forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
Kicius_XXL pisze: ↑wt paź 30, 2018 9:21 pm
czasem miewam gorsze dni, mam doła i potrzebuję pocieszenia
Jak prawie każdy... oczywiście w tym zdrowi też...
Moja przygoda z olanzapiną zaczęła się od 10mg, ale na przestrzeni tych kilku lat zmieniało się to od 7,5mg do 17,5 mg.
Niestety nie zawsze biorę regularnie. Z różnych przyczyn.
Zapytałem kiedyś lekarza co myśli nad tym by zmniejszyć dawkę.On się zapytał czy jeśli zmniejszymy dawkę to wtedy zacznę brać regularnie. Mówię, ze nie. Powiedział: to zostajemy przy 10 mg
Najważniejsze, że jest remisja...że to 10 mg nawet nieregularnie brane służy.
U mnie pojawienie się stresu wiąże się z wyższą dawką. Kiedy stres mija biorę jeszcze jakiś czas tę podwyższoną dawkę, potem schodzę w dół o 2,5 mg na tydzień.
Zaraz po wyjściu że szpitala brałem nieszczęsny rispolept. Mnóstwo skutków ubocznych nie dajacych normalnie funkcjonować w tym myśli samobójcze. Planowałem się powiesić, wtedy za 3 miesiace. Robiąc pewne czynności np takie jak rozbieranie choinki myślałem sobie że to ostatni raz. Meczylem się niecały rok, do momentu aż przeszedłem na olanzapine. I od 12 lat i kilka miesiecy jestem w remisji.
Czyli olka nie jest taka zła, niektórym służy. Pamiętam, jak broniłam się rękami i nogami żeby jej nie brać. Przeczytałam na forum, że ludzie tyją na niej nawet 30 kg w rok! Nie chciałam zamienić się w małego wieloryba.
Rispoleptu nie miałam okazji próbować, ale to co o nim piszesz zniechęca. Popatrz ile człowiek się musi namęczyć zanim coś mu podpasuje.
Będzie czternasty rok na olanzapinie, a dokładnie 13,5, bo od 2005r.
Tyle samo czasu chodzę do tego samego psychiatry, prywatnie.
Na tym leku pracuje dziewiąty rok za granicą, w tym czasie założyłem rodzinę.
Jestem 13 lat w remisji.
Lekkie przymulenie, problemy z pamięcią oraz inne skutki uboczne nie są aż tak uporczywe. Nie tyję, nie przesypiam życia.
Mój psychiatra jest świadom skutków ubocznych ale ponieważ widzi że jakoś funkcjonuję nie zmienia mi leku. Zmiana może przynieść więcej złego niż dobrego. Być może mogłyby się pojawić objawy schizofrenii.
Jestem otwarty na zmiany jakie podejmie lekarz. Sam o to nie poproszę.
Zauważyłem że od jakiegoś czasu jestem mniej nerwowy. Mam nadzieję, że to nie cisza przed burzą.
Tak naprawdę leki to cichy zabójca,nie wystarczą tylko profilaktyczne badania,trzeba dbać mocno o siebie.Zdrowe zęby,dieta,sport to takie podstawy,ale trzeba więcej często czyli bez nałogów papierosy,alkohol itp.Wtedy jest szansa,że będziemy dłużej żyć niż 50 lat z hakiem.
Zgadza się. Leki na jedno pomagają a na drugie szkodzą. Niestety muszę wybrać leki i remisja, albo cisnąć w cholerę czego następstwem prędzej czy później będzie nawrót. W przypadku nawrotu nie mógłbym funkcjonować tak jak teraz czyli rodzina, praca, wyzwania.
Nie jestem obojętny jeśli chodzi o dbanie o siebie. Cały czas też pracuję nad sobą, mniej się denerwuję, skupiam się bardziej na rzeczach które mnie cieszą.
Olanzapina jest the best. Mam paranoidalną, biorę od 2016 i te ostatnich 6 lat to najlepsze lata mojego życia. Wycisza te części mózgu, które powinny być wyciszone i daje mi taki czil i peace, że aż chce się żyć. Tzn. chciało bo ten lek przestaje na mnie działać. Biorę już 2x dziennie po 20mg, działa jakieś 1,5h i koniec. Dopada mnie bezpodstawna qrwica i myśli samobójcze albo pustka w głowie. Wspomagam się hydroksyzyną, ale to muszę zjeść ze 4x25mg żeby cokolwiek poczuć. Chyba znowu czeka mnie psychiatryk i zmiana leków (przerabiałem już amisan, abilify, rispolept, ketrel. wszystko hooy, no i jeszcze klozapina, bardzo dobry lek, ale kazali mi morfologie często robić więc olałem). Polecam wszystkim olanzapine,u mnie zdecydowanie nr 1.
kaczanov pisze: ↑sob lip 02, 2022 6:13 pm
Olanzapina jest the best. Mam paranoidalną, biorę od 2016 i te ostatnich 6 lat to najlepsze lata mojego życia. Wycisza te części mózgu, które powinny być wyciszone i daje mi taki czil i peace, że aż chce się żyć. Tzn. chciało bo ten lek przestaje na mnie działać. Biorę już 2x dziennie po 20mg, działa jakieś 1,5h i koniec. Dopada mnie bezpodstawna qrwica i myśli samobójcze albo pustka w głowie. Wspomagam się hydroksyzyną, ale to muszę zjeść ze 4x25mg żeby cokolwiek poczuć. Chyba znowu czeka mnie psychiatryk i zmiana leków (przerabiałem już amisan, abilify, rispolept, ketrel. wszystko hooy, no i jeszcze klozapina, bardzo dobry lek, ale kazali mi morfologie często robić więc olałem). Polecam wszystkim olanzapine,u mnie zdecydowanie nr 1.
Po 17 latach rozstaje się z olanzapiną. Też mnie wyciszała a wiem że gdybym nie brał jej tydzień też dopadła by mnie bezpodstawna kurvica.
Długo ja chwaliłem ale już chyba jestem coraz starszy i coraz gorzej znoszę jej skutki uboczne. Coraz bardziej mnie zamulała, czułem się coraz bardziej senny.
Przechodzę na Latude i nie wiem jeszcze jak to będzie.
kicius po tylu latach jak dobrze funkcjonujesz
po 12 latach
zejdz do dawki podtrzymujacej zolafrenu
5 mg na dobe
latude bralem to jak starszy lek risplept gorszy
spac sie chce na nim caóły czas
jak by co jest jeszcze
reagila
nowy lek refundowany
ale nie wiem czy taki dobry?
latuda to nie wypal nie bierz
są zamienniki solianu jeszcze amisian
czy aposuprid biorę
Po dwóch tygodniach na Latudzie i zmniejszonej olanzapinie z 10 na 5mg nie czuję już tak wielkiego zamulenia i otępienia. Mniej się chce spać, ale też inaczej sie śpi. To nie jest zdrowy sen, bardziej taki dziwny mi nieznany. Na olzie 10mg spałem mocno do 7,5 godzin a na 5 mg się budzę w ciągu nocy i czuję się dziwnie
Na razie nie odczuwam działanie latudy 37 mg a bardziej zmniejszoną dawkę olanzapiny.
Trzeba jeszcze poczekać na działanie.
Do miesiąca ta dawka ma być a potem już bez olanzapiny a Latuda ma być 74mg