Niepokój egzystencjalny
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Coś w tym jest, bo najlepsze efekty uzyskuję kiedy wczuwam się w sytuację i wszystko dzieje się tak jakby lawinowo, automatycznie, a nie wtedy, kiedy skrupulatnie stosuję reguły i mierzę każdy krok. Wtedy rychło coś się zablokuje nadmiarem nieprzerobionych świadomie zadań i nie będę zadowolony z tego co robię.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Podoba mi się to zdanie.cezary123 pisze: ↑czw sie 19, 2021 3:25 pm „To, co cierpiącemu na nerwicę natręctw przybliżamy, to, co mu
oddajemy, to, co musimy mu ponownie pozwolić odnaleźć, to jest jego
zaufanie do własnej mądrości serca”.
https://apcz.umk.pl/czasopisma/index.ph ... .053/18410

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Nerwice odkładamy na bok na razie, bo to coś innego. Czym więc tak naprawdę jest niepokój egzystencjalny:
"Przeżywanie w sposób świadomy niepokoju egzystencjalnego, w tym także lęku sumienia, pozwala człowiekowi na głębsze poznanie siebie, na odkrywaniecoraz pełniej istoty własnej egzystencji zarówno w tym wszystkim, co wyznacza jej pozytywną naturę, jak i w tym, co ją determinuje. Niepokój egzystencjalny można określić jako rezultat zagrożenia podstawowej wartości, którą dla człowieka jest jego egzystencja z jej głównymi cechami: spełnieniem siebie, otwarciem na drugą osobę i na przyszłość (czasowość człowieka), wreszcie z samym faktem życia. Może on więc odpowiednio przybierać formę lęku przed winą i potępieniem, lęku przed pustką i bezsensem oraz lęku przed losem i śmiercią.
W życiu doświadczamy „uspołecznienia” niepokoju egzystencjalnego, czyli nadawania mu określonej formy. Nie może to jednak zmienić faktu, że życie człowieka jest życiem „ku śmierci”. Ryzyko, wkomponowane zresztą w nasze funkcjonowanie w świecie współczesnym, w role, które przychodzi nam grać na aktualnej scenie społecznej, jest nierozerwalnie związane z przeżywaniem niepokoju egzystencjalnego. Według Palmlund społeczne funkcjonowanie w sytuacji ryzyka ma silne zakorzenienie w niepokoju egzystencjalnym, a na poziomie potrzeb wyraża się potrzebą sprawowania kontroli nad tym, co nieznane i niekontrolowane. W tych interakcjach możliwe jest dostrzeżenie form, stale tworzonych i przetwarzanych poprzez ich emocjonalne i intelektualne doświadczanie. Tym, co w perspektywie śmierci ukierunkowuje człowieka w dokonywaniu decyzji i wyborów egzystencjalnych, jest sumienie. Ale także samo sumienie łączy się z lękiem. Wymaga ono kształtowania, oczyszczania z naleciałości, jakie niesie doświadczenie coraz bardziej skomplikowanego od strony informacyjnej i organizacyjnej życia".
https://charaktery.eu/artykul/lek-niezb ... elni-zycia
Wygląda na to, że jest to stan, w którym stajemy twarzą w twarz z faktem samego istnienia, uwolnieni ze wszelkich form, naleciałości, przeżyć w świecie, rytuałów na każdą okoliczność życiową, swoich przyziemnych dokonań, sukcesów i porażek, reakcji ze środowiskiem i innymi istotami, być może też z wizerunkami siebie samego utkanymi w doczesności, które nie mają już znaczenia w obliczu czegoś najbardziej podstawowego - tylko nie wiadomo co to tak naprawdę jest. Jak to uchwycić?
"Przeżywanie w sposób świadomy niepokoju egzystencjalnego, w tym także lęku sumienia, pozwala człowiekowi na głębsze poznanie siebie, na odkrywaniecoraz pełniej istoty własnej egzystencji zarówno w tym wszystkim, co wyznacza jej pozytywną naturę, jak i w tym, co ją determinuje. Niepokój egzystencjalny można określić jako rezultat zagrożenia podstawowej wartości, którą dla człowieka jest jego egzystencja z jej głównymi cechami: spełnieniem siebie, otwarciem na drugą osobę i na przyszłość (czasowość człowieka), wreszcie z samym faktem życia. Może on więc odpowiednio przybierać formę lęku przed winą i potępieniem, lęku przed pustką i bezsensem oraz lęku przed losem i śmiercią.
