Byłem z dziewczyną i zachorowałem. Zerwaliśmy zdradziła mnie, w tym samym czasie, zmarła moja babcia, która przyśniła mi się w dzień śmierci, zginął mój przyjaciel z ławki szkolnej lata 2003.... poraził go prąd Daniel. No i trafiłem do szpitala, byłem tam 3 dni i się wypisałem, rodzice nie chcieli bym w nim był też, bo zawsze byłem normalny, a wtedy w przechodni uderzałem głową w mur, miałem pełno myśli, których nie mogłem zatrzymać. Lekarze stwierdzili, że Schizofrenia. Zapisali leki już nie pamiętam jakie, wtedy były jeszcze cieniutkie leki na Schizofrenie, a ja je brałem tylko, jak już nie mogłem z sobą wytrzymać, ogromne lęki, że zamienię się w warzywo. Rok przeleżałem w łóżku, zanim koledzy wyciągali mnie na piłkę nożną, po zerwaniu z dziewczyną, a dobrze grałem w piłkę, jakbym znał każdy trick, i możliwości w piłce, poszedłem na boisko w pierwszy dzień zwariowania sprawdzić czy jeszcze umiem grać, nie umiałem, nie potrafiłem kopnąć piłki, i ten rok w łóżku jak powiedziałem, no i po roku Jeden kolega, Kuba, zaproponował mi wyjazd do Irlandii, ja wziąłem drugiego przyjaciela Bartka, i szykowaliśmy się na wyjazd, dotarliśmy. Rodzice mnie puścili chorego tam, to znaczy nie całkiem zdrowego, z lękami jeszcze... Udało mi się po 13 dniach znaleźć pracę nie znając języka, wspólnie z Kubą, Bartek wyjechał do Limerick na Studia, a my w Dublinie..... Miałem 100 Euro w kieszeni w ostatni dzień przed pierwszą pracą na poważnie w życiu.... Pamiętam jak z Kubą leżałem na górce, mając te 100 Euro, i zastanawiałem się nie wiedząc jeszcze czy znajdę pracę, czy wrócić do domu czy zostać, postanowiłem zostać, i na następny dzień poszliśmy do magazynów i tam nas zatrudnili, mieliśmy czekać na telefon, i przyszedł, chcieli zatrudnić tylko Kubę bo On go odebrał, nagle Kuba mówi że dla mnie nie ma pracy, ja nie znałem dobrze Angielskiego a gdzie tu się przez telefon dogadać....? wyrwałem Kubie jednak Telefon, i zrozumiałem że też mam przyjść, mieszkaliśmy w Hostelu, a Derek z którym rozmawialiśmy przez telefon, załatwił nam mieszkanie, na kredyt, oraz tę pracę do której się dostałem, pamiętam że w pierwszy dzień, kazał na następny nam przyjść i wziąć robocze Ciuchy, ja miałem zwykłe dresy,(biedne takie) więc poszli z nami na zakupy ,i zakupili robocze ubranie, to była duża rodzina, Alan, jeden z braci który znał się na elektronice i lodówkach, bo mieliśmy naprawiać lodówki, zaopiekował się Kubą, wszystko mu tłumaczył, ja patrzałem na nich, i zastanawiałem się ,dlaczego Mi Alan nie tłumaczy ja też chcę, ale po tygodniu dostałem od niego ultimatum i pierwszą wypłatę, że mam się wziąć za siebie bo za wolno pracuję i mnie zwolnią, bo czyściłem tylko lodówki jak się okazało zbyt wolno.... wziąłem się za siebie, zacząłem sprzątać, pielęgnować itd, i tak minął kolejny tydzień dwa, na mieście znowu miałem lęki, ale opanowałem, w pracy coraz lepiej , ludzie z którymi wynajęliśmy mieszkanie Krzychu i Rafał, byli obrotni ale nie idealni, robili swoim pod górkę, a że to ktoś nie sprząta, a to, że pożycz pieniądze, i załatwiał głównie Krzychu lewe interesy, wkręcił się pamiętam gdzieś w lewe dowody osobiste, ogólnie byli w porządku ale przekabacili Kubę i na mnie też się wypieli, chociaż w miarę było normalnie. Pamiętam jak patrzyłem w łóżku w sufit, i sobie myślałem o swoim zdrowiu, bo chciałem być zdrowy. w Pracy coraz lepiej w domu mogliśmy zapraszać znajomych i rodzinę, Gdy Kubie ktoś zalał laptopa oskarżył mnie, nawet powiedział że dostanę za niego wpierdol , czaicie, chłopak właściwie przyjaciel który wziął mnie za granicę, takie górki mi robi, i