Mój Ojciec...
Moderator: moderatorzy
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: wt lut 20, 2007 9:55 pm
- Lokalizacja: Katowice
Mój Ojciec...
Wutam wszystkich!!Mam problem...mój tata choruje na schizofrenie paranoidalno-maniakalną...jest juz w zaawansowanej fazie choroby...jednak nie chce sie leczyć, a jego rodzice twierdzą że on jest tylko rozkojarzony...pół roku temu wyprowadziłam się z mamą od taty ponieważ był już bardzo agresywny i rzycił sie dwa razy na mame...po przeprowadzce byłam u niego dwa razy...raz to zaraz po przeprowadzce, bo było mi szkoda go tak samego zostawiać...ale zwyzywał mnie m.in za to że już"ich"przyprowadziłam i że mam nie przychodzić do niego bez zapowiedzi...a oczy miał takie....straszne, przerażające...drugi raz byłam przed świetami ale dlatego że był tam mój dziadek ponieważ bałam sie sama do niego chodzić....wydawało mi sie że z nim jest jeszcze gorzej niż było...wyzywał swojego ojca od"starego hu..." i tym podobne....a teraz zbliżają sie jego urodziny i nie wiem co zrobić...z jednej strony chciał bym iść do niego złożyć mu życzenia i wogóle zobaczyc co u niego bo to wkońcu mój ojciec jak by nie było...a z drugiej jednak strony boje się tam iść bo nie wiem w jakim on jest teraz stanie, i jak może sie zachować....a telefonu nie ma żebym mogła zadzwonić...poradzcie mi coś prosze....
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: wt lut 20, 2007 9:55 pm
- Lokalizacja: Katowice
Mojej mamie udało sie zaprowadzić tate 2 razy do psychiatry ale tylko dlatego że była dla niego stanowcza(inaczej by nie poszedł)...było prowadzone postepowanie w jego sprawie po tym jak rzucił sie na mame bo to zgłosiła, zgłosiła również znęcanie sie psychiczne...policja przekazała to po ponad roku do prokuratury...i tak sie to ciągnie...a puki co to nie bierze żadnych leków, zresztą nigdy nie brał...a wezwanie karetki co mi da...zanim przyjadą to ojciec może zrobić coś sobie lub co gorsza innym....to wszystko nie jest takie proste...
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: wt lut 20, 2007 9:55 pm
- Lokalizacja: Katowice
Ale on sie nie chce leczyć..jak mam go zmusić, nie jestem w stanie...jest już wniesiona sprawa o przymusowe leczenie...nie umiem zrobić nic więciej żeby mu pomuc chociaz bardzo bym chciała...Wezwij karetke mówisz...wezwe, przyjadą dadzą mu zastrzyk, bedzie spiokojny przez pare godzin, ale to przecież nie wystarczy, ja wiem że on musi sie leczyc i bardzo bym chciała żeby poszedł na leczenie i brał leki, ale to już nie odemnie zależy...a poza tym teraz mam z nim dużo mniejszy kontakt ponieważ nie mieszkam z nim...a chodzić sama do niego sie poprostu boje...
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Karetka zabierze go do szpitala, w którym pobędzie parę tygodni, przez ten czas będąc zmuszonym do przyjmowania leków. Otrzyma tam takze diagnozę, dzięki czemu będzie wiadomo z czego i jak go skutecznie leczyć. Poza tym dobrze że wniosłaś sprawę o przymusowe leczenie, wtedy nie będzie miał wyboru i będzie musiał się leczyć.
Brakło miłośći i wytrwałośći - nie dziwie się. Ja dopiero zrozumiałem postępowanie mojego wójka chorego na f 20.0 jak sam zachorowałem po 8 latach. Teraz wiem że bym go nie zostawił i opiekował sie nim nawet kiedy by tego nie chciał. Jak boisz sie sama chodzić to idź z kimś , może zaufana koleżanka , mama, ciotka obojętnie . Porozmawiaj z ojcem spokojnie , poproś go o wizytę u psychitry ale wszystko z miłością bez agresji. Szczera rozmowa i zagranie na jego uczuciach moga pomóc a jesli nie to będziesz miała ciężką drogę ... Pamiętaj że jest to Twój ojciec i tak jak on kiedyś Tobą tak teraz Ty nim musisz sie zaopiekować.
