Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tym dziale można pisać teksty wykraczające poza uporządkowaną dyskusję na konkretny temat. Nie polecam go osobom szukającym spokojnej rozmowy.
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Witam,
Piękne forum, to się chwali. Ja cierpię na zaburzenia schizoafektywne (abreceefektywne) typ F25.0. To mityczna choroba, którą musieli przegłosować, gdyż nie wierzyli, że można mieć obsesję bez depresji. Ja czasem próbuję mieć depresję, ale mi nie wychodzi i trzeba kupy leków, żeby to obniżyć.
Miałem lekarza (jedna wizyta) w Lubinie, który tak był wyuczony, że nic nie wiedział. Niestety zawsze choruje 1% populacji na psychozę i nie ma nic złego w nazewnictwie "psychotyk" (mnie się to kojarzy z psem, który chodzi i tyka, ale to pocieszne). 2% (to ważne) zawsze ma szansę wyjść z tej choroby, czyli ile? Jedna na 5.000 osób. Ale tylko ma szansę, to ważne, aby to podkreślić, bo wiele osób tego nie rozumie. Sama "schizofrenia" (nazwa wzięła się niby z greki, ale przywędrowała z Indii, gdzie stara indyjska opowieść mówi, że Bóg ukrył wiedzę o człowieku w sercu, umyśle i przeponie, czyli we "frenie" - to obraźliwe, gdyż pacjenta zmusza się do tego, aby udawał Boga, gdyż przypowieść ta mówi, iż za każdym razem, gdy człowiek cierpi, wraca do korzenia bożego). "Schizo-" oczywiście oznacza rozpad i to jeszcze większy brutalny wulgaryzm. Schizofrenia jest chorobą o wiele gorszym przebiegu, niż moja, natomiast o wiele łatwiej uzyskać reemisję, a poza tym moja ma bardzo drobny przebieg, jednak trudno ją uwstecznić. Oczywiście teraz moje IQ wynosi 229 i komputery nie wierzą, że jestem człowiekiem i co rusz jestem sprawdzany, czy jestem botem. Przy "bipolar disorder" jest mania, a nie depresja, jak przy mojej chorobie a to trochę co innego.
Teraz wątpliwości.
Należy brać leki. To ważne. Są leki drugiej generacji, są i pierwszej, na razie nie ma trzeciej. Jednak problem z korporacjami farmaceutycznymi dzisiaj jest taki, że robią dobry lek, podmieniają grupę chemiczną i trzeba się leczyć najmniej pięć lat, bo to się nazywa terapia. Proszę mi wierzyć, lekarzom czasem chodzi tylko o to, aby zatankować rower, a dopalacze nie są koncesjonowane. Lek "egzageracyjny" przyszłości to "hormon miłości", gdyż organizm czasem reaguje na miłość tym hormonem. Lekarze się boją nawet wstawić go do fiolki, bo niby SCHIZA to "wielka miłość". Czasem człowiek bardzo się myli i ten lek w tym pomaga. Piekielnie dobrze, bo czuje przeogromne ciepło.
Według badań (sfałszowanych przez przyjęcie modelu statystycznego rodziny), zrobionej na 40.000 chorych bliźniąt jednojajowych, jeśli obaj małżonkowie są chorzy, prawdopodobieństwo dziecka chorego wynosi 25%, a jak jeden zdrowy, to 10%. To jednak mit. Jest to tak naprawdę problem software'owy i mam nadzieję, że kiedyś to tu opiszę. Chodzi o język Deficytu Teorii Umysłu - i to da się ćwiczyć różnymi medytacjami, modlitwami, czy zabiegami. (FLEHTI).
Jeśli jednak nie ma takich leków, które matkę postawiłyby na nogi, musi ona absolutnie odstawić jakiekolwiek leki. Należy decyzję podjąć w pełnej remisji potwierdzonej przez lekarza prowadzącego na piśmie i wręczyć lekarzowi kopię decyzji, a oryginał zabezpieczyć. W tej sytuacji lekarz powinien zadecydować o całkowitym unieruchomieniu pacjentki za wyjątkiem siku, kupy, jedzenia, picia, sexu (odpowiednia sala). Nie wolno pielęgniarkom pozwalać w tej sprawie na samowolkę i byłem w szpitalu, więc wiem jak jest. Dziecko urodzi się zdrowe. Natomiast jeśli matka bierze jakiekolwiek leki psychotropowe, czy jakiekolwiek inne tego typu - płód zostanie uszkodzony. Matka ma prawo urodzić dziecko, pomimo iż piguły czasem najchętniej by się pozbyły ich wszystkich. :angelic-cyan:
Teraz istniej konflikt, czy abrecepatia to "zaburzenia postrzegania rzeczywistości", czy "spostrzegania". W tym wypadku postrzeganie oznacza rozumienie przez jakąś perspektywę, a spostrzeganie oznacza tu moment w którym bodziec oddziałuje na receptory. To nie może być "spostrzeganie". To zawsze jest "problem natury psychicznej" i miałem kiedyś kumpla na F10, który powiedział jakie badanie trzeba użyć do wykrycia abrecepatii, ale jakaś lekarka powiedziała, że bredzi, że chodzi o inne badanie i to badanie nie działa (FLEHTI). Trzeba by spytać "Dzadka Jacka", czyli Prof. Wciórkę.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
Niemamnie
zaufany użytkownik
Posty: 15558
Rejestracja: pn lip 30, 2018 8:52 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: z Czarnych Dziur, z Pustek Kul, z Lasu gdzie nie ma Czasu

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: Niemamnie »

Czy te dzieci są aż tak ważne aby podejmować aż taki wysiłek?
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.
Awatar użytkownika
Wspaniale
zaufany użytkownik
Posty: 5581
Rejestracja: pt paź 26, 2012 6:59 pm

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: Wspaniale »

Urodzić jak najbardziej, jeśli jest płodna i jest w stanie donosić ciążę,
z wychowaniem może być gorzej, ale też nie jest niemożliwe, bardzo indywidualne.
Awatar użytkownika
imon
zaufany użytkownik
Posty: 960
Rejestracja: sob lut 08, 2014 4:00 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: imon »

ja jestem jak najbardziej za tym aby kobiety rodziły zdrowe dzieci :)
Awatar użytkownika
Niemamnie
zaufany użytkownik
Posty: 15558
Rejestracja: pn lip 30, 2018 8:52 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: z Czarnych Dziur, z Pustek Kul, z Lasu gdzie nie ma Czasu

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: Niemamnie »

Czytałeś co jest w planach? Odebranie wolności, przywiązanie do łóżka. To niemoralne.
Trzeba przeżyć szczęśliwe życie i nie czekać na cud że można żyć jak wszyscy.
Wiesz co się stanie że strukturami energetycznymi takiego dziecka? Ja wiem, nigdy nie zyska pewności siebie.
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Bzdury. Nigdy nie udowodniono, że problem jest genetyczny. Nigdy też się to nie uda, choć twierdzono, że "problem jest polichromosomowy".
W 7 i 8 chromosomie mamy definicję systemu immunologicznego. Problem dotyczy właśnie immunologii człowieka, który tak broni się przed traumą. Chodzi oczywiście o deficyt teorii umysłu.
1. Nadświadomość (adekwatność opisu mojego Ja)
2. Świadomość (Ja)
3. Podświadomość (Opis mojego Ja)
reasumując: chodzi o dystans do rzeczy, które mnie określają, czyli jeśli jest dystans, to opis mojego Ja jest adekwatny. Nie można mieć dystansu do samego siebie - brednia. To tak jakby stanąć gdzieś obok i obserwując się, śmiać się z samego siebie - to oznaka psychozy. Kiedy świadomość ulega zaburzeniu i jest "zły fokus bramkowy", to świadomość zaczyna czytać podświadomość i nadświadomość decyduje o stanie chorobowym. Problem jest zawsze w oprogramowaniu, a nie w mózgu. Choć warto sprawdzić (Prof. Wciórka - wspominałem) to badanie, które zasugerował pacjent. Czy przywiązanie na 9 miesięcy do łóżka dla matki jest nieludzkie? NIE dla Matki.
Oto artykuł z EIOBY, która ma u mnie teraz minusa za zmienianie moich tekstów:

