Gdzie kończy się psychoza?
Moderator: moderatorzy
Gdzie kończy się psychoza?
Wyobrażam sobie, że wychodzenie z psychozy to proces. A może się mylę?
Czy są kryteria, którymi posługują sie lekarze, typu od xx dni/tygodni itp. po ostatnich objawach wytwórczych?
Jak Wy to odczuwacie?
Czy są kryteria, którymi posługują sie lekarze, typu od xx dni/tygodni itp. po ostatnich objawach wytwórczych?
Jak Wy to odczuwacie?
Ostatnio zmieniony pt maja 22, 2015 11:38 am przez mama Ania, łącznie zmieniany 1 raz.
- Mickey
- zaufany użytkownik
- Posty: 1618
- Rejestracja: śr sty 04, 2012 6:48 am
- Status: pracuję
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Poznań
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Hej. Ja się nie spotkałem z takim dokładnym wyliczeniem, ile trwa wyjście z psychozy oczywiście przy odpowiedniej terapii. Tego się nie da przewidzieć. Jedni wracają do siebie w kilka tygodni, inni nigdy do końca nie zdrowieją. Tego się nie da przewidzieć. Jedyne pocieszenie jest takie że dzisiejsze leki w większości przypadków likwidują objawy pozytywne.
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Tak jak pisze Mickey, raczej nie da się tego jednoznacznie określić, w dodatku bardzo często
przebieg psychozy i czas jej trwania jest uzależniony od indywidualnych cech charakteru chorego.
Jeśli chodzi o mnie objawy po mocnym nawrocie ustępowały stopniowo, chociaż główna psychoza
skończyła się dosyć szybko. Towarzyszyło jej za to dosyć długie "echo", kiedy to jeszcze
przetrawiałem jej treści i wierzyłem w część urojeń. Mniej więcej po pół roku byłem już
w pełnej remisji, z całkowitym brakiem objawów wytwórczych.
przebieg psychozy i czas jej trwania jest uzależniony od indywidualnych cech charakteru chorego.
Jeśli chodzi o mnie objawy po mocnym nawrocie ustępowały stopniowo, chociaż główna psychoza
skończyła się dosyć szybko. Towarzyszyło jej za to dosyć długie "echo", kiedy to jeszcze
przetrawiałem jej treści i wierzyłem w część urojeń. Mniej więcej po pół roku byłem już
w pełnej remisji, z całkowitym brakiem objawów wytwórczych.
Re: Gdzie kończy się psychoza?
czyli "echo" to już nie psychoza?
Gdzie zatem skończyła się Twoja "główna psychoza". Czy możesz to bardziej uściślić, np. wtedy gdy zacząłem rozumieć, że..., gdy większośc czasu dobowego nie słyszałem/nie odczuwałem...
Gdzie zatem skończyła się Twoja "główna psychoza". Czy możesz to bardziej uściślić, np. wtedy gdy zacząłem rozumieć, że..., gdy większośc czasu dobowego nie słyszałem/nie odczuwałem...
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Skończyła się chyba wtedy, kiedy zacząłem mieć wątpliwości co do mojego urojonego świata i można było ze mną normalnie porozmawiać.
Wcześniej byłem praktycznie bez kontaktu, zapomniałem nawet że kiedykolwiek byłem chory (nie była to moja pierwsza psychoza, ale za to najsilniejsza). No i przestałem mieć omamy wzrokowe, głosów nigdy nie miałem. Te elementy ustąpiły podczas trzech tygodni pobytu w szpitalu, po tym czasie przestałem też wypowiadać treści urojeniowe i powróciła normalna świadomość. Uściślając co do tego "echa", integrowałem wtedy to co przeżyłem podczas psychozy, powracały wspomnienia i zaczęła do mnie docierać absurdalność całej sytuacji w której się wtedy znajdowałem. Pomimo to część urojeń, tych mniej fantastycznych jeszcze trwała, np. wrażenie bycia obserwowanym itp.
