Zmienić psychiatrę po prawie 10. latach?
Moderator: moderatorzy
Zmienić psychiatrę po prawie 10. latach?
Uświadamiam sobie coraz mocniej, jak bardzo mój psychiatra mnie zirytował. Powody irytacji są dwa.
1. Gdy u niego byłam ostatnio, szczuplejsza o 4 kilo, niepotrzebnie mu o tym powiedziałam. Ale stało się - zapytywał, co u mnie, więc napomknęłam o tym w kontekście innych, pozytywnych zmian. Chciałam pokazać, że bez leków jest dobrze, o ile nie lepiej. Zamiast się uśmiechnąć, zaczął wypytywać, w jakim czasie, gadać, że w zbyt krótkim, jaka to dieta, że 1200 kcal to za mało i, by za dużo nie pisać - stwierdził, że dietę muszę zakończyć i z chudnięciem dać sobie spokój, bo często tak się dzieje, że gdy pacjenci chudną, psychoza wraca.
2. Z dwoma kwestiami, dotyczącymi mojej osoby, nie mogę dać sobie rady. Dałam radę ze wszystkim, tylko nie z nimi, mimo usilnych prób. Nie wydaje mi się, aby tło miały psychotyczne, raczej z jakimiś zaburzeniami osobowości są związane. Nic nie pomogło, zdecydowałam się więc na terapię. Poświęciłabym te 2 godziny tygodniowo (bo 1 na dojazd w tę i nazad, 1 na pogadankę). Problem polega na tym, że do placówki, w której się leczę, albo dodzwonić się nie idzie, albo wciąż nie ma terminów, a mi pasuje termin nie jakikolwiek, tylko od godz. 17. Nie, żebym pospać sobie chciała; z pracy raz w tygodniu zwalniać się przecież nie będę z oczywistych względów. W dodatku, co mojemu partnerowi uda się tam dodzwonić, dostaje zjebki, że dzwoni za mnie, choć tłumaczy, że sekretariat pracuje w godzinach mojej pracy, a ja przecież z pracy w takiej sprawie nie mogę zadzwonić. Gdzie indziej lekarz mi skierowania dać nie chce, bo się boi (!), poza tym z tego, co moi znajomi mówią, ludzi z psychozami gdzie indziej po prostu nie chcą. Ale pewnie nie dotyczy to miejsc wszystkich, więc zrobię rozeznanie.
Idę tam za jakiś czas. Postaram się na spokojnie porozmawiać z lekarzem. Coraz bliższa jestem myśli, że albo dojdziemy do porozumienia, albo zmienię psychiatrę. Tego, że schudłam, nie da się już nie zauważyć, koledzy z pracy wciąż mi o tym mówią (bo co mi mówią znajomi spoza pracy i mój partner, wiadomo, szczere być nie musi - oni wiedzą o moich zamiarach i mogą chcieć zwyczajnie podnieść moją samoocenę),na wadze mniej 10 kilo i jeśli dostanę zjebkę z tego powodu, poszukam kogoś innego. Powiem o chęci podjęcia terapii w innym miejscu i jeśli facet mi powie, że nic z tego, rozejrzę się gdzie indziej.
Szkoda mi będzie kończyć tę relację, bo lekarz bardzo mi pomógł, kontakt mieliśmy dobry, ale skoro patrzy na mnie jak na małe, upośledzone dziecko, chyba innego wyjścia nie będzie.
1. Gdy u niego byłam ostatnio, szczuplejsza o 4 kilo, niepotrzebnie mu o tym powiedziałam. Ale stało się - zapytywał, co u mnie, więc napomknęłam o tym w kontekście innych, pozytywnych zmian. Chciałam pokazać, że bez leków jest dobrze, o ile nie lepiej. Zamiast się uśmiechnąć, zaczął wypytywać, w jakim czasie, gadać, że w zbyt krótkim, jaka to dieta, że 1200 kcal to za mało i, by za dużo nie pisać - stwierdził, że dietę muszę zakończyć i z chudnięciem dać sobie spokój, bo często tak się dzieje, że gdy pacjenci chudną, psychoza wraca.