Wyrok choroby psychicznej...?
Witam,
Na wstępie powiem, że obecnie lekarze uważają, że choruję na zaburzenia schizoafektywne typ F25.0 (obsesyjny). Nie neguję terapii i grzecznie biorę leki. Jestem wręcz wymarzonym kandydatem na pacjenta i wielu lekarzy życzyłoby sobie, aby każdy pacjent zachowywał się tak modelowo, bo ja po prostu mam pewne podejście do terapii i wiem co mi wolno, a czego nie.
Wielokrotnie jednak sugerowano mi, żebym przyznał, iż "akceptuję swoją chorobę". To oczywiście wierutna bzdura, na którą nie mam zamiaru przystać, choć większość "grzecznych" pacjentów, którzy przyanjmniej chcą grzecznie brać leki, chętnie na to przystaje. Dla mnie to jest jednak miejsce do tego, aby zapaliła mi się żółta lampka - wolę rozmawiać o zdrowieniu, niż o chorowaniu. Zgodnie ze statystykami na psychozę choruje 1% populacji i z tego 1% szansę na wyjście z tej choroby ma 2%. To udawadnia, że jest to poważny problem i nie ma z nim za bardzo żartów. Poniekąd mam patent, aby realnie sobie pomóc i jest to leczenie się w prywatnych gabinetach za jakieś 100PLN od wizyty u kogoś, do kogo mam zaufanie. Psychoza bazuje na tym, że w ogóle nie potrafimy obdarzyć zaufaniem nikogo, nawet te osoby, które na zaufanie zasługują.
Ostatnimi czasy niestety musiałem zmienić lekarza. U wcześniejszego leczyłem się jakieś 10 lat, ale wynikły pewne sprawy, jak coraz częstsze odmiany rutynowych zachowań - zbyt dobrze się poznaliśmy i zawsze wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, a to sprawiało, że nie było żadnego realnego postępu. Wiele się jednak nauczyłem od mojej Genialnej Pani Doktor i dziś wcielam w życie dużo z tych rzeczy, które kiedyś omawialiśmy. Na przykład to, że codziennie mam plan dnia. Jest jakieś pięć rzeczy (albo więcej), które chcę zrobić w ciągu dnia (przy okazji robię inne). Na każdą z tych rzeczy przeznaczam około godziny i zakończenie każdej daje mi satysfakcję, że odniosłem sukces. Na przykład czytanie książek, pisanie, ćwiczenia fizyczne, "martial arts", godzinny spacer, zarabianie w Internecie, pójście do sklepu i inne, ważne punkty dnia.
Oczywiście jestem zdania, że zgodnie z najnowszymi trendami choroby psychiczne powinno się nazywać od słowa "abrecepatia", a które to choroby są "zaburzeniami postrzegania rzeczywistości". Mój pogląd na tą sprawę wynika z dyskusji, jaką toczyłem z moim porzednim lekarzem na temat perspektyw psychiatrii. Samo słowo schizofrenia ma bardzo krzywdzący "rodowód" i samo w sobie jest obrzydliwym i ukrytym sposobem na pozbawienie psychotyków godności. Oczywiście wtedy, kiedy rozmawiam akurat o tym aspekcie z lekarzami, oni sami nie wiedzą skąd się wzięło słowo schizofrenia, ale ze swą naganną manierą wykluczają fakty na ten temat jako mało prawdopodobne. Według nich słowo powstało tak dawno temu, że ludzie wtedy nie byli w stanie mieć wystarczającej wiedzy do tego, aby w ten sposób je stworzyć. Niestety Ci psychiatrzy najczęściej mają po prostu za słabą wyobraźnię.
Jak większość z nas zdaje sobie sprawę, przedrostek "schizo-" oznacza rozpad. Oczywiście nie rozpad osobowości, charakteru, czy temperamentu... lecz coś zupełnie innego. Istnieje pewna bardzo stara hinduska legenda, która mówi, że na początku wszystkiego, kiedy Bóg tworzył człowieka postanowił ukryć w nim prawdę o nim samym. Prawda ta polegała na tym, że za każdym razem, kiedy człowiek cierpi, chce wrócić na łono Boga, zespolić się z nim w jedno i na powrót stać się Bogiem, z którego został stworzony. Prawdę o tej ucieczce od cierpienia Bóg ukrył według tej legendy w trzech miejscach, które najbardziej odpowiadają za to, że autentycznie żyjemy i przeżywamy nasze życie. Są to serce, umysł i przepona. Połączenie tych trzech części człowieka oznacza się terminem FREN.
Był to o tyle "ciekawy" sposób na załatwienie sprawy, że autentycznie dla psychiatrów potwierdza się "prawdziwość" tej legendy. Człowiek często cierpiąc tak bardzo nie potrafi żyć z zaznanym bólem, że postanawia go sobie najczęściej jakoś zrekompensować. Jedną z takich metod jest nadawanie temu cierpieniu jakiegoś sensu. Według psychiatrów wszyscy do jakiegoś stopnia mamy takie drobne, chwilowe zaburzenia, poniekąd czasem następuje jakaś poważna trauma, której mózg nie potrafi sam zrekompensować i konieczne jest leczenie. Obrzydliwość jednak nazwani tych zaburzeń właśnie "schizofrenią" i utajenie tego, co to oznacza (a brzmi obrzydliwie i brzmi jak wyrok) polega na tym, że każdy kto tylko pragnąłby wydostać się z pęt tej choroby zacząłby być uważany za chorego, który udaje zdrowego. Przecież według tej nomenklatury taki człowiek jest stracony, bo zawsze będzie uważał, że jest Bogiem. Przecież nie ma szans dla tego człowieka i "oszukiwanie" go i "dawanie fałszywej nadziei" to mrzonki(?????!). Taki człowiek musi znać sowje miejsce i zrozumieć, że jest spie...m modelem i że nie ma dla niego szans. Może się co najwyżej starać, aby resztę życia przeżyć w miarę godnie.
To w ogólnym skrócie oznacza termin "schizofrenia". Ma w sobie pewien charakter wsobny, co nadaje całemu temu słowu wręcz "magiczny" charakter. Jako zestawienie dźwięków można uznać to słowo za majstersztyk, ale niestety bez szczerych intencji.
Inną sprawą jest to, że zawsze istnieje szansa wyjścia z tego problemu, ale jest to zawsze ryzykowne i wiele można stracić podczas takiego procesu. Przekonanie jednak pacjenta, że będzie się musiał leczyć do końca życia, co wynika z jego rzekomych "wad genetycznych", czyli niby pacjent nie jest temu winien skutkuje zwykłym poddaństwem. Niektórzy na szczęście nie potrafią się poddać, buntują się i najczęściej trafiają do szpitala, w którym daje im się mnóstwo leków, które uszkadzają ich fizjologię, więc źle to się kończy. Jeśli zawsze będą chorzy, to zawsze będą brali leki, a to się bardzo opłaca, bo choć leki przeważnie kosztują po kilka tysięcy za opakowanie, to budżet państwa dopłaca i pacjent płaci 3,20PLN. Dzięki temu lobby farmaceutyczne działa, do lekarzy przyjeżdżają przedstawiciele handlowi i lekarz ma za co zatantować swojego Trzeciego Rowera.
Jest oczywiście tak dlatego, że pomimo wiedzy o tym, czym jest psychoza, panuje pewien mit o tym, że społeczeństwo należy uwierdzić w błędnym przekonaniu o chorobach psychicznych, aby nikt nawet nie myślał o zmianie takiego systemu sprawowania władzy. Każdy więc dorosły i "normalny" ma za zadanie o 20.00 włączyć telewizor i obejrzeć serialową litanię o tym, że "miłość to choroba psychiczna" (o dziwo są to słowa, które usłyszałem od bardzo ważnego w Polsce psychiatry), a faszyzm, kult siły, nepotyzm, strach, władza i pieniądze, zazdrość, zawiść, są tymi atrybutami człowieka, których człowiek się nigdy nie wyzbędzie, więc trzeba się z nimi nauczyć żyć.
Czym jest więc choroba psychiczna?
Sama choroba psychiczna jest tzw. "człowieczeństwem do potęgi". Czasem mówi się o schizofrenii, że to "choroba dla wybranych". Kiedyś nazywano tą chorobę "chorobą królewską". Polega ona na tym, że pod wpływem silnego impulsu (trauma, często zarzycie jakiś podejrzanych substancji bez wiedzy o czym są - skutkuje odbieraniem narkotycznej rzeczywistości bez świadomości, że jest narkotyczna, a wtedy uważa się ją za rzeczywistą).... pod wpływem silnego impulsu człowiek traci zaufanie do kogokolwiek, zdaje się na samego siebie, sam rekompensuje sobie wszystkie straty i przestaje się interesować wszystkimi tymi czynnościami, które wynikają ze świadomości kulturowej. Zatraca sens jakichkolwiek regulacji i neguje istniejący porządek. Udaje się w pewną formę osobistej wycieczki i prywatnej wojenki ze wszystkim co go ogranicza. Skutkuje to tym, że często na polu chwały tej własnej prywatnej wojenki są ofiary i są to najczęściej najprostsze ofiary. Człowiek zatraca umiejętność sprostania wymogom dnia codziennego i zatraca umiejętność np. mycia zębów, ubrania się, itd. itp. Pewne ważne hamulce ulegają zniszczeniu i taki człowiek nawet pomimo wielu lat pracy nad sobą często robi te same poważne błędy. Mózg regeneruje się bardzo powoli i jest pod tym względem najbardziej powolnym organem w całym organizmie, a nawet jeśli ma znikome zdolności do naprawy, to sam proces wymaga utrwalenia wielu ważnych worców niemal codziennie. Pomimo że następnego dnia może się okazać, że niczego nie zdołaliśmy efektywnie posunąć do przodu.

Czy choroba psychiczna może być dziedziczona genetycznie? Nie. Nikt tego nie udowodnił, choć zawsze w psychiatrii istniał mit, że to już niedługo zostanie udowodnione i jest to tak bliski moment, że można praktycznie uznać, że właśnie nastąpił. Podejrzewa się, że choroba ta silnie jest związana z układem immunologicznym, czyli odpornościowym, a geny za nią odpowiedzialne rozsiane są w siódmym i ósmym chromosomie. Poniekąd wszyscy mamy je mniej więcej takie same, a sama choroba jest tylko reakcją psychiczną na zaburzenia podstawowego mechanizmu utrzymującego naszą świadomość na chodzie. Objawy typowej psycozy są zawsze do siebie zbliżone. Przede wszystkim muszą występować przynajmniej dwa silne cechy psychozy, aby uznać kogoś za chorego. Częste deja-vu, osobliwe poglądy, czy deficyt teorii umysłu (przejawiający się głównie w postrzeganiu "energii" w materii ożywionej i nieożywionej) to obajwy zbyt słabe. Tzw. "głosy", które słyszy około 60% populacji na jakimś etapie życia to też jeszcze za mało. Są to po prostu akceptowalne formy psychozy i żeby uznać coś takiego za chorobę, muszą się pojawić conajmniej 2 objawy silne.
Objawy silne to przede wszystkim:
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

- urojenia:

a) ksobne - chory uważa, że wszystko co dzieje się do okoła jest adresowane do niego. Wszyscy, którzy coś wokół mówią, albo szeptają, mówią o nim i na przykład o jego wielkiej zbawczej misji na tym świecie.

b) prześladowcze - chory uważa że jest obiektem prześladowania, że są grupy olbrzymiego nacisku na tym świecie, które starają się go wyeliminować, gdyż właśnie ten chory posiada jakieś atrybuty, np. jakąś wiedzę tajemną, która zagrażałaby dzisiejszemu nagannemu porządkowi świata. Często chorzy mówią, że mają na przykład "czipa w d... i ściga ich organizacja gorsza niż mafia". Z czasem, gdy pacjent dochodzi do siebie uczy się wykorzystywać doświadczenie zdobyte w studium nad samym sobą i potrafi w sobie indukować pewne stany, aby nimi grać. Zdarza się to bardzo rzadko, gdyż niektórzy psychotycy, którzy wdzięcznie się leczyli i w ogromnym stopniu doszli do siebie - wykorzystują wiedzę, której nie ma statystyczny ugniatacz chleba i zdolności "sawantyczne", kiedy ich umysły są rozwinięte wysoko powyżej przeciętnej. Sama choroba jest jednak jak zażycie wielu silnych narkotyków - bardzo szybko następuje ogromny wybuch, a następnie człowiek szybko się wypala.

c) wielkościowe - chory nadaje sobie cech nadludzkich. Utożsamia się np. z Głosem Bożym, Synem Człowieczym, czy w ogóle posłańcem Boga, który ma misję zaprowadzenia porządku bożego na Ziemi. Oczywiście akurat to jest cechą silnie uzależnioną kulturowo i system wyobrażeń chorego w dużej mierze zależy od tego co zna i od tego co zawsze było dla tej osoby zbyt trudne, aby oddać się dociekaniom na ten temat.

