moja siostra - prosze pomóżcie
Moderator: moderatorzy
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 12:03 am
Zbyszku, bardzo cenie sobie Twoje zdanie, ale uwazam ze w tej kwestii sie mylisz. nie kazda nienaiwsc do rodziny, nie kazde przeswiadczenie, ze rodzice nas skrzywdzili ma podstawy w urojeniach. ja nie neguje tego, ze psychiatra by sie przydal, dlatego podsunelam rozwiazanie wizyty domowej. mysle tez ze psycholog potrafi odroznic mlodzienczy bunt od poczatkow schi i jesli dziewczyna nie odmawia konkatku z psychologiem, to niech na razie chodzi do psychologa. mysle,ze dobry psycholog, jesli zauwazy jakies aberracje, poinformuje o tym rodzine i bedzie probowal naklonic pacjentke do leczenia.
ja bylam taka sama- tez mialam okres ze chcialam rzucic szkole (nie rzucilam nie ze wzgledu na to, ze sie zastanowilam, ale dlatego, ze jako niepelnoletnia musialam realizowac obowiazek szkolny nad czym czuwal kurator), tez nie mialam prawie zadnych znajomych, tez myslalam, ze wszyscy wokol mnie nie cierpia, w glebi duszy czuja do mnie pogarde, dlatego unikalam kontakow. tez bylam bardzo zamknieta, strasznie przejmowalam sie kazdym niepowodzeniem, bylam pewna, ze o calej mojej gafie za tydzien beda mowic wszyscy znajomi. moi rodzice byli podobni- chuchali na mnie i dmuchali, a ja przez to nienaidzilam ich jeszcze bardziej, myslac sobie, ze maja mnie za strasznie slaba i delikatna i czulam do nich niechec za to, ze wychowali mnie na kogos, kto nie umie radzic sobie z zyciem. tez mialam napady szalu, tez wyzwyalam rodzine, krzyczalam, ze ich nienawidze, niszczylam sprzety domowe, rzucalam kwiatkami przez okno. nienawidzilam mojej rodziny, nienawidzilam tym bardziej, im bardziej oni okazywali mi zainteresowanie i przy mnie plakali, prosili, bym sie zmienila.
ja bylam jeszcze gorsza- cielam sie, uciekalam z domu, ciagle prowokowalam bojki, mam za soba probe samobojcza.
wydaje mi sie, ze historia bardzo podobna.
jednak nie mam schizofrenii- mam wlasnie zaburzenia osobowosci typu borderline.
naprawde nie kazdy musi miec urojenia.
ja bylam taka sama- tez mialam okres ze chcialam rzucic szkole (nie rzucilam nie ze wzgledu na to, ze sie zastanowilam, ale dlatego, ze jako niepelnoletnia musialam realizowac obowiazek szkolny nad czym czuwal kurator), tez nie mialam prawie zadnych znajomych, tez myslalam, ze wszyscy wokol mnie nie cierpia, w glebi duszy czuja do mnie pogarde, dlatego unikalam kontakow. tez bylam bardzo zamknieta, strasznie przejmowalam sie kazdym niepowodzeniem, bylam pewna, ze o calej mojej gafie za tydzien beda mowic wszyscy znajomi. moi rodzice byli podobni- chuchali na mnie i dmuchali, a ja przez to nienaidzilam ich jeszcze bardziej, myslac sobie, ze maja mnie za strasznie slaba i delikatna i czulam do nich niechec za to, ze wychowali mnie na kogos, kto nie umie radzic sobie z zyciem. tez mialam napady szalu, tez wyzwyalam rodzine, krzyczalam, ze ich nienawidze, niszczylam sprzety domowe, rzucalam kwiatkami przez okno. nienawidzilam mojej rodziny, nienawidzilam tym bardziej, im bardziej oni okazywali mi zainteresowanie i przy mnie plakali, prosili, bym sie zmienila.
ja bylam jeszcze gorsza- cielam sie, uciekalam z domu, ciagle prowokowalam bojki, mam za soba probe samobojcza.
wydaje mi sie, ze historia bardzo podobna.
jednak nie mam schizofrenii- mam wlasnie zaburzenia osobowosci typu borderline.
naprawde nie kazdy musi miec urojenia.