2. Z dwoma kwestiami, dotyczącymi mojej osoby, nie mogę dać sobie rady. Dałam radę ze wszystkim, tylko nie z nimi, mimo usilnych prób. Nie wydaje mi się, aby tło miały psychotyczne, raczej z jakimiś zaburzeniami osobowości są związane. Nic nie pomogło, zdecydowałam się więc na terapię. Poświęciłabym te 2 godziny tygodniowo (bo 1 na dojazd w tę i nazad, 1 na pogadankę). Problem polega na tym, że do placówki, w której się leczę, albo dodzwonić się nie idzie, albo wciąż nie ma terminów, a mi pasuje termin nie jakikolwiek, tylko od godz. 17. Nie, żebym pospać sobie chciała; z pracy raz w tygodniu zwalniać się przecież nie będę z oczywistych względów. W dodatku, co mojemu partnerowi uda się tam dodzwonić, dostaje zjebki, że dzwoni za mnie, choć tłumaczy, że sekretariat pracuje w godzinach mojej pracy, a ja przecież z pracy w takiej sprawie nie mogę zadzwonić. Gdzie indziej lekarz mi skierowania dać nie chce, bo się boi (!), poza tym z tego, co moi znajomi mówią, ludzi z psychozami gdzie indziej po prostu nie chcą. Ale pewnie nie dotyczy to miejsc wszystkich, więc zrobię rozeznanie.
Idę tam za jakiś czas. Postaram się na spokojnie porozmawiać z lekarzem. Coraz bliższa jestem myśli, że albo dojdziemy do porozumienia, albo zmienię psychiatrę. Tego, że schudłam, nie da się już nie zauważyć, koledzy z pracy wciąż mi o tym mówią (bo co mi mówią znajomi spoza pracy i mój partner, wiadomo, szczere być nie musi - oni wiedzą o moich zamiarach i mogą chcieć zwyczajnie podnieść moją samoocenę),na wadze mniej 10 kilo i jeśli dostanę zjebkę z tego powodu, poszukam kogoś innego. Powiem o chęci podjęcia terapii w innym miejscu i jeśli facet mi powie, że nic z tego, rozejrzę się gdzie indziej.
Szkoda mi będzie kończyć tę relację, bo lekarz bardzo mi pomógł, kontakt mieliśmy dobry, ale skoro patrzy na mnie jak na małe, upośledzone dziecko, chyba innego wyjścia nie będzie.
Re: Zmienić psychiatrę po prawie 10. latach?
Skoro Twój lekarz w ciągu tych 10 lat współpracy pomógł Ci ja bym na Twoim miejscu nie zmieniała lekarza. Skoro zgodził się też na odstawienie leków co rzadko się zdarza to znaczy że jest fajnym lekarzem. Nie dziwne że lekarz obawia się nawrotu psychozy, u mnie pierwszymi symptomami nawrotu też było chudnięcie i coraz krótszy sen. Tylko że z Twojej wypowiedzi nie wygląda byś chudła od psychozy tylko od żywienia 1200 kalorii. Też bym chciała schudnąć 10 kg - jak sobie wyliczasz ? Ile ważysz przy jakim wzroście ? Może jesteś szczupła stąd lekarz obawia się Twojego dalszego schudnięcia. Mój psychiatra cieszył się i gratulował mi przy każdej utracie wagi, ale ważyłam prawie 100 kg przy wzroście 168cm. Wszyscy Cię chwalą za schudnięcie a tylko jedna osoba tego nie zrobiła - Twój lekarz- i już chcesz go przekreślić . Wybacz mu jego obawy.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: Zmienić psychiatrę po prawie 10. latach?
