3:15 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: niewazne »

Melaine pisze:"Melaine w ogole sie z toba nie zgadzam. "
Twoje prawo :) Swoją drogą dziwne nieco, że w "ogóle ze mną", bo przecież znasz tylko wycinek moich poglądów na jakiś temat,
a zakładasz, że w każdym temacie na świecie? ;)
W ogóle- wyrazy bliskoznaczne ani trochę, wcale. Komentując wpis - odnoszę sie do niego a nie do swoich poglądow na temat wszystkiego :lol: Odsylam do slownika języka polskiego.
Melaine pisze:"Dystans owszem ale nie w taki sposob jak ucieczka."
A jak zyskać dystans w TYCH KONKRETNYCH sytuacjach? Może znasz jakiś rewolucyjny sposób? Podziel się! Jest szansa na Nobla.
Nagroda Nobla? Przypomnij sobie za co i kto dostal ją rok temu. Akurat miała szansę na ten sukces osoba, ktora interesowala sie losem innych- jakoś jej nie otrzymała. Dlatego wątpie, że moja inicjatywa oraz rady mialyby szanse na jakakolwiek nagrode i wcale jej nie oczekuję.

Dystans? Moi rodzice i ja niejednokrotne musieliśmy sie dystansować a jednoczesnie dbac o chorą osobę w rodzinie. To da sie pogodzić jeśli tylko sie chce. Pisalam o tym nie raz- chcesz poszukaj, nie - uciekaj dalej :D

PS Gdy statek tonie szczury uciekają pierwsze :!:
Melaine pisze:"ludzie chorzy tez zasluguja na dobro i okazywane cieplo.:
Owszem. W sytuacjach które opisują przedmówcy to co mówisz, to nadstawianie drugiego policzka, a nie okazywanie ciepła. To chyba widoczne gołym okiem? Jak okazywać komuś ciepło i dawać dobbro jeśli Cię poniża i doprowadza do szału lub stanu depresji etc? Też może taki sposób znasz?
Osoba agresywna takze cierpi! Tylko inaczej wyraza swoj bol. Nie usprawiedlwiam agresji chorobą. To takze czlowiek taki sam jak ty i ja. Jesli osoba zagraza swojemu bezpieczenstwu i stwarza zagrozenie innym w takiej sytuacji są szpitale i to jest najlepsze wyjście. Choć jestem zrazona do slużby zdrowia zwlaszcza w zakresie psychiatrii.
Melaine pisze:"Chyba nie rozumiesz tej choroby."
Daleka jestem od stwierdzenia, że rozumiem. Jednakże gratuluję Tobie, jeśli masz się za eksperta by takie wyroki ogłaszać. Własnie po to tutaj jestem rozumieć więcej.

Owszem w ciągu ostatnich 90 dni zrozumiałam bardzo duzo. Zrozumiałam wszystko, czego nie potrafilam zrozumieć przez 10 lat. Ekspertem sie nie czuje- to nie ładnie przekrecac czyjes slowa :wink:
Melaine pisze:"Ciekawa jestem czy ty bys chciala np zeby rodzina wyslala cie do osrodka pomocy spolecznej, w ktorym panuja warunki jak w piwnicach, bo "przeciez oni maja wlasne zycie".
A to już jest jakiś Twój własny problem, bo nie rozumiem czemu ja miałabym się odnosić do czegoś podobnego?
Nie mój problem- nie jestem w podeszlym wieku. A no dlatego powinnaś sie odnosić do takiego czegoś, bo chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że kiedyś ty tez bedziesz stara, może niepełnosprawna z racji swojego wieku, może będziesz wymagać całodobowej opieki, może bedziesz niewidoma i twoja rodzina stanie przed dylamentem co z tobą zrobić.
Melaine pisze:Powiem Ci tak: nie chciałabym być dla nikogo ciężarem, nie chciałabym aby moja choroba komuś zniszczyła życie. Zwłaszcza osobom które kocham. Chciałabym by walczyli o mnie do momentu, kiedy zdrowy rozsądek czy instynkt samozachowawczy każe się wycofać. Tak jak w ratowaniu tonącego - trzeba wiedziec kiedy odpuścić, bo inaczej pójdzie się z nim na dno.
Tez myslalam, ze choroba bliskiej osoby niszczy moje zycie. Do momentu gdy zdalam sobie sprawe z tego, ze to osoba chora ma dopiero "przewalone". To ta osoba meczy sie sama ze soba, ze swoja psychika, ze wszystkim co ja otacza. Nie ucieknie przeciez od swoich mysli.