W życiu doświadczamy „uspołecznienia” niepokoju egzystencjalnego, czyli nadawania mu określonej formy. Nie może to jednak zmienić faktu, że życie człowieka jest życiem „ku śmierci”. Ryzyko, wkomponowane zresztą w nasze funkcjonowanie w świecie współczesnym, w role, które przychodzi nam grać na aktualnej scenie społecznej, jest nierozerwalnie związane z przeżywaniem niepokoju egzystencjalnego. Według Palmlund społeczne funkcjonowanie w sytuacji ryzyka ma silne zakorzenienie w niepokoju egzystencjalnym, a na poziomie potrzeb wyraża się potrzebą sprawowania kontroli nad tym, co nieznane i niekontrolowane. W tych interakcjach możliwe jest dostrzeżenie form, stale tworzonych i przetwarzanych poprzez ich emocjonalne i intelektualne doświadczanie. Tym, co w perspektywie śmierci ukierunkowuje człowieka w dokonywaniu decyzji i wyborów egzystencjalnych, jest sumienie. Ale także samo sumienie łączy się z lękiem. Wymaga ono kształtowania, oczyszczania z naleciałości, jakie niesie doświadczenie coraz bardziej skomplikowanego od strony informacyjnej i organizacyjnej życia".
https://charaktery.eu/artykul/lek-niezb ... elni-zycia
Wygląda na to, że jest to stan, w którym stajemy twarzą w twarz z faktem samego istnienia, uwolnieni ze wszelkich form, naleciałości, przeżyć w świecie, rytuałów na każdą okoliczność życiową, swoich przyziemnych dokonań, sukcesów i porażek, reakcji ze środowiskiem i innymi istotami, być może też z wizerunkami siebie samego utkanymi w doczesności, które nie mają już znaczenia w obliczu czegoś najbardziej podstawowego - tylko nie wiadomo co to tak naprawdę jest. Jak to uchwycić?
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: wt sty 11, 2022 4:07 am
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Niepokój egzystencjalny ma tą samą przyczynę w każdym człowieku. Jest nią utożsamienie się jaźni, bytu duchowego człowieka z jego własnym umysłem. To zespolenie nazywa się EGO. Jest to odczucie własnej indywidualnej egzystencji w oddzieleniu od świata i innych. To oddzielenie powoduje, iż człowiek nie ma dostępu do pewnego zakresu informacji o sobie i o świecie, przez co tworzy się luka i najważniejsze pytania egzystencjonalne pozostają bez odpowiedzi. To rodzi podskórną niepewność i niepokój. Ten niepokój jest zatem bodźcem, informacją bolesną, którą należy interpretować w kategorii bodźca do rozwoju, "aha coś tu mi chyba umyka, czegoś istotnego nie jestem świadomy, umyka mi jakiś ważny element w moim doświadczaniu życia" itp. Jest to mechanizm procesu ewolucyjnego człowieka, który popycha go z osadzenia jego świadomości w umyśle ku ewolucji duchowej. Samoświadomość człowieka na poziomie Ego jest niepełna, przez co postrzegany obraz rzeczywistości również jest niepełny, odczuwany niepokój powinien wzbudzić chęć do rozszerzenia wiedzy o sobie i o świecie i wzrostu samoświadomości, aż do osiągnięcia wglądu duchowego. Samoświadomość duchowa jest kwintesencją życia ludzkiego i kwintesencją 14 mld. lat ewolucji wszechświata i odsłania przed człowiekiem ukryte dotąd karty rzeczywistości.
Wyczuwany niepokój egzystencjalny prawidłowo interpretowany jest zatem szansą dla każdego człowieka by sięgać głębiej, sięgać dalej i rozpoznać prawdziwą istotę własnego bytu przy której Ego to tylko proch.
Niestety większość ludzi postanawia tłumić niepokój uznając go za coś niepożądanego i poprzez różne praktyki i aktywności przenosi go w jeszcze głębsze pokłady swej nieświadomości, rezygnując z szansy jaką dostali od życia. Jedną z takich praktyk jest wiara w dogmatyzm religijny, która nie ma nic wspólnego z rozwojem i życiem duchowym. Wiara w irracjonalne przekonania jest skokiem w otchłań umysłu i pogłębia identyfikację z Ego stając się jedną z najsilniejszych przeszkód na drodze do samoświadomości duchowej. Wiara iż godzinka co niedzielę w świątyni wystarczy do życia wiecznego to najdalsza otchłań i mroki umysłu.
Takich ucieczek jest jednak więcej- wiara iż więcej znaczy lepiej, wiara iż sukces przyniesie szczęście, wiara iż cierpienie to naturalny stan ludzkości, wiara iż materialność to podstawa rzeczywistości, wiara iż człowiek ma prawo podporządkować sobie Ziemię i inne istoty żywe, wiara iż darwinizm to zasada dla ludzkiej egzystencji, wiara iż UFO istnieje, wiara iż lewy polityk jest lepszy od tego z prawej, wiara iż kiedyś nadejdą lepsze dni, wiara iż wszystko jest zdeterminowane, wiara iż nauka ukazuje nam prawdę lub część prawdy o rzeczywistości, wiara iż śmierć jest końcem istnienia, wiara iż świadomość jest wytworem mózgu, wiara iż medycyna zachodnia chce leczyć ludzi, wiara iż chemia w jedzeniu jest neutralnie nieszkodliwa, wiara iż 50% pobieranych podatków ze wszystkich źródeł od obywatela nie jest systemem współczesnego niewolnictwa, wiara iż nie istnieje odpowiedź po co tu w ogóle jesteśmy itd. itp. Ucieczek jest nieskończona liczba.
