Moja siostra..
Moderator: moderatorzy
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: wt sie 28, 2012 3:18 am
Moja siostra..
Witam, chciałam Wam opowiedzieć historię choroby mojej siostry i to jak My sobie z nią "nie radzimy"
Zachorowała zimą w 2009 roku. Obecnie ma 32 lata. Słyszy głosy, uważa, że ktoś ją wykorzystuje seksualnie. Czuje się przez niego wykorzystana. Cały czas rusza biodrami jakby udawała stosunek, zamyka się w pokoju i gwałtownie rusza głową do przodu i do tyłu. Całkowicie odcięła się od świata. Wygląda na niespokojną, nerwową, cały czas chodzi. Potrafi kilkanaście razy na dzień wyjść za niczym do sklepu itp. Izoluje się, nie potrafi porozmawiać z nikim dłużej niż 2 minuty. Bardzo rzadko powie coś sama od siebie, trzeba ją ciągnąć za język, ale i tak nie uzyskujemy jakiś sensownych odpowiedzi. W czasie rozmowy zanosi się śmiechem albo wszystko sprowadza do swojego urojonego księcia którego słyszy. Lubi czytać książki, ale księciu czasem nie pozwala jej nawet na czytanie. Raz mówi, że jest świadoma swojej choroby, bardzo cierpi często płacze, mówi że już nie daje rady. A na drugi dzień uważa że wcale nie jest chora tylko ktoś się do niej podłączył i ciągle do niej mówi. Oczywiście bierze leki, które i tak mało pomagają. Od niedawna zgodziła się na psychoterapie, na razie była dopiero na kilku spotkaniach.Tak pokrótce chciałam opisać jej objawy.
Coś o rodzinie.
Moja siostra mieszka za granicą od 12 lat. Tam poznała męża, ma 7 letnią córeczkę. Odkąd wyszła za mąż nie pracuje, nie ma tam przyjaciół, kogokolwiek kto mógłby ją odwiedzić. Nie ma też oparcia w mężu gdyż on nie może pogodzić się z jej chorobą, nie rozumie dlaczego akurat jemu to się przytrafiło. W ogóle nie ma do niej podejścia. Mało rozmawiają a praktycznie w ogóle, tylko krótka wymiana zmian. Prowadzą bardzo nudne, schematyczne życie.
1,5 roku temu zachorowała jej córka. Rozpoznano autyzm. Jest pod stałą opieką lekarzy i terapeutów. Mam nadzieje, że z tego wyjdzie. Chociaż to bardzo ciężkie gdyż moja siostra praktycznie w ogóle się nią nie zajmuje. Nie rozmawia z nią, nie bawi się niczego nie uczy, a mała spędza z nią najwięcej czasu.
Jedyną osobą, która przychodzi do ich domu i oddaje im cały swój czas i serce to moja druga siostra, która mieszka w tym samym mieście.
My.
To bardzo ciężka i trudna do rozwiązania sytuacja dla całej rodziny. Przede wszystkim odległość jaka nas dzieli nie pozwala nam na odpowiednie zainteresowanie i opiekę. Niedługo wszyscy wykończymy się psychicznie.. W maju tego roku zmarł mój tata, który był alkoholikiem i tez nie było łatwo. Wszystko popaprane i chore :/
Ja.
Studiuję, staram się normalnie funkcjonować, ale nie ukrywam, że jest mi cholernie ciężko. Bardzo się przejmuję całą sytuacją. Nie potrafię cieszyć się i korzystać z życia, bo problem w rodzinie mnie przerasta. Wypalam się. W tym poście chciałam się tym wszystkim podzielić Wam ludziom z zewnątrz. Prosić o rade, słowo otuchy.