-
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 3:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Niestety, ponownie musiałam poszukac tego forum ...
Jest źle, bardzo źle, coraz gorzej. To niestety choroba. Urojenia są coraz większe, ataki agresji w okresie światecznym były codziennie. Boi się ludzi, nienawidzi wszystkich wokół. dana osoba jest wrogiem, rzucila urok, zniszczyła jej życie. Jednocześnie nie potrafimy na tyle do niej dotrzec zeby zrozumiala ze jest jakis problem. Niestety. Nie chce isc do lekarza. Wygania mnie z domu rodzinnego, nienawidzi mnie, jest agresywna i silna. Pobila tate. nie dal jej rady.
Nie wiemy co mamy robic, jak do niej dotrzec, czy po prostu odciac kase i postawic warunek ze jak pojdzie do lekarza to bedzie dalej studiowala. A jesli nie to nie dostanie kasy. Ale z drugiej strony nie chcialabym skazywac rodzicow na obcowanie z nia na codzien, wiec niestety pozbycie sie jej z domu na jakis czas na chwile pozwoli zapomniec o problemie. Co robic ? Jest tak agresywna i strasznei zlosliwa ze nawet nie jest mi jej szkoda, a po prostu jej nie lubie.
I najbardziej szkoda jest mi rodzicow. Boli mnie serce jak na nich patrze.
Jest źle, bardzo źle, coraz gorzej. To niestety choroba. Urojenia są coraz większe, ataki agresji w okresie światecznym były codziennie. Boi się ludzi, nienawidzi wszystkich wokół. dana osoba jest wrogiem, rzucila urok, zniszczyła jej życie. Jednocześnie nie potrafimy na tyle do niej dotrzec zeby zrozumiala ze jest jakis problem. Niestety. Nie chce isc do lekarza. Wygania mnie z domu rodzinnego, nienawidzi mnie, jest agresywna i silna. Pobila tate. nie dal jej rady.
Nie wiemy co mamy robic, jak do niej dotrzec, czy po prostu odciac kase i postawic warunek ze jak pojdzie do lekarza to bedzie dalej studiowala. A jesli nie to nie dostanie kasy. Ale z drugiej strony nie chcialabym skazywac rodzicow na obcowanie z nia na codzien, wiec niestety pozbycie sie jej z domu na jakis czas na chwile pozwoli zapomniec o problemie. Co robic ? Jest tak agresywna i strasznei zlosliwa ze nawet nie jest mi jej szkoda, a po prostu jej nie lubie.
I najbardziej szkoda jest mi rodzicow. Boli mnie serce jak na nich patrze.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 1:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
-
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 3:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Pani siostra jest według Pani chora, a zwlekała Pani z potrzebną pomocą medyczną, aż do momentu, kiedy w ogóle przestała ją Pani lubić ! - Dlaczego ?Anonymous pisze:To niestety choroba. ... po prostu jej nie lubie.
Moim zdaniem powinna Pani rzetelenie odpowiedzieć na to pytanie dla siebie samej. Ja mogę tylko przypuścić, że powodem jest fakt, że Pani siostra szantażuje Panią wybuchem agresji.
Dlaczego warto odpowiedzieć na to pytanie ? - Bo warto racjonalnie ocenić możliwości Pani i rodziny pomocy siostrze. Możliwe, że cała rodzina potrzebuje pomocy psychologicznej, skoro pozwoliła, że sprawy zaszły tak daleko.