Cóż, masz inne priorytety. Dla mnie najważniejsza jest rodzina i nawet gdyby pomagając bliskim mialabym pojśc z nimi na dno (jak to sformuowałaś) - poszłabym.
Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: mei »

.
Ostatnio zmieniony wt lut 04, 2014 12:45 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Melaine
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: czw lis 04, 2010 11:40 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: Melaine »

"W ogóle- wyrazy bliskoznaczne ani trochę, wcale. Komentując wpis - odnoszę sie do niego a nie do swoich poglądow na temat wszystkiego Odsylam do slownika języka polskiego."
Bądź łaskawa zmienic swój protekcjonalny ton. W ogóle znaczy w ogóle - odsyłam do logiki.

"Nagroda Nobla? Przypomnij sobie za co i kto dostal ją rok temu. Akurat miała szansę na ten sukces osoba, ktora interesowala sie losem innych- jakoś jej nie otrzymała. Dlatego wątpie, że moja inicjatywa oraz rady mialyby szanse na jakakolwiek nagrode i wcale jej nie oczekuję."
Trudno się nie zgodzić ;)

"Dystans? Moi rodzice i ja niejednokrotne musieliśmy sie dystansować a jednoczesnie dbac o chorą osobę w rodzinie. To da sie pogodzić jeśli tylko sie chce. Pisalam o tym nie raz- chcesz poszukaj, nie - uciekaj dalej "
Dbać to nie znaczy godzić się na wszystko, prawda? Czytałaś w ogóle (!) posty poprzedzające mój? Czytałaś w ogóle (!) to co pisałam? Dlaczego mam wrażenie, że piszesz odnosząc się nie do mnie, a do siebie?

"PS Gdy statek tonie szczury uciekają pierwsze"
Znaczy, że porządni ludzie idą z nim na dno, a każdy kto ratuje siebie to szczur i szuja? Rolę ofiary masz wdrukowaną czy to tylko pobożne życzenie?

"Osoba agresywna takze cierpi! Tylko inaczej wyraza swoj ból. Nie usprawiedlwiam agresji chorobą. To takze czlowiek taki sam jak ty i ja. Jesli osoba zagraza swojemu bezpieczenstwu i stwarza zagrozenie innym w takiej sytuacji są szpitale i to jest najlepsze wyjście. Choć jestem zrazona do slużby zdrowia zwlaszcza w zakresie psychiatrii."
Usprawiedliwiasz agersję chorobą i piszesz, że nie usprawiedliwiasz i trzeba Ci wierzyć? To może być przełom np dla rodzin alkoholików nowum: oni cierpią - dajcie się kopnąć, ich to nawet bardziej boli. Congr.

"Nie mój problem- nie jestem w podeszlym wieku. A no dlatego powinnaś sie odnosić do takiego czegoś, bo chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że kiedyś ty tez bedziesz stara, może niepełnosprawna z racji swojego wieku, może będziesz wymagać całodobowej opieki, może bedziesz niewidoma i twoja rodzina stanie przed dylamentem co z tobą zrobić."
To co piszesz to jakaś bzdura - wybacz. Rozmawiamy o czymś zupełnie innym. Co ma niedołężność do agresywnego typa, który nie chce się leczyć i niszczy wszystkich wokół? Naprawdę nie widzisz różnicy nic a nic? Jeśli nie chcesz zrozumieć i załatwiasz w jakiś sposób tutaj swoje sprawy, nic mi do tego. Zostaw mnie w spokoju i nie manipuluj.

"Tez myslalam, ze choroba bliskiej osoby niszczy moje zycie. Do momentu gdy zdalam sobie sprawe z tego, ze to osoba chora ma dopiero "przewalone". To ta osoba meczy sie sama ze soba, ze swoja psychika, ze wszystkim co ja otacza. Nie ucieknie przeciez od swoich mysli."
Zdaje się, że masz to juz za sobą. A teraz jako neofitka odwalasz robotę antyterapeutyczną?