Pozdrawiam .
Pozdrawiam .
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: wt lut 20, 2007 9:55 pm
- Lokalizacja: Katowice
Chors...ale ja sie boja tam iśc...zanim karetka przyjedzie to minie...a w tym czasie on może zrobić naprwde dużo...przekonałam sie o tym 1 maja zeszłego roku...kiedy chodził z zapaloną gazeta po domu i urządał ogniska w kuchni, potem rzucił sie na mame a na końcu kiedy wezwała policje to powybijał szyby w drzwiach kijem od szczotki...i mówił takie straszne rzeczy....wyzywał mnie i mame od najgorszych...on juz wtedy nie miał prawie żadnego kontaktu z rzeczywistością...
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: wt lut 20, 2007 9:55 pm
- Lokalizacja: Katowice
Heńku..."brak miłości i wytrwałości..." no nie wiem czy to jest do końca tak...ja wyprowadziłam sie z mamą pół roku temu teraz mam prawie 16lat...wyprowadzając sie moja psychika była w okropnym stanie...miałam nerwice i kłopoty z sercem...od kąd pamiętam ojciec niegdy nie zachowywał sie do końca normalnie(psychiatra powiedział że on choruje już od dzieciństwa)nieraz wyzywał a kiedy prubowałam z nim spokojnie porozmawiać i prosiłamżeby poszedł do lekarza albo chciałam żeby ze mną np. w cos zagrał lub pomugł mi w czymś mówił że mam "wypie... z tego domu i iść do swojego tatusia a nie sie do niego dowaliłam..." i inne tego typu rzeczy..a nasłuchałam sie ich naprawde duzo...nie mogłam spać po nocach bo on w nocy nie spał tylko stał w miom pokoju(miałam pokuj z mama a on swój)prezy oknie i mówił, muwił i mówił potrafił tak całą noc...odkręcał kurki z gazem na dwór z nożem wychodził...tak sie nie da żyć...naprawde sie nie da...on by sie nawet poszedł leczyć gdyby nie jego matka...moja mam nieraz prubowała go namówić żeby poszedł do psychiatry czy na leczenia ale jego matka sie tylko darła na moją że to my jesteśmy nienormalne, chcemy zniszczyć jego syna itp.a była u nas w domu prawie codziennie po pracy...wtrącała sie w totalnie wszystko...tak sie naprawde nie dało...:(a tak jak móisz żebym z kimś poszła do ojca...nie mam z kim...żadna koleżanka nie wie o moim ojcu bo i tak by tego nie zrozumiała...mama nie pujdzie bo może tam spotkać jego matke a teraz podała ojca rodziców o alimenty(bo tata nie pracuje a ich na to stać)i oni teraz są wściekli...tak więc nie ma z kim iśc...
Cześć Rudzia
Jesteś jeszcze bardzo młodziutka, staraj się dbać przede wszystkim o siebie, abyś w spokoju mogła ukończyć szkołę i pomyślała o studiach. Jeżeli Ty będziesz silna, to z czasem może uda się pomóc ojcu i matce. Ale nie zadręczaj się tym, bo nie ma w tym żadnej Twojej winy.
Pozdrawiam
Jesteś jeszcze bardzo młodziutka, staraj się dbać przede wszystkim o siebie, abyś w spokoju mogła ukończyć szkołę i pomyślała o studiach. Jeżeli Ty będziesz silna, to z czasem może uda się pomóc ojcu i matce. Ale nie zadręczaj się tym, bo nie ma w tym żadnej Twojej winy.
Pozdrawiam
Kocham życie - ale czy życie kocha mnie???