Wszystko to sprawia, iż Ego ma co robić, tłumiąc w ten sposób niepokój egzystencjalny,zastępuje go sobie sprawami i problemami bardziej przyziemnymi wyolbrzymiając ich znaczenie w życiu. I tak prawdy egzystencjalne dalej pozostają w ukryciu i człowiek umiera w strachu, niepewności, żalu i poczuciu niespełnienia. Szansa uciekła, no cóż...
Wyczuwany niepokój egzystencjalny prawidłowo interpretowany jest zatem szansą dla każdego człowieka by sięgać głębiej, sięgać dalej i rozpoznać prawdziwą istotę własnego bytu przy której Ego to tylko proch.
Niestety większość ludzi postanawia tłumić niepokój uznając go za coś niepożądanego i poprzez różne praktyki i aktywności przenosi go w jeszcze głębsze pokłady swej nieświadomości, rezygnując z szansy jaką dostali od życia. Jedną z takich praktyk jest wiara w dogmatyzm religijny, która nie ma nic wspólnego z rozwojem i życiem duchowym. Wiara w irracjonalne przekonania jest skokiem w otchłań umysłu i pogłębia identyfikację z Ego stając się jedną z najsilniejszych przeszkód na drodze do samoświadomości duchowej. Wiara iż godzinka co niedzielę w świątyni wystarczy do życia wiecznego to najdalsza otchłań i mroki umysłu.
Takich ucieczek jest jednak więcej- wiara iż więcej znaczy lepiej, wiara iż sukces przyniesie szczęście, wiara iż cierpienie to naturalny stan ludzkości, wiara iż materialność to podstawa rzeczywistości, wiara iż człowiek ma prawo podporządkować sobie Ziemię i inne istoty żywe, wiara iż darwinizm to zasada dla ludzkiej egzystencji, wiara iż UFO istnieje, wiara iż lewy polityk jest lepszy od tego z prawej, wiara iż kiedyś nadejdą lepsze dni, wiara iż wszystko jest zdeterminowane, wiara iż nauka ukazuje nam prawdę lub część prawdy o rzeczywistości, wiara iż śmierć jest końcem istnienia, wiara iż świadomość jest wytworem mózgu, wiara iż medycyna zachodnia chce leczyć ludzi, wiara iż chemia w jedzeniu jest neutralnie nieszkodliwa, wiara iż 50% pobieranych podatków ze wszystkich źródeł od obywatela nie jest systemem współczesnego niewolnictwa, wiara iż nie istnieje odpowiedź po co tu w ogóle jesteśmy itd. itp. Ucieczek jest nieskończona liczba.
Wszystko to sprawia, iż Ego ma co robić, tłumiąc w ten sposób niepokój egzystencjalny,zastępuje go sobie sprawami i problemami bardziej przyziemnymi wyolbrzymiając ich znaczenie w życiu. I tak prawdy egzystencjalne dalej pozostają w ukryciu i człowiek umiera w strachu, niepewności, żalu i poczuciu niespełnienia. Szansa uciekła, no cóż...
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Każda istota odczuwa niepokój egzystencjalny na swoim poziomie i ze swojego układu odniesienia zwanego postacią Życia.
Być albo nie być.
Co to jest istnienie tak w ogóle?
Być albo nie być.
Co to jest istnienie tak w ogóle?
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 15429
- Rejestracja: pt lut 06, 2015 7:06 pm
- płeć: mężczyzna
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Tak, ale wyobraźmy sobie na czym może polegać niepokój egzystencjalny istot skazanych na istnienie w różnych formach i kształtach i postaciach Życia, które muszą przejść w sobie we wszystkich możliwych światach i miejscach Kosmosu.
Niepokój egzystencjalny człowieka to problem samego bycia człowiekiem od narodzin do śmierci w tym świecie.
Niepokój bycia inną istotą jest łatwiejszy do zniesienia?
Niepokój egzystencjalny człowieka to problem samego bycia człowiekiem od narodzin do śmierci w tym świecie.
Niepokój bycia inną istotą jest łatwiejszy do zniesienia?
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 15429
- Rejestracja: pt lut 06, 2015 7:06 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
No nie wiem , swojej świadomości nie wymienisz na inną, czyli tylko jakby musisz żyć swoim życiem xd
the end
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 291
- Rejestracja: ndz sty 09, 2022 1:28 am
Re: Niepokój egzystencjalny
Mam i to od najmłodszych lat.