- omamy:

a) "głosy" - słyszymy, że ktoś coś do nas mówi, tak jakby siedział w naszej głowie, wszystko słyszał i wiedział wszystko o nas. Ten głos może być komentujący, sugerujący, obwiniający... do wyboru do koloru. Przeważnie pacjenci słyszą jakieś instrukcje, a kiedy ulgną i wykonają polecenie, często okazuje się, że wzięli udział w jakimś mniej, lub bardziej ważnym wydarzeniu, co do którego nie powinni mieć wiedzy. A jednak mają i wbrew naciskom społeczeństwa często o wiele bardziej wierzą w to, co dzieje się w ich głowach, niż w rzeczywistość na zewnątrz.

b) "zwidy" - chory widzi osoby i rzeczy, które autentycznie nie istnieją. To trochę bardziej niebezpieczne, gdyż często chory ma wrażenie, że uprawia z tymi osobami udany seks, że walczy z tymi osobami np. na miecze i ulega zranieniu, itp.

c) omamy zmysłowe - czujemy dziwne zapachy, część z nich jest mistyczna, mamy wrażenie, że coś nas dotyka, albo my dotykamy kogoś w zasięgu naszych dłoni. To nie jest udane określenie dla tej kategorii, ale tutaj też należy wrzucić wszystkie te zjawiska, kiedy patrząc na coś lub kogoś, nasze zmysły od razu narzucają nam chorą interpretację tego, co widzimy, albo czujemy. Patrzymy na człowieka, a widzimy demona odczytując w nim zło i spisek przeciwko nam.

- imperatywy:

a) "iluzoryczne" czujemy że jakieś myśli, zachowania, które robimy nie do końca są nasze. Imperatywy pojawiają się dość późno i są świadectwem utajnionej formy psychozy. Czasem sam źle dobrany przez lekarza lek może je wywołać, pomimo iż pacjent nigdy wcześniej nie miał tak poważnych zaburzeń.

b) "motywacyjne" suma przekonań o wolności. Skutkuje tym, że pacjent najczęściej przerywa terapię i wpada w objawy negatywne, pozytywne, albo jest w stanie takiego zawieszenia, kiedy życie które prowadzi jest poza jego kontrolą, a on jest tylko biernym obserwatorem tego, co robi i co się z nim dzieje. Tu chodzi o to, że pacjent nagle wpada w jakiś stan - maniakalny, obsesyjny, albo depresyjny i stan ten albo jest przyjemny, a wręcz ekstatyczny, albo strasznie dołujący, albo też chory nieświadomie generuje mnóstwo zachowań mających na celu skrzywdzenie kogoś, albo pomoc komuś, albo zdobycie jakiejś ewidentnej przewagi.

c) "dysocjacyjne" Dysocjacja w psychologii to mechanizm wyparcia. Kłamiąc wypieramy się czegoś i najczęściej słychać tą właśnie dysocjację w głosie. Tego typu imperatywy są najciekawszym mechanizmem w psychozie, gdyż wąska grupa chorych wypierając rzeczy, które uznają za powszechnie panujące mrzonki zaczyna np. systematyczną pracę w celu poszerzenia własnych horyzontów. Okazuje się często, że osoby, które były w stanie powrócić na łono cywilizacji ukrywają one najczęściej ogromne talenty i zdolności, które przekraczają ludzkie wyobrażenie i są powyżej przeciętnej. Aby wyjść z bagna - trzeba je całe przepłynąć Aby być zdrowym, trzeba się wysilić więcej niż ktokolwiek wcześniej. Często jest to problemem, gdyż sprawny społecznie psychotyk jest zbyt dobrym pracownikiem i można mieć problemy z takim jego zdyscyplinowaniem, aby obnażyć o w pracy tak jak każdego innego pracownika. Nie wszystkie bowiem mechanizmy są łatwe do zastosowania i zdrowi czasem czują, że prezentują o wiele niższy poziom od niektórych chorych. Wyparcie ma tu na celu zdystansowanie się do problemu i na zasadzie "pompki" - życie problemem tak, jakby był częścią nas, albo oddalanie go od siebie i indukowanie różnych stanów świadomości w zależności od konkretnych potrzeb.

Czy choroba ta może być genetyczna?
Pod koniec lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku przeprowadzono pewne badanie, które miało wykazać, że psychoza jest dziedziczona genetycznie. Badanie przeprowadzono na 40.000 bliźniąt (robi wrażenie... nie?!) z których conajmniej jedno z nich było chore na psychozę. Oczywiście nie badano samych bliżniąt, ale ich rodziny, czyli najczęściej ich opiekunów - rodziców. Badanie to polegało na wypełnieniu ankiety z pytaniami tego rodzaju (nie badano dokumentacji medycznej członków rodziny chorych, ale pytano o szacunkowe wartości):
-szacunkowo ilu członków państwa dalszej i bliższej rodziny ma psychozę (1,2,3,4,5,więcej)
-ile osób z pierwszego pokolenia (a w dalszych pytaniach było sformułowanie o drugim pokoleniu, wujostwie, kuzynostwie, etc.) przypominacie sobie państwo jako chorych psychicznie
-ile osób chorych psychicznie w waszej rodzinie spłodziło dzieci chore psychicznie (1,2,3,4,5 więcej)
-proszę podać stopień pokrewieństwa z chorymi psychicznie w rodzinie.
Oczywiście wyniki zależały od tego, co się komu wydawało, a że prawdopodobieństwo, że w dalszej rodzinie można się spodziewać większej ilości chorych przemawiało do wyobraźni badanych. Pytano tych ludzi wykorzystując autorytet anuki i lekarzy, więc myśleli w osobliwej formie kryteriów metody naukowej. Byli bardziej rzymscy niż Rzymianie i bardziej papiescy od papieża. Oczywiście wśród 40.000 psychotyków nie można znaleźć takiej samej rodziny, więc popełniono pierwsze przekłamanie, które zażutowało na wynikach. Porzucono różnorodność na rzecz prostego modelu, który był takim "statystycznym modelem rodziny" i z punktu widzenia rzeteności badań był to absolutny gniot, który położył całe badania, bo jeszcze przed rozdaniem 40.000 ankiet wyniki były już znane autorom badania.
Po badaniach okazało się, że niby jeśli oboje rodziców ma psychozę, dziecko będzie miało 25% szans na psychozę, a jeśli jeden z rodziców jest chory, to 10%. Potem były wartości 7,5% i inne. Badania te jednak dla środowiska poważnych naukowców nigdy nie były ważne, gdyż całe to statystyczne badanie było zrobione źle i poważne popełnione w nim błędy logiczne z wielką krzywdą dla pacjentów okłamywały opinię publiczną.
To oczywiście nie był jedyny taki manewr naukowy, gdyż zdarzało się, że aby odkryć jakiś aspekt poważnej nauki, naukowcy albo zatruwali, albo zarażali setki tysięcy ludzi dla jakiegoś eksperymentu i sam fakt zrobienia tak bezsensownych badań, które rzekomo udowadniały, iż choroba psychiczna jest genetyczna, wydawał się najmniejszym z przewinień naukowców. Ci zdolni byli np. kastrować wszystkich niepełnosprawnych w krajach skandynawskich, co zaowocowało "dziwnym" efektem drastycznego wzrostu nadmiaru urodzeń ludzi z poważnymi zespołami genetycznymi. Niby bez związku, a jednak rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej okrutna.
Dziś nauka to głównie gdybanie w Internecie. Stara kadra naukowa przywykła do przyznawania wielkiego szacunku naukowcom odpowiedzialnym za mord niemowlaków odchodzi do lamusa. Dziś badania nad tym, czym jest człowieczeństwo i czym może być człowieczeństwo badamy na komputerach, a dowody typu "na pociętym mózgu wygląda to inaczej" dawno temu przestały robić na kimkolwiek wrażenie. Choroby psychiczne nie są dziedziczone. Nie dziedziczy się nawet padaczki, czyli epilepsji, a jeśli jesteś pacjentem i lekarze przekonują Cię, że jesteś spir...m modelem i to nie Twoja wina... to wiedz że chodzi tu tylko i wyłącznie o pieniądze. Zapłać te 100PLN za wizytę i nie idź do jakiegoś czuba, który przypadkiem jest dyrektorem szpitala, tak dobrym dla pacjentów, że przyjmuje za darmo w dziesięciu gabinetach, wciska w dwie minuty receptę i nie ma z nim problemu, jak trzeba sobie zrobić trochę papierów do renty. Zostaw to. Dziś niektórzy lekarze chcą coś osiągnąć i chcą podjąć to ryzyko. Albo zgodzisz się na leczenie, albo tylko na "polekiwanie".
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Zacznijmy od tego, iż jeśli wykazujesz tendencje do wyzywania ludzi od głupków, idiotów czy bezbożników uprawiających pseudonaukę, ten artykuł nie jest dla Ciebie i powinieneś natychmiast przerwać jego czytanie.

Ewolucja myśli naukowej pełna jest mniej, lub bardziej wiarygodnych hipotez i na zasadzie „reakcji upozorowanych” naukowcy wielokrotnie obarczają swoje wywody błędami wynikającymi z tendencyjności. Wielokrotnie powtarzany postulat, iż człowiek nie dzieli się na rasy (tylko zwierzęta dzielą się na rasy) nie spotkał się z poparciem ze strony środowisk naukowych, często związanych ideologicznie z herezją eugeniki.

Ten artykuł jest odpowiedzią na ślepe zaufanie przestarzałemu spojrzeniu na naukę, gdzie wielu ongiś odważnych wizjonerów, takich jak Wallace i Darwin, wysnuło dość daleko idące wnioski z obserwacji i które to wywody rzutowały przez co najmniej dziesięciolecia na nasze wyobrażenie o ewolucji.

Wallace i Darwin, którzy mieli mnóstwo czasu na rozmyślania podczas swej życiowej podróży, zespolili wiele ciekawych spostrzeżeń w jedną uniwersalną ideę ewolucji, która to idea sama ewoluując wymusiła wniosek, iż „przeżywają jedynie najbardziej przystosowani”. To zaś wielokrotnie krytykowano, a mniemanie iż jedyną formą wpływającą pozytywnie na dywersyfikację genotypu jest wymieranie słabszych, wśród wielu zmutowanych osobników, jest według najnowszych trendów naukowych zbyt dużym nadużyciem.

Krytyka, iż „człowiek nie pochodzi od małpy”, jako przeciwstawiana przez środowiska starające się wybronić przeszłe spojrzenie na świat przez religię, jest nadużyciem w drugą stronę. Dzieci uczone w jednej klasie ewolucji, a w drugiej źle rozumianej religii, dowiadują się, że „człowiek nie pochodzi od małpy, bo jakby tak było, to Twoja babka byłaby małpą”. To, że człowiek genetycznie najbardziej zbliżony jest do szympansa jest faktem i odwracanie w tej kwestii „kota ogonem” nie przynosi nikomu żadnych korzyści.

