na wiosnę odwala?
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
na wiosnę odwala?
Słuchajcie, czy to możliwe, żę osoba mająca schizofrenię ma napady w pewien sposób cyklicznie? Mój mąż powiedział mi że jego mama zaczyna chorować zawsze jak robi się ciepło. To rzeczywiście tak jest, czy może to przypadek?
Jak tylko się ociepliło (te ciepłe dni kilka tygodni temu) to teściowa zaczeła się inaczej zachowywać i mniej spała.
Dziś rano uderzyła mojego męża, (swojego syna) za to, że kazał jej wziąść leki - jest agresywna, ale przy obecności gości z pogotowia zachowuje się spokojnie no i nic nie można zrobić.
Co, mam na wiosnę pakować siebie i dziecko i uciekać z domu?
Jak tylko się ociepliło (te ciepłe dni kilka tygodni temu) to teściowa zaczeła się inaczej zachowywać i mniej spała.
Dziś rano uderzyła mojego męża, (swojego syna) za to, że kazał jej wziąść leki - jest agresywna, ale przy obecności gości z pogotowia zachowuje się spokojnie no i nic nie można zrobić.
Co, mam na wiosnę pakować siebie i dziecko i uciekać z domu?
A kontaktowaliscie się z jej lekarzem? Trzeba to koniecznie zrobić, no bo pogotowie dziala doraznie. Policja jest natomiast od przstepcow.
Myślę, że sam przebieg choroby zależy od charakteru, ci co są agresywni, zachowują się tak. Twoja tesciowa po prostu taka jest, nie sadz prosze, ze wszyscy schizofrenicy sa agresywni. A czy zalezy to od pogody? możliwe. Jesien sprzyja przeciez depresji
pozdrowienia
Myślę, że sam przebieg choroby zależy od charakteru, ci co są agresywni, zachowują się tak. Twoja tesciowa po prostu taka jest, nie sadz prosze, ze wszyscy schizofrenicy sa agresywni. A czy zalezy to od pogody? możliwe. Jesien sprzyja przeciez depresji
pozdrowienia
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Tak, na wiosnę jest więcej nawrotów choroby
Lekarze tłumacza to tym,że to reakcja po zimie, braku światła, gorszego odżywiania, ale-zdaje się- w naszym klimacie to światło odgrywa kluczową rolę. Ja miałam trzy ataki w życiu. Wszystkie w okolicach marzec-maj.WIększość ludzi, któych znam (z podobnymi zaburzeniami) także reaguje na wiosnę pewnym pobudzeniem, itd.Nauczeni doświadczeniem wykazują wtedy wzmożoną czujność, ale mam znajomą, która -niestety-co roku ląduje na oddziale zamknietym. Dodam tylko,że nie chce się systematycznie leczyć.Jest wtedy niebezpieczna dla dzieci:nie bije ich, ale porzuca (dosłownie). Choroba naprawdę bardzo zmienia człowieka, szczególnie,kiedy ma atak, nawrót. Radziłabym przeczekać w bezpiecznym miejscu, szczególnie ,ze tu jakaś niekontrolowana agresja się pojawiła.Nie można ufać takiej osobie, jest zdolna do różnych rzeczy, ale nie można mieć o to do niej żalu, pretensji - nie jest sobą.Dopóki twoja teściowa nie zrozumie ,że musi się leczyć, będzie wam cięzko z nią razem żyć.Bardzo ci współczuję, ale nie czekaj, az coś się wydarzy, tylko staraj się chronić przed nią dzieci (dopóki się nie leczy, nie można mieć do niej zaufania). I jeszcze jedno-to nieprawda, ze żaden chory nie uderzy bez powodu: są takie przypadki, w których agresja w stosunku do innych osób jest b. duża i -co gorsza- niczym nieuzasadniona. MAm nadzieję, ze wszystko się dobrze ułoży i dacie sobie z tym rade. POzdrawiam
nie będę ryzykować i nie chcę sprawdzać teorii czy chory bije bezpodstawnie czy na jakiejś podstawie. W przypadku Grzesia powodem do uderzenia go był fakt, że zainteresował się czy wzieła leki (których zresztą nie wzięła)
Ja siedzę z córką u mojej mamy, Grześ siedzi w domu z teściową, która jak mówi nie odzywa się do niego, a jeśli coś mówi to tyle, że nas pozabija albo inne tego typu teksty.
