SZUKAM POMOCY!!!
Moderator: moderatorzy
SZUKAM POMOCY!!!
Wiem za chwilke ktos mi odpowie zeby isc do lekarza.
Moj syn /18 lat/nie chce isc do lekarza,powiedział ze prędzej sie zabije niż pojdzie.Podejrzewam że to schizofrenia chodź nie udowodniona, nieleczona.Wiele faktów o tym świadczy,jego zachowanie,izolacja,brak kontaku z ludźmi,nie uczęszczanie do szkoły,przebywanie w zaciemnionym pokoju,mysli samobójcze,trudności z dogadaniem się. On twierdzi że nie potrafi sie uczyć ze nic mu nie wchodzi do głowy,uważa żę ludzie mu się przyglądają. Ostatnio stał sie agresywny,wszstko go wkurza,uderzał butelkami o ściane,pięścią walił w drzwi. Poradzono mi zaprzestanie robienia wielu rzeczy za niego,załatwiania spraw za niegoi i zaprzestanie"usługiwania" mu. Bardzo go to zirytowalo, ma żal do wszystkich, nie chce poddać sie leczeniu, nie chce sie zbadać. Jak mam postępować zeby go namówić na leczenie, na badanie??? Wspomne jeszcze ze wystąpiłam do sądu z wnioskiem o leczenie, myślałam ze bedzie łatwiej ze syn w końcu zrozumie i zacznie sie badać. Nie chce o tym słyszeć,powiedział ze nie pójdzie do szpitala bo jest zdrowy.
POMÓŻCIE PORADŹCIE co robić, jak postąpić, jak go namówić???
Moj syn /18 lat/nie chce isc do lekarza,powiedział ze prędzej sie zabije niż pojdzie.Podejrzewam że to schizofrenia chodź nie udowodniona, nieleczona.Wiele faktów o tym świadczy,jego zachowanie,izolacja,brak kontaku z ludźmi,nie uczęszczanie do szkoły,przebywanie w zaciemnionym pokoju,mysli samobójcze,trudności z dogadaniem się. On twierdzi że nie potrafi sie uczyć ze nic mu nie wchodzi do głowy,uważa żę ludzie mu się przyglądają. Ostatnio stał sie agresywny,wszstko go wkurza,uderzał butelkami o ściane,pięścią walił w drzwi. Poradzono mi zaprzestanie robienia wielu rzeczy za niego,załatwiania spraw za niegoi i zaprzestanie"usługiwania" mu. Bardzo go to zirytowalo, ma żal do wszystkich, nie chce poddać sie leczeniu, nie chce sie zbadać. Jak mam postępować zeby go namówić na leczenie, na badanie??? Wspomne jeszcze ze wystąpiłam do sądu z wnioskiem o leczenie, myślałam ze bedzie łatwiej ze syn w końcu zrozumie i zacznie sie badać. Nie chce o tym słyszeć,powiedział ze nie pójdzie do szpitala bo jest zdrowy.
POMÓŻCIE PORADŹCIE co robić, jak postąpić, jak go namówić???
Marzena
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Czy mozna być na 100% pewnym,ż esyn nie brał jakichś narkotyków ostatnio?Np.amfetaminy? OPisane tu objawy bardzo pasują do psychozy po amfetaminie, która równiez miałam okazję obserwować u kogoś bliskiego...Wszystko przebiegało bardzo podobnie: agresja, niechęc do otoczenia, podejrzenia o spiskowanie w stosunku do najblizszych, niekontrolowane wybuchy złości połączone z niszczeniem przedmiotów i atakowaniem innych...Tak, czy inaczej, syn powinien trafić do lekarza - nawet jeśli ten stan jest efektem stanu ponarkotykowego - lekarz pomoże lekami złagodzić te objawy.Proszę, o ile to możliwe, porozmawiac z synem, sprobować porozmawiać równiez o narkotykach i wytłumaczyć, ze w jego przypadku to normalne objawy (jeśli rzeczywiście chodzi o narkotyki), a leki pomogą mu pozbierać sie do kupy i jakoś to przetrwać. Prosze się ne załamywać, wszystko jest do opanowania, tylko pozornie wydaje sie to takie przerazajace.POzdrawiam i mam nadzieję, ze uda się porozmawiać z synem.
Re: SZUKAM POMOCY!!!
