czy moja kolezanka jest chora? pomozcie

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

kuleczka

czy moja kolezanka jest chora? pomozcie

Post autor: kuleczka »

Pisze do Was z ciezkim sercem... mam w pracy kolezanke i bardzo sie o nia boje. Nie wiem od czego zaczac... moze od poczatku:

wyjechala z rodzinnego miasta, tu jest niby jej brat ale maja bardzo slaby kontakt ze soba, caly jej swiat to firma i ludzie ktorzy tu pracuja (a mamy taka strukture ze jest b kiepska komunikacja ogolnoludzka wiec kontakt jest w b malych grupach). Bylysmy dosc blisko siebie, Kasia (zmienie imie zeby jej zbyt mocno nie obnazac) zawsze byla nieco... gapowata, zagubiona i przyklejala sie do ludzi z najblizszego otoczenia jak do ostatniej deski ratunku - jesli bylo sie blisko niej nie pozwalala na margines - znajomosc musiala miec charakter totalny. Musiala miec monopol na dana osobe. Z biegiem czasu zaczelo mnie denerwowac to ze trzeba wylacznie jej pomagac, ze nigdy nie sluzyla pomoca innych, nie widziala potrzeb innych - liczyly sie tylko jej potrzeby, a czasem jej leki (np miala wrazenie ze przelozony wie wszystko o jej rozmowach tel, mailach, ze np je czyta... albo ma dostep do jej skrzynki) porobowalismy to w kilka osob rozwiewac, ale zawsze czegos panicznie sie bala. Kilka razy te bliskie jej osoby znajdowaly sie w sytuacji, kiedy to one wymagaly jej pomocy i... nie znajdowaly jej u Kasi. Kasia byla skupiona wylacznie na sobie. Wiec zostala delikatnie odsunieta, przeze mnie rowniez, a moze przede wszystkim?

Znalazla sobie inne ramie i przykleila sie jeszcze bardziej panicznie. Coraz czesciej zaczely sie z nia dziac dziwne rzeczy - zawsze dziwacznie sie ubierala, miala b. specyficzny gust i tym sobie to tlumaczylysmy... potrafila np mrozna zima biegac po biurze w... sandalkach. Osoby z ktorymi wynajmowala mieszkanie i my w biurze zauwazylismy ze b czesto smieje sie (b dziwnie) sama do siebie, zupelnie nieadekwatnie do okolicznosci. Spala przy zapalonym swietle.

W koncu doczekala sie swojego eM. I tu stala sie tragedia. Kasia zaczela slyszec jak cale biuro mowi wylacznie na jej temat. Jak kazdy skupia sie wylacznie na jej osobie i to w b negatywnym sensie. Zaczela nas jakos dziwnie przepraszac. A w weekend probowala popelnic samobojstwo. Tego samego dnia slyszala jak caly autobus mowi na jej temat (myslala ze w jej domu jest ukryta kamera a w internecie sa pokazane filmy erotyczne o niej) slyszala jak wszyscy szepca lub wprost klna na nia. W telewizji kazdy program byl na jej temat - w tym samym kontekscie. Kazdy i wszedzie komentowal negatywnie jej zycie, wybory - jakby caly swiat znal kazdy intymny szczegol jej zycia i zle go ocenial. To bylo w piatek - w sobote sie nasililo i Kasia nozem podciela sobie zyly na obu przedramieniach.

W szpitalu stwierdzono manie przesladowcza i zapewniono ja ze to nie schizofrenia. Leczenie farmakologiczne bylo dosc krotkie, teraz chodzi na indywidualne terapie.

Ach nie wiem czy to ma znaczenie - rok moze wiecej Kasia trafila do kliniki szumow - miala niezidentyfikowane szmery w uchu - chyba w sumie nic konkretnego nie stwierdzono.

Teraz sie o nia znowu boje. Znowu ciagle cos "gmera" przy uszach. Znowu podejrzewa bliskie osoby o spiski, czy omawianie jej za jej plecami. Dzwiny smiech wcale nie znika. Terapeuta wklada jej bzdury do glowy: wszystko przez twoja matke, zyj z dnia na dzien. Kasia jest nadal wyizolowana od ludzi, styka sie z nielicznymi, znowu robi sie dziwna. Nie wiem czy nie bardziej przydalby sie jej kontakt z grupowa terapia a nie takie kozetkowe ble ble. Moim zadniem ta fobia ze wszyscy sa przeciw niej powoli wraca. Boje sie ze jest zle zdiagnozowana, ze jej terapeuta nie pomaga. I zadaje sobie pytanie: co moge dla niej zrobic? trudno jest poswiecic cale swoje prywatne zycie zeby dac jej poczucie bezpieczenstwa (choc pewnie potem i tak uzna mnie za wroga...)

