Czy to choroba?

relacje rodzinne i ogólnie interpersonalne

Moderator: moderatorzy

Trial
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: czw sty 10, 2008 4:49 pm

Czy to choroba?

Post autor: Trial »

Od dłuższego czasu mieszkamy razem (a raczej mieszkaliśmy). Szybko poszło i było cudownie. Uwielbiałam, gdy się przytulał, gdy robiliśmy coś razem, gdy snuliśmy plany. Cieszyła nas codzienność.

Potem zaczęły się niepokojące symptomy. Zniknięcia, dziwne sytuacje, niedomówienia, ukrywanie się przez kilka dni. Średnio raz na dwa miesiące. Nie wracał do domu a potem udawał, że nic się nie stało. Wyrzucał mnie z domu a po kilku dniach dzwonił, że tęskni i chce, żebym wróciła. Zwykle to ja byłam "winna". Nawet jeśli rano rozstawał się ze mną w uśmiechach i mówił, że mnie kocha, wieczorem mogła się zdarzyć katastrofa. Zmieniał się w takich chwilach w zimnego, bezwzględnego robota. Nawet jeden muskuł w twarzy mu nie drgał, gdy kazał mi się wynosić. Z powodów, które albo były nieprawdziwe (np., że go szpieguję, nastaję na jego prywatność, grzebię w jego rzeczach) albo w normalnym związku byłyby raczej powodem do rozmowy niż do "wynocha". Czasem nawet bez podania powodu. Z jakimś nietrzymającym się kupy wyjaśnieniem post factum.

Mijało kilka dni i wszystko wracało do normy. Znów było cudownie a on był tym miękkim, cudownym facetem, dla którego warto było puścić się liny asekuracyjnej i zaryzykować.

Ostatnio znów się to powtórzyło. Kazał mi "spierdalać". Powód był całkowicie urojony. Robiłam kwadratowe oczy i nie rozumiałam co do mnie mówi, o co mu chodzi. A on walił coraz mocniej. Wyprowadził się bez słowa - to ja pojechałam do niego, by spytać co się stało. Wyrzucił mnie ze słowami, że się mnie brzydzi. Bolało. Wróciłam do siebie. Tam, gdzie mieszkaliśmy razem. Znalazłam jakieś pozbawione sensu zapiski rozrzucone po podłodze i inne przedziwne, stworzone przez niego z dużą precyzją "konstrukcje".

Nigdy nie było mowy o chorobie, ale tym razem zastanawiam się nad tym całkiem serio. Bo nie ma racjonalnego wytłumaczenia.

Zadzwonił. Całkiem normalny. Już znowu on. Poprosił o jakieś pozostawione w moim mieszkaniu rzeczy. A ja wciąż nie rozumiem.

Kocham go. I boję się tej pustej twarzy, którą ma, gdy wchodzi w "ten" stan. Boję się gdy z zimną nienawiścią rzuca mi w twarz "spierdalaj" mimo, że parę godzin wcześniej mówił "kocham". Bardzo chcę, żeby wrócił i znów był takim jak sprzed "fazy". I nie wiem tylko, czy powinnam tego chcieć. Jeśli to choroba, to dam radę. Wiem, że potrafię. Ale czy to choroba? Może wcale nie. Może jest zwykłym kawałem drania...?

A jeśli choroba to jak go nakłonić, żeby wrócił? Jaki guzik nacisnąć, by zrozumiał, że może. Żeby chciał. Jak to zrobić i jak potem rozmawiać o tym, co się stało. O tym co się dzieje...
zalew
zaufany użytkownik
Posty: 821
Rejestracja: czw wrz 21, 2006 9:26 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: zalew »

Trudno coś powiedzieć po przeczytaniu takiego opisu, w sumie to chyba nic nie wiesz co się dzieje w jego głowie. Rozmawiaj o tym z nim albo daj sobie spokój. Jeżeli to schiza to trzeba go przekonać żeby poszedł do psychiatry. Zapytaj czy ktoś go prześladuje, szpieguje, czy słyszy głosy.
Kupujesz rzeczy których nie potrzebujesz
za pieniądze których nie masz
żeby zrobić wrażenie na ludziach których nie lubisz
Trial
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: czw sty 10, 2008 4:49 pm

Post autor: Trial »

i co? sądzisz, że mi powie, że słyszy głosy i jest Mr Hydem? nie wierzę, że się przyzna
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