Do lekarza dodzwonić się nie może.
Ja tam już chyba nie wrócę, wiem, że nie powinnam przejmować się tym co ona teraz mówi, czy robi... ale nie czuję się na siłach, tłumaczyć cokolwiek córce (ma 4 latka) gdyby uczestniczyła przypadkiem w jakiejś "nieprzyjemnej sytuacji". Widok babci bijącej lub wyzywającej jej tatę czy mamę nie jest zbyt wychowawczy, nie biorę nawet pod uwagę, że zrobiłaby coś Oliwce...
Nie wiem co robić
Ja siedzę z córką u mojej mamy, Grześ siedzi w domu z teściową, która jak mówi nie odzywa się do niego, a jeśli coś mówi to tyle, że nas pozabija albo inne tego typu teksty.
Do lekarza dodzwonić się nie może.
Ja tam już chyba nie wrócę, wiem, że nie powinnam przejmować się tym co ona teraz mówi, czy robi... ale nie czuję się na siłach, tłumaczyć cokolwiek córce (ma 4 latka) gdyby uczestniczyła przypadkiem w jakiejś "nieprzyjemnej sytuacji". Widok babci bijącej lub wyzywającej jej tatę czy mamę nie jest zbyt wychowawczy, nie biorę nawet pod uwagę, że zrobiłaby coś Oliwce...
Nie wiem co robić
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Dobrze, ze chronisz dziecko...
...bo po co ją w to mieszać. To zbyt skomplikowana sytuacja, jak na 4-latkę, no i niebezpieczna,dodatkowo. A co to znaczy,że nie można się dodzwonić do lekarza? Pogotowie też nie odbiera? Trzeba powiedzieć , co i jak, że teściowa ma swoją taktykę...wiem,że to wsztsko strasznie trudne, bo nie wezmą jej na oddział dopóki coś złego nie zrobi, policja tez wcześniej nie wjedzie.Przepraszam, moze to głupi pomysł, ale może trzeba zebrać jakiś materiał, zanim będzie za późno (nagrać, co mówi, co robi). Z takimi materiałami, nikt już nie będzie mógł was spławić...Przecież nie ma innego sposobu,żeby jej pomóc w tym stanie.Musi trafić do szpitala.Jeśli macie pieniądze i stać was na domowe wizyty, to znalazłabym lekarza, który umówiłby sie na jakiś rozsadny cykl leczenia w domu za pomocą zastrzyków+rozmowy z teściową...naprawdę, nie wiem, co jeszcze można wymyślić. Jednorazowa wizyta lekarza, nie rozwiąze, niestety, problemu...
Re: Dobrze, ze chronisz dziecko...
Próbujemy dodzwonić się do lekarki, która ją prowadzi ale bezskutecznie. Na pogotowie to nie ma co, zresztą trochę się już uspokoiła, no i właściwie nie ma po co. Nikt nie weżmie jej do szpitala za to że gada głupoty czy grozi synowej (to chyba naturalne u teściowych - nie wyszedł mi żartmoi pisze:A co to znaczy,że nie można się dodzwonić do lekarza? Pogotowie też nie odbiera? Trzeba powiedzieć , co i jak, że teściowa ma swoją taktykę...wiem,że to wsztsko strasznie trudne...
![Sad :(](./images/smilies/icon/sad.gif)
Narazie ja siedzę u mamy i o wszystkim dowiaduję się od męża dzięki komórce, przez to wszystko nawet spać z mężem nie mogę (a bez niego już nie bardzo umiem). Grześ na zmianę z babcią (mamą teściowej) pilnują ją.
Dzięki za zainteresowanie, cieszę się, że nie potępiacie mnie za to, że odseparowuję (tymczasowo) wnuczkę od babci.