Wcześniej byłem praktycznie bez kontaktu, zapomniałem nawet że kiedykolwiek byłem chory (nie była to moja pierwsza psychoza, ale za to najsilniejsza). No i przestałem mieć omamy wzrokowe, głosów nigdy nie miałem. Te elementy ustąpiły podczas trzech tygodni pobytu w szpitalu, po tym czasie przestałem też wypowiadać treści urojeniowe i powróciła normalna świadomość. Uściślając co do tego "echa", integrowałem wtedy to co przeżyłem podczas psychozy, powracały wspomnienia i zaczęła do mnie docierać absurdalność całej sytuacji w której się wtedy znajdowałem. Pomimo to część urojeń, tych mniej fantastycznych jeszcze trwała, np. wrażenie bycia obserwowanym itp.
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Urojenia ksobne chyba zostają najdłużej?
A jak długo może trwać ta "głeboka psychoza"?
Przypomniało mi sie ostatnio, że jedna z lekarek powiedziała coś w tym stylu, że trochę ją niepokoi tak szybkie wyjście córki z psychozy. Czy może coś źle zrozumiałam? Bardo, jeśli stosować Twoje kryterium, to córka wyszła z psychozy po 24 godzinach (gdy odespała), omamów wzrokowych nigdy nie miała, ani głosów, prawdopodobie odczuwała omamy sluchowe związane z urojeniami ksobnymi.
Teraz czasem wraca myślami do tamtych chwil, wcześniej, mimo szybkiego nabycia krytycyzmu, nie do końca mogła rozróżnić niektóre wydarzenia ze swiata urojonego od rzeczywistego, albo wspomnienia ja zwyczajnie bolały; ja nie pytałam. Przypomniała sobie, gdy próbowała zwiać z izby przyjęć i prawie jej sie to udało. Goniący ja dyrektor internatu, pan w średnim wieku i z brzuszkiem, musiał się posiłkować ochroną szpitala, a na koniec skwitował z mocną zadyszką - szybka jesteś. Wszyscy sie pośmialiśmy z tego jej wspomnienia (sama w to nie wierzę...), potem wyznała, że trochę jej wstyd za występy.
Lekarze chyba po prostu pytają i na tej podstawie wypisują ze szpitala?
A jak długo może trwać ta "głeboka psychoza"?
Przypomniało mi sie ostatnio, że jedna z lekarek powiedziała coś w tym stylu, że trochę ją niepokoi tak szybkie wyjście córki z psychozy. Czy może coś źle zrozumiałam? Bardo, jeśli stosować Twoje kryterium, to córka wyszła z psychozy po 24 godzinach (gdy odespała), omamów wzrokowych nigdy nie miała, ani głosów, prawdopodobie odczuwała omamy sluchowe związane z urojeniami ksobnymi.
Teraz czasem wraca myślami do tamtych chwil, wcześniej, mimo szybkiego nabycia krytycyzmu, nie do końca mogła rozróżnić niektóre wydarzenia ze swiata urojonego od rzeczywistego, albo wspomnienia ja zwyczajnie bolały; ja nie pytałam. Przypomniała sobie, gdy próbowała zwiać z izby przyjęć i prawie jej sie to udało. Goniący ja dyrektor internatu, pan w średnim wieku i z brzuszkiem, musiał się posiłkować ochroną szpitala, a na koniec skwitował z mocną zadyszką - szybka jesteś. Wszyscy sie pośmialiśmy z tego jej wspomnienia (sama w to nie wierzę...), potem wyznała, że trochę jej wstyd za występy.
Lekarze chyba po prostu pytają i na tej podstawie wypisują ze szpitala?
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 18813
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Może tak myślą, bo już wydali orzeczenie o diagnozie ciężkiej psychozy. A się może okazało, że się unormowało i nie jest to przewlekłe. Może działają dobrze dobrane leki.
pozdrawiam
k.
pozdrawiam
k.
nic
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Co osoba to inna psychoza, także ciężko porównywać przeżycia jednego chorego
do innego. Poza tym jeśli u Twojej córki szybko zauważono objawy, to leczenie
mogło być bardziej skuteczne, u mnie psychoza rozwijała się przez tydzień zanim
otoczenie zauważyło, że coś tu nie gra. No i możliwe jest, że jej psychoza była
lekkim przypadkiem skoro nie wystąpiły omamy, chociaż to raczej nie jest jakiś
obiektywny wskaźnik.