Najlepiej by porozmawiał z nim OJCIEC. Tylko rozmowa ojca z pani synem może w nim coś obudzić. Jeżeli go nie ma najlepiej użyć stwierdzenia "Siedź se tu debilu" lub "Zostaw go, bo jeszcze ci coś zrobi, to debi l" bowiem ambicja nie pozwoli mu na stanie sie debilem jeżeli jest on tylko zbuntowanym nastolatkiem. Jezeli jest schizofremikiem pomoże tylko przymusowe leczenie, które uświadomi mu jego problem. Życze powodzenia i siły w walce z przeciwnością losu.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SZUKAM POMOCY!!!
TAkie zachwoanie moze tylko pogłębić agresję...W moim przypadku na pewno by pogłębiło, a pierwse, co zrobiłabym, to próbowałabym popełnić samobójstwo...Uczucie, ze nie mozna liczyć na pomoc z czyjejkolwiek strony jest najgorszym rodzajem uświadomienia, ktorego mze doświadzcyć chory i wymęczony sam sobą człowiek. To tak, jakby do kogoś kto cierpi z powodu bólu zeba mówić: "No i czemu sie tak wyszczerzasz?"BO BOLI.gieerel pisze:Najlepiej by porozmawiał z nim OJCIEC. Tylko rozmowa ojca z pani synem może w nim coś obudzić. Jeżeli go nie ma najlepiej użyć stwierdzenia "Siedź se tu debilu" lub "Zostaw go, bo jeszcze ci coś zrobi, to debi l" bowiem ambicja nie pozwoli mu na stanie sie debilem jeżeli jest on tylko zbuntowanym nastolatkiem. Jezeli jest schizofremikiem pomoże tylko przymusowe leczenie, które uświadomi mu jego problem. Życze powodzenia i siły w walce z przeciwnością losu.
Proszę uwierzyć, ze syn może naprawdę cierpieć i żadne sytraszenie i wyzwiska nic tu nie pomogą, a mogą wiele zepsuć. Jeśli nie wszystko.
SZUKAM POMOCY!!!
Drodzy moi dzieki za zainteresowanie.
Problem w tym że moj syn nie chce sie leczyć, nie chce sie przebadać,często z nim rozmawiam i delikatnie namawiam tlumacząc jakimś problemami, nie uzmysławiając mu ze podejrzewam u niego chorobe psychiczną.
Napewno od około 3 lat palił marihuane, ostatnio się o tym dowiedziałam.
Jak go namówić na badania na lecznie, syn powiedział ze prędzej zycie sobie odbierze niz pójdzie do "psychiatryka". Mam wyrok sądowy o umieszczenie go w szpitalu, i co robić? On dobrowolnie nie zgłosi się do lekarza.
Zostałam z tym problemem sama, boje się go, ma w oczach coś dziwnego, stał sie jakby bardziej agresywny i wulgarny.
CO ROBIĆ???
Problem w tym że moj syn nie chce sie leczyć, nie chce sie przebadać,często z nim rozmawiam i delikatnie namawiam tlumacząc jakimś problemami, nie uzmysławiając mu ze podejrzewam u niego chorobe psychiczną.
Napewno od około 3 lat palił marihuane, ostatnio się o tym dowiedziałam.
Jak go namówić na badania na lecznie, syn powiedział ze prędzej zycie sobie odbierze niz pójdzie do "psychiatryka". Mam wyrok sądowy o umieszczenie go w szpitalu, i co robić? On dobrowolnie nie zgłosi się do lekarza.
Zostałam z tym problemem sama, boje się go, ma w oczach coś dziwnego, stał sie jakby bardziej agresywny i wulgarny.
CO ROBIĆ???
Marzena
- aaa
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: SZUKAM POMOCY!!!
To chyba identyczny przypadek jak u mnie (zasłonięte zasłony bo palacza jasne światło potrafi bardzo razić, no i pewnie nie tylko palił). Moja mama wezwała Policję, która mnie zawiozła na pogotowie, skąd karetką dojechałem do szpitala. Smutne (czułem się oszukany), ale sam bym nie dał rady podjąć tej (oczywistej) decyzji .
"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
SZUKAM POMOCY!!!
A w którym momencie twoja mama wezwala policje? Czy byleś agresywny, co sie stało? Mi ktoś poradził bym sprowokowala awanture i wezwala karekte. Boje się tego, nei dlatego ze sąsiedzi zobaczą ale boje sie o niego, o to że będzie szarpanina, że niewytrzymam tego, że on mi tego nie daruje. Ale z drugiej strony jeśli to mu powoże.