Jak się nie można dodzwonić do lekarza, to trzeba do niego pójść... też uważam, że wizyty domowe są rozwiązaniem. nie ma takiej możliwości w ramach funduszu? czy tylko prywatnie? Moze warto popytać o możliwości pomocy w takich wypadkach, ale takich spraw chyba nie załatwia się przez telefon.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Wiem to, ale nie mieliśmy wyboru, psychiatra najbliższy jest 30 km od naszej miejscowości, Grześ może z nią pojechać dopiero w poniedziałek, bo musi do pracy iść (i tak mu walną po premi za tą wczorajszą nieobecność).xena pisze:Jak się nie można dodzwonić do lekarza, to trzeba do niego pójść... (...), ale takich spraw chyba nie załatwia się przez telefon.
Wczoraj wieczorem udało się do niej dodzwonić, dobrze kojarzyła teściową jako swoją pacjętkę i kazała zwiększyć dakę i przyjechać z nią w poniedziałek. Powiedziała też że na efekty będzie trzeba poczekać, ale najważniejsze, żeby chciała brać leki.
Ja nadal jestem u swojej mamy, Oliwia zaczyna tęsknić za tatą... no i ludzie....., jacy oni są okrutni....
"ludźmi" sie nie przejmuj, mi się to udaje
No to napisz jak wam idzie, myślę, że najwazniejsze, żeby tego wszystkiego nie traktować jako katastrofy. Moj ojciec jezdził na studia, tez za nim tesknilam, wychowywalam sie bez babci itd. To naprawdę nie katastrofa, ze nie jestescie razem przez jakis czas, ale trudna sytuacja przejsciowa. moze wasza cała rodzina potrzebuje psychoterapii, bo ja widze, że tak. Może jest też jakaś instytuacja w okolicy wspierająca takie rodziny jak Wasza. Psychiatra powinien wiedzieć coś na ten temat. I kto to pisze? hehe
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
No to napisz jak wam idzie, myślę, że najwazniejsze, żeby tego wszystkiego nie traktować jako katastrofy. Moj ojciec jezdził na studia, tez za nim tesknilam, wychowywalam sie bez babci itd. To naprawdę nie katastrofa, ze nie jestescie razem przez jakis czas, ale trudna sytuacja przejsciowa. moze wasza cała rodzina potrzebuje psychoterapii, bo ja widze, że tak. Może jest też jakaś instytuacja w okolicy wspierająca takie rodziny jak Wasza. Psychiatra powinien wiedzieć coś na ten temat. I kto to pisze? hehe
xena wojownicza księżniczka w zadumie
To niestety nie jest takie proste, po pierwsze trudno o taką pomoc w miejscowości takiej jak nasza, to wiocha praktycznie, poza AA nic tu nie ma. Nawet do lekarza teściowa jeżdzi pewnie rzadziej niż powinna bo autobusy kosztują...xena pisze:"moze wasza cała rodzina potrzebuje psychoterapii, bo ja widze, że tak. Może jest też jakaś instytuacja w okolicy wspierająca takie rodziny jak Wasza. Psychiatra powinien wiedzieć coś na ten temat. I kto to pisze? hehe
A po drugie jakbym powiedziała, że wszyscy potrzebujemy terapii to dopiero bym wyszła na gburkę, niby już należę do rodziny, ale wiesz jak to jest, jestem nadal intruzem dla niektórych (i tak wychodzę na brzydko ciekawską, bo ja chyba najwięcej chcę wiedzieć i interesuję się tą chorobą bardziej niż kto kolwiek w tej rodzinie.
Rozmawiałam z Grzesiem, jest wyraźnie podłamany całą tą sytuacją, tym że mama "szaleje" i tym, że musi na to patrzeć i w tym uczestniczyć (wcześniej był tylko dzieckiem i babcia się tym zajmowała, albo tato - a on siedział u rodzinki, tak jak teraz moja córka). Męczy go też rozłąka z nami, udaje mu się co prawda wyrwać pół godzinki dla nas...ale wiadomo... Byle się tylko to ustabilizowało!!
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Ustabilizuje się, tylko...
...tesciowa musi przyjmowac leki. A mówiłaś, ze odmawia. I jak sobie z tym radzicie?