Lekarze obserwują jak pacjent zachowuje się w szpitalu, czy jest z nim normalny
kontakt słowny, czy nie postępuje dziwacznie itp. Nie znam wszystkich kryteriów
jakimi się posługują.
do innego. Poza tym jeśli u Twojej córki szybko zauważono objawy, to leczenie
mogło być bardziej skuteczne, u mnie psychoza rozwijała się przez tydzień zanim
otoczenie zauważyło, że coś tu nie gra. No i możliwe jest, że jej psychoza była
lekkim przypadkiem skoro nie wystąpiły omamy, chociaż to raczej nie jest jakiś
obiektywny wskaźnik.
Lekarze obserwują jak pacjent zachowuje się w szpitalu, czy jest z nim normalny
kontakt słowny, czy nie postępuje dziwacznie itp. Nie znam wszystkich kryteriów
jakimi się posługują.
Re: Gdzie kończy się psychoza?
ok, no dobra, to z innej strony (niekoniecznie przez pryzmat mojej córki, po prostu nie znajduję informacji na ten temat).
Załóżmy, że człowiek udaje, że nie ma objawów wytwórczych. Czy sam fakt, że:
1. jest świadom, że to urojenia
2. i jest zdolny udawać, że ich nie ma
nie świadczą o wychodzeniu z psychozy?
Załóżmy, że człowiek udaje, że nie ma objawów wytwórczych. Czy sam fakt, że:
1. jest świadom, że to urojenia
2. i jest zdolny udawać, że ich nie ma
nie świadczą o wychodzeniu z psychozy?
Re: Gdzie kończy się psychoza?
no tak, ale jak odróżnić udawanie od zaprzeczenia chorobie.
Sorry, głupie pytanie
Sorry, głupie pytanie

Re: Gdzie kończy się psychoza?
Nie wiem co na to powiedziałby specjalista, ale moim zdaniem jeśli istnieje wgląd w chorobę (czyli świadomość tego, że urojenia są nieprawdą) to świadczyłoby to o braku psychozy. I przeważnie przy takim wglądzie urojenia powinny zanikać, tak przynajmniej było u mnie.
Nie ma głupich pytań
Te tematy nie są łatwe, my jako chorzy możemy pisać ze swojego punktu widzenia, specjaliści też mają swoje informacje ale niekoniecznie któraś ze stron ma absolutną rację. Psychika ludzka jest wciąż w dużej mierze tajemnicą a schizofrenia nie do końca zbadaną chorobą.
Nie ma głupich pytań

- Petrus2
- zaufany użytkownik
- Posty: 552
- Rejestracja: ndz maja 03, 2015 4:02 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: 127.0.0.1
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Chyba taki człowiek musiałby być urodzonym aktorem ale i to nie daje gwarancji "zdemaskowania".jest zdolny udawać, że ich nie ma
Moja mama umie rozpoznać u mnie psychozę tylko po moich oczach (nawet nie muszę nic mówić ani robić).
Zresztą gdy oglądam swoje fotografie, zrobione mi podczas "górek" to sam widzę, że to jest oczywiste.
Oczywiście każdy przypadek może być inny, bo jest chyba tyle odmian tej choroby ilu chorych na nią.
A pozostają jeszcze ci niezdiagnozowani (czytaj reszta świata, czyli zdrowi)

Re: Gdzie kończy się psychoza?
kilka metrów pod ziemiągdzie kończy się psychoza?
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Kiedy Córka znajdzie nowe cele, stworzy nowe plany na życie. Wtedy moim zdaniem skończy się psychoza. Chyba nie należy naciskać na wgląd, bo to budzi opór. A w każdym razie u ludzi upartych lub przekornych.
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Psycholog sugerował mocno, żebym odpuściła. Jej, sobie, mężowi... Się staram, tylko tutaj szukam i roztrząsam, no gdzieś muszę... Dwa dni temu sama zaczęła rozmowę o okolicznościach przyjęcia do szpitala.