Przecież nie wezwe karetki gdy on sobie siedzi w pokoju i gra na kompie lub ogląda telewizje, przecież mnie chyba wyśmieją. Wiem ze gdy coś złego będzie się działo moge bez problemu dzwonić po karetke, oni muszą przyjechać bo mam postanowienie sądowe.
Dzieki za wypowiedź, trzymam za ciebie kciuki,zycze ci powodzenia.
Przecież nie wezwe karetki gdy on sobie siedzi w pokoju i gra na kompie lub ogląda telewizje, przecież mnie chyba wyśmieją. Wiem ze gdy coś złego będzie się działo moge bez problemu dzwonić po karetke, oni muszą przyjechać bo mam postanowienie sądowe.
Dzieki za wypowiedź, trzymam za ciebie kciuki,zycze ci powodzenia.
Marzena
SZUKAM POMOCY!!!
Smutne ze nie moge liczyć na męża. On mi nie pomoże. Ma żal do syna, nie rozumie tego że z nim dzieje sie coś złego. Jakby nie chciał mu pomóc. Ma do mnie pretensje że podałam sprawe do sądu o umieszczenie syna w szpitalu. Syn zawsze czuł przed nim respekt, jak przed ojcem, bardziej sie go słuchał, mnie traktuje troche za bardzo po kumpelsku. Moze to i dobrze ale ma swoje złe strony. Ja synowi za bardzo ulegam, zal mi go chce mu pomóc i pewnei wyręczając go w wielu sprawach krzywdzę go. Mój mąż stwierdził że zawiódł sie na synu i całą sprawę "olewa" Sory....... za słowo.
Marzena
- aaa
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: SZUKAM POMOCY!!!
Podczas sprzeczki; chciałem wyjść z domu (czułem, że muszę), a matka chciała mi zabronić. Wywiązała się przepychanka i ja wyszedłem a ona powiedziała, że w takim razie dzwoni na policje .....Marzena pisze:A w którym momencie twoja mama wezwala policje? Czy byleś agresywny, co sie stało? Mi ktoś poradził bym sprowokowala awanture i wezwala karekte.
Marzena pisze:Dzieki za wypowiedź, trzymam za ciebie kciuki,zycze ci powodzenia.
Dziękuję
"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
Mi bardzo pomogło odkrycie tego forum.Czytanie waszych postów,dzielenie się problemami i dośwaiadczeniem w rozwjazywaniu ich.Pierwszego dnia przeczytałem chyba wszystkie wątki,dużo się z nich dowiedziałem na temat tego co się zemną dzieje,bardzo mi to pomogło więc może i On znajdzie coś dla siebie,jakąś dobrą rade.Pozdrowienia i powodzenia...
Jak Drakula kule swoje wypił z krzyża krew w kielichu złotym zmienił się w wampira,dostał moc wieczneg życia i jurz nie unika dziennej egzystencji...zycie to wszysko co mam.
SZUKAM POMOCY!!!
Dzieki za zainteresowanie: moi i gieerel
Chyba przez pomylke wysylalam do was odpowiedzi prywatnie.
Na tym formum można dużo sie dowiedzieć, cieszy mnie że ktoś interesuje się tym co piszą inni, zawsze to jakaś pociecha a i rady są potrzebne.
Chyba przez pomylke wysylalam do was odpowiedzi prywatnie.
Na tym formum można dużo sie dowiedzieć, cieszy mnie że ktoś interesuje się tym co piszą inni, zawsze to jakaś pociecha a i rady są potrzebne.
Marzena
Ja wezwałam policję jak zaczął mi grozić, ze rozwali komputer i zbił lustro. Wcześniej podczas awantur też zdarzało się podobnie. Policjanci zawieźli go do szpitala. Miał żal nawet mnie opluł jak z nimi pojechałam i czekalam przed izbą przyjęć, nie mówiąc o nawyzywaniu. Teraz jak już działają leki. a minęło pół roku od tamtej sytuacji jednym słowem nawet nie dał mi do zrozumienia, ze ma jakieś pretensje o szpital i policje.
SZUKAM POMOCY!!!
Dzieki Dorota1 za informację, chyba szukam potwierdzenia tego co mi inni mówią i jak doradzają. Właśnie takiej reakcji sie boję, ale dokładnie to co ty zrobiłaś zalecają mi inni.