Skąd wziął się więc człowiek? Czy przeżywają tylko najsilniejsi i najbardziej wytrzymali? A może jest coś takiego, co wpływa na ewolucję człowieka o wiele bardziej?

Zaszłością genetyczną ze świata zwierząt jest często ugruntowana w ludzkiej świadomości ksenofobia, wyalienowanie i brak akceptacji dla inności. Zwierzę najczęściej rozumie inność jako obcość, co jest silnie ugruntowane ewolucyjnie. Obcy, odbierający samice, pożywienie, terytorium, zabijający członków stada, mogą okazać się zdolnymi do spacyfikowania „swoich” i wyparcia dotychczasowych władnych na danym terytorium. Ta cecha jest charakterystyczna dla wielu zwierząt i co ciekawe jest charakterystyczna dla uwstecznionych ewolucyjnie ludzkich grup społecznych, a bardzo rzadko występuje w wysoko rozwiniętych cywilizacjach nastawionych na równość, podejście eklektyczne i egalitaryzm.

Na szczęście samo zjawisko alienacji wśród zwierząt miało o wiele bardziej pozytywny wydźwięk dla ewolucji człowieka i zwierząt, niż może się to początkowo wydawać. Warto zacząć od zjawiska takiego, jak heterozja, czyli „bujność mieszańców”. Zjawiskiem powszechnie znanym jest fakt, iż krzyżowanie osobników blisko-spokrewnionych (inbred) naraża na o wiele większe prawdopodobieństwo ujawnienia się w genotypie potomstwa negatywnych cech genetycznych, między innymi przeróżnych zespołów genetycznych. Krzyżowanie daleko-spokrewnione (outbred) działa w drugą stronę, powodując najczęściej spłodzenie dzieci o silniejszym i zdrowszym genotypie. Nad wykorzystaniem tego mechanizmu człowiek pracował już przynajmniej od wieków, rozwijając np. wiedzę o krzyżowaniu koni wyścigowych. Jednym z czołowych naukowców, który spotkał się z ogromem niesprawiedliwej krytyki co do swojej pracy, był rosyjski, a potem radziecki naukowiec Iwan Miczurin. W swych pracach skupił się na krzyżowaniu roślin, gdzie dobierał tzw. „typy dzikie” (najbardziej statystyczne osobniki w populacji) z mieszańcami, heterotykami. Udało mu się wykrzyżować wiele odmian roślin odpornych na choroby, nad wyraz płodnych i dających obfite plony.

Innym, jeszcze bardziej ciekawym zjawiskiem, jest tzw. „pompa genetyczna”. Polega ona na krzyżowaniu naprzemiennie inbred-outbred-inbred (w podobny sposób wykrzyżowano polskie Żubronie), co zapewnia stworzenie zwierząt z tak daleko-spokrewnionych odnóg ewolucyjnych, iż bez tego mechanizmu nie są one chętne do spontanicznej reprodukcji. Zwierzęta heterotyczne wykazują się owszem silniejszym genotypem, poniekąd okazuje się, że przejawiają tendencje do osłabiania swego genotypu w przyszłych pokoleniach i krzyżują się spontanicznie o wiele częściej przez inbred (wsobnie, krzyżowanie blisko-spokrewnione), albo dobierają się w pary ze zwierzętami o osłabionym genotypie. Wydawać by się mogło, iż następne pokolenie będzie słabsze, jednak jest wprost odwrotnie, gdyż następne pokolenie jest jeszcze bardziej silne zarówno w swym genotypie, jak i uzewnętrznionym fenotypie. Inbred aktywizuje, outbred poszerza horyzonty.

Skąd taka zależność? Każde zwierzę na drodze ewolucji dziedziczy wiele mutacji, które najczęściej są rozwiązaniami połowicznymi, które mogą zostać uznane jako niepotrzebna nikomu wada. Inna odnoga ewolucyjna może posiadać zbliżony zestaw genów, jednak najprościej wytłumaczyć ten dobór cech na zasadzie „telentu” ewolucyjnego. Osobnik będący w jakiejś mierze „sumą niedoskonałości” dobiera się z osobnikiem wystarczająco sprawnym i wystarczająco innym, który również jest do pewnego stopnia „sumą niedoskonałości”. Jeśli są więc wystarczająco inne, zachodzi o wiele większe prawdopodobieństwo, że każda z tych niedoskonałości jest „jedną stroną medalu/talentu” i geny tak połączone skutkują pojawieniem się nowej, pozytywnej cechy genetycznej (mówiliśmy o „talencie).

Wróćmy teraz do alienacji. Jeśli weźmiemy pod uwagę plemiona pierwotne, wciąż bardzo wspierające wyobcowanie inności, to one same mogłyby okazać się tylko kaprysem czasu, podczas gdy potomstwo, wydające się zbyt dziwacznym, aby żyło, było odosabniane od pierwotnego stada. Częste aberracje chromosomowe, zaburzenia genetyczne i zespoły genetyczne decydowały o tym, że potomstwo było albo porzucane, albo uśmiercane. Czasem rodzice takiego potomstwa decydowali się w poczuciu macierzyństwa, sami opuszczać stado i szukać warunków do życia na własną rękę. Takie zaburzenia genetyczne najprawdopodobniej odegrały największą rolę w ewolucji człowieka, który posiada 48 chromosomów, podczas gdy najbliższe nam genetycznie szympansy posiadają chromosomów o jeden więcej, czyli 49. Ślady tego zredukowanego chromosomu znaleziono w genotypie człowieka, najgęściej usiane w drugim chromosomie człowieka.

Ta alienacja sprawiła, że człowiek musiał opuścić dżunglę, czy las i najprawdopodobniej zamieszkał w bezpośredniej bliskości drobnych akwenów wodnych, gdzie w wodzie, stojąc na kamieniach ,prostował się, balansował, łysiejąc, zdobywając z o wiele większym sprytem jedzenie i wyrabiał sobie błędnik. Jak pokazują najnowsze badania, pierwotny człowiek odżywiał się najczęściej pierwotną formą cebuli, która jest podstawowym warzywem wspierającym pracę centralnego układu nerwowego. W związku z tym, że lepiej dla tego pierwotnego człowieka było, aby pożywienie znajdowało się bliżej miejsca bytowania i żerowania, człowiek musiał się nauczyć zabiegać o organizację nie tylko przestrzeni, ale i pierwotnej formy rolnictwa. Ślady takich zachowań dostrzegalne są między innymi w fakcie, iż każda późniejsza migracja człowieka wiązała się w pierwszej kolejności z odnalezieniem życiodajnego zbiornika wodnego.

Pierwszymi ludźmi byli najprawdopodobniej supermutanci, których stara grupa odizolowała od stada i którzy musieli szukać sobie nowych miejsc żerowania. Teoria o supermutantach zakłada, że dość rzadko pojawiają się w populacjach wyjątkowe mutacje, czy bardzo rzadkie zespoły genetyczne, które nie są letalne, ale które powodują skok ewolucyjny danego gatunku.

To, że przeróżne grupy etniczne różnią się od siebie, owszem, wynika z tej samej tendencji do alienacji. Poniekąd na świecie pozostał już tylko homo sapiens, szympansy i inne naczelne, oraz żadna inna forma ludzka. Świadczy to o tym, że każda zdobycz genetyczna oznaczała rozprzestrzenianie się pozytywnych cech genetycznych po całym globie. Pomimo wielu różnic pomiędzy różnymi grupami etnicznymi, człowiek wciąż jest tym samym człowiekiem.

REASUMUJĄC:

Homo sapiens sapiens (tu nie ma błędu) wyewoluował nie ze wspólnego przodka wszystkich człekokształtnych, choć jest hominidem ("humanoidalny"). Wielokrotnie zdobywano dowody na to (Zachodnia Europa - grób dziecka Australopiteczki i późniejszego człowieka - Australopiteki nie miały moralności zbiorowej)., że ludzie różnych form krzyżowali się.

Człowiek jest potomkiem szympansa, który ze względu na wiele atrybutów, na tej zasadzie, co ameba, dotarł do naszych czasów. Stąd człowiek przeniósł wiele znaczących genów szympansa w obręb 2 i 3 chromosomu (z 3 ostatnich chromosomów szympansa).

Supermutanci, ze względu na to, iż szympanse jako pierwsze wykształciły mechanizm wojen nie zaakceptowały supermutantów (było ich wiele) i skazały je na "banicję". Tak człowiek zmuszony był do emigracji i uczenia się. Najprawdopodobniej, ze względu na instynkt macierzyński szympansów w wieku mutacji i "siania wirionów". Człowiek odkrył miejsce, w którym mógł się osiąść i były to akweny wodne (stąd ludzie później osiadali się w pobliżu zbiorników wodnych). Człowiek balansował na kamieniach i tak budował swój błędnik przez setki lat. Pomagała mu w tym pierwotna forma cebuli, gdyż ta jest podstawowym warzywem wspierającym pracę mózgu i pomaga na przykład w wyjściu z uzależnień, czy przy psychozie. Supermutanci byli mniej owłosieni od szympansów, ale przedstawiali formę zbliżoną do idiotyzmu, debilizmu i kretynizmu (to zespoły genetyczne).

Człowiek nauczył się pracy i rolnictwa, gdyż jeśli chodzi o cebulę, trzeba było nauczyć się, "żeby było, a nie żeby nie było". Człowiek w akwenie nauczył się wzywać tych na brzegu i na przykład wykorzystywać receptory, między innymi ciepła i zimna do tego, aby zbadać temperaturę wody. Mógł też łowić ryby i inne żyjątka. Stąd odkrył, że pozostawiając odpadki na ziemi, warto je zakopać. Stąd rolnictwo i groby powszechne u Australopiteków. Nowością później (u dalszych form) był kwiatek pozostawiony w grobie.

Szybko okazało się, że człowiekowi wracają się instynkty małpie i zaczął uważać, że trzeba walczyć o cebulę i to ona jest najważniejsza, ale młodzi się buntowali i cebula, choć wciąż się rozwijała, chcieli spróbować czegoś nowego. Wykształcony genetycznie instynkt ludzki pozwolił im odkrywać inne cuda natury. Tak powstało najczęściej zadawane pytanie - pytanie o ogień i magiczne słowo POLICJA.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Fundamentalna Teoria Psychologiczna
W Psychologii często mamy do czynienia z nowo powstającymi teoriami, które są mniej lub bardziej predykatywne, eksplanacyjne, czy praktyczne. Ich autorzy albo tworzą szeregi hipotez nie przywiązując większej roli do ich eksperymentalnego potwierdzenia, albo też gromadząc przeogromną liczbę faktów rzadko łakomią się na stworzenie wiarygodnej historii, która by je spajała. Nie jest to problem nowy, a jak wykażę w dalszej części artykułu ma on swoje źródło i jest istotną częścią wiedzy o sobie samym... ale też tego co nami motywuje, czy jakiego typu emocje odczuwamy najczęściej.