A to kim zostanę, a to co będę w przyszłości robić, a to czemu nie mogę być jaka ja chcę, a to chcę pomóc i zawsze źle...
Żeby chociaż miała jedną przyjazną duszyczkę, która jak w tej piosence poniżej pokrzepi było by mi lżej, jakoś tak bardziej po ludzku.
tłumaczenie:
{widze twoje potwory widzę twój ból... kiedy potrzebujesz wsparcia ty wolisz stanąć do walki o życie sam (jakoś tak)}
I żaden psycholog tego nie daje, przynajmniej nie mi. Raczej stoję sama jakby niezrozumiana
:/.
A to kim zostanę, a to co będę w przyszłości robić, a to czemu nie mogę być jaka ja chcę, a to chcę pomóc i zawsze źle...
Żeby chociaż miała jedną przyjazną duszyczkę, która jak w tej piosence poniżej pokrzepi było by mi lżej, jakoś tak bardziej po ludzku.
tłumaczenie:
{widze twoje potwory widzę twój ból... kiedy potrzebujesz wsparcia ty wolisz stanąć do walki o życie sam (jakoś tak)}
I żaden psycholog tego nie daje, przynajmniej nie mi. Raczej stoję sama jakby niezrozumiana

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 291
- Rejestracja: ndz sty 09, 2022 1:28 am
Re: Niepokój egzystencjalny
Były czasy w Polsce kiedy to niepokój o byt był na niskim poziomie chyba czasy PRL(dom, rodzina. gwarantowana praca) i zdaje się komunizm to wszystko jakby znieważył splądrował.Erratas pisze: ↑śr cze 23, 2021 6:31 pm Rasizm już istniał w prehistorii.
J.J Russo był tępym palantem, twierdząc, że wracając do anarchoprymitywizmu byśmy stali się szczęśliwsi.
Podobnie twierdził zbrodniarz Ted Kaczyński śmieć, który chciał zatrzymać postęp cywilizacji.
Niepokój egzystencjalny zostanie złagodzony przez dalszy postęp.
Ale zgadzam sie postęp ewolucja może złagodzić niepokój. Tylko czasy Rewolucji mogą niektórych przerosnąć.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Można sobie też wyobrazić, że inna cywilizacja istot rozumnych bada zjawisko niepokoju egzystencjalnego u gatunku ludzi z planety Ziemia. Sprawdza powiązania pomiędzy budową organizmu, jego ograniczeniami i dziwnością na tle rzeczywistości a rodzajem owych przeżyć.
Sami w kimś takim istnieć nie muszą, mogą spojrzeć z zewnątrz na tę populację i formę Życia.
Sprawa jest dosyć głęboka, bo wiąże się z pytaniem: Co to znaczy być człowiekiem?
Dlaczego tak istniał i istnieje ze swoja biologią, historią i losami jednostek a nie zupełnie inaczej?
Dla nas to niestety wszystko, bez możliwości wyjścia poza tę formę egzystencji, przynajmniej na czas obecnego pokolenia tego "wcielenia".
Później może zostawimy człowieka gdzieś obok, za sobą, poza sobą?
Bo czy to jedyny możliwy ideał istnienia w rzeczywistości?
Godzien podporządkowania jemu wszystkiego co nasze na wieki?
Człowiek miarą wszechrzeczy?
Sami w kimś takim istnieć nie muszą, mogą spojrzeć z zewnątrz na tę populację i formę Życia.
Sprawa jest dosyć głęboka, bo wiąże się z pytaniem: Co to znaczy być człowiekiem?
Dlaczego tak istniał i istnieje ze swoja biologią, historią i losami jednostek a nie zupełnie inaczej?
Dla nas to niestety wszystko, bez możliwości wyjścia poza tę formę egzystencji, przynajmniej na czas obecnego pokolenia tego "wcielenia".
Później może zostawimy człowieka gdzieś obok, za sobą, poza sobą?
Bo czy to jedyny możliwy ideał istnienia w rzeczywistości?
Godzien podporządkowania jemu wszystkiego co nasze na wieki?
Człowiek miarą wszechrzeczy?
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Może odpowiedź jest w tym wierszu:
Samotność
ANNA ŚWIRSZCZYŃSKA
Samotność,
ogromna perła samotności,
w niej się ukryłam.
Przestrzeń,
która się rozprzestrzenia,
w niej ogromnieję.
Cisza, źródło głosów.
Nieruchomość, matka ruchu.
Jestem sama.
Jestem sama, a więc jestem niczym.
Co za szczęście.
Jestem niczym, a więc mogę być wszystkim.
Egzystencja bez esencji,
esencja bez egzystencji, wolność.
Jestem czysta jak to, czego nie ma,
bezpieczna jak platońska idea,
bogata jak możliwość.
Śmiejąc się wyciągam ręce
do tysiąca moich wspaniałych przyszłości.
Mogę stać się pianą na morzu
i osiągnąć jej szczęście krótkotrwania.
