Przemyślenia o sensie. Czy warto zastanawiać się nad sensem. Czy to meta życia. Czy ułuda?

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Awatar użytkownika
again_MH
bywalec
Posty: 196
Rejestracja: sob lut 02, 2019 8:19 pm

Przemyślenia o sensie. Czy warto zastanawiać się nad sensem. Czy to meta życia. Czy ułuda?

Post autor: again_MH »

Sens, wszystko musi mieć sens słyszymy. A czy piękno ma sens?
JESTĘ BOTĘ
Catastrophique pisze: wt mar 26, 2019 7:12 pm Kto dzwonił na policję?
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 368
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Przemyślenia o sensie. Czy warto zastanawiać się nad sensem. Czy to meta życia. Czy ułuda?

Post autor: aspagnito »

Warto zastanawiać się nad sensem, tylko trzeba pamiętać, że prowadzi to do przemyśleń abstrakcyjnych, a z tymi psychotycy muszą uważać. Psychotyk przeważnie ma emocje, analizuje je i odreagowuje, ale ich nie odczuwa. Większość z tych emocji, nawet u dobrze funkcjonujących psychotyków jest taka "przeliczona" (ang. "emotions by numbers"), czyli po prostu wiesz jak się zachować. Dzieje się tak dlatego, że odwrotnie niż u socjopaty nasze neuron lustrzane działają bez ograniczeń i nadwyżka emocji nie jest przenoszona "do ich konsumpcji". Stąd uruchamia się fantazja (umiejętność reakcji wyobraźni na stany emocjonalne), ale psychotyk nie wie jak to jest odczuwać te emocje. Socjopaci zaś mają neurony lustrzane bardzo ograniczone - w tym sensie , że mechanizm, który u zdrowego człowieka trochę ogranicza neurony lustrzane (neurony lustrzane odpowiadają za współodczuwanie emocji z innymi i za wczuwanie się w emocje innych), a więc po części ludzie zdrowi mają afekt, a po części - odczuwają emocje... to u socjopaty neurony lustrzane są tak ograniczone, że nie jest on w stanie analizować emocji (socjopaci mają też wydłużone i szczuplejsze ciało modzelowate, mogą "wyciszać", albo "podgłaśniać" u siebie odczuwanie emocji, ale nie są zdolni do ich analizy i pomaga im drobne "oszukiwanie" w tej materii - mogą zakładać, że wiedzą dlaczego czują to, co czują, a potem sprawdzać, czy to prawda, albo rozpisywać sobie na kartce tą analizę).
Stąd psychotycy mając bardzo dużo emocji, analizując je i odreagowując nie są w stanie za bardzo nawiązać relacji intymnej z innymi, gdyż ta wymaga właśnie takiej więzi powstałej ze swoistego poczucia "szczęścia", które daje druga osoba przekazując pozytywne emocje... w tym sensie, że my, gdy je nie tylko mamy, powinniśmy je też odczuć i uznać na przykład za wyjątkowo przyjemne - to odczucie przyjemności, albo i nieprzyjemności ze swoistego odczuwania czyichś komunikatów emocjonalnych cementuje stosunek intymny (nie mam na myśli tu tylko zbliżenia cielesnego, ale chodzi mi o wszystkie wyjątkowe rzeczy, które powstają między dwojgiem ludzi). Psychotycy, zwłaszcza dobrze funkcjonujący, po prostu wiedzą jak się zachować i potrafią wręcz perfekcyjnie odreagowywać emocje, co jest ważne, ale nie wystarcza do nawiązania pełnej relacji. Na przykład, gdy byłem u lekarza, zwróciłem mu na to uwagę, a ten tak toczył rozmowę, że była ona przepełniona treściami emocjonalnymi. Pod koniec jednak przyszedł czas na podsumowanie i na zwykłe "no idź już, bardzo Cię lubię, ale na dziś wystarczy". Oboje wiedzieliśmy, że to taki moment, dla zasady dwie sprawy wtrącone pod koniec utrwaliły nasze pozytywne stosunki, ale na samym końcu lekarz zażartował... tu mnie niestety złapał, gdyż moja reakcja była taka, iż wybuchłem spontaniczną radością, a w rzeczywistości zdrową reakcją było właśnie uśmiechnięcie się w "cichości" i odczucie wszechogarniającej mnie przyjemności. Zrozumiałem to, gdy lekarz powiedział, że "nie ma tego z wentyla". Wytłumaczył mi, że rzeczywiście nie odczuwam emocji, czyli tak jakby ich "nie konsumuję". Przeczytałem trochę o tym i potwierdziło się to w książce (zdaje się) Pani Thomas "Confessions of a Sociopath", która również traktuje o psychotykach. Nie dam sobie jednak głowy uciąć, że to tam.
Stąd niestety psychotycy trochę nadmiernie analizują swoje emocje, odreagowują je, ale praktycznie bardzo, bardzo rzadko wiedzą co to znaczy je odczuwać. Fantazje socjopaty przypominają najczęściej film "Seven" z Morganem Freemanem. Fantazje psychotyka przypominają zaś film "Niekończąca się opowieść", są bujne i pełne iluzji. Problem tkwi jednak w tym, że większość zdrowych ludzi uważa iluzję za coś negatywnego. Dla mnie jednak to tak jak z używaniem przymiotników przez powieściopisarza. Wielu genialnych powieściopisarzy uważa, że geniusz swój zawdzięczają głównie dzięki wyrzuceniu ze swych książek wszystkich przymiotników, gdyż czynią one niby zawsze książkę nudną. Z innej jednak strony nikt nikomu nie zabroni być jeszcze większym geniuszem i używać mnóstwa przymiotników, bo ten potencjalnie jeszcze większy geniusz twierdzi, że wie po prostu jak ich używać (na przykład po najzwyklejszym przeczytaniu kilku książek Tony Buzana) - tak samo jest i z iluzją. Jeśli wszystkie filozofie wschodu je odrzucają, jeśli wszystkie nowomodne podejścia zachodu też odrzucają ilucje jako coś "krzywdzącego", to może po prostu nikt za bardzo nie wie jak do nich podejść. Może po prostu nikt za bardzo nie zna się na języku abstrakcji (pomijając fakt, że ostatnio w audycji chrześcijańskiej też słyszałem, że "nie można być dobrym abstrakcyjnie", co uznaję za nieprawdę).
Odpowiadając Ci na postawione pytanie - tak warto zastanawiać się nad sensem. Uważam też, że to pytanie, choć stawiane od "eonów" przez ludzkość i nad którym gimnastykowali się już chyba wszyscy zawsze jest żywe. Co z tego, że ktoś kiedyś coś na ten temat powiedział i napisano na ten temat mnóstwo książek - te książki pisane były dawno temu i nie wszystkie mogą dziś przedstawiać poważną wartość. Część z nich uznana za nieomylny głos elity - dziś zeszła do lamusa. My, żyjemy dziś i dziś powinniśmy próbować odpowiadać na to pytanie, pytanie o sens z naszej dzisiejszej perspektywy. Nie wiem, czy zgadzasz się też ze mną, ale chyba nie ma więc lepszych odpowiedzi od tych, które dać może w tych sprawach psychotyk? Człowiek, za którego chorobę się osądza, a który praktycznie ciągle pyta i odpowiada w sprawach, które inni uznali za dawno załatwione. Dla nas ważnym jest postawić dobre pytanie, ale jeszcze ważniejszym udzielić na nie dobrej odpowiedzi.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”