W podtekście pierwszego akapitu „po cichutku” wyróżniłem dwa typy psychologiczne, które charakteryzują ludzi i ich zachowania. W rzeczywistości mamy do czynienia z trzema typami i choć najbliższą tej typologii są prace Pawłowa, to jednak Pawłow drażniąc psy prądem i sprawdzając ich reakcje na taki stres, popełnił poważny błąd wyróżniając aż cztery typy. Oczywiście od czasów Pawłowa powstało mnóstwo prac precyzujących i wyróżniających jeszcze więcej typów psychologicznych, jednak opis Pawłowa jest do tej pory najbardziej uniwersalnym. Pokażę jednak, że redukując jego opis, dochodzimy do fundamentalnych mianowników bytności człowieka jako człowieka.

Wyróżnię trzy typy. Są to: silna osobowość, silny charakter i silny temperament. W klasyfikacji Pawłowa silny charakter to flegmatyk, silny temperament to choleryk, a silna osobowość, z tej racji, że jest typem ambiwalentnym, zawiera w sobie dwa (według Pawłowa) przeciwieństwa – roztrzepanego sangwinika i wycofanego melancholika. Powszechnie używa się terminu „cicha woda brzegi rwie” i większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że właśnie takie silne osobowości często przechodzą tego typu transformację w obie strony.

Czy jest sens wyróżniania takiego podziału i czy podział ten nie jest martwy? Wspomniałem o funkcjach predykatywnych, eksplanacyjnych i praktycznych teorii. Oczywistym jest, że dobra teoria dobrze tłumaczy zjawiska, dobrze pozwala przewidzieć te które nastąpią i świetnie sprawdza się, kiedy przekładamy ją na praktykę. Postaram się wykazać, że ten podział nie jest martwy i ma sens.

Dzięki tej teorii i wspomnianych fundamentalnych mianowników człowieka będziemy mogli kierować swoim życiem, karierą zawodową, czy relacjami w najbliższym otoczeniu.

Pragnę, aby pomimo niezbędnych zwrotów estetycznych artykuł ten był lapidarny, więc proszę przeanalizować to, co różni te trzy typy:

SILNA OSOBOWOŚĆ: To typ dopaminowy (oprócz typów serotoninowego i endorfinowego), który sugeruje się potrzebami. Osoba w tym typie skłonna jest przedstawiać własne potrzeby nad to, czego chce. Nie potrafi długo pracować, jednak zdolna jest do heroicznych aktów i porywów w pracy jako tzw. „typ czołg”, kiedy szybko wrzuca najwyższy bieg i opracowuje w konkretnych ramach coś, co musiałoby być wielkim dziełem wielu korporacji, na które przeznaczono by mnóstwo pieniędzy. Taka osoba po prostu wpada na jakieś rewolucyjne rozwiązanie, ale najczęściej tak je porzuca. Tylko ten typ jest tak naprawdę kreatywny, na niekorzyść zdolności do obserwacji (nie lubi słuchać), czy umiejętnego sprawowania władzy. Również słabo radzi sobie z codziennością. Typ urody silnej osobowości odpowiada jej ambicji, jednak choć osoby te mają wiele cech atletycznych (idealne cechy fizjologii) w większości przypadków są uważane za najmniej atrakcyjne. Wbrew pozorom jest to typ człowieka o największej cierpliwości, jednak liczonej w latach, lub nawet dekadach. Aby stać się taką osobą należy skupić się na własnych potrzebach i wynieść je ponad chęci, czy przymusy. Jeśli się to za bardzo nie udaje, warto po prostu skupiać się na tym, co ważne. Kiedy mamy ochotę być kimś znaczącym, kto wymyślił, stworzył i zarządzał jakimś wspaniałym dziełem, najpierw powinniśmy się skupić na byciu silną osobowością, dla której odpowiedź na większość najistotniejszych pytań zaczyna się jeszcze przed zadaniem pytania. Wydaje się to śmieszne, ale w praktyce oznacza wielką wagę geniuszu. Taka osoba dominuje nad silnym charakterem (silny temperament dominuje nad silną osobowością) i tworzy z nim najlepszy związek. Średnio wypada w parze z silnym temperamentem, a najgorzej czuje się w parze z taką samą silną osobowością. Najlepiej też tak kierować swoją ścieżką życiową, aby do około 18 roku życia próbować być typem silnej osobowości. Jeśli też ćwiczymy sport, to powinniśmy podzielić karierę treningową na trzy letnie etapy i w pierwszym z nich koncentrować się na takich efektach psychologicznych, oraz na regularnym (uwzględniającym wyjątki), delikatnym i krótkim treningu. Z trzech najbardziej dominujących psychologicznych stanowisk teoretycznych (koncepcja behawiorystyczna, koncepcja psychodynamiczna i koncepcja poznawcza) u silnych osobowości najbardziej adekwatną jest koncepcja psychodynamiczna i stosując ją w pracy takiej osoby z psychologiem daje ona najlepsze rezultaty. Duża intuicja i szerokie zdolności odczytywania intencji w zachowaniach. Silna osobowość świetnie sprawdza się wynajdując zawsze najlepsze rozwiązania, ale tylko w formie konceptów, które mogą wykonać np. silne charaktery. Najlepszą porą dna dla takiej osoby są godziny pomiędzy 6 rano, a 12 w południe.

SILNY CHARAKTER: To typ serotoninowy (długotrwała przyjemność na średnim, lub średnio-niskim poziomie), który sugeruje się chęciami. Wystarczy po prostu chcieć i skupić się na chceniu, aby stać się silnym charakterem. Choć przeważnie to silne temperamenty nazywają się silnymi charakterami, a silne charaktery często patrzą na siebie jak na silne temperamenty, to jest to poważny błąd w rozumowaniu. Cierpliwość takiej osoby można liczyć maksymalnie w tygodniach, lub miesiącach. Osoby te są raczej bardzo pracowite i często przepracowują się na szkodę organizmu, z tego powodu, że mają obniżony próg mechanizmów obronnych, który aż w nadmiarze pojawia się u silnych osobowości. Są to osoby przeważnie o wybitnej urodzie i w takim „miękkim typie urody”, jednak najczęściej poszczególne części ciała odbiegają od perfekcji. Tu liczy się ogólne wrażenie, które zawsze jest na korzyść oraz ogólna spójność fizjologii. Ten typ lubi słuchać, czytać i obserwować. Musi wszystko sprawdzić przed podjęciem decyzji, jednak najczęściej nie jest w stanie zweryfikować najbardziej trafnego osądu, gdyż bazuje tylko na znanych sobie teoriach, a nie na intuicji (silnej w typie silnej osobowości). Nie wymaga jednak, aby to co mu się przedstawia było podane „jak na tacy” w formie intuicyjnej. W typie silnej osobowości jest to wymóg i jeśli nie będzie on spełniony, przekaz będzie nieczytelny, a silna osobowość zawsze odczyta to jako złe intencje nadawcy. Jeśli chcemy aktywnie kreować swoją ścieżkę kariery, to powinniśmy skupić się na chęciach i próbować być silnymi charakterami w momencie studiów, albo w momencie gdy po stworzeniu rewolucyjnej koncepcji powinniśmy zająć się jej realizacją. Taka osoba dominuje nad silnym temperamentem (silna osobowość dominuje nad silnym charakterem). Silny charakter tworzy najlepszy związek z silną osobowością, średni z drugim silnym charakterem i najgorszy z silnym temperamentem. Silnym charakterem powinniśmy próbować być w drugim roku (etapie) cyklu kariery treningowej. Wtedy to możemy ćwiczyć dłużej, ale tylko i wyłącznie systematycznie, czyli bez wyjątków i trening powinien być średnim obciążeniem dla naszego organizmu. Z trzech najbardziej dominujących psychologicznych stanowisk teoretycznych (koncepcja behawiorystyczna, koncepcja psychodynamiczna i koncepcja poznawcza) u silnych charakterów najlepiej pracować na koncepcji poznawczej. Stosując ją w pracy takiej osoby z psychologiem daje ona najlepsze rezultaty. Najlepszą porą dnia dla takiej osoby są godziny pomiędzy 12 w południe, a 18 wieczór.

SILNY TEMPERAMENT: To typ endorfinowy. Najprościej można go scharakteryzować jako wulkan, który szybko wybucha z ogromnym impetem, ale równie szybko gaśnie. Związane jest to z faktem, że endorfiny w odróżnieniu od serotoniny powodują ogromną, ale krótkotrwałą przyjemność. Ten typ sugeruje się tylko przymusem i nie istotne są dla niego własne zachciewajki, czy potrzeby. Jest to typ władczy, który świetnie rozumie dyscyplinę i potrafi świetnie radzić sobie z życiem codziennym, obowiązkami i utrzymywaniem życia towarzyskiego. Cierpliwość takiej osoby liczymy w godzinach, lub dniach. Większość istotnych rzeczy w życiu każdego człowieka wyrzuca ze swojego słownika uznając je za absurdalny wymysł. Bardzo trudno więc taką osobę przekonać do obiektywnych racji. Po prostu wszystko musi być tak, jak taka osoba chce. Aby być taką sobą trzeba się skupić tylko na tym, co się musi i na próbie odczuwania wielu przymusów. Osoby te charakteryzuje ostry typ urody, który jest na poziomie „górnej granicy średniej”. Z trzech najbardziej dominujących psychologicznych stanowisk teoretycznych (koncepcja behawiorystyczna, koncepcja psychodynamiczna i koncepcja poznawcza) u silnych temperamentów najlepiej pracować na koncepcji behawiorystycznej. Stosując ją w pracy takiej osoby z psychologiem daje ona najlepsze rezultaty. Osoby takie lubią proste, ale przerysowane łamigłówki. Silny temperament dominuje nad silną osobowością, ale poddaje się silnemu charakterowi. Najlepsze pary tworzy z drugim, takim samym silnym temperamentem, średnie z silną osobowością i najgorsze z silnym charakterem. Silnym temperamentem powinniśmy być po studiach i w trzecim etapie naszego wielkiego projektu, kiedy mamy za sobą stworzenie naszego wspaniałego konceptu i jego realizację. W trzecim etapie musimy ten projekt wdrożyć, utrzymać go, zajmować się nim na co dzień wykonując mnóstwo różnych drobnych akcji z nim związanych, czy nawet konsumować sukces z nim związany i zarządzać jego kapitałem. Jeśli trenujemy, to powinien to być trzeci etap cyklu, kiedy koncentrujemy się na codziennej wielogodzinnej i ciężkiej pracy, aby wymusić ostateczne mistrzostwo. Jednak bez wcześniejszych etapów jest to niemożliwe i osoba taka może się wyłącznie łudzić, że bez wcześniej zgromadzonego w dwóch pierwszych etapach kapitału może być w najwyższej formie. Jeśli osoby o silnej osobowości mają cechy atletyczne fizjologii, a osoby o silnym charakterze sprawiają ogólne dobre wrażenie i mają wybitną spójność fizjologii, to osoby o silnym temperamencie mają tzw. "cutting-edge", czyli ich fizjologia i wygląd posiadają głębię i wyrazistość. Najlepszą porą dnia dla takiej osoby są godziny pomiędzy 18 wieczór, a 24 w nocy.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Nie można zamienić się typami, ale warto tego próbować. Po prostu nie można uszanować nikogo, kto by się nie uwolnił, ale czynienie czegoś uniwersalnym zawsze polega na wracaniu do linii prostych. Zawsze warto próbować pomyśleć tak, jak się tego nie lubi.