Re: Ustabilizuje się, tylko...
Teraz bierze, przekonała ją babcia, czyli jej matka. Ona jak ma atak, to jakoś wybiera sobie (chyba) jakąś osobę i jest przeciwko niej. Zawsze to był jej mąż, wobec niego była agresywna, wyzywała go i wogóle... teraz teść wyjechał i tym razem padło na Grzesia, a raczej na mnie i Grzesia. Jak Grześ kazał jej brać leki to go biła wyzywała, właściwie nadal z nim nie gada. Grześ podaje jej leki, jak coś się do niej odezwie, to ona strasznie gwałtownie reaguje, ale babcia czymś ją przekonała i chyba łyka co trzeba Chociaż kiedyś też było tak, że myśleli, że bierze leki, a ona wymiotowała zaraz po zażyciu... Najważniejsze, żeby chciała w poniedziałek pojechać z Grzesiem do lekarza.moi pisze:...tesciowa musi przyjmowac leki. A mówiłaś, ze odmawia. I jak sobie z tym radzicie?
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Do poniedziałku już niewiele czasu zostało, na szczęście...
...więc jakoś dacie radę.Myślę , że wszystko dobrze sie ułoży. A swoją drogą, podziwiam waszą rodzinę, że jest tak dobrze zorganizowana, jeśli chodzi o opiekę nad kimś chorym. To dobry sposób (chociaz masz, jak widzę, pewne zastrzezenia). Ale, wszyscy jakoś się dzięki temu systemowi wspierają i wiedzą , co robić. To o wiele lepsze, niż ukrywać chorego w domu,czy wmawiać jemu, sobie i innym, że wszystko będzie dobrze. Moja biedna mama taka była bezradna i pogubiona w tym, co się ze mną dzieje, że na swoje własne potrzeby stworzyła pewien mit na temat mojego pobytu w szpitalu (w który zresztą do dzisiaj wierzy): wg niej chciałam pobyć na takim oddziale, bo zbierałam materiały do ksiażki (?-dodam, że na co dzień zajmuję się co najwyżej korektą książek, ale raczej nie ich pisaniem)...I po co ja jej podrzucałam do poczytania "Ptaśka"?
)) Faktem jednak jest, że to nie ona pomogła mi z tego wyjśc (nie umiała po prostu, nawet,jak stawałam w oknie, to udawała przed samą sobą, że to takie moje żarty, czy coś...). Dlaczego tak jest, że niektóre matki tak bardzo chyba kochają swoje dzieci, ze gotowe są nawet je zabić w tej swojej ślepej miłości...A może, po prostu zwyczajnie, wstydziła się ludzi?
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Powiem szczerze...
...sądzę, ze moja mama ma swoj świat i tam krążą rózne mityczne historie na temat własny i innych. Świadczy o tym chociażby duży stopien jej odrealnienia (ale kto to mówi?). Bo inaczej, to przynajmniej w cztery oczy potrafiłaby zdobyć sie na jakąś rozmowę na ten temat.Myślę , ze chyba cały czas na to czekam.
moi piszesz że rodzina jest dobrze zorganizowana... no nie wiem, może da radę dzięki temu jakoś ją z tego wyciągnąć. Jak mówi mój mąż- jest już lepiej, bo nie wyzywa go tylko milczy... czyli idzie ku lepszemu...
Za to ta rodzinka nie spisuje się, kiedy jest już ok. tzn kiedy teściowa jest teoretycznie normalna (teoretycznie bo w praktyce jest jak jest). Mama teściowej ganiła każdego, kto próbował tłumaczyć jej że nie wypada się tak ubierać czy malować. Gdy jakaś ciocia próbowaa powiedzieć np. "no wiesz, ale ten strój to raczej nie na tę porę roku", albo "ta spódniczka to chyba trochę przymała na ciebie, co?" to zaraz babcia na osobności rzucała tekstem, że ona jest chora, jej nie wolno tak mówić, ona może tak...
