"
Wstrząsające jest, że w roku 2006 ktoś może mieć wykształcenie i zasoby wystarczające do zbudowania bomby atomowej, a jednocześnie wierzyć, że zazna 72 dziewic w Raju.Zachodni ateiści, liberałowie i umiarkowani wolno przyjmują ten fakt.Przyczyna jest prosta: oni nie wiedzą, co znaczy naprawdę wierzyć w Boga"
"List do chrześcijańskiego narodu"
Sam Harris
Sam Harris też nie wie. Boga i Jego Dobro dostrzega się w bliźnich ( żywych i tych, którzy już odeszli od nas), świecie i sobie samym. Jeżeli ateista nie wierzy- nigdy Go nie dostrzeże i nie będzie wiedział, że to On.
Podobało mi się tylko to w rozdziale "Siła przepowiedni", ale to takie rozważania na poziomie licealisty.
Oczywiście, że Bóg będzie też i za 100 milionów lat, kiedy cywilizacja świadomych istot rozumnych opanuje naukę i technikę na poziomie niewyobrażalnym dla nas. I fajnie byłoby, gdyby nam trochę w Biblii, czy gdzieś ujawnił jaki będzie wtedy poziom nauki i przemycił trochę tamtejszych odkryć, choćby w medycynie, dla naszego dobra
Tyle, że to nie ma wiele wspólnego z prawdziwą wiarą. Równie dobrze my możemy teraz przesłać w przeszłość trochę wynalazków ułatwiających życie jaskiniowcom. A oni musieli jakoś wierzyć bez tego i mieć nadzieję na wieczny sens życia jednostkowego wtedy.
Krytyka religii jest uzasadniona, ale przykłady lepszej moralności pozachrześcijańskiej i pozabiblijnej bezcelowe.
Nie wiem jak w Ameryce, ale tu Kościół twierdzi, że człowiek może poznać dobro z natury i Bóg stworzył i powołał wszystkich do tego niezależnie od Objawienia, Biblii, itd. Tak więc te przykłady są normalne i nie ma miejsca na żadną pychę.
Jeżeli chodzi o aborcję, badania nad komórkami macierzystymi itd, to prezentuje całkowity brak wiary w każdą osobę ludzką, dbając tylko o tych, którzy już zaistnieli. Niestety dla pozostałych, którzy zostali uniemożliwieni w aborcji czy zniszczeniu zarodków panuje wieczna ciemność i śmierć od nas i naszego świata.
Równie dobrze każdy z nas mógłby być na ich miejscu a oni po stronie przetrwałych i żywych ludzi. Osoba ludzka jest jednorazowa i dlatego zasługuje na naszą miłość i wiarę. Mamy kochać ją tak jak Bóg, nie mniej, a nie poświęcać dla innych, którzy szczęśliwie się narodzili i sobie żyją i cierpią. Leczyć tak, ale nie kosztem drugiej osoby ludzkiej, równej w istnieniu nie do powtórzenia. Równie dobrze zarodek mógłby strawić ciało tego kogoś żywego dla swojego rozwoju i dobra. Bo może będzie zaraz ważniejszym w istnieniu człowiekiem. Zostanie prezydentem albo bohaterem narodowym...
Drugi raz nigdy już się nie pocznie. Niestety proces połączenia komórek płciowych i rozwoju w ludzki konkretny organizm został zainicjowany nieodwracalnie.
Można dyskutować, które cierpienie jest większe- istoty żyjącej i chorującej, czy tej, której zamknięto rzeczywistość poświęcając ją i zabijając dla innej.
Być unicestwionym na wieki przez kogoś równego sobie, tyle, że trochę wcześniejszego i bardziej już rozwiniętego w organizm. Dochodzi cierpienie przez "nienawiść" innych równych w istnieniu bliźnich. Ma to już wymiar grzechu przeciwko Bogu- temu samemu i też nieodwracalnemu dla obojga.
Fajnie Matka Teresa z Kalkuty to ujęła:
"Bo, jeżeli matka może zabić jej własne dziecko – to jedynie pozostaje do zrobienia, że ja zabiję ciebie, a ty mnie – nie ma nic pośrodku."
"List do chrześcijańskiego narodu"
Sam Harris
O teodycei to już płytkie ateistyczne gadanie, przykład z gwałconą dziewczynką niesmaczny, a katastrofy naturalne rzekomo podważające wiarę wcale jej nie podważają. Czy Bóg był ofiarą, sprawcą, czy obserwatorem tych tragedii? Nie- wszystkim był człowiek, i to on powinien postępować dobrze. Nawet jeżeli ginie od sił przyrody.
Sam Harris twierdzi, że Bóg zawiódł ludzkość. Tyle, że jego wyobrażenie tego co powinien działać jakiś "bóg" nie mają nic wspólnego z Bogiem. Wiara polega na ufności człowieka w każdych realnych zdarzających się niewątpliwie sytuacjach i postępowaniu dobrym i słusznym, a nie oczekiwaniu czegoś od Boga i uznawaniu, że nie spełnił naszych boskich oczekiwań. Innej drogi nie ma. Albo się wierzy albo nie.
"
Niewierzący, tacy jak ja, stoją przy Tobie, ogłuszeni przez muzułmańskie hordy wrzeszczące o śmierci dla całych narodów. Ale stoimy zadziwieni także Tobą – Twoją odmową dostrzeżenia rzeczywistości, cierpienia, którego jesteś przyczyną w służbie Twoich religijnych mitów, Twoim przywiązaniem do zmyślonego Boga. Ten list jest efektem tego zadziwienia – i jest wyrazem malutkiej nadziei."
"List do chrześcijańskiego narodu"
Sam Harris
Czyli nie rozumie co to znaczy Bóg. Nie żaden zmyślony ale realny. Jeżeli umierają nasi bliscy, a my pozostajemy przy świadomości i kochamy ich- Bóg przez nas ich kocha. Nie jak ateiści myślą, że oni nic już nie są i nie będą świadomi.
Jeżeli pomagamy chorym- Bóg przez nas im pomaga. Nie jak ateiści sądzą- drugi tylko biologiczny śmiertelnik posługujący się prawami doczesnej przyrody.
I tak dalej.
To jest większe od nas.
Wszystko wykracza poza beznadzieję krótkiej ateistycznej doczesności i to naprawdę, realnie jak my sami, nie w przenośni.
Uznanie istnienia Boga i zmarłych za zmyślone i amputowanie ludzkości całej Transcendencji jest wygodnym tchórzostwem ateistów. Cieszmy się życiem, bo jutro pomrzemy a w krainie nicości nie ma nic. Tylko liczy się wąska doczesność przesuwająca się w czasie. I tak w kółko pokoleniami. Aż do nas samych i naszego przeznaczenia wiecznego już wkrótce.
Można i tak, ale to wielkie ograniczenie człowieka, całej żyjącej i nieżyjącej już ludzkości i umowność.