Cały czas próbuje go namawiać na leczenie, chciałam obejść się bez tej ostateczności,bałam się właśnie o to że mnie może znienawidzić.
Ostatnio była awantura i chyba szkoda że wtedy nie zareagowałam wzywając nawet nie policje a karekte pogotowia. Obecnie zawziełam się /bo przecież nigdy go nie zmobilizuje do lecznia/i zaprzestałam robić za niego wiele rzeczy, nauczyłam się odmawiać a wszystko sprowadzam do jednego - czyli do przebadania się i leczenia. To jest jakby warunek. Ostatnio moj syn ma dobre dni i nawet zgodził sie na lecznie ale po wakacjach. Który to już raz mi to obiecuje??
Chcą jechać z kolegą sami na działke.Nie pozwoliłam na to, upieram sie, ponieważ mam obawy, ze będą tam palili marihuane i pili. A poza tym może być agresywny, może różnie reagować, przecież niekiedy byle bzdura potrafi wytrącić go z równowagi. Podczas "złych dni" twierdzi że prędzej sie zabije niż pójdzie do szpitala. Chyba musze wytrwać w postanowieniu. Oby się udalo.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Cały czas próbuje go namawiać na leczenie, chciałam obejść się bez tej ostateczności,bałam się właśnie o to że mnie może znienawidzić.
Ostatnio była awantura i chyba szkoda że wtedy nie zareagowałam wzywając nawet nie policje a karekte pogotowia. Obecnie zawziełam się /bo przecież nigdy go nie zmobilizuje do lecznia/i zaprzestałam robić za niego wiele rzeczy, nauczyłam się odmawiać a wszystko sprowadzam do jednego - czyli do przebadania się i leczenia. To jest jakby warunek. Ostatnio moj syn ma dobre dni i nawet zgodził sie na lecznie ale po wakacjach. Który to już raz mi to obiecuje??
Chcą jechać z kolegą sami na działke.Nie pozwoliłam na to, upieram sie, ponieważ mam obawy, ze będą tam palili marihuane i pili. A poza tym może być agresywny, może różnie reagować, przecież niekiedy byle bzdura potrafi wytrącić go z równowagi. Podczas "złych dni" twierdzi że prędzej sie zabije niż pójdzie do szpitala. Chyba musze wytrwać w postanowieniu. Oby się udalo.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Marzena
Marzenko trzymam kciuki żeby Ci się udało z leczeniem, żeby jemu się udało.
Ja się bardzo bałam, ze mnie znienawidzi, przez pierwsze trzy dni nie zadzwoniłam do szpitala i nie pojechałam. Dotarłam tam dopiero po tym jak nagrał mi się na sekretarkę "mamusiu przyjedź proszę" Na wstępie usłyszałam "ładnie mnie załatwiłaś, zadowolona jesteś?" odwróciłam się na pięcie i poszłam, dogonił mnie, i właściwie to był ostatni moment kiedy powiedział coś na kształt pretensji.
Po wyjściu przesiedział miesiąc w domu z lękami, wegetując, nie wychodząc nigdzie i po miesiącu jak byliśmy u lekarza wymusił na lekarce napisanie skierowania do szpitala. Zgłosił się sam. Wiedział już chyba, ze tam jest szansa na pomoc.
Ja się bardzo bałam, ze mnie znienawidzi, przez pierwsze trzy dni nie zadzwoniłam do szpitala i nie pojechałam. Dotarłam tam dopiero po tym jak nagrał mi się na sekretarkę "mamusiu przyjedź proszę" Na wstępie usłyszałam "ładnie mnie załatwiłaś, zadowolona jesteś?" odwróciłam się na pięcie i poszłam, dogonił mnie, i właściwie to był ostatni moment kiedy powiedział coś na kształt pretensji.
Po wyjściu przesiedział miesiąc w domu z lękami, wegetując, nie wychodząc nigdzie i po miesiącu jak byliśmy u lekarza wymusił na lekarce napisanie skierowania do szpitala. Zgłosił się sam. Wiedział już chyba, ze tam jest szansa na pomoc.
SZUKAM POMOCY!!!
Dzieki Dorota1 za wsparcie, za kciuki.
Czytalam twoją sytuacje z synem,tragiczne ale prawdziwe a ty musisz być silna, przetrwać trudne chwile, zrobić wszystko co się tylko da. Ale jak widze nie marnujesz czasu i ciągle szukasz wyjścia z sytuacji.