Albo meduzą i mieć na własność
całą śliczność meduzy.
Albo ptakiem z jego szczęściem lotu,
albo kamieniem z jego szczęściem wieczności,
albo drogą mleczną.
Jestem sama, jestem silna.
Samotność chroni mnie.
Jestem sama, a więc mnie nie ma,
nie ma mnie, a więc istnieję
doskonale jak doskonałość,
rozmaicie jak rozmaitość.
Potem przyjdą ludzie.
Dadzą mi skórę, kolor oczu, płeć i nazwisko.
Dadzą przeszłość i przyszłość
gatunku homo sapiens.
https://poezja.org/wz/%C5%9Awirszczy%C5 ... 5%9B%C4%87
Czy w ogóle był sens wcielać się na te kilkadziesiąt lat w ród ludzki, w ten ciąg pokoleń? Mogliśmy pominąć przynajmniej tę jedną krótką doczesność w tym dziwnym, nieznanym nikomu zakątku Kosmosu i nieznane formy i zostawić ich własnemu losowi, i tak by sobie trwały życie, przemijanie i śmierć tych dziwnych obcych istot na zewnątrz nas, daleko od nas, nikt by nic nie zauważył. Ludzkość jako obca cywilizacja, nieznana nam nawet z wcielenia. Cała jej historia, losy, biologia postaci, dorobek gatunku i cywilizacji i układ odniesienia nie byłby nigdy w ogóle nasz, taki swojski i zakodowany, zapamiętany w nas przez przeżycie w nim swojego życia, co niekoniecznie oznacza, że bylibyśmy martwi lub nigdy nienarodzeni. Po prostu gatunek stałby się nam obcy, nieznany. Nie byłoby ssaczych rodziców, dziadków, potomstwa później naszego i kontynuacji tej dziwnej formy jako naszej. To znaczy byliby tacy sami jak są, ale my byśmy ich nie rozpoznawali jako swoich, jak się przyzwyczailiśmy na to obecne życie. Czy nie szkoda nam byłoby naszych ssaczych rodziców, dziadków itd.? Przecież to już nie nasi.
Wystarczyło wyłamać się na jedną doczesność, kilkadziesiąt lat z tego ssaczego rodu. Zaistnieć inaczej, gdzie indziej, tam mieć swój ród i wspomnienia i historię. Jak by to było?
To jest ciekawe.
Niezłe te wiersze ma Anna Świrszczyńska, wpadają trochę w rezonans z moimi myślami.
Samotność
ANNA ŚWIRSZCZYŃSKA
Samotność,
ogromna perła samotności,
w niej się ukryłam.
Przestrzeń,
która się rozprzestrzenia,
w niej ogromnieję.
Cisza, źródło głosów.
Nieruchomość, matka ruchu.
Jestem sama.
Jestem sama, a więc jestem niczym.
Co za szczęście.
Jestem niczym, a więc mogę być wszystkim.
Egzystencja bez esencji,
esencja bez egzystencji, wolność.
Jestem czysta jak to, czego nie ma,
bezpieczna jak platońska idea,
bogata jak możliwość.
Śmiejąc się wyciągam ręce
do tysiąca moich wspaniałych przyszłości.
Mogę stać się pianą na morzu
i osiągnąć jej szczęście krótkotrwania.
Albo meduzą i mieć na własność
całą śliczność meduzy.
Albo ptakiem z jego szczęściem lotu,
albo kamieniem z jego szczęściem wieczności,
albo drogą mleczną.
Jestem sama, jestem silna.
Samotność chroni mnie.
Jestem sama, a więc mnie nie ma,
nie ma mnie, a więc istnieję
doskonale jak doskonałość,
rozmaicie jak rozmaitość.
Potem przyjdą ludzie.
Dadzą mi skórę, kolor oczu, płeć i nazwisko.
Dadzą przeszłość i przyszłość
gatunku homo sapiens.
https://poezja.org/wz/%C5%9Awirszczy%C5 ... 5%9B%C4%87
Czy w ogóle był sens wcielać się na te kilkadziesiąt lat w ród ludzki, w ten ciąg pokoleń? Mogliśmy pominąć przynajmniej tę jedną krótką doczesność w tym dziwnym, nieznanym nikomu zakątku Kosmosu i nieznane formy i zostawić ich własnemu losowi, i tak by sobie trwały życie, przemijanie i śmierć tych dziwnych obcych istot na zewnątrz nas, daleko od nas, nikt by nic nie zauważył. Ludzkość jako obca cywilizacja, nieznana nam nawet z wcielenia. Cała jej historia, losy, biologia postaci, dorobek gatunku i cywilizacji i układ odniesienia nie byłby nigdy w ogóle nasz, taki swojski i zakodowany, zapamiętany w nas przez przeżycie w nim swojego życia, co niekoniecznie oznacza, że bylibyśmy martwi lub nigdy nienarodzeni. Po prostu gatunek stałby się nam obcy, nieznany. Nie byłoby ssaczych rodziców, dziadków, potomstwa później naszego i kontynuacji tej dziwnej formy jako naszej. To znaczy byliby tacy sami jak są, ale my byśmy ich nie rozpoznawali jako swoich, jak się przyzwyczailiśmy na to obecne życie. Czy nie szkoda nam byłoby naszych ssaczych rodziców, dziadków itd.? Przecież to już nie nasi.