Rzeczywiście ostatnio trzymasz szczupłą linię.Ćma pisze: Tego, że schudłam, nie da się już nie zauważyć, koledzy z pracy wciąż mi o tym mówią (bo co mi mówią znajomi spoza pracy i mój partner, wiadomo, szczere być nie musi - oni wiedzą o moich zamiarach i mogą chcieć zwyczajnie podnieść moją samoocenę),na wadze mniej 10 kilo i jeśli dostanę zjebkę z tego powodu, poszukam kogoś innego.

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 5448
- Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
- Status: Schizo
- Lokalizacja: Void
- Kontakt:
Re: Zmienić psychiatrę po prawie 10. latach?
Psychiatrzy i lekarze oraz koncerny farmaceutyczne mają przecież najwiekszy interes z posiadania dożywotnich pacjentów - na coś się leczyć musisz, stąd teoryjki pseudonaukowe i próby zastraszania rzekomo nieuniknionymi nawrotami.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1043
- Rejestracja: ndz wrz 25, 2011 10:07 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Toruń
Re: Zmienić psychiatrę po prawie 10. latach?
Też planuję zmianę lekarza. Nie mam żadnego konkretnego powodu. Leczę się u niego od 7 lat. W związku ze studiami lekarz sam zaproponował by może zmienić lekarza na takiego, który będzie bliżej miejsca nowego zamieszkania. Dojazdy na wyznaczone wizyty mogą być uciążliwe, stąd on wyszedł z taką propozycją.
Muszę się zastanowić do kolejnej wizyty. Tym samym nie zgadzam się z wypowiedzią Unknown, by lekarz miał jakiś interes w posiadaniu pacjenta.
Muszę się zastanowić do kolejnej wizyty. Tym samym nie zgadzam się z wypowiedzią Unknown, by lekarz miał jakiś interes w posiadaniu pacjenta.
Re: Zmienić psychiatrę po prawie 10. latach?
Jeżyku, wiem że mam fajnego lekarza, stąd moje wątpliwości co do jego zmiany. Jednak wzięły się one nie tylko z powodu jego podejścia do mojej wagi, lecz również do ewentualnej terapii.Przekreślać go właśnie nie chcę, inaczej już poszłabym gdzie indziej. Dlatego mam nadzieję, że na nadchodzącej wizycie uda nam się dojść do porozumienia. Z natury jestem jednak realistką i wiem, że może być różnie.
Pozwolisz, że na Twoje pytania związane z dietą odpowiem w prywatnej wiadomości?
Cezary, do psychologa nie chodzę. Jeden z problemów z psychiatrą polega właśnie na tym, że jest przeciwny, abym poszła do psychologa pracującego w innym miejscu niż placówka, gdzie chodzę obecnie. Dlaczego są problemy z podjęciem terapii w tamtym miejscu, opisałam.
Unknown, mój lekarz jest akurat w porządku. Problemów z odstawieniem leków mi nie robił, na obniżanie dawek często zgodę wyrażał, ale wiem, jak trudno na takiego trafić. Właśnie dlatego waham się z swojej decyzji.
Zdrowy, super, że idziesz na studia. Grunt to iść do przodu.
Pozwolisz, że na Twoje pytania związane z dietą odpowiem w prywatnej wiadomości?
Cezary, do psychologa nie chodzę. Jeden z problemów z psychiatrą polega właśnie na tym, że jest przeciwny, abym poszła do psychologa pracującego w innym miejscu niż placówka, gdzie chodzę obecnie. Dlaczego są problemy z podjęciem terapii w tamtym miejscu, opisałam.
Unknown, mój lekarz jest akurat w porządku. Problemów z odstawieniem leków mi nie robił, na obniżanie dawek często zgodę wyrażał, ale wiem, jak trudno na takiego trafić. Właśnie dlatego waham się z swojej decyzji.
Zdrowy, super, że idziesz na studia. Grunt to iść do przodu.