Poniżej podaję prosty mechanizm, który działa zawsze i pomaga w rozwoju.

ABY TYP "a" MÓGŁ SIĘ STAĆ NA JAKIŚ CZAS TYPEM "c", MUSI PRÓBOWAĆ BYĆ TYPEM "b"

Ludzie nie wiedzą też, że każda żona powinna być od męża jakieś 9 miesięcy młodsza.

Pamiętajmy, że stany rozmyte stabilizują się. Jeśli powstało wiele teorii opisujących człowieka, to ta pozostaje fundamentalną. Teorie te powinny sprzyjać rozwojowi darmowych portali randkowych, gdzie przede wszystkim metodą eliminacji, ale i oporu i dowolności dobiera się ludzi w pary. Na przykład może się zdarzyć, że dwie osoby o silnej osobowości bardzo się kochają. Należy im dać zaufanie, gdyż to jest jak z kobietą podczas okresu - trzeba ją denerwować. Mówiąc serio mężczyzna zawsze musi coś udowodnić kobiecie.

Jedzie dwóch kumpli samochodem i jeden się pyta:

- Na kogo głosowałeś?

- Na Twojego syna.

- Daj spokój.

(Żona nie może mieć synów).

- Wiesz, jest taka metoda. Dni płodne dzielisz na dwa. Zygota nie zawsze się przyjmie, a baby zawsze pieją do księżyca. W pierwszej części wypadają chłopaki, a w drugiej dziewczynki. Ale zasada jest taka, że i dziecko trzeba dorobić i chłopaka robi się uprawiając seks co trzy dni, a dziewczynki częściej. Na chłopaka też najlepiej długo nie uprawiać wcześniej seksu.

Chłop się przejął i liczy, ale mu nie wychodzi. Co tu robić, bo jeśli będą cztery cipki w domu i on, to ocipieje?

Po dziewięciu miesiącach dwóch chłopaków bliźniaków. Spotyka go inny kolega.

-Ty. Strzeliłeś najpierw dwie dziewczyny w odstępach, a potem dwóch chłopaków naraz. Jak Ty to robisz?

NALEŻY pamiętać, że małżeństwo jest czymś oficjalnym i trzeba coś udowodnić.

Jest bardzo ważny mechanizm psychiczny. Jest to fakt, że nie ma człowieka bez własnego "Ja".

Jest:

1. Ja

2. Opis mojego Ja

3. Adekwatność opisu mojego Ja

Stąd nie można mieć dystansu do samego siebie, bo to tak jakby wyjść z siebie (idiom - wściekać się) i stanąć gdzieś obok.

Można mieć dystans do tego, co mnie określa, czyli na przykład stanu posiadania. Adekwatność zamyka całą sprawę i od razu na pierwszy rzut oka widać, że chodzi o zatracenie własnej wartości.

Trzy razy odmawiaj, pięć razy mów tak.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

JAK ZABEZPIECZYĆ DECYZJĘ PRZYSZŁEJ MATKI

Post autor: aspagnito »