"Cóż, masz inne priorytety. Dla mnie najważniejsza jest rodzina i nawet gdyby pomagając bliskim mialabym pojśc z nimi na dno (jak to sformuowałaś) - poszłabym."
Zdaje się, że masz juz pozamiatane i nie zrobiłaś z siebie ofiary, teraz sobie opowiadasz co byś zrobiła gdyby. Nie pozwalaj sobie z łaski swojej na nadinterpretację i nie mów mi jakie ja mam priorytety. Nic o mnie nie wiesz, większość to Twoje projekcje.
Mel

Odważny, to nie ten kto się nie boi, ale ten który wie,
że istnieją rzeczy ważniejsze niż strach.
niewazne
zaufany użytkownik
Posty: 1417
Rejestracja: pn sie 16, 2010 3:15 pm

Re: Tylko dla rodzin i opiekunów-reaktywacja

Post autor: niewazne »

mei pisze:Nieważne - dziękuję. Dziękuję Wam wszystkim, którzy nas wspieracie, a kiedy trzeba opieprzycie, dopilnujecie, żeby nie zawalić swoich spraw. Dzięki Wam życie jest znośne. Dziękuję.
:) Ciesze sie, ze cos ci daly moje slowa- wiesz na pewno jakie to teraz dla mnie wazne- choc troche pomoc komus.
Melaine pisze:"W ogóle- wyrazy bliskoznaczne ani trochę, wcale. Komentując wpis - odnoszę sie do niego a nie do swoich poglądow na temat wszystkiego Odsylam do slownika języka polskiego."
Bądź łaskawa zmienic swój protekcjonalny ton. W ogóle znaczy w ogóle - odsyłam do logiki.
Hehe. Istnieja synonimy- skoro je znam to uzywam- co nie znaczy, ze wywyzszam sie jak mi to zarzucilas :lol:
Melaine pisze: "Dystans? Moi rodzice i ja niejednokrotne musieliśmy sie dystansować a jednoczesnie dbac o chorą osobę w rodzinie. To da sie pogodzić jeśli tylko sie chce. Pisalam o tym nie raz- chcesz poszukaj, nie - uciekaj dalej "
Dbać to nie znaczy godzić się na wszystko, prawda? Czytałaś w ogóle (!) posty poprzedzające mój? Czytałaś w ogóle (!) to co pisałam? Dlaczego mam wrażenie, że piszesz odnosząc się nie do mnie, a do siebie?
Oczywiscie, ze czytalam- tak jak i cale forum. I nic o godzeniu sie na wszystko nie napisalam. Nie ladnie wciskac komus do ust slowa, ktorych nie wypowiedzial. Chpodzilo mi o forme kompromisu miedzy wlasnym prywatnym zyciem a choroba bliskiej osoby. I wiem, ze taki kompromis jest mozliwy. Nie jest nim ucieczka.

Do ciebie sie nawet nie odnosze, poniewaz zadnego konkretnego postu o swojej sytacji nie napisalas. Skupialas sie raczej tylko na osobach, ktore wpisaly sie wczesniej. Napisalas jedynie cos w stylu, ze tez przechodzilas/przechodzisz (nie pamietam) przez to co forumowicze, ktorzy napisali przed toba. Mowisz do nich zeby uciekali. Pewnie najprosciej ratowac wlasne 4 litery i zwiewac. A chory niech dalej cierpi, niech umiera w samotnosci.

Odnosze sie do siebie bo moge bazowac na swoim doswiadczeniu a takze ludzi z tego forum i kilku innych osob.
Melaine pisze:"PS Gdy statek tonie szczury uciekają pierwsze"
Znaczy, że porządni ludzie idą z nim na dno, a każdy kto ratuje siebie to szczur i szuja? Rolę ofiary masz wdrukowaną czy to tylko pobożne życzenie?
Nie zrozumialas.
Melaine pisze: "Osoba agresywna takze cierpi! Tylko inaczej wyraza swoj ból. Nie usprawiedlwiam agresji chorobą. To takze czlowiek taki sam jak ty i ja. Jesli osoba zagraza swojemu bezpieczenstwu i stwarza zagrozenie innym w takiej sytuacji są szpitale i to jest najlepsze wyjście. Choć jestem zrazona do slużby zdrowia zwlaszcza w zakresie psychiatrii."
Usprawiedliwiasz agersję chorobą i piszesz, że nie usprawiedliwiasz i trzeba Ci wierzyć? To może być przełom np dla rodzin alkoholików nowum: oni cierpią - dajcie się kopnąć, ich to nawet bardziej boli. Congr.
Haha thx :lol: tak trzeba mi wierzyc :wink: Nie chodzi mio trwanie przy osobie agresywnej a o doprowadzenie do stanu, w ktorym agresja minie. Sa szpitale, sa leki, jest psychoterapia grupowa, rodzinna. Trzeba uswiadamiac chorego a nie zostawiac na pastwe losu bo tak latwiej dla wlasnego ego. Ja mowie o schizofrenii a nie o alkoholikach bo to zupelnie inna sprawa. A agresje moze wywolac psychoza! I co wtedy kieruje czlowiekiem? Jego wlasny mozg czy jego mozg ale pod wplywem psychozy? Poczytaj!