Wystarczyło wyłamać się na jedną doczesność, kilkadziesiąt lat z tego ssaczego rodu. Zaistnieć inaczej, gdzie indziej, tam mieć swój ród i wspomnienia i historię. Jak by to było?
To jest ciekawe.

Niezłe te wiersze ma Anna Świrszczyńska, wpadają trochę w rezonans z moimi myślami.

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Ale pewnie nie do końca o to samo nam chodziło. 

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
A co to był proces księży kurii krakowskiej w latach 50' XX wieku, który poparli literaci polscy w tym i ona?
"8 lutego 1953 roku wraz z innymi literatami podpisała Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie wyrażającą poparcie dla stalinowskich władz PRL po aresztowaniu pod sfabrykowanymi zarzutami duchownych katolickich, skazanych na karę śmierci w sfingowanym procesie pokazowym zwanym procesem księży kurii krakowskiej".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_%C5% ... y%C5%84ska
https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_ks ... rakowskiej
W tamtych czasach różne mniejszości religijne oskarżano o szpiegostwo na rzecz Zachodu i chęć obalenia komunizmu.
"8 lutego 1953 roku wraz z innymi literatami podpisała Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie wyrażającą poparcie dla stalinowskich władz PRL po aresztowaniu pod sfabrykowanymi zarzutami duchownych katolickich, skazanych na karę śmierci w sfingowanym procesie pokazowym zwanym procesem księży kurii krakowskiej".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_%C5% ... y%C5%84ska
https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_ks ... rakowskiej
W tamtych czasach różne mniejszości religijne oskarżano o szpiegostwo na rzecz Zachodu i chęć obalenia komunizmu.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Wisława Szymborska
"Dusza"
"Duszę się miewa.
Nikt nie ma jej bez przerwy i na zawsze.
Dzień za dniem, rok za rokiem
może bez niej minąć.
Czasem tylko w zachwytach
i lękach dzieciństwa
zagnieżdża się na dłużej.
Czasem tylko w zdziwieniu,
że jesteśmy starzy.
Rzadko nam asystuje
podczas zajęć żmudnych,
jak przesuwanie mebli,
dźwiganie walizek,
czy przemierzanie drogi w ciasnych butach.
Przy wypełnianiu ankiet
i siekaniu mięsa
z reguły ma wychodne.
Na tysiąc naszych rozmów uczestniczy w jednej
a i to niekoniecznie, bo woli milczenie.
Kiedy ciało zaczyna nas boleć i boleć,
cichcem schodzi z dyżuru.
Jest wybredna: niechętnie widzi nas w tłumie,
mierzi ją nasza walka o byle przewagę
i terkot interesów.
Radość i smutek
to nie są dla niej dwa różne uczucia.
Tylko w ich połączeniu jest przy nas obecna.
Możemy na nią liczyć
kiedy niczego nie jesteśmy pewni,
a wszystkiego ciekawi.
Z przedmiotów materialnych
lubi zegary z wahadłem
i lustra, które pracują gorliwie,
nawet gdy nikt nie patrzy.
Nie mówi skąd przybywa
i kiedy znowu nam zniknie,
ale wyraźnie czeka na takie pytania.
Wygląda na to,
że tak jak ona nam,
również i my
jesteśmy jej na coś potrzebni"
No to nie wiedziałem, że lustra odbijają cały świat nawet kiedy nikt z nas w nie nie patrzy. Jak to jest? Zaskoczyło mnie to
Duszę się miewa, trzeba o nią dbać, bo przestanie się pojawiać w nas i co będzie? Pozostanie materialny kierat ssaczego życia i szatański, pazerny świat.
"Dusza"
"Duszę się miewa.
Nikt nie ma jej bez przerwy i na zawsze.
Dzień za dniem, rok za rokiem
może bez niej minąć.
Czasem tylko w zachwytach
i lękach dzieciństwa
zagnieżdża się na dłużej.
Czasem tylko w zdziwieniu,
że jesteśmy starzy.
Rzadko nam asystuje
podczas zajęć żmudnych,
jak przesuwanie mebli,
dźwiganie walizek,
czy przemierzanie drogi w ciasnych butach.
Przy wypełnianiu ankiet
i siekaniu mięsa
z reguły ma wychodne.
Na tysiąc naszych rozmów uczestniczy w jednej
a i to niekoniecznie, bo woli milczenie.
