Józef80 pisze: ↑śr kwie 13, 2022 3:23 pm
materia też ma swój czas rozpadu, w pierwotnie starym wszechświecie ostatnim pierwiastkiem który pozostanie będzie czyste żelazo jako że jest najtrwalsze.
Zwróć uwagę na hipotezę multiversum i transhumanizm oraz autoewolucję gatunku ludzkiego.
Inne wszechświaty dopiero wybuchają, wszystko w nich jest świeże, nowe, a jako że zaistniały tam inne prawa fizyki, to i inne istnienie świadome tam poznaje rzeczywistość. Inne wszechświaty za to już wymarły i nasz do nich dołączy kiedyś. Pewnie pozostała materia i tak może w jakiś sposób dalej być wykorzystana, tylko z braku zewnętrznej, niezależnej istoty rozumnej, konstruktora, leżeć będzie sobie odłogiem niewykorzystana a pełna potencjalnych możliwości.
Nie ma wspólnej materii, przestrzeni, czasu dla tych obiektów, więc nie dochodzą do nas żadne sygnały o ich istnieniu, trwaniu czy wybuchach. Może materia jest zupełnie inna, więc nawet nie zareaguje z naszą rzeczywistością, nie przekroczy bariery między wszechświatami. Cisza i bariera, przerwa fizyczna a za nią całe światy i przyszłość.
Jedyną możliwością stwierdzenia ich istnienia jest uniwersalny rozum i nauka. To jest niezniszczalne. Wszechświaty ciągle trwają i przekształcają się, niezależnie od czasu i przekształceń i końca naszej materii razem z nami.
Skromniejszą wersją wyjścia poza ograniczenia naszych istot jest transhumanizm, tylko nie takie naiwne hipotezy jak Kurzweila o przejściu w przestrzeń cyfrową komputerów w XXI wieku, a solidne teorie autoewolucji ciała i umysłu ludzkiego oparte o wiedzę biologiczną i świadomość całego dotychczasowego drzewa ewolucji Życia na planecie.
Człowiek taki jakim jest teraz, równie dobrze już gotowy mógł wylądować 4 miliardy lat temu na tej planecie, gdzie jeszcze wszystko się gotowało, nie było tlenu a w wodach kipiała sobie pierwotna zupa aminokwasów.Tylko jaki to miałoby sens tam go umieścić? Żeby zobaczył, że do wszystkiego można było dojść tańszym kosztem, od razu, przy odpowiednio nakierowanym rozumie i wiedzy?
Siadł sobie na skale wulkanicznej i zadumał się: Co ja będę robił tu przez następny miliard lat? A kolejny i kolejny? Zanudzę się na śmierć, zanim powstaną owe miasta cywilizacji dwudziestopierwszowiecznej i mój dom i piesek.
Przecież technicznie organizm gotowego człowieka ze zmysłami był do złożenia z gotowych elementów tamtej materii. Po co czekać miliony lat krwawej ewolucji, śmierci, nieporozumień, błędów Natury, przemijania?
Trzeba trochę oddzielić czysty rozum od ograniczeń ludzkich. Miliardy lat przekształceń materii na Ziemi były skomplikowane i fascynujące. Obiektywny trwały świat. To jest ogrom wiedzy, nawet bezosobowej, nie znającej tego co musiały przejść subiektywnie pomniejsze świadomości organizmów w ewolucji. Nie zna ona też śmierci jednostek i przerw w istnieniu pomiędzy nimi, nie jest podatna w ogóle na znikanie!
Czy to nie jest wyjątkowo dziwne?