trafiło to do mojej mamy aż, i długi czas, już po powrocie, o czym za chwilę, mi to wypominała, brała stronę Kuby, i mówiła że jestem niezdara i sobie nie radzę...... a ja dzwoniłem do rodziców z miasta często, mój tata pił alkohol całe życie, mama nadopiekuńcza, chciałem dla nich szczęścia, ułożyć jakoś życie im i sobie póki mogę, póki coraz lepiej myślałem..... i z tą myślą tam byłem, przyszedł czas, bym i ja kogoś zaprosił, więc zaprosiłem do Irlandii dobrego znajomego Przemka, przyjechał autokarem, i po niego wyszedłem, zamieszkał z nami Krzychu oskarżył Przemka o Kradzież, bo coś mu zginęło , było nie wesoło, na pewno to nie Przemek, to mój przyjaciel, i go znam i mu wierze w co mi mówił, Krzychu po prostu miał odloty, w końcu udało się Przemkowi znaleźć pracę tam gdzie ja, nie powiem z małą moją pomocą, Derek załatwił nam osobne mieszkanie, i się przeprowadziłem z Przemkiem, ulga ogromna, w Pracy mieliśmy fajną Ekipę, Kuba pracę zmienił mnie aż nie chcieli puścić, i chcieli żebym został, i tak z Przemkiem pracowałem, Byłem tam cały rok, Święta, przyjechałem do domu z prezentami, również dla mojej miłości, dla której zwariowałem, i się pogodziliśmy i sobie wybaczyliśmy, Poszedłem z sąsiadem Piotrem na Dyskotekę poznałem tam Michalinę, która zadeklarowała się, że chcę pojechać ze mną, Przemka Wielka Miłość Dawna Gosia też, przed odlotem załatwiłem dziewczyny, i wróciłem do Dublina, Pracy było bardzo dużo, przyleciały dziewczyny zamieszkały z nami, szukały pracy, ale to już była moja końcówka, ponieważ Hania też chciała przyjechać, ta moja miłość szalona..... i po cichu załatwiałem jej miejsce, pewnego dnia w jakiś weekend, postanowiłem do niej zadzwonić i powiedzieć, żeby przyjeżdżała, ona przywitała mnie wiadomością, że się w kimś zakochała, życzyłem jej szczęścia, chociaż wiedziałem że tylko ja jestem jej prawdziwą miłością, wyszedłem z Budki Telefonicznej i w Deszczu cały Dublin do mieszkania szedłem zalany łzami, często słuchałem muzyki w słuchawkach, i zaczęły się dziać dziwne rzeczy, w pracy miałem już dostać własne biuro, ale przejął je Paul, co się okazało najlepszy oprócz Alana mój Irlandzki przyjaciel, zresztą wszyscy byliśmy tam jak rodzina, nawet szef, który mi ufał, Alan potem mnie szkolił w naprawianiu lodówek po odjeździe Kuby dlatego było tak dobrze, ale traciłem zmysły znowu, myśli tysiące, słabości, i nie brałem leków, zadzwoniłem do mamy, i mama powiedziała żebym wracał, ja już tak nie myślałem że kilka dni później zwolniłem się z pracy, jednak byłem na tyle rozsądny, że pojechałem do Bartka do Limerick, tam gdzie studiował, i mieszkałem kilka dni z tymi wszystkimi myślami tam, chodziłem do Uniwersytetu jego i już czułem że wrócę do Polski, kasa się kończyła, że na jedzenie dawał mi Bartek, i nawet pracę mi załatwił, poszedłem na rozmowę próbną, i była decyzja zostaję albo wracam, postanowiłem wrócić, na Uniwersytecie Drukowałem kartki o sporcie i spotkałem Afrykanina do którego podszedłem, bo mu się błyszczały oczy, i powiedziałem mu że ma w sobie wielką radość w oczach i chciałbym mieć taką samą, On powiedział do mnie To Jezus Bracie to sprawia....... ja ogólnie byłem wierzący..... wróciłem do Dublina by pożyczyć 250 Euro na podróż powrotną do domu od Przemka, Pożyczył mi pożegnałem się z dziewczynami i wróciłem Autokarem i Promem do Polski, wcześniej w Limerick, stwierdziłem w głowie kilka dni przed wyjazdem, że się Uzdrowiłem z lęków, byłem tak tego pewny, że te lęki nie wróciły mi do dziś, a minęło już 17 lat...... pożegnały mnie z promu Mewy, a ja się znowu popłakałem, że tracę przyjaciół, i