Kiedy ciało zaczyna nas boleć i boleć,
cichcem schodzi z dyżuru.
Jest wybredna: niechętnie widzi nas w tłumie,
mierzi ją nasza walka o byle przewagę
i terkot interesów.
Radość i smutek
to nie są dla niej dwa różne uczucia.
Tylko w ich połączeniu jest przy nas obecna.
Możemy na nią liczyć
kiedy niczego nie jesteśmy pewni,
a wszystkiego ciekawi.
Z przedmiotów materialnych
lubi zegary z wahadłem
i lustra, które pracują gorliwie,
nawet gdy nikt nie patrzy.
Nie mówi skąd przybywa
i kiedy znowu nam zniknie,
ale wyraźnie czeka na takie pytania.
Wygląda na to,
że tak jak ona nam,
również i my
jesteśmy jej na coś potrzebni"
No to nie wiedziałem, że lustra odbijają cały świat nawet kiedy nikt z nas w nie nie patrzy. Jak to jest? Zaskoczyło mnie to

Duszę się miewa, trzeba o nią dbać, bo przestanie się pojawiać w nas i co będzie? Pozostanie materialny kierat ssaczego życia i szatański, pazerny świat.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Męczy mnie bycie tym ssakiem naczelnym w stadzie ludzkiego motłochu, nie chcę, żeby przytłaczało mnie to całe biologiczne dziedzictwo krwawej ewolucji i historyczne winy i grzechy ludzkości.
Gdyby nie to, że trzeba godnie i w zdrowiu dożyć swoich lat jako ten dziwny ssak i jak najmniej wyrządzić zła po drodze, żeby nie utytłać się jeszcze bardziej w tym odwiecznym bagnie, co się w nie wrodziłem, to już bym z ochotą opuścił ten ród. Jeszcze do tego nie wiadomo, co się z tymi śmiertelnymi istotami dalej dzieje, kiedy się zestarzeją i przeminą tu, to znaczy z tymi, którzy w nich istnieli przez ostatnie jednostkowe życie.
Ni to uniwersalne życie, ni to wszelkie wykorzystanie możliwości spełnień i wszechmożliwych losów, tylko takie nie wiadomo co organiczne, małpowate, jaszczurowate, praszczurowate, jeszcze z reliktami ewolucji w budowie ciała i mózgu.
Gdyby nie to, że trzeba godnie i w zdrowiu dożyć swoich lat jako ten dziwny ssak i jak najmniej wyrządzić zła po drodze, żeby nie utytłać się jeszcze bardziej w tym odwiecznym bagnie, co się w nie wrodziłem, to już bym z ochotą opuścił ten ród. Jeszcze do tego nie wiadomo, co się z tymi śmiertelnymi istotami dalej dzieje, kiedy się zestarzeją i przeminą tu, to znaczy z tymi, którzy w nich istnieli przez ostatnie jednostkowe życie.
Ni to uniwersalne życie, ni to wszelkie wykorzystanie możliwości spełnień i wszechmożliwych losów, tylko takie nie wiadomo co organiczne, małpowate, jaszczurowate, praszczurowate, jeszcze z reliktami ewolucji w budowie ciała i mózgu.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
W wieku 5 lat zrozumiałem co się gra na tym świecie, ale zawrócić już było za późno. Umarła jakaś starsza krewna z rodziny i zobaczyłem i doświadczyłem reakcji ludzi na śmierć. Upadł Absolut, zrozumiałem bezsilność żyjących wobec śmierci bliskich czy w ogóle śmiertelności.
Czy te wszystkie istoty, które budowały świat, cywilizację, dom, rodzinę, te potężne zjawiska dzięki którym przyszedłem na świat i zasmakowałem istnienia, naprawdę aż tak korzą się przed przemijaniem i końcem i nie mogą nic z tym zrobić?
Co to ma znaczyć?
Dlaczego ja mam tu dzielić ich los, udawać, że jestem zadowolony ze świata i odliczać krótki czas swojej doczesności, do momentu, kiedy coś odbierze mi wszystkie plany i marzenia, przerwie dzieła i radości życia, a przez ten czas jeszcze tylko patrzeć, jak po kolei co jakiś czas odchodzą wszyscy bliscy i znajomi?
Jaki to ma sens?
Może lepiej najgorsze od razu, a później już szukać czegoś lepszego, bo musi to nastąpić przecież. Po co odwlekać nieuniknione? Czy jak przeminie to złe okrutne, śmiertelne, to wyjdzie później coś dobrego? To już niech wychodzi. Nie udawajmy i nie czekajmy.
Streszczam tok myślenia owego pięciolatka, którym byłem. Naiwne, ale i głębokie.
No i niestety muszę liczyć zmarłych i zło tego świata jeszcze kilkadziesiąt lat.
Zresztą beze mnie i tak wszystko poszłoby tak samo tragicznie.