Czy rzeczywiści osobę chorą na schizofrenię można poznać po wyglądzie? W naszej nie wielkiej miejscowości tak pewnie niektórzy myslą. Jedyna chora jaką znają ubiera się jak czterolatka,nie adekwatnie do pogody i swojego wieku czy figury a maluje się jak matrioszka, i czy to nie jest wina rodzinki? Usłyszałam to już na tym forum: rodzina i otoczenie wtłoczyło ją w rolę chorej (wariatki)
Za to ta rodzinka nie spisuje się, kiedy jest już ok. tzn kiedy teściowa jest teoretycznie normalna (teoretycznie bo w praktyce jest jak jest). Mama teściowej ganiła każdego, kto próbował tłumaczyć jej że nie wypada się tak ubierać czy malować. Gdy jakaś ciocia próbowaa powiedzieć np. "no wiesz, ale ten strój to raczej nie na tę porę roku", albo "ta spódniczka to chyba trochę przymała na ciebie, co?" to zaraz babcia na osobności rzucała tekstem, że ona jest chora, jej nie wolno tak mówić, ona może tak...
Czy rzeczywiści osobę chorą na schizofrenię można poznać po wyglądzie? W naszej nie wielkiej miejscowości tak pewnie niektórzy myslą. Jedyna chora jaką znają ubiera się jak czterolatka,nie adekwatnie do pogody i swojego wieku czy figury a maluje się jak matrioszka, i czy to nie jest wina rodzinki? Usłyszałam to już na tym forum: rodzina i otoczenie wtłoczyło ją w rolę chorej (wariatki)
Re: Powiem szczerze...
a sama nie próbowałaś inicjować takiej rozmowy? Może twoja mama też czeka, może boi się, że ty nie chcesz o tym mówić, albo myśli, że w ten sposób cię chroni...moi pisze:...sądzę, ze moja mama ma swoj świat i tam krążą rózne mityczne historie na temat własny i innych. Świadczy o tym chociażby duży stopien jej odrealnienia (ale kto to mówi?). Bo inaczej, to przynajmniej w cztery oczy potrafiłaby zdobyć sie na jakąś rozmowę na ten temat.Myślę , ze chyba cały czas na to czekam.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Moja mama też tolerowała prawie wszystkie moje dziwactwa
...a było ich dużo (sposób jedzenia, ubierania się, właściwie samowola w każdej dziedzinie życia od 15 roku życia), więc sądzę, ze jak już nawet pomyślała,że coś jest nie tak, to był to raczej przypadek mamy twojej teściowej: lepiej nic nie mówić, nie prowokować, bo jeszcze coś gorszego z tego będzie (motywacja trochę inna, ale sposób traktowania dziwactw ten sam,jak w twojej rodzinie, nie sadzisz?). Wiesz, z moja mamą jest w ogóle trudno się dogadać na jakikolwiek temat. Powiem szczerze, że mnie też jest wygodniej omijać to i owo w rozmowach. Jakoś łatwiej się żyje. Co nie oznacza, ze się nie tęskini za szczerością i zrozumieniem. Ale tak, jak ja bym chciała, to chyba tylko w bajkach bywa. Albo w Erze...
I tak życie nam mija spokojnym tik-tak.Pozdrawiam.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Re: Moja mama też tolerowała prawie wszystkie moje dziwactwa
moi pisze:...Powiem szczerze, że mnie też jest wygodniej omijać to i owo w rozmowach. Jakoś łatwiej się żyje. Co nie oznacza, ze się nie tęskini za szczerością i zrozumieniem. Ale tak, jak ja bym chciała, to chyba tylko w bajkach bywa. Albo w Erze...I tak życie nam mija spokojnym tik-tak.Pozdrawiam.
No widzisz, i ja teraz jestem w takiej sytuacji, że swoim zachowaniem, próbą pomocy zyskuje sobie wrogów. Rodzinka zyła sobie jakimś swoim życiem, mieli swoje sposoby na mówienie, lub nie mówienie o "Tych" sprawach, a teraz przyszła taka jedna, studentka pedagogiki i próbuje rewolucję przeprowadzić.
