
Ale on twierdzi, że Bóg jest bezosobową nieskończoną inteligencją i miłością. Stał się człowiekiem, bo uwierzył, że tak można. Ciekawe czy uwierzył też już w większy, wieczny i doskonalszy Wszechświat, żeby miał gdzie sobie normalnie zaistnieć.
"To, co doprowadziło mnie tak daleko, wskaże mi dalszą drogę - poradziłem mu. Odpisał, że popełniłem błąd, bo powinno to brzmieć: Ten, który doprowadził mnie tak daleko, wskaże mi dalszą drogę. Na co mu odpowiedziałem, że nieprawda, bo miałem na myśli właśnie „to". Nie przejęzyczyłem się. Napisałem tak celowo, ponieważ chodzi o zasadę, bezosobowe istnienie, nikogo nie wyróżniającą, uniwersalnie istniejącą moc, dostępną wszystkim ludziom. Może z niej korzystać każdy - i rzezimieszek, i żebrak, i złodziej, i święty, nawet ateista lub agnostyk.
Bóg nie jest osobą, dlatego nie zwracamy się do Niego jako do osoby, lecz jako do bezosobowo istniejącej mocy, nieskończonego życia i nieskończonej inteligencji. Nauczyciel natomiast miał obraz uosobionego Boga, mieszkającego gdzieś w niebie.
(...)
Ta wszechobecność tworzy z siebie samej, stając się poszczególną rzeczą. Mówiąc inaczej, Bóg staje się człowiekiem dzięki swej wierze w to, że nim jest. Bóg stwarza z siebie istotę zdolną do oddania Mu chwały, światła i miłości. Abraham znał moc stwórczą. Był jej świadomy i pokazał to swoim życiem. Wierzył, że duch go będzie prowadził, i tak rzeczywiście było.
Platon, Arystoteles, Plotyn i inni mówili o Bogu jako o nieskończonym umyśle i nieskończonej inteligencji. Jednak nie podali oni, jak wykorzystać tę istniejącą moc dla kierowania swym życiem, osiągnięcia harmonii, pomyślności i sukcesu czy dla uzdrowienia. Był to nadzwyczaj ciekawy wniosek intelektualny, lecz bez wskazówek co do praktycznego zastosowania w codziennym życiu.
Jeśli wierzysz, że jesteś nędznym robakiem, ludzie będą cię deptać i traktować tak, jak sam siebie traktujesz. Jeśli jesteś wobec siebie okrutny i zły, świat będzie dla ciebie taki sam.
Co wewnątrz, to na zewnątrz. Pamiętaj, że jesteś synem lub córką Boga żywego, spadkobiercą wszystkich Jego bogactw. Powinieneś wysławiać w sobie Boga, twego uzdrowiciela. Jak możesz czuć się gorszy, skoro wiesz, że jesteś dzieckiem Nieskończonego, ukochanym przez Boga, który się tobą opiekuje? Bóg to zasada życia, to duch żyjący w tobie, który cię stworzył i strzeże dzień i noc, sam nie śpiąc ani przez chwilę. Mnóstwo ludzi ciężko pracuje, a mimo to nie powodzi im się w życiu. Przyczyną tego jest zakorzeniony w ich podświadomości model nieszczęścia. Wierzą w nieuchronność klęski. Czasem sądzą, że prześladuje ich pech. Czują się gorsi.