Jest na forum uzytkownik, ktory podczas psychoz byl agresywny. Sam o tym pisal. Udalo mu sie z tego wyjsc, teraz pisze na forum, dzieli sie doswiadzeniem, pomaga i naprawde z checia czytam jego wpisy. Gdyby nie jego bliska osoba, ktora przy nim trwala- nie udaloby mu sie to- sam tak mowi.
Melaine pisze:"Nie mój problem- nie jestem w podeszlym wieku. A no dlatego powinnaś sie odnosić do takiego czegoś, bo chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że kiedyś ty tez bedziesz stara, może niepełnosprawna z racji swojego wieku, może będziesz wymagać całodobowej opieki, może bedziesz niewidoma i twoja rodzina stanie przed dylamentem co z tobą zrobić."
To co piszesz to jakaś bzdura - wybacz. Rozmawiamy o czymś zupełnie innym. Co ma niedołężność do agresywnego typa, który nie chce się leczyć i niszczy wszystkich wokół? Naprawdę nie widzisz różnicy nic a nic? Jeśli nie chcesz zrozumieć i załatwiasz w jakiś sposób tutaj swoje sprawy, nic mi do tego. Zostaw mnie w spokoju i nie manipuluj.
Ma duzo. Jak nazwalas- niedoleznosc- to niepelnosprawnosc fizyczna. Slyszalas o niepelnosprawnosci psychicznej?
Zadnych spraw nie zalatwiam :) bez przesady- bez takich oskarzen. Nigdy nikim nie manipulowalam bo nawet nie umiem, nie dla mnie taka sztuka manipulacji.
Melaine pisze:"Tez myslalam, ze choroba bliskiej osoby niszczy moje zycie. Do momentu gdy zdalam sobie sprawe z tego, ze to osoba chora ma dopiero "przewalone". To ta osoba meczy sie sama ze soba, ze swoja psychika, ze wszystkim co ja otacza. Nie ucieknie przeciez od swoich mysli."
Zdaje się, że masz to juz za sobą. A teraz jako neofitka odwalasz robotę antyterapeutyczną?
Neofitka :lol: wrecz przeciwnie uwazam terapie jako konieczny dodatek do leczenia.
Melaine pisze:""Cóż, masz inne priorytety. Dla mnie najważniejsza jest rodzina i nawet gdyby pomagając bliskim mialabym pojśc z nimi na dno (jak to sformuowałaś) - poszłabym."
Zdaje się, że masz juz pozamiatane i nie zrobiłaś z siebie ofiary, teraz sobie opowiadasz co byś zrobiła gdyby. Nie pozwalaj sobie z łaski swojej na nadinterpretację i nie mów mi jakie ja mam priorytety. Nic o mnie nie wiesz, większość to Twoje projekcje.
Nie zrobilam z siebie ofiary mimo wszystkiego co mnie spotkalo. A jakie masz priorytety- coz po jednym zdaniu i opini mozna poznac kto jest jakim czlowiekiem.

Wedlug ciebie- wnioskuje po wpisach- najprosciej zostawic chora agresywna osobe. Niech sie dzieje z nia co chce. Poczytaj o fazach schizofrenii. Jesli chory sie leczy ma szanse na reemisje. Nie zawsze musi byc taki jak z horrorow. Myslisz, ze taka chora osoba chce byc agresywna? Uwazasz, ze sprawia jej to przyjemnosc? Sa leki, ktore hamuja te objawy!

Poza tym cierpliwoscia i uczuciem mozna wiele zdzialac- sama widzialam. Oczywiscie nie mozna dac sobie wejsc na glowe tylko tak jak wczesniej pisalam kluczem jest znalezienie kompromisu. To co mowisz- ucieczka- to najgorsze, co moze spotkac chora osobe. Wyrzucenie ze spoleczenstwa...

Wierze, ze sa jeszcze ludzie, ktorzy mysla podobnie do mnie. "Ludzi dobrej woli jest wiecej i mocno wierze, ze ten swiat nie zginie dzieki nim"!
Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania
ODPOWIEDZ

Wróć do „mój rodzic jest chory”