Czy te symptomy wykluczaja schizofrenie? Poradzcie prosze, serdecznie pozdrawiam, Kuleczka
ania
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: śr maja 12, 2004 9:12 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: ania »

Kuleczko z tego co napisałaś sądzę, że jesteś drugą matką Teresą lub może nawet psychiatrą - tak troszczysz się o koleżankę z pracy - tyle w Tobie miłości bliźniego.
kuleczka

Post autor: kuleczka »

Aniu ja tej jej objawy uznalam za przejaw egoizmu! powiedzialam sobie ze ta pani nie widzi innych wiec fora ze dwora! odsunelam ja

a teraz wiem ze to choroba, ze pomoc ktora dostaje nie jest wspolmierna do objawow bo to wszystko wraca...

mam jakis wewn obowiazek moralny naprawic to co zrobilam, bo to jaka jest zraza ludzi do niej, a nowych znajomosci nie umie zawrzec = robi sie jakies koszmarne bledne kolo

ale bardzo Ci dziekuje, ze nie uwazasz mnie za swinie bo czasem tak sie wlasnie czuje
ania
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: śr maja 12, 2004 9:12 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: ania »

wiesz myślałam, że sobie żartujesz - jeśli piszesz to poważnie - przepraszam
Nie wiem czy nie bardziej przydalby sie jej kontakt z grupowa terapia a nie takie kozetkowe ble ble.
Jeśli trafiła na 'kozetkowe ble, ble' to dla niej lepiej, miała szczęście - oczywście zależy też na kogo trafi. Terapia grupowa jest dla mniej 'zaburzonych' - z tego co się orientuję.

pozdrowienia
Gość

Post autor: Gość »

Aniu! jak moglam zartowac? czy cos co napisalam brzmialo jak zart? bardzo sie zdziwilam ze to moglo byc tak odebrane - no nie wazne...

Kasia nie ma zdiagnozowanej schizofrenii - i tu moje pytanie do Was: czy to tak wyglada schizofrenia? czy nie powiedzieli jej diagnozy zeby ja nieobciazac dodatkowo? a moze sie pomylili? i zle ja lecza?

Na kozetke mozna trafic z tysiaca powodow... jesli intensywna terapia nic nie daje... a to obserwuje jej otoczenie - to obowiazkiem owego otoczenia jest wykonac jakies kroki, a nie zostawic sprawe samej dziewczynie, ktora przeciez juz dawno racjonalnie nie mysli!

Ten psycholog raczej ja naciaga niz leczy - to druga strona medalu. To co z nia robi podbudza ja do coraz wiekszej izolacji, a zwalanie odpowiedzialnosci za schizofrenie (o ile Kasia na nia choruje) na matke Kasi jest zwyklym sk..... stwem.

Moim zdaniem nie tedy droga, ale przeciez nie pojde do niego zeby mu zrobic wygabor, musze miec np kilka porad (od Was, jeszcze popytam sie znajomego ale niepraktykujacego psychologa... etc) i np skontaktowac sie z rodzina Kasi (mieszkajaca na 2 koncu Polski) zeby moze ich uswiadomic jak trzeba pomoc corce, zeby przy nastepnym ataku manii przesladowczej czy probie samobojstwa nie bylo ZA POZNO!

Pomozcie mi prosze.... moze powinnam jeszcze cos opisac - pytajcie sie mnie bo nie wiem co moze byc istotne!

serdecznie pozdrawiam,
Kuleczka
ania
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: śr maja 12, 2004 9:12 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: ania »

Wiesz Kuleczko nie masz 'najlepszego' stosunku do niej - masz tylko 'poczucie obowiązku'. Zostaw więc może sprawę tym, których ona dotyczy ... nieprzejmuj się tak. Poza tym schizofrenia to wymysł psychiatrów - jest tak samo realna jak omamy twojej koleżanki z pracy.
Gość

Post autor: Gość »

z nas dwojaga to Ciebie cechuje wieksze okrucienstwo...

skad tyle jadu? prosze przestan odpisywac na moje posty i tak nic nie jestes w stanie wniesc
ania
zarejestrowany użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: śr maja 12, 2004 9:12 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: ania »

widzisz kuleczko co nie trudno zauważyć prubójesz rozgłosić na lewo i prawo, że twoja koleżanka jest 'stuknięta' podajesz wszystkie istotne informacje świadczące o chorobie - żadna z nich nie jest przypadkowa - jak z podręcznika i pytasz, bo niby nie wiesz czy to 'ta' choroba?

myśle,że nie jesteś okrutna tylko zakłamana i podła ....
kuleczka

Post autor: kuleczka »

no coz Aniu... widac kazdy mierzy swoja miara!
Gość

Post autor: Gość »

Kuleczko. A nawet jeżeli jest chora to co ? Odsuniesz sie od niej ? czy będziesz wysmiewać się? Jeżeli chciałaby to powiedziała by sama Tobie o swojej chorobie . Więc nie widze uzasadnieja w twoim pytaniu . Znasz to przysłowie "Nos w sos".Nie jesteś lekarzem i nie powinno Ciebie interesowac czy ktos jest jest chory. I tak jej nie pomożesz.Jeżeli jest Twoja koleżanka akceptuj ja taka jaka jest "Ciekawość pierwszy stopien do piekła"
robert
zarejestrowany użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: czw sie 26, 2004 12:28 pm
Lokalizacja: gdansk
Kontakt:

Kuleczko

Post autor: robert »

Mam 24 lata i jestem schizofrenikiem od lat 3. Dużo sie nasłuchałem o tej chorobie i moge Cie zapewnić że Twoja koleżanka ma schizofrenie, którą trzeba leczyć w szpitalu. Ja sam przez to przeszedłem i wiem, że innej drogi do zdrowia nie ma. Lepiej ja namów na leczenie nim będzie za późno i podetnie sobie żyly. Pozdrawiam.
Nigdy nie jest za pozno, nigdy nie wolno sie poddać
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”