http://kobieta.onet.pl/zdrowie/chad-cho ... yki/df58gx
smutno, bardzo smutno mi po przeczytaniu tego artykułu.
smutna historia pewnego biegacza
Moderator: moderatorzy
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: smutna historia pewnego biegacza
To straszna choroba. Czasmi nie do opanowania. Nie pomoże bliskość, zaufanie, opieka. Ciężar jest zbyt duży.
Zawsze można gdybać, że można było coś jeszcze zrobić. Ale zwykle wyczerpały się wszystkei możliwości.
Człowiek zostaje ze swoim bólem, cierpieniem sam na sam, a to o wiele trudniejsze, niż przebiec ultramaraton.
Może jego śmierć będzie ostrzeżeniem dla innych: żeby zwolnili, przyjrzeli się sobie. Byli bliżej z innymi. Umieli mówić o swoim bólu.
Oby tak było.
Pozdrawiam.m.
Zawsze można gdybać, że można było coś jeszcze zrobić. Ale zwykle wyczerpały się wszystkei możliwości.
Człowiek zostaje ze swoim bólem, cierpieniem sam na sam, a to o wiele trudniejsze, niż przebiec ultramaraton.
Może jego śmierć będzie ostrzeżeniem dla innych: żeby zwolnili, przyjrzeli się sobie. Byli bliżej z innymi. Umieli mówić o swoim bólu.
Oby tak było.
Pozdrawiam.m.
Re: smutna historia pewnego biegacza
a jeśli wszystko jest przegrane? a jesli to jest tak już z góry przesądzone
On biegał dla innych, a sam przegrał wyścig o własne życie
On biegał dla innych, a sam przegrał wyścig o własne życie
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: smutna historia pewnego biegacza
Po lekturze tego artykułu nasuwa mi się refleksja, że chyba zaczął leczyć się za późno. Niepokojących sygnałów było mnóstwo.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.