Chory potrzebuje cierpliwości, życzliwości. Jeśli Pani samej brak już cierpliwości oznacza to, że w przypadku Pani rodziny działać może negatywny mechanizm.
Ktoś mówił kiedyś, że lepiej zakończenie z tragedią niż tragedia bez końca.
W Pani przypadku tragedia już ma miejsce, chodzi o to, żeby nie rosła. Jedynym wyjściem jest prawidłowe leczenie. Zwlekając z nim tragedia zwiększa się.
mifredo pisze:Nie ma innego wyjścia, jezeli chory zagraża sobie i środowisku,
jak tylko wezwanie karetki

[quote"mifredo"]Mój ojciec kiedys w szale porabał siekierą stół. [/quote]
jeśli to był jego stół, to nikomu nic do tego! dla tego takie sprawy powinien rostrzygać ktoś kompetentny - sąd i prawo, a nie psychiatra

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: pn sie 28, 2006 11:37 am
fajnie, ale poza tym, że chcecie ją leczyć to napisz właściwie z czego? na czym ta jej "choroba" polega?Chcemy jej pomoc powiedzcie jak? Czy macie jakies doswiadczenia ?
przecież, konflikt jaki jest między wami to nie urojenie - to rzeczywistośćJest źle, bardzo źle, coraz gorzej. To niestety choroba. Urojenia są coraz większe, ataki agresji w okresie światecznym były codziennie. Boi się ludzi, nienawidzi wszystkich wokół. dana osoba jest wrogiem, rzucila urok, zniszczyła jej życie. Jednocześnie nie potrafimy na tyle do niej dotrzec zeby zrozumiala ze jest jakis problem. Niestety. Nie chce isc do lekarza. Wygania mnie z domu rodzinnego, nienawidzi mnie, jest agresywna i silna. Pobila tate. nie dal jej rady.
a za co pobiła tatę? tak, podeszła i pobiłaPobila tate. nie dal jej rady.

Nie chce sluchac o leczeniu, jej zdaniem wszyscy sa chorzy i zli i potrzebuja pomocy, ale napewno nie ona.

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: pn sie 28, 2006 11:37 am
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 48
- Rejestracja: ndz gru 31, 2006 11:03 pm
Myślę, że nie powinnaś zwracać uwagi na posty tzw.gości, którzy przychodzą na to forum aby zamieszać. Na pewno jest na tym forum wiele osób które może ci pomóc.aga25 pisze:Widzę że jednak nie znajdę tutaj pomocy.
A jedynie ironię i odpowiedzi nie na temat i doszukiwanie się drugiego dna, którego nie ma - zachowania w stylu mojej siostry. Dziękuję za zainteresowanie, pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Pozdrawiam
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 481
- Rejestracja: czw wrz 28, 2006 2:57 pm
Aga jesli stan jest taki jaki opisujesz to wypada Wam tylko obserwować i traktowac normalnie siostre. Dopuki nie zrobi Wam fizycznej krzywdy to nie można ją siła poddac leczeniu.Więc zycze dużo cierpliwości i wyrozumiałości i postarajcie się jakos zaprowadzic na rozmowę z lekarzem ( może wspólnie ).
Pozdrawiam i zapraszam na czat :
www.polczat.pl pokój psychiatria.info.pl
Pozdrawiam i zapraszam na czat :
www.polczat.pl pokój psychiatria.info.pl
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: wt gru 11, 2007 5:28 pm
- Lokalizacja: świętokrzyskie
doskonale cię rozumiem bo ja mam w domu dokładnie to samo ja mam chorego brata i dokładnie tak samo reaguje na mamę ( bo z nia mieszka ) też mama jest jej najgorszym wrogiem .też ma okropne oczy czasami się go boję , ostatnio w ataku zaatakował mamę nozem i niestety musiałyśmy zadzwonić po pogotowie . od paru dni jest w szpitalu psychiatrycznym , ale wiem ze to jest tyko zaleczenie na krótka metę