W pracy coraz gorzej wykonuje swoje obowiązki, bardzo ją to stresuje i cały czas o tym myśli i nie potrafi się zrelaksować. Jest coraz bardziej przygnębiona. Cały czas mówi, że nic nie potrafi i każdego podziwia jak komuś uda się coś załatwić (np. w rodzinie komuś udało się wziąć pożyczkę i mówiła, że ona nie potrafiłaby takiego czegoś załatwić). Z dnia na dzień jest coraz bardziej bezradna i zestresowana.
Mówi, że bardzo często się zamyśla, 'zawiesza' co jej utrudnia pracę. Czy ktoś z doświadczenia wie, czy to sprawa leku czy ogólnie choroby?
Siostrę przestaje też wiele rzeczy interesować. Przestała utrzymywać kontakty towarzyskie. Jedynymi osobami z jakimi ma kontakt są członkowie rodziny. Raz wyznała, że czuje się samotna.
Kiedyś była duszą towarzystwa i entuzjazmem reagowała na każdą formę rozrywki... Teraz jest przygnębiona i niechętnie robi cokolwiek. Bardzo mnie boli, gdy nie mogę nic poradzić na to, gdy mówi, że chciałaby być kiedyś szczęśliwa

Czy to skutek leku czy choroby? Dodam, że przez pierwsze 2 miesiące brania leku była taka jak dawnej, przed wybuchem choroby. Czy to może są objawy jeszcze depresji? Dodam, że regularnie spotyka się z lekarzem i przekazuje co czuje i myśli, ale psychiatra na razie nic nie mówił o antydepresantach.
Czy rodzina jakoś może zaradzić tej sytuacji? Jestem w stanie poświęcić każde pieniądze, by jej pomóc wrócić do normalnego życia!