Być może jako dzieci słyszeli: „Ty nigdy niczego nie osiągniesz. Zawsze będziesz nieudacznikiem. Jesteś głupi i tępy". Ich wrażliwy umysł przyjął te myśli, a one zaczęły żyć własnym życiem w podświadomości i urzeczywistniać się. Lecz człowiek może zmienić swoje życie, jeśli zacznie karmić umysł podświadomy czymś nowym. Powie sobie: „Urodziłem się, by odnosić sukcesy, Nieskończony nie może ponieść klęski". Można przesłać swej podświadomości ożywcze myśli w rodzaju: „Moim życiem rządzi boskie prawo
i porządek. Moją duszę wypełnia boski spokój. Mój umysł przenika boska miłość. W moim życiu dominuje dobre, boskie działanie. Kieruje mną nieskończona inteligencja, oświetlając
ścieżki, którymi podążam". Gniew, podejrzliwość, lęk to negatywne i destrukcyjne emocje. Jeśli wkradną się do podświadomości, powodują, że działasz i mówisz źle. Chcesz być szczęśliwy, a jesteś smutny. Chcesz robić dobrze, a wychodzi źle. Jeśli jesteś pod wpływem negatywnych, destrukcyjnych emocji, cokolwiek robisz, będzie złe.
Napisz więc nowe imię w księdze swego życia. Jak już sobie wyjaśniliśmy, księga życia to twoja podświadomość. Biblia powiada: / ujrzałem na prawej ręce Zasiadającego na tronie księgę zapisaną wewnątrz i na odwrocie zapieczętowaną na siedem pieczęci. I ujrzałem potężnego anioła, obwieszczającego głosem donośnym: Kto godzien jest otworzyć księgę i złamać jej pieczęcie? A nie mógł nikt - na niebie ani na ziemi, ani pod ziemią - otworzyć księgi ani na nią patrzeć. A ja bardzo płakałem, że nikt nie znalazł się godzien, by księgę otworzyć ani na nią patrzeć (Ap. 5,1-4).
Księga zapisana wewnątrz i na odwrocie to twój obiektywny i subiektywny umysł. Umysł świadomy i podświadomy.
Wszystkie myśli, przekonania, opinie, teorie lub dogmaty, które wpisujesz w umysł podświadomy, zamanifestują się w twoim życiu obiektywnie jako sytuacje, warunki życiowe,
wydarzenia. Piszemy wewnątrz, doznajemy na zewnątrz. Nasze życie ma dwie strony - obiektywną i subiektywną, widzialną i niewidzialną, myśl i jej urzeczywistnienie.
Siedem pieczęci to siedem stanów świadomości. Nasza myśl przechodzi przez siedem poziomów uświadomienia, na których doznania pięciu zmysłów uduchowiają się w dążeniu do wewnętrznej, duchowej mocy. Wtedy następuje zsynchronizowanie i zgodność umysłu świadomego z podświadomym. Kiedy zarówno w świadomym, jak i w podświadomym umyśle nie ma już cienia wątpliwości, modlitwa została wysłuchana. Siedem pieczęci zostało zerwanych przez zdyscyplinowanie pięciu zmysłów i osiągnięcie jedności obu
poziomów umysłu.
(...)
Otrzymuję wiele listów. Niektórzy piszą: „Będzie się pan smażył w ogniu, bo mówił pan w programie radiowym, że każdy człowiek jest swym własnym zbawcą, że mieszka w nim Bóg, i że wystarczy tylko nawiązać kontakt z tą boską obecnością, a ona go poprowadzi i rozwiąże jego problemy.
Mówił pan też, że człowiek odpowiada na swoje własne modlitwy. Za te herezje będzie pan kiedyś płonął w ogniu piekielnym". I tu cytują Biblię, która powiada: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J. 3,16).
Wszystko to jest nieporozumieniem. Każdy z nas jest tym Jednorodzonym Synem. Wszyscy zrodziliśmy się z Jedynego. Jest tylko On. Twoim Jednorodzonym Synem, mówiąc językiem duchowym, jest twoje pragnienie. Jeśli jesteś chory, zdrowie jest twym zbawcą. Pragniesz zdrowia. Realizacja twego pragnienia jest twym zbawcą. Jeśli zgubiłeś się w lesie, przewodnik jest twym zbawcą. Jeśli cię uwięziono, jest nim wolność. Gdy umierasz z pragnienia, zbawi cię woda. Tak więc każdy człowiek mający łączność z boską obecnością jest swym własnym zbawcą.