Dobrze, że jest to forum bo naprawde można liczyć na dobre rady,nawet będąc jak ty psychologiem potrzeba usłyszeć czyjeść zdanie, tym bardziej od osoby chorej,która wiele przeszła. Nie dziwi mnie fakt,ze ty psycholog czekasz na pomoc od osób chorych.
Ciekawe z życia wzięte i naprawde pomocne słowa można usłyszeć od MOI, dobre sugestie i propozycje poradzenia sobie z osobą chorą.
Ja wiele sie tu dowiedziałam, z moim synem nie dzieje sie dobrze,napewno jego zachowanie świadczy o jakieś chorobie psychicznej, którą spotęgowała marihuana /a moze i coś innego.. nie wiem/.
Mój syn obecnie jest bardzo spokojny i aż za "miękki", wszystkie słowa i sugestie na temat leczenia przyjmuje z aprobatą ale daje warunek że leczyć się bedzie po wakacjach. Przecież on od prawie dwóch lat ma wakacje. Czuje że on zachowuje się tak by tylko móć wyjechać na działke z kolegą i tam palić i pić. Dawno nie był taki uległy, grzeczny, miły. Jest mi go ogromnie żal ale niestety nie mogę mu ulec, nie mogę "wymięknąć". Bo on to wykorzystuje. Tyle razy ulegałam, teraz juz musze być konsekwentna w działaniu. Chyba pozostaje mi czekać aż wybuchnie awantura a wtedy już tylko karetka pogotowia. Skąd mam pewność że syn po wakacjach zgodzi sie na badania. Tyle razy obiecywał, i obiecuje również teraz że juz skończył z marihuaną, że zrozumiał o złych jej skutkach. Spróbuje jeszcze wg propozycji MOI poprosić o wizytę znajomego psychiatre, może on czegoś się dowie, może uda mu się syna namówić i porozmawiać.
Dorota1 życzę ci powodzenia i pomyślnego załatwiania wszelkich spraw pomocnych w uratowaniu Młodego. Życzę wytrwałości i cierpliwości.
Czytalam twoją sytuacje z synem,tragiczne ale prawdziwe a ty musisz być silna, przetrwać trudne chwile, zrobić wszystko co się tylko da. Ale jak widze nie marnujesz czasu i ciągle szukasz wyjścia z sytuacji.
Dobrze, że jest to forum bo naprawde można liczyć na dobre rady,nawet będąc jak ty psychologiem potrzeba usłyszeć czyjeść zdanie, tym bardziej od osoby chorej,która wiele przeszła. Nie dziwi mnie fakt,ze ty psycholog czekasz na pomoc od osób chorych.
Ciekawe z życia wzięte i naprawde pomocne słowa można usłyszeć od MOI, dobre sugestie i propozycje poradzenia sobie z osobą chorą.
Ja wiele sie tu dowiedziałam, z moim synem nie dzieje sie dobrze,napewno jego zachowanie świadczy o jakieś chorobie psychicznej, którą spotęgowała marihuana /a moze i coś innego.. nie wiem/.
Mój syn obecnie jest bardzo spokojny i aż za "miękki", wszystkie słowa i sugestie na temat leczenia przyjmuje z aprobatą ale daje warunek że leczyć się bedzie po wakacjach. Przecież on od prawie dwóch lat ma wakacje. Czuje że on zachowuje się tak by tylko móć wyjechać na działke z kolegą i tam palić i pić. Dawno nie był taki uległy, grzeczny, miły. Jest mi go ogromnie żal ale niestety nie mogę mu ulec, nie mogę "wymięknąć". Bo on to wykorzystuje. Tyle razy ulegałam, teraz juz musze być konsekwentna w działaniu. Chyba pozostaje mi czekać aż wybuchnie awantura a wtedy już tylko karetka pogotowia. Skąd mam pewność że syn po wakacjach zgodzi sie na badania. Tyle razy obiecywał, i obiecuje również teraz że juz skończył z marihuaną, że zrozumiał o złych jej skutkach. Spróbuje jeszcze wg propozycji MOI poprosić o wizytę znajomego psychiatre, może on czegoś się dowie, może uda mu się syna namówić i porozmawiać.
Dorota1 życzę ci powodzenia i pomyślnego załatwiania wszelkich spraw pomocnych w uratowaniu Młodego. Życzę wytrwałości i cierpliwości.
Marzena