Jeśli nie ukrywasz jakiegoś powodu przed samą sobą, to mnie to wygląda na urojenia.
Lecz same urojenia to jeszcze nie choroba, to tylko jeden jej symptom - one mogą ustąpić.
Trzeba doprowadzić do rozmowy bez emocji. Trzeba stwierdzić, czy to co on czuje ma jakiś związek z zewnętrznym światem. Aby tego dokonać trzeba analitycznej pracy.
Według mnie powiedz mu, że podejrzewasz u niego urojenia. Lecz pamiętaj, nie wciągaj w to waszych uczuć, bo one odwrócą uwagę. Powiedz mu, że zależy Ci na sprawdzeniu czy to choroba, czy nie - lecz to niezależenie od waszej miłości.
Jeśli da się namówić na wspóną wizytę u terapeuty par będzie dobrze.
Trial
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: czw sty 10, 2008 4:49 pm

Post autor: Trial »

Wiesz, Zbyszku, jeśli ktoś stawia Ci zarzut absolutnie niezgodny z prawdą (i nie jest to moje wyparcie, po prostu prawda obiektywna), to rzeczywiście są to urojenia. Oczywiście zaprzeczanie, że nie jest się wielbłądem nie ma w tym momencie znaczenia, bo on i tak nie da temu wiary. I okay, jego prawo. Też miewam swoje podejrzenia i lęki i paranoje - jak każdy. Bardziej otrzeźwiły mnie raczej te niemające sensu wierszyki na chusteczkach do nosa i przedziwne rzeczy, które znalazłam w domu (bez wchodzenia w szczegóły: przebadałam je na próbce osób z zewnątrz i wszyscy uznali je za oględnie mówiąc mało normalne).

Co do rozmowy bez emocji, to nie wiem, czy przy obecnym stanie spraw będzie możliwa. Dzisiaj przyszedł po swoje rzeczy. Nie chciał nawet spojrzeć mi w oczy. Poprosił, żebym mu je przyniosła, popodciągał nosem i wyszedł w stanie totalnej rozsypki. Z nienawiści i zaciśniętej twarzy bez wyrazu nic nie zostało.

Byłam uprzejma i spokojna, bo co mogłam powiedzieć/zrobić?

Nie wiem czy się jeszcze kiedyś odezwie. Zabrał jedną z wielu rzeczy - nie wiem, czy wróci po resztę. Zwykle po kilku dniach dzwonił i mówił, że tęskni. Ale też nigdy wcześniej nie posunął się tak daleko w ataku na mnie.

Nie wiem też na ile jest w tej chwili świadomy wszystkich elementów zdarzenia. Czy je w pełni pamięta a jeśli tak, to co w związku z tym odczuwa. Zawstydzenie? Smutek? Złość na siebie? Pojęcia nie mam. Bo jak można się w sumie pogodzić z myślą, że przebiło się prezerwatywę patykiem do szaszłyka i zrobiło z niej stojak na zapisaną na serwetce "złotą myśl"?
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

Trial pisze:... Co do rozmowy bez emocji, to nie wiem, czy przy obecnym stanie spraw będzie możliwa....
Niezależnie od tego co pozostanie z waszego związku, jeśli byłaś z nim jakiś czas i jeśli on jest chory to powinien się to od Ciebie dowiedzieć i to w sposób, który nie da podstaw do nieporozumień, że chodzi o jakieś żale.
To jest ważne dla niego jako człowieka, a nie tylko jako Twojego partnera.

Zwróć jednak także uwagę, że masz tylko swoje podejrzenia i odczucia, diagnozę stawia lekarz.
Trial
zarejestrowany użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: czw sty 10, 2008 4:49 pm

Post autor: Trial »

Okay, postaram się taką rozmowę kiedyś przeprowadzić. A tak BTW, to może to dziwne, ale ja nie odczuwam rozżalenia ani pretensji. Może to chwilowe. Może jeszcze nie dotarło do mnie, że tym razem może to być ostateczny koniec. A może to efekt zaskoczenia (mimo wszystko) tym co się stało? Anyway, niezależnie co będzie dalej: kochałam go i kocham i chcę, żeby był wolny od tego, co nim szarpie. Cokolwiek to jest.
ODPOWIEDZ

Wróć do „rodzina i otoczenie”