Np. zeskanować i wrzucić jako obrazek (korzystając np. z pl.tinypic.com/) na to FORUM.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Miesiąc akcji na planie
Kim jestem? Kobietą i wbij to sobie w ten kapuściany łeb, Zarabiam i to więcej, niż komukolwiek się to marzy. Jestem w tym dobra, więc ostatnio dostałam robotę na planie. Koleżanka opowiedziała mi o tym filmie gościa, o którym praktycznie nikt nie słyszał, ale podobno budżet był duży i pieczę nad tym projektem sprawowali odpowiedni ludzie. Dziwne było tylko tyle, że miało się wyjechać na miesiąc czasu do pewnego ośrodka wczasowego. Zarobiłam tam kupę kasy i wróciłam tak szczęśliwa... ale o tym zaraz.
Ośrodek, do którego pojechaliśmy, był w Kudowie. Najpierw przeszłam casting, co zresztą nie było trudne. Na miejscu od razu o dziwo podzielono nas na dwie ekipy. Główny reżyser był jednym z tych nawiedzonych "pieprzonych Elvisów" i zresztą tak się kazał nazywać. Kazał nam przeczytać dokument (podam Wam link do niego na końcu) w którym wytłumaczył na czym polega całe halo i dlaczego 99% filmów porno to kompletna pomyłka. Od razu powiedział, że wie jak zrobić taki hicior, że nam Hollywood pozazdrości, w co nikt oczywiście nie wierzył... choć okazało się całkiem inaczej. Choć to był jednak główny reżyser, scenarzysta i montażysta, bardzo rzadko mieliśmy z nim do czynienia i mieliśmy swojego.
Moja ekipa to ludzie normalni. I aktorzy i ekipa realizatorska świetnie się dogadywała. Akcje były nieziemskie. Praktycznie zaczęło się od tego, że jedna z nas poszła na samym początku do kibelka, zrobiś siusiu. Od razu wpadł tam koleś i w mgnieniu oka dorwał się do jej piczki. Nie minęło pół minuty, a panienka obsługiwała już trzy baty. Ja z koleżanką na wyraźne polecenia reżysera dopadłam ich wszystkich w tej toalecie i po pięciu minutach tworzyliśmy taką figurę geometryczną, że Oskara za efekty specjalne. Wszyscy darliśmy się w niebogłosy i ostro rżnęliśmy. Jako doświadczonej profesjonalistce zdaża mi się często, że witają u mnie kolesie z kutasami jak wieża Eifla i kompletnie nie wiedzą, czego chcą, albo też tacy z malutkimi pikusiami, z którymi jeszcze idzie pogadać, ale seks to też porażka. Ja lubię takich ze średnimi, zresztą dokładnie nam to wytłumaczono jeszcze przed produkcją. Stanowiliśmy strasznie zgraną ekipę, która rżnęła się wszędzie, gdzie popadnie. W ciemnej piwnicy, na skrzypiącym strychu, w piaskownicy, na huśtawce, a nawet jedna panienka miała za zadanie schować się w krzakach i wystawić głowę zza żywopłotu na ulicę, gdzie przchodziła kupa ludzi i reakcje były różne, ale tuż za nią w pupę rżnął ją jeden koleś, którego lizała znów laska, którą też rżnął jakiś facet i tak dalej, aż powstał jeden wielki dyszący pociąg. Takich kultowych akcji mieliśmy przez miesiąc niewyobrażalnie dużo i trudno tu o nich wszystkich mówić. Obejrzyjcie kultowy wręcz film "Święto Amnestii Seksualnej... Dla każdego coś ostrego". Jest to tak naprawdę kultowa trylogia, w której są trzy trzygodzinne części, czyli "Trzy kolory światła: Zielony, Czerwony i Niebieski". My jesteśmy przede wszystkim w części "Czerwony".
Od samego jednak początku powiedziano nam, że mimo iż zapewne lubimy się napić alkoholu, to nie wolno nam, dla dobra projektu, podczas jego trwania pić. Podobno nic śmiesznego by z tego nie wynikło. W pierwszej ekipie jednak, składającej się z takich kompletnie brzydkich i czasami grubych pasztetów, przystojnych facetów z wielkimi pałami, tych pieprzonych Elvisów i cukierkowych laleczek... to wóda szła na hektolitry. Chlali na skrzynki. Praktycznie jak wypili dwie skrzynki wódki, to zaraz donoszono im dwie nowe. Któregoś razu rżniemy się ostro jak zwykle, a tu patrzymy, a jeden taki Elvis włazi na dach i się drze: "Mamusiu, mamusiu, Mamusiu!". Co jest do jasnej cholery, każdy z nas sobie pomyslał. Minęło pięć minut naszej akcji i on znowu z dachu się drze: "Tatusiu, tatusiu, tatusiu!". No i znowu nikt nie wiedział o co chodzi, a gościu znowu jak z zegarkiem w ręku po pięciu minutach drze się z dachu: "Babciu, dziadku, ciociu, wujku!!!". No już żaden z nas nie wytrzymywał, bo on to genialnie sprzedawał. I znowu po pięciu minutach drze się z dachu: "No kto mi k... mać pożyczy te pięć stów!?!". Takich jazd było kilka. Rżniemy się gdzieś po kątach, a ten sam Elvis wpada kompletnie naprany i przebrany za księdza z wykrywaczem metalu w ręku i macha nim nade mną bełkotając: "cip, cip, cip", Za nim stoi równie naprany koleś, wielka faja po kolana majta mu się między kolanami i podłączony jest do tego pierwszego kablem, a w ręku trzyma wielką antenę satelitarną i wymachuje nią, jakby sygnał rozsyłał po kosmosie. Wszystko to podgląda też kompletnie naprany nagi murzyn, którego ściągnęli z Ameryki i który też był strasznie przystojny i z gigantyczną pałą. My też mieliśmy egzotiko, bo była jedna Latynoska i jeden Azjata, którzy przeważnie rżnęli się w swoim gronie i choć poznali się na ekranie, to z tego co wiem, już się pobrali. Chyba obu tych z gigantycznymi pałami ciekawiło się tymi siupami, które wymyślił ten Elivs. Jednak tuż za chwilę wpada jeszcze bardziej narąbana kompletnie brzydka i strasznie gruba laska. Ta ekipa obok swojego pokoju stołowego, w którym głównie spędzali czas miała pokój z przeróżnymi zabawkami. Ta strasznie gruba laska z obrzydliwie niekształtnym ciałem dorwała gdzieś tam skakankę. Wpadła na dwór z tą skakanką i zaczyna się rozbierać. Kilka razy się przy tym przewróciła i obrzygała, ale jak się rozebrała to zaczęła próbować skakać na tej skakance. My... kompletne zdziwienie, ale ten murzyn, który się nam przyglądał tak się nią podniecił, że jak wpadła do tego drugiego basenu, gdzie nie było wody i nabiła sobie limo, on ją tam dopadł i zaczął rżnąć. Tak im było dobrze, że darli się jeszcze głośniej od nas. On nie mógł przez godzinę skończyć, a jak się w końcu spuścił, to niemal napełnił cały basen. Tego akurat Elvisa zawołała jedna śliczna, cukierkowa Afroamerykanka, ale to był ten typ "wykształconego bezrobotnego", który chyba zna z dziesięć języków. Jak podczas montażu widziałam inne numery, które robili, to kompletnie padłam. Seks tych Elvisów z tymi ślicznotkami wyglądał tak, że te najpierw sobie popłakały, potem chyba z dziewięć, czy z dziesięć godzin pieszczot przy świecach, a potem koleś popykał ją leciutko w pupkę, na co one wdzięcznie stękały i kwękały, a jak kończył, to im się delikatnie każdy, jak jeden mąż w każdym przypadku, spuścił na klatę. Standart. Przy tym kupa lizanka piczki i palcówek. Kompletnie nie moja bajka i ludzie z mojej ekipy przyznali to samo. Za to jak byli narąbani, a chlali praktycznie okrągły miesiąc, to robili takie numery i puszczali takie teksty, że normalnie "Nobla za całokształt!". Trylogia zawiera te najlepsze sceny, ale w internecie znajdzie się chyba wszystko. Film się od tego różni, bo ma świetny montaż i rzeczywiście był w cholerę dobrze zrobiony. Ja praktycznie rżnęłam się codzień i to bez wytchnienia i nie pamiętam kiedy mi było tak dobrze, bo ta praca przeważnie ma swoje plusy i minusy i minusów często niestety jest więcej. Jednak tam to co innego. Ten film w ogóle nie był porażką i z całą pewnością będzie kultowy.
Link do tej publikacji o psychologii również filmów porno, to:
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Asertywność Pozytywnych Autoprezentacji
ASERTYWNOŚĆ POZYTYWNYCH AUTOPREZENTACJI
Przyznam, że najpierw powinienem chyba zastanowić się w tej pracy dlaczego zdecydowałeś się przeczytać ten poradnik. Nie chcę Ci nic narzucać, ale wydaje mi się, że trzeba dużo odwagi, aby przyznać sobie prawo do samodoskonalenia. Nie trzeba oczywiście twierdzić, że coś z nami jest nie tak, aby dążyć do tego, by było lepiej. Brawo i gratulacje! Chwała Ci za to i obiecuję, że się nie zawiedziesz.
Kiedyś, biorąc udział w pewnym kursie dotyczącym asertywności zostałem poinstruowany, że najlepiej swoją wypowiedź od czegoś pozytywnego i łatwego, potem przejść do tematów trudnych, a w związku z tym wymagających, podczas gdy zakończyć powinniśmy znów czymś pozytywnym i konstruktywnym. Tak, że i wilk syty i owca cała, a kiedy już wszyscy zjedli ze sobą beczkę soli, wszystko ma i ręce i nogi. Oczywiście to bardzo istotny mechanizm i mimo iż bardzo prosty, to nadaje swoistą wartość naszym argumentom.
No to tyle tytułem słodko pierdzącej preambuły.
Przejdźmy do meritum sprawy i omówmy główne założenia prezentowanego przeze mnie dość istotnego argumentu.
Psychika wyposażyła nas w tylko trzy mechanizmy, które wykorzystujemy wtedy, kiedy się autoprezentujemy. Nie martw się, są to dwa mechanizmy ewidentnie proste i nieskuteczne, oraz jeden dość prosty, a bardziej oczywisty i nietuzinkow, ale za to nad wyraz skuteczny. Jeśli będziesz chciał wykorzystać ten trzeci, będzie wystarczyło, że co chwila będziesz starał sobie podczas swojego wystąpienia przywołać w myślach trzy proste dyrektywy. Kiedy o nich pomyślisz i postarasz się powołać te założenia do życia, nawet z drobnym skutkiem, odniesiesz niebagatelny sukces.
No dobrze.
Tak więc co składa się na te dwa proste mechanizmy, które często nadużywa się z przekonaniem o ich skuteczności, a które to mechanizmy są skazane na kompletną porażkę? Zanim to wyjaśnię, przyznam, że przeanalizowałem setki reklam i doszedłem do prostych wniosków, które możesz na własną rękę próbować porównać z rzeczywistością. Wynik powinien być identyczny. Choć początkowo sprawa dotyczyła reklam, nie poprzestałem na nich w swoich pracach i przeanalizowałem wiele wystąpień telewizyjnych, w których osoby prezentujące się nie były oceniane pod kątem siły ich argumentów, a wiarygodność ich była oceniana pod kątem tego, jak się autoprezentują.
Pierwszy mechanizm nieskuteczny nazwijmy "wszyscy na haju". Są "takie" reklamy, ale pomówmy raczej o tych ludziach, którzy bardzo stresują się przed wystąpieniem i łakomią się o argument poratowania czymś (nawet jakimiś myślami) własnego ego. Takie osoby, utrwalone w swoim przekonaniu starają się stworzyć wrażenie, iż są w jakiś sposób wyjątkowe. Kiedy wypowiadają się tworzą tak słodko pierdzącą bajeczkę, że istnieje ryzyko, iż nie wszyscy się na nią nabiorą. W razie jednak niespójności, a zwłaszcza w momencie sceptycznych spekulacji obserwatorów ktoś taki traci wiarygodność. Najczęściej stara się utrwalić się w tej niewiarygodnej bajeczce (czasem może mieć silne argumenty i podstawy) i zaczyna walczyć z pogłębiającym się brakiem zaufania ze strony obserwatorów. Mechanizm ten jest wyjątkowo nieskuteczny i świadczy po prostu o hipokryzji, zakłamaniu, które uprawiający ten proceder musi sobie jakoś odkuć.
Drugi mechanizm jest nieskuteczny z innych powodów. Polega on bowiem na prostej manipulacji, która prawie zawsze jest wyłapywana podświadomie i obserwatorzy buntują się najczęściej przed nadużywaniem ich woli i wpływaniem na ich psychikę. Mechanizm jest prosty, acz znów nieopłacalny i drogi w porównaniu z trzecim mechanizmem. Ten drugi mechanizm nazwijmy "z fustrata do szczęśliwca". Wiele jest takich reklam, choć ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego, że 80% z nich (w Polsce) pochodzi od pewnej konkretnej firmy, której tu nie wymienię. Przedstawia się tam kogoś z problemem, kto nie wie jak sobie poradzić w trudnej sytuacji, kiedy wszystko wali mu się na głowę, przeważnie z powodu jednego problemu. Potem przedstawia się środek zaradczy i jego ewentualne (wątpliwej jakości) korzysći. Kiedy następuje użycie środka zaradczego, ten i inne problemy znikają i zapanowuje błogie przeświadczenie o cudownym i ogólnym szczęściu. Najczęściej obserwatorzy, nawet niewrażliwi na problem i nie zdający sobie sprawy z takiej manipulacji po jakimś, krótszym, bądź dłuższym czasie buntują się najpierw przeciw jakiemuś konkretnemu przypadkowi takiej manipulacji, a z czasem odwracają się w szerszej skali od wszystkich podobnych, nawet pozytywnych zjawisk. Najczęściej czują się po prostu przedmiotowo. Tu nieskuteczność wynika z faktu, efektu buntowania się obserwatorów.
Trzeci mechanizm jest pozytywny i zawsze można w łatwy sposób "powołać go do życia" wtedy, kiedy zdajemy sobie z niego sprawę. Wszystkie pozytywne oceny nas samych zależą od trzech dyrektyw.
1. PRZEBOJOWOŚĆ. Kiedy przychodzi chwila znużenia, "zmęczenia materiału", a publika zaczyna ziewać i zagłębiać się w marazmie, wystarczy że zrobimy coś spontanicznego, nawet ruchem ręki, gestem, czy rzucimy jakimś tektem, który nie musi być wcale z zasady śmieszny, ale jego użycie w ogóle nie pasuje do przyjętych i wyczuwalnych w danym momencie konwenansów. Ta dyrektywa jest nadrzędna i to musi być aspekt dominujący nad dwoma pozostałymi. Nie wahaj się. Najlepiej sobie wtedy pomyśleć "życie to impreza". Wyjątek stanowią sytuacje, kiedy musimy być poważni, ale wtedy musimy przekonać obserwatorów, że jesteśmy poważni z powodu jakiejś konkretnej sprawy, a nie dlatego, że "mamy kołek w tyłku" i nie mamy dystansu.
2. JĘZYK KORZYŚCI to druga i podrzędna dyrektywa w całym tym zamieszaniu. Jest tak samo ważna, jak trzecia. Jeśli chcemy coś sprzedać, czyli na przykład swoje argumenty, to musimy poruszyć tą wizję perspektyw, w której nasze argumenty są korzystne dla tych, którzy nas słuchają. Obserwatorów.
3. BEZPIECZEŃSTWO. To również podrzędna dyrektywa i obie powinny być powoływane w cieniu pierwszej. Jest równie ważna co druga. Musimy przekonać, również nawet ruchem ciała, czy intonacją, że uznanie rzeczy, czy naszych argumentów do których chcemy przekonać jest bezpieczne.
Czy to wystarczy? Tak. Powiem więcej. Nic innego nie występuje. Każdą autoprezentację można sprowadzić do tych trzech mechanizmów, z których dwa pierwsze są nieskuteczne, a trzeci jest skuteczny.
Mam nadzieję, że ta krótka prezentacja przekonała Cię, że stosowanie wartościowych techik asertywnych jest o wiele lepsze, niż tych, które jako pierwsze nasuwają Ci się wręcz intuicyjnie. Poza tym kto Ci zabroni spróbować, a kiedy przekonasz się, że to działa, kto zabroni Ci kontynuować stosowanie tych technik?
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Easinetics
Witam,

Dziś mam Państwu do zaoferowania komplet, vide zestaw, kompletnie darmowych ćwiczeń ogólnorozwojowych. Komplet ten przewrotnie nazywa się "Easinetics".

Do ćwiczeń tych będziesz potrzebował:

- łóżka

- wolnego czasu

Czyli tak... kładziesz się i odpierdzielasz jakikolwiek, dowolny i bardzo powalony ruch ćwiczebny... ale tu uwaga!!! Wymagany jest kompletny LUZ!