Ale po kolei. Jutro Grześ jedzie z mamą do lekarza po raz pierwszy. Zapytałam go, o co spyta psychiatrę, a on mi na to, że jedzie tam aby jej przypilnować a nie dowiadywać się czego kolwiek. Osłupiałam, ja mam od cholery pytań (poczynając od tego, na jaką schizofrenię cierpi mama - bo nawet tego nie wie na sto - podejrzewa że paranoidalną-ale powinien mieć pewnośc przynajmniej w tej sprawie). Powiedziałam mu o co ja bym spytała, ale wiem, że nie zrobi tego. Nie wiem dlaczego, chyba przez to, że wzrastał w domu gdzie temat choroby mamy był przed nim skrzętnie ukrywany (to co wie, sam odkrył lub doświadczył) i teraz trudno mu zmienić tok myślenia. Przyznał, że przytłoczyła go ta odpowiedzialność, zawsze był chowany przed mamą w czasie ataku, a tu nagle musiał zostać z tym sam i zmagać się z czymś tak naprawdę mu nieznanym. Żal mi go, ale chciałabym aby zrozumiał, że to już zawze będzie jego.. nasza sprawa i nie może przed tym uciec.
ale się nagadałam, czasem się to przydaje....
jeszcze mam jedno pytanie:
Jak traktować to co mówi osoba chora podczas ataku, czy zupełnie się tym nie przejmować, uznać za nieprawdę i niebyłe, czy może jest w tym cząstka prawdy? (tak jak pijany człowiek mówi to czego by na trzeźwo nie powiedział, ale jest w tym zawsze jakaś prawda.) Jak to jest?
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Ja bym napisała list do tej lekarki...
...z krótkim uzasadnieniem, dlaczego jesteś zmuszona tą drogą zdobywać informacje.ALbo -w tym właśnie liście- poprosiłabym dodatkowo o możliwość krótkiej konsulatacji telefonicznej. Bo rzeczywiście - to skandal,że wszystko jest owiane jakąś tajemnicą i chodzi właściwie tylko o to, żeby chora się uspokoiła...Jesteś zbawieniem dla tej rodziny (choć pewnie masz na ten temat inne odczucia) - możesz wiele ich nauczyć swoją postawą, oni rzeczywiście mają troche spaczone widzenie tej sprawy, ze względu chyba na blliskość problemu...Jeśli tylko będziesz konsekwentna i cierpliwa, twój mąż z pewnościa zrozumie, ze pomagać choremu, to nie tylko podawać mu regularnie leki, ale też starac się być z nim w tym wszystkim. To trudne i wymaga poświęcenia, uwagi - a życie, wiadomo ,nie jest lekkie i każdy dąży do tego, coby mieć spokój, a nie jakieś przemyślenia, wątpliwośći, żeby jeszcze człowiekiem targały...Może spróbuj wytłumaczyć, że cała wasza rodzina na tym zyska, jeśli zaczniecie naprawdę ze sobą współpracować, a nie żyć tylko od ataku do ataku...NIe wiem, co ci powiedzieć...Trudny los ci przypadł w udziale, ale może właśnie ty byłaś potrzebna, żeby uzdrowić tą całą sytuacje...I tak się pewnie stanie, bo jesteś wrażliwą, uważną osobą i nie poddajesz się łatwo. Mam nadzieję, ze przekonasz męża, ze lepiej wiedziec więcej,niż bronić się przez tym, czego sie nie wie.Co do mówienia dziwnych rzeczy w "chorobowym amoku" - raczej sie tym nie przejmuj i nie przekładaj do tego wagi...RZeczywistośc widziana oczami chorego rządzi sie swoimi prawami i nikt, poza nim nie jest w stanie tego przeniknąć, odgadnąc jego intencji i sposobów oceny innych ludzi...NAwret nie próbuj, raczej skupiaj sie na tym, jak ściągnąc teściową z powrotem na ziemię. Będzie dobrze, chemia -mimo wszystko-jest wielka i pewnie, jak tylko teściowa zacznie brać regularnie lekarstwa, relacje się poprawią. I łatwiej będzie spokojnie, bez tych emocji, o tym wszystkim pomyśleć i porozmawiac z mężem. Czego bardzo wam życzę.Pozdrawiam