Dziękuję.
Dziękuję.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: sob maja 23, 2015 5:01 pm
Re: Gdzie kończy się psychoza?
od roku przyjmuje leki na regulowanie serotoniny, hyroxyzynium na uspokojenie, leki owszem w jakims stopniu dzialaja ale ta mania ciagłego przesladowania mnie nie opuszcza
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Ja rozumiem to takmama Ania pisze:no tak, ale jak odróżnić udawanie od zaprzeczenia chorobie.
Sorry, głupie pytanie
- zaprzeczenie - ktoś tłumaczy mi, że coś nie jest prawdziwe, że jest urojeniem a ja tego nie czuję, urojenia przyjmuję za prawdę, nie czuję się chora
- udawanie - mam jakieś objawy i jestem ich świadoma,ale zaprzeczam im (że je mam) aby np chronić bliskich
Szukając śladów choroby można wpaść w pułapkę. Może przyjść moment, że trudno będzie odróżnić to co mieści się w normie a co nie.
mama Ania pisze:Psycholog sugerował mocno, żebym odpuściła. Jej, sobie, mężowi...
Moim zdaniem ma rację.
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Kiedyś, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że fka stanie się jakimś moim fragmentem, trafiłam na książkę o rodzinach schizofreników. Napisana na podstawie rozmów, jakie prowadziła grupa psychiatrów z chorymi i ich rodzinami. Wtedy szokowało mnie w tych wywiadach to, że za objaw choroby, rodziny uznawały to co dla mnie było zupełnie normalne. ( A może sama już zaczynałam być chora i traciłam wiedzę w to co powinno być normalne? Nie wiem.)
Kurcze, któryś raz zabieram się za to pisanie i ciągle nie wychodzi. Jak napisać aby przekazać to jakoś jasno?
muszę pomyśleć
Kurcze, któryś raz zabieram się za to pisanie i ciągle nie wychodzi. Jak napisać aby przekazać to jakoś jasno?
muszę pomyśleć
Re: Gdzie kończy się psychoza?
tak, linia jest zdecydowanie bardzo cienka.
Albo bardzo zamazana.
Albo bardzo zamazana.
- Lukas d
- bywalec
- Posty: 71
- Rejestracja: ndz gru 18, 2016 8:23 pm
- Status: Budowlaniec
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 61352441
Re: Gdzie kończy się psychoza?
Ja mam takie wrażenie że moja psychoza trwała od pierwszego epizodu przez dwanaście lat.
Dopiero ostatnim zrozumiałem co jest.
Miałem większe i mniejsze epizody ale ostatni byl nie do opisania.
Zacząłem realnie wierzyć w Mind Control spiski, słyszeć głosy.
Po całym tym wystarczyło mi spojrzeć w oczy mojej żony i wszystko zaczęło puszczać.
Pierwszy raz od tego kiedy wszystko się zaczęło mogłem jej powiedzieć o tym co robiłem o wszystkich kłamstwach, mówiłem i płakałem, pierwszy raz nie szukałem winy gdzie indziej tylko we mnie.
Obiecałem sobie że teraz albo nigdy jest ten czas aby się z tym zmierzyć.
Szkoda tylko że potrzebowałem na to aż 12 lat żebym zrozumiał ze jestem chory.
Dopiero ostatnim zrozumiałem co jest.
Miałem większe i mniejsze epizody ale ostatni byl nie do opisania.
Zacząłem realnie wierzyć w Mind Control spiski, słyszeć głosy.
Po całym tym wystarczyło mi spojrzeć w oczy mojej żony i wszystko zaczęło puszczać.
Pierwszy raz od tego kiedy wszystko się zaczęło mogłem jej powiedzieć o tym co robiłem o wszystkich kłamstwach, mówiłem i płakałem, pierwszy raz nie szukałem winy gdzie indziej tylko we mnie.
Obiecałem sobie że teraz albo nigdy jest ten czas aby się z tym zmierzyć.
Szkoda tylko że potrzebowałem na to aż 12 lat żebym zrozumiał ze jestem chory.
W życiu niczego nie możesz być pewny.... 