Ogień, o którym mowa w Biblii, nie jest nim w sensie dosłownym. Biblia jest księgą duchową. Jej język jest duchowy i mentalny, pełen alegorii, metafor, idiomów i mistycyzmu.
W szpitalu psychiatrycznym lub innym tego rodzaju zakładzie ludzie palą się w ogniu. Ogień zazdrości, nienawiści, złości i urazy trawi ich podświadomy umysł. Negatywne emocje spalają ich tkanki, spopielają serce.
Człowiek chory psychicznie przechodzi tortury. Spala go własne nieszczęście. Ludzie płoną nienawiścią, wrogością, agresją. Sami sobie ten ogień podłożyli, bo każdy sobie sam tworzy piekło albo niebo. Omar pisał:
Posłałem swą duszę do świata niewidzialnego,
by alfabet tamtego życia poznała;
I wkrótce moja dusza wróciła, mówiąc:
„Niebem i piekłem jestem sobie sama ".
Gniew, depresja, lęk, złe przeczucia to trawiący od wewnątrz ogień. To emocje wywołujące wrzody, nadciśnienie, raka i artretyzm. Długo podtrzymywana nienawiść może spowodować artretyzm przez wywoływanie zmian i odkładania się złogów w organizmie, a przez to zrujnować ci życie.
Zazdrość może doprowadzić do choroby umysłowej, ponieważ jest najbardziej niszczącą trucizną dla umysłu.
Toteż gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani
rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
Gromadźcie w sobie harmonię, zdrowie, spokój i piękno.
Wyryjcie w swych sercach boże prawdy. Napiszcie w nich:
... Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co
czyste, co mile, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą
i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli! (Flp. 4,8).
Pieśń triumfu
O ty, którego miłuje dusza moja, wskaż mi, gdzie gdzie pasiesz
swe stada, gdzie dajesz im spocząć w południe...
O, jakże piękna jesteś, przyjaciółko moja, jakże piękna! Oczy
twe jak gołębice...
Wprowadził mnie do domu wina, i sztandarem jego nade
mną jest miłość..."
"Magia wiary" Joseph Murphy
No nieźle sobie swobodnie interpretuje Biblię, lepiej niż sekty.

Chyba próbuje tworzyć coś w stylu New Age i łączyć wymysły wielu religii naraz.
Reszta to podstawy psychologii.
Kiedyś pani psycholog zadała mi pytanie: "Czy jak ktoś mówi mi, że nic nie umiem, nic nie osiągnąłem itp., to bardzo mnie to niszczy"?
Zdziwiłem się, bo przecież poczucie swojej wartości miałem dosyć dobre i wiedziałem, że mam spore możliwości.
Chodziło prawdopodobnie o sprawdzenie poziomu reakcji. Czy będę się wkurzał, biadał, czuł zniechęcony, dam się zasugerować, będę się emocjonalnie oburzał czy spokojnie przejdę nad tym, zachowując o sobie stabilne dobre mniemanie. Jaki jest mój stan psychiczny.
Ale z drugiej strony i tak nic nie wiadomo. Ktoś może potakiwać, "tak, bo to prawda" i nie bronić się już, ktoś może wzruszyć ramionami, że to bzdura, kłamstwo.
Cała sztuka w odpowiedniej uczciwej obronie na taki atak.
Jeżeli żyje się uczciwie z własnym sobą, rozwija i zna swoją wartość, to szybko wykryje manipulację i biedna Bozia nie będzie mu potrzebna.
A z Wszechświatem i tak możemy robić co chcemy, żeby zalęgnąć się dobrze w środowisku i ewoluować. Ale to żaden Absolut...
Tylko ta tajemnica istnienia ponadjednostkowego i pozadoczesnego, tak jak obiektywny Wszechświat, zdaje się być dosyć ciekawa.