Najgorsze od razu zdarzyło się dawno przed nami wszystkimi i światem, a gdzie to lepsze po tym?.

Czy te wszystkie istoty, które budowały świat, cywilizację, dom, rodzinę, te potężne zjawiska dzięki którym przyszedłem na świat i zasmakowałem istnienia, naprawdę aż tak korzą się przed przemijaniem i końcem i nie mogą nic z tym zrobić?
Co to ma znaczyć?
Dlaczego ja mam tu dzielić ich los, udawać, że jestem zadowolony ze świata i odliczać krótki czas swojej doczesności, do momentu, kiedy coś odbierze mi wszystkie plany i marzenia, przerwie dzieła i radości życia, a przez ten czas jeszcze tylko patrzeć, jak po kolei co jakiś czas odchodzą wszyscy bliscy i znajomi?
Jaki to ma sens?
Może lepiej najgorsze od razu, a później już szukać czegoś lepszego, bo musi to nastąpić przecież. Po co odwlekać nieuniknione? Czy jak przeminie to złe okrutne, śmiertelne, to wyjdzie później coś dobrego? To już niech wychodzi. Nie udawajmy i nie czekajmy.
Streszczam tok myślenia owego pięciolatka, którym byłem. Naiwne, ale i głębokie.
No i niestety muszę liczyć zmarłych i zło tego świata jeszcze kilkadziesiąt lat.
Zresztą beze mnie i tak wszystko poszłoby tak samo tragicznie.
Najgorsze od razu zdarzyło się dawno przed nami wszystkimi i światem, a gdzie to lepsze po tym?.



-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Jaka może być nicość Boża?
Jak On może doświadczyć tego stanu i lęku przed końcem i zniknieciem wszystkiego co jego?
Czy tak jak Chrystus, który musiał od razu zmartwychwstać bo niepodobna, żeby śmierć miała nad nim władzę, czy tak jak według ateistów - i tak nie istnieje. Tylko czy coś wtedy ubyło z rzeczywistości, jeżeli według ateistów i tak jest pełna a bogowie nic nie wnoszą, bo są niczym, czy rzeczywistość to i tak tragiczny stan pośmiertny czy niezaistnieniowy Absolutu, jakieś marne martwe resztki, które mamy za cały świat?
Jak On może doświadczyć tego stanu i lęku przed końcem i zniknieciem wszystkiego co jego?
Czy tak jak Chrystus, który musiał od razu zmartwychwstać bo niepodobna, żeby śmierć miała nad nim władzę, czy tak jak według ateistów - i tak nie istnieje. Tylko czy coś wtedy ubyło z rzeczywistości, jeżeli według ateistów i tak jest pełna a bogowie nic nie wnoszą, bo są niczym, czy rzeczywistość to i tak tragiczny stan pośmiertny czy niezaistnieniowy Absolutu, jakieś marne martwe resztki, które mamy za cały świat?
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 25826
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Niepokój egzystencjalny
Jeżeli najwyższą możliwą istotą świadomą i rozumną po 15 miliardach lat ewolucji Wszechświata jest tylko człowiek, ten białkowaty, malpowaty, śmiertelny organizm, w którym się pojawiliśmy, to zgroza.
Przecież powinno już się roić od aniołów i bohaterów prawie absolutnych i wielemogących na tle środowiska Kosmosu.
Reszta to martwa, bezosobowa materia przekształcająca się i nic nie świadoma powagi sytuacji, nie wykształciła jeszcze żadnych istot wyższych ani Istoty Najwyższej, porządniej skonstruowanej i mającej większą władzę nad rzeczywistością i możliwości?
To rzeczywiście cały Kosmos ze swoją czasoprzestrzenią, to są jakieś marne resztki potencjalnej pełnej innej rzeczywistości. Bycie człowiekiem, uwieńczeniem ewolucji czy stworzenia jako tak naprawdę ledwo tlące się iskry tego martwego pogorzeliska. Zgroza.
Przecież powinno już się roić od aniołów i bohaterów prawie absolutnych i wielemogących na tle środowiska Kosmosu.
Reszta to martwa, bezosobowa materia przekształcająca się i nic nie świadoma powagi sytuacji, nie wykształciła jeszcze żadnych istot wyższych ani Istoty Najwyższej, porządniej skonstruowanej i mającej większą władzę nad rzeczywistością i możliwości?
To rzeczywiście cały Kosmos ze swoją czasoprzestrzenią, to są jakieś marne resztki potencjalnej pełnej innej rzeczywistości. Bycie człowiekiem, uwieńczeniem ewolucji czy stworzenia jako tak naprawdę ledwo tlące się iskry tego martwego pogorzeliska. Zgroza.

-
- bywalec
- Posty: 443
- Rejestracja: ndz lut 13, 2022 10:03 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: oblivion
Re: Niepokój egzystencjalny
75% zdrowych to ma .