Koniec instruktarzu.

Powodzenia w dochodzeniu do formy.

Pzdr..

Rembuś
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Malezyjski "Peink" w opałach
FEJDIN:
Najpierw widzimy małych i słodkich kitajców, jak wsiadają gromko do Tytanika naszych czasów. Nikt się nie boi, bo przecież małe jest piękne, duży może więcej, a słoń jest silniejszy od mrówki.

Radość jest tym większa, że Kim Dzong Un zdobył w 100% frekwencji i 100% poparcia w wyborach na siebie, więc świat ma zapewnioną ciągłość egzystencjalną.

Tuż na drugim końcu świata jest sobie ktoś, kto w autystycznym geście motorycznym wciąż powtarza „wierzę, że będzie lepiej” i niewielu się z nim zgadza.

Pierwszy dialog należy do amatora Kung-Fu, który dowiedział się, że Kung-Fu polega głównie na imitowaniu zachowań różnych zwierząt. Stąd zdecydował się na wybór legrysa, żurawia i chomika, z naciskiem na chomika. Dlaczego? Bo chomik, mimo iż ma małą łepetynkę, to potrafi sobie tak marchewkę ustawić, że wyjdzie z akwarium.

- OKURDE! To się fizjonomom nie mieści w głowach! Jestem szybszy niż zaskroniec, szybszy, niż wiśniówa, a czasem to jestem szybszy od siebie samego.

Następnie widzimy jak radosne dzieci północnokoreańskie powiewają flagami z napisem „Jatjebia”.

Wracając do meritum sprawy musimy pominąć całą radość, która jak członek we wzwodzie podczas hiperkonsumpcji sukcesu owocuje jeszcze większymi osiągnięciami. Osiągnięciami, o których w tym scenariuszu będzie mowa.

Nagle, ni z tego, ni z owego samolot zaczyna spadać. Jest duży, ciężki, bardzo szybki i lata na wysokich pułapach. Co się dzieje? Zachowuje się jak wahadłowiec kosmiczny, który nie ma odpowiedniego kąta schodzenia i odbija się od poduszki powietrznej pod kadłubem z taką siłą, że przekracza Trzecią Prędkość Kosmiczną. WOW! To dopiero osiągnięcie. Automatycznie znika ze wszystkich urządzeń pomiarowych i na zasadzie huśtawki, pomiędzy ciałami niebieskimi, zbliża się znacznie do prędkości światła. Kiedy ją przekracza, zamienia się w statek kosmiczny Federacji Kosmicznej Planet U.S.S. „Pierestrojka”.

Czyli mały, biedny i poszkodowany Autystyk, który wierzył, że jednak może być jeszcze lepiej nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo się nie mylił. Jest JEDWABIŚCIE!!!

FEJDAŁT:
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Księżyc Symbolem Życia
Tak dalekie Eiony temu, że nikt już tego właściwie nie liczy, Księżyc krążył wokół pewnej bardzo ważnej cywilizacji Imperatora Malkuteka. Księżyc zawsze płakał. Zdarzyło się jednak, że cywilizacja ta upadła, a Księżyc musiał poszukać sobie innej gwiazdy. W poszukiwaniu właściwej, przemierzał Wszechświat. Dotarł do Słońca, które odczytało intencje Księżyca i jak „dobry nauczyciel polskiego” wdało się w proces kreacji. Wybuchło, choć nie było ku temu powodów (co było tu jednym z najistotniejszych motywów). Pył został rozproszony. Księżyc skupił swą grawitacją cały pył i kilkukrotnie „oberwał” od Słońca. Były to momenty, gdy Ziemia została uderzona wrzącą lawą wielkości około połowy jej objętości. Księżyc pozostał na miejscu, jednak jego fragment wraz z materią słoneczną i inną materią Wszechświata ukształtował bardzo podobny do niego samego Księżyc. Przypomina on teraz „smutnego chłopca”. Księżyc mimo to jest szczęśliwy. Stworzył coś, czego nigdzie indziej we Wszechświecie nie ma. Nam, jako ludziom, prawdziwe sukcesy przychodzą więc bardzo ciężko i nie tak łatwo, jak w innych częściach wszechświata, ale też nie tak trudno, jak w jeszcze innych. Cieszmy się Ziemią, ale pamiętajmy, że gdzieś tam daleko, dla każdego, jest „inny, lepszy świat”!
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Przepraszam, ale RAZEM to Palikot BIS. Postanowienia konkordatowe:
- Życie zaczyna się od poczęcia, a życie ludzkie zaczyna się od zygoty. Dla gawiedzi: "Tam gdzie kończy się miłość, tam zaczyna się życie". Dla Kościoła: "Tam, gdzie kończy się życie, zaczyna się miłość". Aborcja wykluczona pod jakąkolwiek postacią, masturbacja jako grzech lekki (KRK twierdzi, że "materiał genetyczny nie może iść w kanał" (a gdzie on do C...A Pana zawsze trafia?), brzmi to jak zza węgła, jak: "rozsmakowała się w pałeczce" (mit lat 50'tych). Nie trzeba się z tego spowiadać, jeśli ktoś nie chce. Antykoncepcja okay. Dorosłość jak w Japonii od 19 lat (żeby dzieci nie rodziły dzieci). Założenie, że zawsze 7% to homoseksualiści i jest i konieczny poziom statystyczny dla każdej grupy. In vitro:
1. Można pobierać około 40 komórek jajowych od kobiety
2. Nie wolno pobierać komórek macierzystych z organizmu ludzkiego
3. Komórki jajowe należy mrozić w teoretyczną nieskończoność do momentu, gdy zostaną użyte w zapłodnieniu
4. W momencie uformowania się zygoty należy umieścić ją w łonie kobiety
5. Jeśli organizm kobiety odrzuci zygotę, zabieg należy powtórzyć
6. Po potwierdzeniu przez lekarza ciąży, kobiecie wypłacane jest 1.000PLN becikowego
Jestem częścią pewnego procesu (na razie) beatyfikacyjnego, więc proszę się na mnie powołać.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Poczęcie - cytowanie poezji, termin za bardzo rozległy w czasie dla samego człowieka.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
Awatar użytkownika
imon
zaufany użytkownik
Posty: 960
Rejestracja: sob lut 08, 2014 4:00 pm
płeć: mężczyzna

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: imon »

To ja niczym dziadek z Werters Oruginal opowiem Wam pewną historię moich znajomych Przemak i Angelii, którzy są parą... Przemek jest bardzo bliski rastafaraj ( można to nazwać religią, w której ciało Boże skryte jest pod postacią marihuany) Ich historia uczy tego, że po prostu dużo, że sobą rozmawiali... bo przegadali kiedyś ze sobą jak się poznawali całą noc pod wpływem amfetaminy... i po prostu w związku swoim... bo gdy się poznali Angela miała 15 lat a Przemek 24... dogadali się, że będą ze sobą uprawiać sex bez zabezpieczeń... ale nie chcą mieć dzieci... A sami wiecie jak to jest w dzisiejszym świecie wiele osób korzysta z zabezpieczeń i tak dalej a oni nie... I tak się złożyło, że po paru latach przed stosunkiem powiedzieli sobie, że chcą mieć dzieccko zupełnie jakby to tylko od ich chęci zależało... i po tamtym stosunku Angela odrazu zaszała w ciążę...

Ja myślę, że idąć za ich przykłądem Wy róweniż możecie po prostu sprowadzić to do chęci urodzenia zdrowego dziecka, bez jakichkolwiek komplikacji....
Swoją drogą jestem wyznania poniekąd, że poprzez dyskusję można zapanować nad wszystkim.. również nad tą przypadłością o której mowa w spisie
Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 440
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

Re: Czy kobieta chora na ABRECEPATIĘ może urodzić dziecko?

Post autor: aspagnito »

Narkotyków brać nie wolno. Do alkoholu stosunek NIE ABSTYNENT, a ...(jest taka nazwa, że trzyma się absolutny zakaz alkoholu przez kilkanaście lat z nielicznymi wyjątkami na Zimnego Leszka, cukierka z brandy i pączka z adwokatem). Natomiast wolno pić energetyki. Ja dochodziłem do 4 litrów dziennie (ale na następny dzień czułem się jakbym pomieszkiwał w ciele kosmity), doszedłbym dziś do 5 (ale odstawiłem), a przez 3 lata regularnie po 3 litry dziennie. Skład to B12 - czyli "antywina - potrzebna alkoholikom", tauryna (byłaby witaminą, ale jest aminokwasem - jest bardzo potrzebna) i kofeina. Energetyki powodują:
1. Pożądany efekt psychologiczny
2. Poprawę kośćca i owłosienia
3. Powinna być na każdym opakowaniu (jak na papierosach) "BEZWZGLĘDNY ZAKAZ SPOŻYWANIA PRZEZ DZIECI I OSOBY Z NIEWYDOLNOŚCIĄ SERCOWĄ".

CURE FOR Amyloidosis: ZYTHRAMAX (google suggestion)
CURE FOR CANCER:
Drink something weird:
- 3 spoons of canadian maple syrup
- 1 spoon of Sodium bicarbonate without aluminium
(5 minutes under a lid)

Also drink boiled flax meal.
Tea from ginger
tablettes from black caraway
apricot kernel (B17 Vitamine)
NONI - to drink
To bath in (with pouring the water on a body with a cup for at least 20 minutes):
- kombucha
- water kefir crystals
- Kefir, keefir, or kephir (/kəˈfir/ kə-feer),[1][2] alternatively milk kefir, or búlgaros, is a fermented milk drink made with kefir "grains" (a yeast/bacterial fermentation starter) and has its origins in the north Caucasus Mountains.[3] It is prepared by inoculating cow, goat, or sheep milk with kefir grains.[4] Traditional kefir was made in skin bags that were hung near a doorway; the bag would be knocked by anyone passing through the doorway to help keep the milk and kefir grains well mixed.[5] https://en.wikipedia.org/wiki/Kefir

Marijuana
Heroine (cures from the worst kind of cancer in the most tragic situation - it is surely not morphine).

Takich rzeczy nie WIE się po gandzi.

https://www.youtube.com/watch?v=2Q0NjXqAy8M
Zwracam uwagę, że Ci drudzy podali trzy planety. Ta z lewej jest czymś w rodzaju Jowisza, a obie są zamieszkałe. Dlaczego są niscy? Przez pływy i grawitację. W dzień śpią w jaskiniach, a w nocy skaczą na kilkadziesiąt metrów.
Ostatnio zmieniony śr cze 17, 2015 8:27 pm przez aspagnito, łącznie zmieniany 1 raz.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
ODPOWIEDZ

Wróć do „varia”