wracam do domu gdzie alkohol, gdzie Hania z mojego osiedla, mama itd czyli same problemy, Ale czułem już wtedy Wielką Moc, rozumiałem dużo, chociaż myśli pełno, chciałem zmieścić się w czasie przyjeżdżając do domu nie będąc zmęczonym, bym mógł w domu jakoś Funkcjonować, nie zmieściłem się w czasie, mama uznała mnie za fajtułapę, kóry przywiózł tylko narzędzia i kartki które mi zresztą wyrzuciła..... no nie ważne...... to tak naprawdę wstęp do dalszych wydarzeń..... w szkole Mateusz namówił mnie na Bukmacherkę, jeszcze przed tym wszystkim, byłem w to naprawdę taki dobry że przez lata grania, wyszedłem na zero w tym, zapisywałem wszystko w zeszycie, koledzy przychodzili i chcieli żebym im obstawiał mecze, akurat bukmacher był w modzie, a ja dobrze grałem w piłkę i znałem się na tym, bo się bardzo interesowałem, po powrocie do Polski Ojciec wciąż pił.... czułem taką pustkę, i taki ból, że poszedłem do lasu wykrzyczeć Boże Pomóż Mi...... nie spodziewałem się jeszcze niczego....... ale lepiej się poczułem, do czasu kiedy spotkałem Hanię i opowiadaliśmy sobie o tym co się u nas działo, było bardzo źle, szczególnie u niej ale u mnie też, nie da się tego opisać, gwałty itd... ale nie o tym mowa, bo to przykre..... tak mi bynajmniej powiedziała..... ja z tego wszystkiego zająłem się Pokerem i Magią, żeby znaleźć odskocznię, uzdrowiłem się z lęków, ale nie samotności, nie mogłem nawet zadzwonić do kolegów i koleżanek bo była taka bieda, a chciałem być także wciąż ich tak jakby opiekunem, All The Best Antyhing For Love...... w pokera dochodziłem do Finałowego stołu prawie ciągle, odkryłem jak to działa, aż wprost mi powiedzieli Tomek Tomek, co Ty wyprawiasz, że tak dobrze grasz, chodzi o to, że odkryłem sposób jak można wygrywać duże pieniądze w Pokerze, przez System. i grałem ale na darmowych, bo nie miałem pieniędzy, jednak byłem pewny, że jestem w stanie tym Systemem dużo wygrać. Gdy było już tragicznie, poszedłem na kolanach przez ulicę, mówiąc Wierzę w Boga, do Pomnika Maryi. Nie przejechał żaden Samochód na ruchliwej ulicy, paliło się tylko jedno światło...... chciałem jakieś zmiany, znalazłem kij Abrahama dwie karty Asa i Dwójkę, które miały swoje znaczenie, podniosłem dwójkę, szykując się ,na długie ciężkie losy. tego było dużo więcej, np z Magii kart które kupiłem w sklepie w pierwszym rozdaniu wydałem sobie Królewskiego Pokera, to mniejsze Prawdopodobieństwo niż 6 w totka. Np, miałem nie odwiedzać mojej Przyjaciółki Doroty a odwiedzałem, łamałem wszystkie swoje zasady, że aż kaszlem zacząłem mówić z rodzicami i ludźmi, bo nie mogłem z tego bólu wydobyć z siebie żadnego zdania. No ale do rzeczy....... minęło gdzieś tak pół roku od przyjazdu a ja w tym szaleństwie trwałem, aż dzień po tej drodze na kolanach, jeden z Przyjaciół Daniel , powiedział, że możemy zbierać Truskawki w Holandii..... i znów chory, pożegnałem się z rodzicami jadąc do Holandii..... jechał z nami taki Zenon, dorosły Pan ja i Daniel, w Domu mama mi powiedziała, jakbym żegnał się na Wieki........ i tak miej więcej było....... Miałem wyostrzone zmysły i straszny smutek w sobie ale też radość przeplataną.... w Autokarze podejrzany wydawał mi się Zenon....... co się okazało prawdą, Dojechaliśmy do Bergen Op Zoom, hotel sprawy papierkowe, i czekaliśmy na pracę..... w trójkę..... minęło kilka dni i pracy nie było, w końcu okazało się że jej nie ma, ja już wtedy byłem ponad wiatrem, gdzie wiał mi wedle moich myśli, ja już wtedy podróżowałem pieszo bo coś mnie ciągnęło w nieznane, napisałem nad wodą, Hani smsa, że cofnę dla nas Czas......... I stało się.........