Zachorowała zimą w 2009 roku. Obecnie ma 32 lata. Słyszy głosy, uważa, że ktoś ją wykorzystuje seksualnie. Czuje się przez niego wykorzystana. Cały czas rusza biodrami jakby udawała stosunek, zamyka się w pokoju i gwałtownie rusza głową do przodu i do tyłu. Całkowicie odcięła się od świata. Wygląda na niespokojną, nerwową, cały czas chodzi. Potrafi kilkanaście razy na dzień wyjść za niczym do sklepu itp. Izoluje się, nie potrafi porozmawiać z nikim dłużej niż 2 minuty. Bardzo rzadko powie coś sama od siebie, trzeba ją ciągnąć za język, ale i tak nie uzyskujemy jakiś sensownych odpowiedzi. W czasie rozmowy zanosi się śmiechem albo wszystko sprowadza do swojego urojonego księcia którego słyszy. Lubi czytać książki, ale księciu czasem nie pozwala jej nawet na czytanie. Raz mówi, że jest świadoma swojej choroby, bardzo cierpi często płacze, mówi że już nie daje rady. A na drugi dzień uważa że wcale nie jest chora tylko ktoś się do niej podłączył i ciągle do niej mówi. Oczywiście bierze leki, które i tak mało pomagają. Od niedawna zgodziła się na psychoterapie, na razie była dopiero na kilku spotkaniach.Tak pokrótce chciałam opisać jej objawy.
Coś o rodzinie.
Moja siostra mieszka za granicą od 12 lat. Tam poznała męża, ma 7 letnią córeczkę. Odkąd wyszła za mąż nie pracuje, nie ma tam przyjaciół, kogokolwiek kto mógłby ją odwiedzić. Nie ma też oparcia w mężu gdyż on nie może pogodzić się z jej chorobą, nie rozumie dlaczego akurat jemu to się przytrafiło. W ogóle nie ma do niej podejścia. Mało rozmawiają a praktycznie w ogóle, tylko krótka wymiana zmian. Prowadzą bardzo nudne, schematyczne życie.
1,5 roku temu zachorowała jej córka. Rozpoznano autyzm. Jest pod stałą opieką lekarzy i terapeutów. Mam nadzieje, że z tego wyjdzie. Chociaż to bardzo ciężkie gdyż moja siostra praktycznie w ogóle się nią nie zajmuje. Nie rozmawia z nią, nie bawi się niczego nie uczy, a mała spędza z nią najwięcej czasu.
Jedyną osobą, która przychodzi do ich domu i oddaje im cały swój czas i serce to moja druga siostra, która mieszka w tym samym mieście.
My.
To bardzo ciężka i trudna do rozwiązania sytuacja dla całej rodziny. Przede wszystkim odległość jaka nas dzieli nie pozwala nam na odpowiednie zainteresowanie i opiekę. Niedługo wszyscy wykończymy się psychicznie.. W maju tego roku zmarł mój tata, który był alkoholikiem i tez nie było łatwo. Wszystko popaprane i chore :/
Ja.
Studiuję, staram się normalnie funkcjonować, ale nie ukrywam, że jest mi cholernie ciężko. Bardzo się przejmuję całą sytuacją. Nie potrafię cieszyć się i korzystać z życia, bo problem w rodzinie mnie przerasta. Wypalam się. W tym poście chciałam się tym wszystkim podzielić Wam ludziom z zewnątrz. Prosić o rade, słowo otuchy.
-
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 1:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Moja siostra..
Czikago, na pewno jest Ci bardzo ciężko, ale sytuacja nie jest beznadziejna.
Czy siostra się leczy? Bo nic o tym nie napisałaś. Podstawą są dobrze dobrane leki.
Jeśli się nie leczy i ciągle ma objawy wytwórcze, to raczej nie będzie w stanie zajmować się dzieckiem. I to dzieckiem z autyzmem (notabene: z autyzmu się nie "wychodzi", to choroba na całe życie, można jednak pracować z dzieckiem, by je uspołeczniać i uczyć sobie radzić z chorobą).
W tym wszystkim musisz myśleć o sobie i rób to. Zadbaj najpierw o siebie, a potem o innych członków rodziny.
Pozdrawiam.m.
Czy siostra się leczy? Bo nic o tym nie napisałaś. Podstawą są dobrze dobrane leki.
Jeśli się nie leczy i ciągle ma objawy wytwórcze, to raczej nie będzie w stanie zajmować się dzieckiem. I to dzieckiem z autyzmem (notabene: z autyzmu się nie "wychodzi", to choroba na całe życie, można jednak pracować z dzieckiem, by je uspołeczniać i uczyć sobie radzić z chorobą).
W tym wszystkim musisz myśleć o sobie i rób to. Zadbaj najpierw o siebie, a potem o innych członków rodziny.
Pozdrawiam.m.
-
- moderator
- Posty: 1262
- Rejestracja: śr cze 17, 2009 12:47 am
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Narnia
Re: Moja siostra..
a czy ma możliwość iść do szpitala? To by dało trochę wytchnienia wam wszystkim, moglibyście ją często odwiedzać i monitorować czy nie jest źle traktowana (to się często zdarza). Myśłę, że warto by o tym pomyśleć, bo z tego co piszesz jest w poważnym stanie i jest zarówno jej ciężko jak i wam. Może w szpitalu by jej pomogli?
"Roses are red, violets are blue, I'm schizophrenic, and so am I."
-Oscar Levant
-Oscar Levant
-
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 1:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Moja siostra..
Tak, szpital to dobre rozwiązanie. Siostrze dobraliby tam leki i wyprowadzili z psychozy.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: wt sie 28, 2012 3:18 am
Re: Moja siostra..
Codziennie bierze po 3 tabletki abilify razem 45mg. Muszę porozmawiać z rodziną o szpitalu. Cięzko będzie ją do tego przekonać
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 12674
- Rejestracja: pn gru 01, 2008 3:53 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Moja siostra..
czikago2 pisze:Codziennie bierze po 3 tabletki abilify razem 45mg.


-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: wt sie 28, 2012 3:18 am
Re: Moja siostra..
na początku brała 15mg, ale za każdym razem jak przerywała leczenie i nie brała leków, lekarka podwyżała jej dawke. Najgorsze, że nadal słyszy głosy, a po takiej dawce leków jest nie do życia, otępiała.
-
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 1:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Moja siostra..
Abilify to lek dobry, ale nie dla każdego. U mnie nasilił objawy wytwórcze. Wygląda na to, że u Twojej siostry także. Konieczna jest zmiana leku, żeby wyprowadzić ją z psychozy. Leki najlepiej dobrać w szpitalu, choć w moim przypadku nie było to konieczne.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 26682
- Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Moja siostra..
Zmienić lekarkę.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 12674
- Rejestracja: pn gru 01, 2008 3:53 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Moja siostra..
Jak taka dawka nie działa na siostrę to rzeczywiście trzeba jak najszybszej zmiany leku. Nie rozumiem, dlaczego lekarka pakuje takie dawki z tak mizernym skutkiem.

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 8306
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 11:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: Moja siostra..
czikago2 pisze:Zachorowała zimą w 2009 roku. Obecnie ma 32 lata... Bardzo rzadko powie coś sama od siebie, trzeba ją ciągnąć za język, ale i tak nie uzyskujemy jakiś sensownych odpowiedzi. W czasie rozmowy zanosi się śmiechem albo wszystko sprowadza do swojego urojonego księcia którego słyszy.
Czegoś kompletnie nie rozumiem. Piszesz o swoich dwóch siostrach, jednej w Polsce z Wami i o drugiej, również chorej, za granicą?czikago2 pisze:Coś o rodzinie.
Moja siostra mieszka za granicą od 12 lat. Tam poznała męża, ma 7 letnią córeczkę. Odkąd wyszła za mąż nie pracuje, nie ma tam przyjaciół, kogokolwiek kto mógłby ją odwiedzić. Nie ma też oparcia w mężu gdyż on nie może pogodzić się z jej chorobą
gówno w proszku na kijoszku
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: wt sie 28, 2012 3:18 am
Re: Moja siostra..
Moje dwie siostry mieszkają za granicą.Jedna z nich jest chora. To jej losy opisałam. O drugiej wspomniałam tylko, że jej pomaga i w niej ma tam tylko oparcie.